Opowiadanie to jest wynikiem kolektywnej pracy członków listy buffy-pl.

Opowiadanie #3
by
RMK
Fehrianka
Hefo
Tara
Luna



---------------- Sunnydale, wieczor. Amy patrzala na grupe dwunoznych istot ze swojej klatki. Myslala. Myslenie, nie jest prosta sprawa gdy po 16 lata w miare szczesliwej egzystencji w ciele atrakcyjnej dziewczyny zmieniasz sie nagle w szczura. Jedak to co widziala, powodowalo, ze cos w jej malym szczurzym mozdzku zaczelo przyciagac ja do tego swiata. Zaczela sobie przypominac, ze jest czlowiekiem, niestety czlowiekiem tkwiacym w ciele szczura. Po chwili zdala sobie sprawe, ze rozpoznaje tych ludzi! Byla tam Willow, Buffy, Xander, Giles, druga Willow i..... Cos sie nie zgadzalo. Przyjrzala sie znowu. Myslala: - Buffy, sztuk 1. Jest. - Xander, sztuk 1. Jest. - Giles, sztuk 1. Jest. - Willow....... - wytrzeszczyla swe male oczka i zmarszczyla nos - Skad wziela sie ta druga Willow? Pachniala jakos inaczej, bardziej zwierzeco, byla tez ubrana calkowicie inaczej..... Jej rozmyslania przerwal glos Willow [tej, ktora dla swojej wygody nazwala nieskorzana]. - Zaraz odeslemy Cie do Twojej rzeczywistosc - Willow popatrzala na swoj odziany w skory odpowiednik - Tylko sporobj nie byc tam znowu zla. Podeszla do drugiej siebie i przytulila ja. Po chwili poczula, ze tamta jakos dziwnie do niej przylegla i jakos zbyt namietnie ja przytula...... Z przerazeniem, spowodowanym glownie tym, ze cos ja w tym pociagalo, odskoczyla. - Sproboj nie rozrabiac - powtorzyla. Wszyscy usiedli w kregu by dokonac obrzedu i wyslac Zla Willow do jej swiata. Zla Willow patrzala na to z lekkim rozbawieniem, czy ten rozowy kociak, ta druga ona, nie widziala kim jest? Czy nie widziala, ze tkwi w niej sila. Ze trzeba tylko chwili i stanie sie taka jak ona? Z zamyslenia wyrwalo ja nagly blysk. Alternatywne Sunnydale, wieczor. Juz nie siedziala. Teraz stala. A przed nia pojawil sie ten chlopak...... Oz. I popchnal ja! - Jak on smie? - pomyslala. Poczula, ze w jej plecy wbija sie cos. Po chwili z przerazeniem skonstatowala, ze to kawalek deski........ - Kur... - zaklela, ale nie dokonczyla. Zniknela....... Sunydale, noc. Niewyrazny cien miedzy kartonami poruszyl sie. Uwazny obserwator zauwazylby pewnie, ze jest odziany w obcisly skorzany stroj. Ale niestety, a moze stety, nikt akurat tam nie patrzal. Ze sterty dobyl sie jek, a po chwili wyczolgala sie z niej Zla Willow. Czula, ze cos jest nie tak. Ubranie ja uwieralo, czula sie zbyt odwaznie ubrana. Czula pustke w glowie. Zaczela intensywnie myslec i zadala sobie pytanie.... "Kim jestem?" Dom Willow, klatka Amy, ta sama noc. Amy wyrwalo cos ze snu. Czula, ze swiat sie zmienil. Sunnydale, wciąż ta sama noc:) Zła Willow wbiegła do mieszkania Angela. Upadła na podłogę ledwo łapiąc oddech. Nie wiedziała, gdzie jest, ale czuła, że zna to miejsce i jest jej dość bliskie. Ktoś podszedł do niej - Willow, co tu robisz o tej porze? I.. bawisz się w swój odpowiednik z drugiego wymiaru? - zażartował Anioł. Dziewczynie nie było jednak do śmiechu. Kiedy na niego spojrzała, wiedziała, kim on est. Jednak jej umysł nadal był pusty... nie mogła odkryć nic więcej. I nie chciała... Sunnydale, ciagle ta sama, niezmiernie dluga noc :) Willow obudzil jakis halas. Usiadla i rozgladnela sie po pokoju. Po chwili tepego wpatrywania sie w klatke zdala sobie sprawe, ze to Amy czyni ten potworny rumor. Wstala i zaczela isc w strone wariujacej szczurzycy. Kiedy byla juz bardzo blisko cos nagle sie na nia zwalilo. Tracac przytomnosc rozpoznala dziwnie wygladajacego i jakby przerazajacego Oza. Zanim zemdlala, zdala sobie sprawe, ze