Opowiadanie to jest wynikiem kolektywnej pracy członków listy buffy-pl.
Autorami opowiadania są [do tej pory :)] [w kolejności alfabetycznej]:

  • Buffeciatko
  • Hefo
  • RMK
  • Technopagan

    
    
    Willow patrzyła tępo na zaklęta w szczura Amy. Po chwili otrząsnęła się z odrętwienia i spojrzała do swojego dziennika. Wzięła długopis i zapisała "267 próba przywrócenia Amy ludzkiej postaci spełzła na niczym, musze pomyśleć...." W tym momencie otworzyły się drzwi i do jej pokoju wkroczyli Tara, Anya, Xander i Dawn. Dawn od razu po rzuceniu krótkiego "Cześć" rzuciła się w kierunku klatki z Amy......
    ........"nadal nic?" spytała po chwili nie odwracając głowy od klatki . Dopiero, kiedy słowa opuściły jej usta zorientowała się, ze nikt jej nie słucha. Tara i Willow zaczęły ze sobą rozmawiać, jakby nie widziały się co najmniej przez tydzień. Od czasu do czasu uśmiechając się do siebie i trzymając za ręce. Xander i Anya siedzieli na kanapie, nie widząc niczego poza sobą. "Czasami myślę, ze to ja jestem dorosła" , pomyślała Dawn i znowu odwróciła głowę w stronę klatki. Amy zatrzymała się naprzeciw niej i popatrzyła jej prosto w oczy. Przez moment wyglądała jakby chciała coś powiedzieć..................
    Zbliżyła się jeszcze bardziej do klatki Amy, Dawn nie była pewna, ale czuła, ze Amy chce jej coś przekazać. Nagle usłyszała jej glos, ale nie mogla określić skąd on dochodzi, nie wiedziała jeszcze, ze tylko ona go słyszy. "Willow! Willow!" krzyknęła Dawn "to Amy, możemy przywrócić ja do normalnej postaci!", Willow spojrzała na nią z dezaprobata, "nie Dawn, probowałyśmy juz na wszystkie sposoby, to się po prostu nie udaj, jestem marna czarownica", Tara przytuliła ja i zaczęła pocieszać. "Ale Amy, przecież ona..." Dawn probowała wytłumaczyć im co się przez chwila stało. "Dawn, przecież widzisz, ze probowaliśmy" podsumowała Anya. Dawn była zirytowana, "nie chcą mnie słuchać, zupełnie tak, jak nie słuchali Amy", postanowiła wiec sama się tym zająć...
    "Fajnie nikt mnie nie słyszy, tylko ta mała" pomyślała Amy. "Czy czary Willow nie mogły przywrócić mi moich cech zewnętrznych, a tylko psychiczne? Może chociaż Xander nie migdaliłby się do tej dziewczyny......." z rezygnacja znów spojrzała na Dawn i pomyślała do niej "OK, jak zamierzasz mi pomoc?" Dawn zmieszała się, bo choć w jej głowie zrodziła się myśl pomocy Amy, nie wiedział jak się do tego zabrać.
    Dawn po chwili namysłu nachyliła się nad klatka "Amy, zaraz cię stad wyciągnę, tylko nie rob za dużo hałasu", ręka Dawn wsunęła się do klatki i delikatnie ujęła Amy... w tym momencie otworzyły się drzwi wejściowe i...
    ...................do pokoju wpadł Spike. Jak tylko przekroczył próg można było poczuć wzrastające w pokoju napięcie. Amy cieczko przełknęła ślinę. Do tej pory nie przyzwyczaiła się do widoku blond wampira. "Może i ma chip - pomyślała - , ale ja i tak mu nie ufam".
    Dawn szybko wyciągnęła przestraszona Amy z klatki i ukryła ja pod kurtka. "Witaj starsza siostro i ty wampirze" powiedziała w kierunku wchodzącej za Spike'iem Buffy. "To ja może juz pójdę, umówiłam się w kółku czytelniczym" Co powiedziawszy wyszła wymijając stojąca w drzwiach Buffy. Gdy była juz niewidoczna z ciągle otwartych drzwi zaczęła biec. W biegu przełożyła szczura do kieszeni kurtki....... Amy podskakiwała. Probowała złapać się lakami materiału kurtki, ale był zbyt śliski. Raz, po raz robiła fikołka. "Cale szczęście, ze szczury nie cierpią na chorobę lokomocyjna" pomyślała.......