cos jest bardzo nie w porzadku i ze Oz bardzo jej przypomina Zla Willow, a potem odplynela w cicha ciemnosc... Oz wstal i zaczal sie zastanawiac, dlaczego zaatakowal Willow. Nagle jego wzrok przykul szalejacy szczur. Z zadowolonym usmiechem podszedl do klatki. Na razie wiedzial, ze nie skrzywdzi Willow, ale robil sie coraz glodniejszy... Amy biegala w swej klatce jak oszalala, gdyby ktos mogl ja uslyszec i co wazniejsze zrozumiec, uslyszalby: - Co tu robic!? Co tu robic!? Gdy poraz n-ty pokonywala dlugosc boku klatki wpadla na pomysl. Tym razem nie zatrzymala sie przed sciana klatki, ale wpadla na nia i dzieki temu zyskala kilka siniakow, ale klatka przesunela sie o kawlek i lekko wysunela nad krawedz szafki. Amy rzucala sie raz po raz na sciane klatki. Oz przygladal sie jej z dziwnym wyrazem twarzy. Amy w koncu osiagnela sukces i udalo sie jej zepchnac klatke z szafki. Gdy podloga zblizalas sie w jej kierunku usiwadomila sobie, ze pomysl byl napewno swietny, z tym, ze tylko wtedy kiedy znajdowalaby sie POZA klatka. Jej rozmyslania przerwalo gwaltowne spotkanie z matka ziemia, reprezentowana tym razem przez podloge, pokryta puchatym dywanem. Lekko zamroczona Amy wydostala sie z klatki drzwiczkami, ktore otworzyly sie w momencie zetkniecia z ziemia i zaczal uciekac. W Ozie, ktory przygladal sie calej sytuacji i nie wiedzial co robic, widok uciekajacego zestawu protein wywolal natychmiastowe skojarzenie i natychmiasto odezwal sie instynkt..... ... Kiedy po bardzo dlugiej godzinie Willow ciagle sie nie odzywala Angel zaczal sie niepokoic. To przeciez niemozliwe, zeby ona wytrzymala tyle z zamknieta buzia. -Hej, Will, cos sie stalo? Siedzimy tu juz dosc dlugo a Ty milczysz, jakbys nie byla soba.- Angel staral sie wprawic dziewczyne w lepszy humor. Ale skutek jego poczynan byl odwrotny od zamierzonego. Dziewczyna podniosla sie i wyraznie zdezorientowana i przerazona zaczela spacerowac po pokoju. -Jakbym nie byla soba? -wyszeptala- Co to znaczy?- A jak zochowuje sie na co dzien?- zapytala juz glosniej -Ej, Willow, nie graj ze mna w te psychologiczne zabawy. Jak chcesz fachowej odpowiedzi idz do Giles'a. -To on zyje- ledwo doslyszalnie zapytala Willow.- Myslalam, ze... Tak, chyba masz racje- spojrzala na Angel'a i tlumiac nagly zar, ktory ja ogarnal [wiecie gdzie ;)] powiedziala- Tak, pojde do Giles'a. Musi mi wytlumaczyc pare rzeczy. Zanim sie zorientowal Willow nadal w tym dziwnym stroju, ktory go od poczatku intrygowal, wybiegla z domu. Wtedy Angel opadl na kanape i zaczal sie zastanawiac, dlaczego w pierwszej chwili, gdy wpadla Willow chcial ja.. Pokój Buffy. Dziewczynę obudziły słabe promienie słońca dochdzące zza okna. Spojrzała na zegarek. Była 5. rano. Buffy nie zwróciła na to jednak większej uwagi. Podeszła do lustra z nic nie widzącym wzrokiem. Spojrzała w odbicie... to nie była ona. To znaczy z wyglądu owszem, ale czuła, że jest jakaś inna, że cała rzeczywistość uległa diametralnym zmianom. Wyszła przez okno i usiadła na dachu. Nagle zaczęło jej w głowie wirować mnóstwo myśli, jakby wizji przyszłości. Jutrzejszy test z chemii... spotkanie z Xandrem na szkolnym dziedzińcu... Giles i te jego mądrości... nudny Wesley... obiad z matką.. Angel z Willow w jednym łóżku... Angel z Willow w jednym łóżku?! Dziewczyna prawie spadła z dachu. Buffy nie wiedziala co o tym myslec, skupila swoj wzrok na ulicy, nagle wstala, weszla do pokoju, zarzucila na siebie kurtke i gdzies wyszla. Widzimy Angela czytajacego ksiazke. Nagle slyszy pukanie. Otwiera drzwi, widzi Willow, prowokujaco ubrana. - Ee.. Willow, wejdz. - Czulam sie tak samotie .. - mowiac to, Willow obejmuje Angela. - Willow... mysle, ze powinnismy.. - Willow przyciska swoj palec do warg Angela - Willow .. ja naprawde mysle ... - Willow caluje Angela. Caluja sie przez dluzszy czas - Willow nie ... - Angel stara sie opanowac, az w koncu bierze Willow na rece i prowadzi na lozko. Caluja sie co raz mocniej, sciagaja z siebie ubrania. Zaczynaja sie kochac, w pewnym momencie Angel zamienia sie w wampira, i wgryza sie w Willow szyje, ktora sie delikatnie usmiecha. Angel przemienia sie. - Co my zrobilismy ... - mowi Angel, w tym momencie wchodzi Buffy, widzi cala sytuacje i nie moze uwierzyc, ze to sie dzieje, ma lzy w oczach. -Buffy.. to nie tak jak..- zaczął Anioł, jednak dziewczyna wybiegła bez słowa z trudem powstrzymując wybuch płaczu. Nie zastanawiając się dokąd, biegła przed siebie, jednak coś ją zatrzymało. Rozejrzała się dookoła i zemdlała. Kiedy się cknęła, leżała w pięknej sypialni, nigdy wcześniej nie widziała tego miejsca. Chciała sie podnieść, ale nie miała sił, by się podnieść. - Co do cholery.. Do pokoju wszedł ubrany na czarno, wysoki brunet {dla niewtajemniczonych mini crossover z Roswell:}. -Nazywam się Max. Wszystko Ci wytłumaczę. Siedź spokojnie, nie masz jeszcze sił... Bez zbędnych wstępów, ale nie przerywaj mi proszę. -Masz to jak w banku, jeśli powiesz, co mi zrobiliście -Pobraliśmy Twoje DNA. Twoje i tego wampira.. Anioła. Z ich połączenia powstanie za jakieś dwa lata osoba, w której ciele będzie ukryty klucz. Nic więcej ci nie powiem, bo nie możesz wiedzieć. Kiedy cię przeniesiemy do domu, o wszystkim zapomnisz. Rzeczywistość znów będzie wyglądała jak dawniej i nie będą się pojawiały wizje.- mężczyzna wyszedł z pokoju, a Buffy bezsilnie położyła się na boku i zamknęła na chwilę oczy. Kiedy znów je otworzyła, leżała w swoim pokoju. Nie wiedziała, co się z nią działo, ale pamiętała, że miała jakiś dziwny sen. Szybko zerwała się z łóżka i wybiegła z domu. Jedyną rzeczą, a raczej osobą, jaką pamiętała, był ten brunet.. kim on był? Ten sen był taki realny.. Muszę się dowiedzieć.. ale nie mogę nikomu powiedzieć, oni lekceważą moje sny-pomyślała Buffy sądząc, że wszystko jej się przyśniło i mogąc sobie przypomnieć jedynie twarz tego chłopaka (która nie wiedzieć czemu wywoływała uśmiech na jej twarzy) i wypowiadane przez niego słowo "klucz" Aniol tym czasem byl w drodze do swojego mieszkanie po nie udanych poszukiwaniach Buffy. Byl zly sam na siebie, ze pozwolil jej tak odejsc... Willow sie obudzila. Zorientowala sie, ze boli ja tyl glowy i jest jej straszliwie niewygodnie. Otworzyla oczy. Nic dziwnego, lezala na twardej podlodze, a na glowie miala olbrzymiego guza. Zaczela sobie powoli przypominac ostatnia noc. Oz... Amy... Amy!!! Podniosla sie gwaltownie, ale z powodu guza lekko sie zatoczyla i wpadla na drzwi na balkon. Probujac opanowac mdlosci popatrzyla na ulice. Szedl nia... Angel. Popatrzyla na niebo. Niewydawalo jej sie, slonce naprawde swiecilo. Wiec skad Angel na ulicy? Nagle zobaczyla, ze za nim idzie ubrany na czarno, dosc przystojny, ale zbyt lalusiowaty ;), mezczyzna. Nagle popatrzyl w jej kierunku. Will natychmiast sie schowala. Zawirowalo jej mocno w glowie i upadla na podloge. Gdy odzyskala swiadomosc miala pustke w glowie. Pamietala jedynie napasc Oz'a i swoj upadek. Niewyraznie zdawala sobie sprawe, ze cos powinna zrobic, ale na razie byla na to zbyt slaba. Wstala i nie ogladajac sie poszla do lozka. Siadajac natrafila na jakis przedmiot. Nieprzytomnie wyciagnela go i w jednej chwili oprzytomniala. Trzymala w rece kolek, a przeciez byla pewna, ze go tu nie bylo. Nagle