    "Hej, uciekająca panno młoda"- zaczął krzyczeć Xander stojąc w drzwiach, i bezskutecznie starając się zwrócić uwagę praktycznie wybiegającej z pokoju Dawn. Kiedy zorientował się, ze albo go nie słyszy , albo nie chce słyszeć. Odwrócił się i zamknął drzwi. "to było zdecydowanie dziwne". "Hellmouth dziwne, czy tylko dziwne?- spytała Willow ruszając w jego stronę. Xander popatrzył w jej stronę "Dziwnie , dziwne".
    Dawn coraz ciężej oddychając biegła nadal przez siebie, zatrzymała się dopiero, gdy była pewna, ze jest dość daleko od akademika. "Dzięki bogu, juz myślałam, ze nic gorszego niż zostanie szczurem na cale życie nie może mi się przydarzyć, a jednak..." pomyślała Amy "Hej!" wykrzyknęła Dawn "nie sadz, ze tego nie słyszałam". "Nie jestem przyzwyczajona to takich środków transportu" - odparła Amy. Dawn skręciła w najbliższa uliczkę, zupełnie nie zwracając uwagi na to, ze juz za chwile mial zapaść zmrok...
    "Amy, musze cię gdzieś ukryć" powiedziała Dawn wbiegając na Revello Drive, zatrzymała się na chwile by odetchnąć i rozejrzała się. W świetle zachodzącego słońca wszystkie cienie wydawały się ukrywać rożne potwory. Dawn pomyślała, ze to przecież głupie bac się potworów, skoro jej własna siostra jest Pogromca wampirów. Jednak nie chcąc ryzykować przezornie ominęła wielkim lukiem kępę krzaków, która wyglądała na wymarzona kryjówkę dla miniaturowego smoka. Zrobiwszy to popędziła w kierunku domu. Gdy dobiegła na Revello Drive 1630 skręciła i dopadła drzwi. Otworzyła je i weszła do środka..... Z kępy krzaków odezwał się stłumiony odgłos jaki wydaje ktoś, lub coś zmieniający swoją pozycje......
    Willow słodko się uśmiechnęła i juz miała, coś powiedzieć, ale słowa zamarły na jej ustach. I dość gwałtownie pokierowała się w stronę klatki. Nikt w pokoju nie wiedział co się dzieje, wiec tylko patrzyli na nią jak przekopuje się przez warstwy siana w klatce. "W i l l o w.....?" - zaczęła swoim niepewnym głosem Tara i wolno krok po kroku pokierowała się w jej stronie " kochanie?'' dodała po chwili dobitniej lecz mimo wszystko cicho. "Red!" - wrzasnął Spike, nie zwracając zbytniej uwagi na zszokowane twarze ludzi w pokoju. Pewnie zapomnieli, ze w ogóle tam jest. A Big Bad nie daje o sobie zapomnieć.......
    Dawn cicho zamknęła za sobą drzwi. W ciemnym i cichym domu słyszała swój urywany oddech i cichutkie westchnienia Amy. Kiedy oczy przyzwyczaiły się do ciemności Dawn weszła do salonu. Wiedziała, ze przyszła tu, aby odczarować Amy, lecz zupełnie nie wiedziała, jak się do tego zabrać. Po ucieczce z akademika, nie mogla liczyć na pomoc bez tłumaczenia się ze wszystkiego. Dawn skrzywiła się. Wolała odczarować Amy metoda prób i błędów niż tłumaczyć się ze swojego zachowania. Rozmyślając nad przygotowaniami rozsiadła się na kanapie. Dopiero teraz zauważyła, ze coś jest nie tak...
    Ostrożnie odwróciła głowę....... Spojrzała na okno. "Musiałam zapomnieć zamknąć" pomyślała i podeszła do okna. Amy, która właśnie wyswobodziła się z kieszeni lezącej na kanapie kurtki zaczęła się rozglądać. "Ritz to może nie jest, ale na pewno lepsze od klatki" pomyślała filozoficznie. W tym samym czasie Dawn przyglądała się mijanej wcześnie kępie krzaków. Coś ja niepokoiło, nie wiedziała jednak co. Czuła, ze ktoś obserwuje jej dom. Ktoś przechodzący obok mijanej wcześniej przez Dawn kępy krzaków mogły usłyszeć charakterystyczny dźwięk wydawany przez telefon komórkowy, a po chwili glos "Tak, jest sir! Obiekt jest na miejscu. Prowadzę dalsza obserwacje".