przypomniala sobie wyraz twarzy Oz'a i biedna mala Amy. Niewyraznie czula, ze wlasnie dokonuje sie w niej jakas przemiana, przemiana w... pogromce! Ulica. Angel szedł coraz szybciej, mężczyzna za nim przyspieszał kroku. Poruszył dłonią, a Anioł upadł na ziemię. Kiedy otworzył oczy, był w swoim łóżku. W głowie miał pustkę. Jedyne, co pamiętał to słowo"klucz" i to, że jeśli dobrze zrozumiał, będzie zrobiony z DNA jego i Buffy, zatem będzie ich.. córką?! Biblioteka Sunnydale High School. Giles wyszedł właśnie z pomieszczenia i postanowił zaczerpnąć świerzego powietrza. Wyszedł więc z budynku, ale nagle zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. On płonął! Wbiegł z powrotem do szkoły i idąc hallem i zastanawiając się, co się dzieje, poczuł dziwny głód. Miał ochotę na krew... był .. wampirem. Faith zgasila papierosa i popatrzyla na swoja towarzyszke. Wygladala [towarzyszka] calkiem niepozornie, drobna, lagodna brunetka. Faith z radoscia spostrzegla blysk nienawisci w oczach blondynki. Musiala przerwac cisze. -Wiesz, wcale bym nie pomyslala, ze w tak malej osobce moze drzemac tyle sily. Blondynka na nia popatrzyla. Na jej wargach pojawil sie zlosliwy a zarazem pelen dumy usmiech. - Na tym polega w duzej mierze moj spryt, nikt nie pomysli, ze bylam zdolna do tego, zeby wrocic i jeszcze sciagnac ciebie. A w ogole, kto by pomyslal, ze jedna, o przepraszam, dwie kobietki sa w stanie zrobic to, co zrobily.- Blondynka westchnela. - No, moze nie same kobietki, bo przeciez tyle osob nam pomagalo, ale na naszych barkach lezy powodzenie calej misji. -Popatrzyla na Faith. -Ale z naszymi zdolnosciami na pewno sobie poradzimy. Faith popatrzyla na nia z radoscia. -Ale bedzie jazda. Odegram sie za przyszlosc. Dziekuje ci, ze mnie w to wciagnelas, Tess... Wieczór, dom Summersów. Do drzwi zadzwonił dzwonek. -Chwilkę!-odezwała się Joyce, odkładając patelnię i biegnąc do drzwi. -Dzień dobry, czy zastałam Buffy?-zapytała wysoka, krótkowłosa brunetka, wyglądająca na bardzo czymś przejętą -Niestety nie, Buffy wyszła, ale niedługo powinna się pojawić. Może wejdziesz i poczekasz na nią? -Byłoby bardzo miło, oczywiście, jeśli nie sprawię pani kłopotu.-uśmiechnęła się odrobinę zażenowana dziewczyna. Weszły do kuchni i zaczęły rozmawiać. Joyce nadal smażyła naleśniki, przy okazji częstując dziewczynę, która opowiedziała jej trochę o sobie. Jak się okazało nazywała się Isabell Evans-Ramirez i przyjechała ze swoim bratem aż z Roswell, ponieważ są przyjaciółmi Buffy i bardzo chcieli się z nią zobaczyć. -Mamo! Jestem...-Buffy spojrzała zaskoczona na gościa -Kochanie, nie poznajesz Issy Evans? Przyjechała do ciebie.. -Tak, witaj-odpowiedziała Buffy. Nie wiedziała czemu, ale była pewna, że ta dziewczyna ma wiele wspólnego z tym, co pamiętała. Była bardzo podobna do mężczyzny, który śnił jej się co noc. Pokój Buffy, widzimy dziewczyny siedzące na łóżku i trzymające się za ręce. -A teraz zamknij oczy i postaraj się skoncentrować..-powiedziała Isabell. Nagle przed oczami obu dziewcząt zaczęły przewijać się tysiące obrazów, z przeszłości, teraźniejszości i.. przyszłości. Buffy już wszystko zrozumiała. Wszystkie zmiany spowodowały Faith i Tess, które chciały zniszczyć Buffy i Evansów. Z kolei słowo klucz.. Dziewczyna wiedziała już, o co chodziło. Miała się zmienić jej przeszłość i dziewczyna będzie myślała, że Dawn to jej siostra, a tak naprawdę.. częściowo będzie córką jej i Angela, zostanie przecież stworzona z ich DNA... Tylko, że jeżeli Tess i Faith uda się zabić Maxa i Isabell, nie będzie można uratować świata.. Trzeba je jakoś powstrzymać. Buffy powoli otworzyła oczy, z których popłynęły łzy. Willow skupila sie na obrazku na scianie. Caly pokoj wirowal. Ona i pogromca? To takie nierealne, a jednoczesnie taki... rzeczywiste i bliskie. Dlaczego? A co z Buffy? Przeciez to ona jest pogromca. Will popatrzyla w okno. Akurat jakis ptak siadl na galaz. Z glosnym westchnieniem odwrocila wzrok. Jeszcze wczoraj bylo tak normalnie, tak przecietnie. Nawet wyslanie Zlej Willow wydawalo jej sie pestka. Willow nagle sie wyprostowala. Zdala sobie sprawe, ze to chyba od czasu wyslanie Evil Willow zaczely sie dziac te wszystkie dziwne rzeczy. Will znowu popatrzyla w okno. Zdala sobie sprawe, ze cos jest nie tak. Ten sam ptaszek znowu wlecila na ta sama galaz. I to tak jak przedtem. "Mam halucynacje" pomyslala dziewczyna, ale zanim zdarzyla sie tym zaniepokoic ktos zapukal do drzwi. Willow z ociaganiem poczlapala do drzwi. Zdarzyla tylko zerknac w lustro i przerazic sie swoim wygladem, gdy otworzyla drzwi i jej oczom ukazal sie mezczyzna w czerni, ktory jej sie snil. -Witaj Willow, jestem Max, Max Evans [;)] mozemy porozmawiac? Willow z otwarta buzia wpuscila go do domu. Pomyslala tylko, ze jest bez makijazu i ma fatalne wlosy. W ogole nie byla przygotowana na to, co miala uslyszec. Max wtajemniczył Will w ten sam sposób, co Isabell Buffy. Willow z niedowierzaniem zapytała tylko -Ale co możemy zrobić? -W tym właśnie problem, że nie bardzo wiemy, co. Przyjechaliśmy tutaj z opracowanym planem działania. Pobrać DNA Buffy i Angela, a potem wrócić i zająć się wszystkim tak, jak należy. Problem w tym, że.. -Faith i ta blondynka..-dokończyła za niego Will -Dokładnie. Musimy wspólnymi siłami powstrzymać obie. Potrzebna mi będzie twoja pomoc. Wiedźma i kosmici może coś razem zdziałają-oboje zaczęli się ponuro śmiać -Ok, na początek postarajmy się cofnąć kilka tygodni wcześniej, zatrzymamy Tess w Roswell, a Faith o niczym się nie dowie. Wy nie zmieniajcie naszej rzeczywistości, Buffy i Angela jakoś wam dostarczę. Więc za pomocą zaklęcia wyślę cię na 30 minut do przeszłości, masz tyle czasu, żeby zmienić bieg wydarzeń. Jeżeli dobrze pójdzie, już się nie zobaczymy.. Willow uścisnęła Maxa, przy którym czuła się nadzwyczaj dobrze, po czym za pomocą jakiegoś zaklęcia chłopak zniknął. Minęło 25 minut, a Willow z niecierpliwością chodziła od okna do okna, wciąż widząc tą samą 'scenę' z ptakiem. Chwilkę później coś przewróciło ją na podłogę. To był Max. -Chciałem powiedzieć, że wszystko poszło po mojej myśli, cieszę się, że zdążyłem. Na wszelki wypadek zachowasz wszystkie wspomnienia jako środek ostrożności. Dziękuję.. Chłopak zniknął. Willow podeszła do okna. Kiedy odwróciła się do tyłu, zobaczyła scoobiesów siedzących w kółku, a przed nią stała zła Willow. Jednak wspomnienie zostało i wiedziała, że to wszystko wydarzyło się naprawdę... Tess popatrzala na Faith i usmiechnela sie zalotnie. - Brunecik i farbowana - stwierdzila mowiac o Maxie i Buffy - sa swiecie przekonani, ze juz wszystko w porzadku - usmiechnela sie znowu - Nie spodziewaja sie, ze pan Evans - wyraznie bylo slychac, ze wymawia to nazwisko z czyms graniczacym z obrzydzeniem - wlasnie zapoczatkowal koniec swoj i swojej nowej farbowanej znajomej. Faith usmiechnela sie w odpowiedzi i uniosla sie na lokciu tak, ze mogla patrzec na twarz lecazej obok niej na plecach Tess. Myslala. "Ten maly blond kociak jest niezly, ale chyba nie sadzi, ze to juz koniec. To dopiero poczatek, teraz zalatwimy Buffy i jej zgraje, a pozniej zajmiemy sie mala Tess.". Pochylila sie nad Tess i pocalowala ja w usta. Dom Willow. Dziewczyna wyszła do kuchni, żeby podać Maxowi coś