    - Nie chce wam przeszkadzać w tym, jakże interesującym spotkaniu slayerwanabisow, ale watcher mnie przysłał i kazał powiedzieć, ze initiative znowu wynurzyło się ze swojego ukrycia - ostatnie słowa wycedził przez zęby. Po czym lekko przymrużył oczy w bólu. Lepiej nie wiedzieć jakie plany ma pan Bloody dla swoich "oprawców". W pokoju znowu zapanowała cisza......
    Dawn odwróciła się w stronę kanapy i spojrzała na ciekawie rozglądającą się Amy, następnie podeszła i wzięła ją na ręce "wybacz Amy, ze przeszkadzam ci w twoich zwiadach, ale musimy iść na gore". Nagle zza okna dal się słyszeć wyraźny szelest, jakby ktoś przemieszczał się z krzaków w stronę tylnych drzwi. Przerażona Amy zapiszczała. "o mój boże" wyszeptała Dawn... nagle dal się słyszeć trzask otwieranych drzwi...
    - "Ej, jest tu kto?" - dało się słyszeć od strony drzwi. Glos krzyczącego był zdecydowanie młody. Dawn na palcach przeszła do przedpokoju i wyjrzała zza rogu przez jadalnie. W drzwiach kuchni stal Oz! [Nie moja wina, ze wszystkich innych zamknęliśmy w pokoju Willow ;)] W tym samym czasie w pokoju Willow, Xander zadał pytanie które nurtowało prawie wszystkich - "Spike! Jak się tu dostałeś? Przecież tam świeci" - spojrzał w okno - "świeciło słonce."
    Spike uśmiechnął się od niechcenia a jego oczy zabłyszczały żółcią. Mimo tego, ze cały czas mial chip i w zasadzie wszyscy wiedzieli, ze nic im nie może zrobić. Xander odruchowo zrobił krok do tylu, co rozpromieniło uśmiech Spike'a jeszcze bardziej. - nie mówiłem, ze odkryłem wspaniały krem z filtrem? I właśnie dlatego......- nie zdążył powiedzieć nic więcej bo Buffy uderzyła go w głowę, przez co pochylił się lekko do tylu. - nie udawaj Spike, dobrze wiemy, ze skorzystałeś z kanałów.
    - "Nie ma Amy!" - krzyknęła Willow, która w trakcie tej wymiany zdań przekopywała się nadal przez wyściółkę klatki. - "Nie ma Amy!" - powtórzyła. Wszyscy spojrzeli w jej kierunku, a po chwili w kierunku drzwi. - "Dawn?" - z niedowierzaniem powiedział Xander. [wracamy do Dawn, w końcu sam na sam z wilkołakiem nie jest najbezpieczniejszym sposobem spędzania wolnego czasu] Stojący w drzwiach Oz krzyknął ponownie - "Ej, jest tu kto?". Gdy nikt mu nie odpowiedział, krzyknął - "Buffy, jesteś......" Nie zdarzył dokończyć gdyż dopadło go dwu młodych mężczyzn w mundurach [to dla ciebie K :)]. Rzucili go na ziemie. Dawn widząc to probowała wycofać się do przedpokoju, jednak w tym samym momencie otworzyły się drzwi wejściowe..... - "Dawn Summers?" - zapytał żołnierz, który wszedł przez główne drzwi. - "????" - odpowiedziała Dawn. - "Jesteśmy tu ponieważ w okolicy zauważono poszukiwanego przestępcę" minął ja i przeszedł przez dom w kierunku Oz'a. Przyjrzał mu się i stwierdził - "To nie on." Po tych słowach wszyscy żołnierze wycofali się z domu, a dowódca wychodząc rzuci - "Przepraszamy, pomyłka".... Oz wstał i otrzepał się - "Ty jesteś Dawn?" - spytał. - "????" - odpowiedziała ponownie Dawn. - "Mam wiadomość dla Buffy od Angel'a"..... Tym czasem dowódca po opuszczeniu rezydencji Summers'ow wyjął telefon i wystukał numer. - "Sir, melduje, ze obiekt jest bezpieczny" - rzuci i rozłączył się.