zimnego do picia. Kiedy weszła, wszystko wirowało, a chłopak miał zamknięte oczy. Kiedy otworzył oczy, wszystko stanęło na swoim miejscu. Opowiedział Willow, co się stało. Dziewczyna zaproponowała cofnięcie Maxa w czasie za pomocą zaklęcia. -Próbowaliśmy już tego za pomocą Granilith, kamienia z mojej planety, który ma ogromną moc. Zmieniliśmy rzeczywistość, udało się cofnąć śmierć Buffy i Angela, ale nie udało się nam powstrzymać Tess przed przyjazdem do Sunnydale. Musimy chronić Buffy. Teraz to ty masz siłę pogromcy. -Mam pewien plan. Zadzwoń do Buffy, powiedz jej, żeby ona i twoja siostra stawiły się u Angela. Tam rzucę zaklęcie ochronne.. przyciśnij jedynkę w telefonie, połączy cię z domem Summersów -O.k. Dom Willow, kilka godzin później. -Buffy, ty umiesz teraz czarować, skup się tylko. Musisz rzucić jakiekolwiek zaklęcie ochronne na ten dom. Skup się tylko. Za chwilę wszystko będziesz pamiętać. Ja muszę iść na patrol, może spotkam Faith, ona nie ma pojęcia o tym, że wiemy, co jest grane. Nie wyprowadzę jej z błędu-powiedziała Willow Świt, cmentarz, Willow śledzi Faith, która idzie do jakiejś kafejki. Dosiadła się do stolika jakiejś drobnej blondynki i .. pocałowała ją. Will była w lekkim szoku, ale domyśliła się, że to Tess. "Kociak czekal gdzie kazalam" pomyslala Faith czujac na swych wargach usta Tess. "Dziwne" pomsylala i postanowila sprawdzic przy pierwszej lepszej okazji znaczenie slowa "lojalnosc". - Jak tam nasze sprawy blondasku? - spytala, gdy oderwala usta od warg Tess. - Wszystko wydaje sie isc dobrze, Evans - niemal wyplula nazwisko Maxa - i pani farbowana nic, a nic nie podejrzewaja - usmiechnela sie. - Do czasu. B. nie jest taka glupia na jaka wyglada - dodala - jej team tez nie, szczegolnie nalezy obawiac sie tej jej przyjaciolki - w jej slowach czuc bylo odrobine zazdrosci - Resenberg. Nie jest glupia. - A ten wielbiciel farbowanej - przerwala szukajac imienia - Xander? - Tez nie mozna go nie doceniac, juz nie raz uratowal B i cala paczke, a przy okazji mozna sie nim niezle zabawic - usmiechnela sie znaczaco. - Ohh - na usta Tess wyplynal specyficzny usmieszek. Faith zauważyła Willow. Udając miłą zawołała dziewczynę do stolika. Will dość zdenerwowana dosiadła się do dziewczyn, jednak po chwili zdała sobie sprawę, że przecież może wkręcić się w ich plan, udawać, że zdradziła Buffy&co. i tym samym poznać szczegóły akcji. Faith zapoznała ją z Tess, po czym zaczęły rozmawiać - .. no i właśnie. Ja kocham Angela. Dlaczego Buffy musi mieć wszystko, co najlepsze? Zawsze być w centrum zainteresowania, no i w ogóle..-dokończyła udająca zdołowaną Will - chyba mamy sposób, żeby to się zmieniło...-odpowiedziała Tess Tess zaproponowala Will wejscie do spolki, ale wzamnian miala przyprowadzic Buffy i Evansow w okreslone miejsce. -A co z Aniolem? -Nie martw sie jesli namowisz go by sie do nas przylaczyl to kto wie-Faith przysluchiwala sie tej rozmowie z ironicznym usmieszkiem. -Moze przezyje...ale to juz zalezy od ciebie. Faith patrzala na Willow, czula ze cos sie w tej rudej zmienilo. "Ale co?" Zadawala sobie to pytanie i nie umiala odpowiedziec. Jednego byla pewna Wills napewno tak latwo nie przeszlaby na jej strone, byla tego pewna, widziala jak Willow patrzala na B gdy myslala, ze nikt tego nie widzi. Ktos kto tak patrzy na druga osobe nie moze tak nagle zmienic swoich zapatrywan.... Willow siedziala jak na szpilkach, jej nowo nabyte zmysly Pogromcy podpowiadaly jej, ze wlazla w paszcze lwa, ktory chwilowo postanowil jej nie pozerac, ale ciagle bierze to pod uwage Widziala jak Faith i ta jasna na nia patrza... "No i farbowana z Evansem - nawet w myslach wypowiedziala to nazwisko z obrzydzeniem - stracili kogos" pomyslala Tess. Patrzala to na Willow to na Faith. Wiedziala co prawda, ze na swej rodzinnej planecie zostala wychodowana jako idealna zona dla krola, czyli cialo z odrobina mozgu, niezdolna do wysilku intelektualnego wiekszego niz wybor koloru tapet do sypialni, ale uwazala w swej naiwnosci, ze ludzie zawsze mowia prawde gdy mowia to czego ona pragnie. Liz przygladala sie wszystkiemu z pewnej odleglosci, lata pracy w barze rodzicow nauczyly ja byc niezauwazalna, w barze pelnym pijanych milosnikow UFO to jedyny sposob zeby Cie nie podstrzypywaly jakies oblesne typy z czulkami. Patrzala. Tess znowu spotkala sie z ta brunetka. Kims nowym byla ta ruda. Liz niejasno czula, ze ta ruda nie pasuje do Tess i jej towarzyszki. Tess i ta druga emanowaly pewnoscia siebie w taki sposob, ze gdyby je wycisnac to pewnosci siebie starczyloby na caly pluton marines. Ruda do nich nie pasowala. Wiedziala, ze Tess i ta druga knuja cos przeciwko jakiejs blondynce [prawdopodobnie farbowanej, jak zauwazyl jej kobiecy zmysl obserwacji] przy ktorej krecil sie taki uroczy brunet o imieniu Xander. "Właśnie o tobie myślałam" szepnęła sama do siebie Liz, kiedy do Crashdown wszedł Xander. Wtedy wszystkie myśli uciekły jej z głowy, widziała tylko jego, jak na filmie w zwolnionym tępie. Ale on był z dziewczyną.. wyglądała jak supermodelka, od niej także emanowała ogromna pewność siebie. Dosiedli się do stolika Tess i tych 2. Tess i Faith dosyć szybko wyszły, a Liz postanowiła wysłać koleżankę 'na zwiady' -Maria, idź obsłużyć ósemkę .. i koniecznie wybadaj czy ten przystojniak jest z tą brunetką -Mówisz o chłopaku czy laleczce?- zażartowała jak zawsze Maria.-Dobra dobra, nie patrz tak na mnie, już idę-skrzywiona dziewczyna poszła do stolika i za chwilę wróciła z zamówieniem.-Sądzę, że są tylko przyjaciółmi, a on trzyma rękę na jej kolanie dla pozorów, żeby ją chronić przed natrętami -A Michael flirtuje z tą blondynką przed wejściem tak na wszelki wypadek, w razie braku zainteresowania z twojej strony-odgryzła się LIz. Faktycznie, Michael, chłopak Marii, wyglądał na bardzo zadowolonego w towarzystwie blondynki. Maria prawie wybiegła przed Crashdown uderzając Mike'a w ramię - Zdawało mi się, że masz dziewczynę! -Hej, Maria. To jest Buffy.. mówiliśmy ci o niej z Maxem. Ona nam może pomóc Liz popatrzala za przyjaciolka i postanowila podejsc do stolika opuszczonego wlasnie przez Tess i jej nowa znajoma. - Czym moge sluzyc - spytala patrzac w oczy Xandera. Przez glowe przemknelo jej, "Ma sliczne oczy". - Eeeee - zaczal Xander, na ktorym Liz zrobila wrazenie podobne do tego jakie wywiera tona zdeterminowanych cegiel na przecietnym rowerze - Tego - zaczal od nowa, a przez jego glowe przebiegaly setki mysli, a wszystkie krzyczaly o stojacym przed nim zjawisku. Milczaca rozmowe Liz i Xandera, a dokladniej Liz, libido Xandera i Xandera, przerwal glos Cordy: - Ditetyczna Cola - popatrzala na Willow - cos pomaranczowego - spojarzala na Xandera - i sliniak - mowiac to kopnela go w kostke. - T... - przemowa Xandera, ktora miala sie rozpoczynac od slow "Twe piekne oczy o Pani....." zostala przerwana przez impuls nerwowy wywolany kopnieciem Cordy - Dla mnie tez Cole - popatrzal jeszcze raz na twarz Liz - z lodem - spojrzal jej prosto w oczy - duzo lodu.... Liz uśmiechnęła się do Xandera i wolnym, uwodzicielskim krokiem poszła po cole. [Przed Crashdown] -Spotkamy się u mnie dzisiaj wieczorem-powiedziała Buffy. Zanim odeszła, musiała jeszcze raz spojrzeć na Michaela. To było takie dziwne.. jeszcze 5 min temu mogłaby dać głowę, że kocha Angela. Teraz on był tylko częścią Scooby Gangu. I częścią jej przeszłości.. -Do zobaczenia-odpowiedziała jej Maria, zdenerwowana długą chwilą milczenia wpatrujących się w siebie Buffy i Michaela. Byffy odeszła. -Coś tu jest nie tak.. powiedziała sama do siebie Maria, po czym weszła do Crashdown. Kiedy przeszła obok stolika Cordy i Xandera, miała dość dziwne błyski.. zobaczyła cienie Scooby Gangu i roswellian, a potem usłyszała jakieś głosy. Nie wiedziała, co to dokładnie znaczy. Była jednak pewna, że ktoś zmienił rzeczywistość a jedynymi osobami, które mogą zapobiec dalszym przemianom są ona i ta brunetka siedząca w stoliku razem z tym chłopakiem od Liz... Bo tylko one nie zostały ani trochę zmienione.. Liz calujaca sie z jego siostra... cos tu bylo nie tak, Max wiedzial, ze nie mogl tego widziec, ale jednak pamietal, ze to widzial... Ale jak? Zadawal sobie ciagle to pytanie. Wszystko wydawalo sie proste gdy ukladal plany, ale teraz wszystko sie komplikowalo. Z zamyslenia wyrwal go czyjs glos: - Gdzie zdazasz kolego? - zapytal go jakis cien ukryty w zaulku. Max spojrzal tam... Zaczal sie cofac... Z ciemnosci wypadlo silne ramie, ktore gwaltownie zlapalo go za koszule... Ramie wciagnelo go w ciemnosc.... Poczul na szyji cos mokrego... Poczul jak wbijaja sie w niego zeby... Giles pil krew... czul jak wypelnia go sila. Po chwili odrzucil cialo Maxa, popatrzal na nie i usmiechnal sie dziko. Amy siedziala w ciemnym kacie zaulka i patrzala jak Giles pije Maxa. Jej maly szczorzy mozdzek krzyczal do niej "UCIEKAJ!!! UCIEKAJ!!!". Ledwie udawalo sie jej powstrzymac jej male nozki od biegu, ale patrzala, wiedziala, ze musi patrzec, wiedziala. Max czul sie dziwnie, wszystko bylo takie zimne. Czul jak upada. Cos go straszliwie bolalo, a po chwili mogl lezec. Jak dawno nie mogl spokojnie odpoczac. Myslal, ale coraz wolniej, jak to milo sie polozyc i chwiel odpoczac. Obiecywal sobie, ze zaraz wstanie, ale teraz bedzie lezal. W koncu odpocznie. Zasypial.... Syreny, slyszal syreny, jakies rece szarpaly go, jakas dlon otwierala mu oczy. Cos swiecilo mu okropnie jasno w oczy... Zemdlal.... Michael siedzial przy lozku swojego przyjaciela. Wyplakal juz wszystkie lzy, ale nadal czul, ze nadal gromadza sie w jego oczach. Max prawie umarl. Przez niego. Jego zadaniem bylo chronienie Maxa. Wiedzial to. Wiedzial, ze zawiodl. Wstal. Podszedl do lozka. Nachylil sie nad lezacym. Przycisnal swoje dlonie do jego piersi. Pod nimi zaczal pojawiac sie blask. Czul jak cialo jego przyjaciela sie regeneruje, ale czul tez jak jego ginie. Widzial, ze nie potrafi leczyc, ale wiedzial, ze zabijanie to odbieranie czegos, jakiejs energii, a ja mozna skierowac do kogos innego. Leczyl Maxa i zabijal siebie... Nie widzial juz... Poczol jak jakies rece go szarpia, jak ktos go odrywa. Czul to.... Po chwili zaczal slyszec glos "Nie!! Nie pozwole Ci!!! Nie pozwole Ci sie zostawic!!!". Faith stala przy Tess, obie patrzaly na okno pokoju Maxa i przygladaly sie dziejacej sie tam scenie. Obie sie usmiechaly. - No i nowi przyjaciele B zostali wyeliminowani - wyszeptala Faith - tego chyba chcialas blondasku - popatrzala na Tess. Czula jak dlon Tess zaciska sie na jej dloni, pochylila sie nad Tess, a po chwili czula juz jej usta na swoich. Jej dlonie na sobie.....
C.D.N.
[mam nadzieje :)]
~Ender's SMG~*~BuffyPedia~
"Buffy The Vampire Slayer" TM and © (or copyright) Fox and its related entities. All rights reserved. This web site, its operators and any content on this site relating to "Buffy The Vampire Slayer" are not authorized by Fox.