    [bo otóż... w tym czasie w Los Angeles... - oryginał Technopagan] [Dla zgodności z całym opowiadaniem zmienimy na czas przeszły :)] bo otóż... jakiś czas temu w Los Angeles... [Zmiana RMK] "Cordy gdzie postawiłaś pojemnik z kawa?"- zabrzmiał męski głos i do pokoju wszedł Angel [uprzedzałam ;)] "na drugiej polce od dołu, ile razy mam to jeszcze powtarzać?", po chwili do pokoju wszedł Wesley -"czy ktoś nie widział pojemnika z kawa?", z ust Cordy wydobył się tylko cichy odgłos wściekłości. Angel przez którego twarz przebiegł lekki uśmiech podal mu bez słowa felerny pojemnik. "Cukier jest na trzeciej polce, a śmietanka się skończyła..." - rzuciła Cordy kierując się do wyjścia " wychodzę, mam nadzieje, ze poradzicie sobie jakoś sami". Nagle dal się słyszeć krzyk "szczur" Wes i Angel wymienili spojrzenia, po czym ruszyli w stronę Cordy. "Cordelio nie widzę tu żadnego szczura..."- zaczął Wesley, zanim jednak zdążył skończyć Cordy zaczęła się osuwać na podłogę, Angel jednym szybkim ruchem złapał ja w pol. "ma wizje" - rzucił krótko. Cordy ciągle powtarzała "szczur, nie znoszę szczurów... jah..." Po kilkusekundowym ataku konwulsji doszła do siebie i powiedziała tylko jedno słowo "Sunnydale" to jednak wystarczyło aby obaj wiedzieli, ze szykuje się coś złego.
    - Nie, Szerloku - zaczął znowu Spike, lekko odsuwając się od Buffy - to były pewnie niewidzialne krasnoludki, które chciały zdobyć jakieś zwierze pociągowe do swojej dorożki - Spike! - zaczęła Buffy podnosząc rękę i kierując się w jego stronę - nie wiem o co ci chodzi Summers, chciałem tylko pomoc - uśmiechnął się tak, ze wszyscy dobrze widzieli, ze pomoc była ostatnio rzeczą na jego liście "Things to do" - Ale, czemu Dawn zabrała Amy? - spytała prawie przez łzy Willow - potrzebowała myszy do szkolnych eksperymentów? - "wyskoczyła" z uśmiechem po chwili ciszy Anya. Wszyscy obecni popatrzyli na nią z wyrzutem a po twarzy Willow zaczęły płynąc łzy.
    - "Angel?" - spytała z niedowierzaniem Dawn. W tym momencie Amy wbiegła do kuchni, Oz spojrzał na nią. - "Cześć Amy." - rzuci [wiem, ze nadużywam tego słowa :)] w jej stronę - "Widzę, nadal pędzisz życie w skórze szczura". Dawn widząc reakcje Amy na te słowa odetchnęła z ulga. W pokoju Willow wszyscy rzucili [znowu :)] się by ja pocieszyć, nawet Spike'i, który chciał w ten sposób zaimponować Buffy. - "Przecież, nie zrobi jej krzywdy" - sprobował. Willow popatrzała na niego i z nadzieja w glosie spytała - "Tak myślisz?" - "Co ona sobie myśli, nie dość ze pożycza moje ubrania to jeszcze bierze Amy bez pytania" - stwierdziła Buffy. Podeszła do telefonu i wykręciła numer domu. Gdy Dawn zapraszała Oz'a do środka zauważyła migające światełko automatycznej sekretarki, włączyła osłuchiwanie. - "Dawn, tu Buffy. Gdzie jest Amy?" - usłyszała z automatu glos siostry. Glos kontynuował - "Gdy to odsłuchasz masz natychmiast zadzwonić do Willow i wytłumaczyć się!".
    "Nie martw się Will" - Xander podszedł do niej i objął ramieniem, Anya rzuciła mu wymowne spojrzenie, Xander potrząsnął lekko Willow, tak na pocieszenie i natychmiast wrócił do Anya'i. "Skończyliście się juz rozczulać?" - rzucił Spike, Buffy zamierzyła się w celu wymierzenia mu kolejnego ciosu w głowę, gdy nagle zatrzymała się i odwróciła w stronę drzwi. Wszyscy spojrzeli na nią z zaskoczeniem. "Fuffy, co jest?" - spytał Spike "Ciii" - odpowiedziała, po czym zaczęła zbliżać się do drzwi, otworzyła je energicznym ruchem i zobaczyła tylko pusta przestrzeń "wydawało mi się, a z reszta, nie ważne, teraz musimy zając się znalezieniem Dawn, Xander, Anya pójdziecie do Giles'a, może poszła do niego, Willow, Tara sprawdzicie jej koleżanki, a ja..." "Jeśli mogę się wtrącić, to chciałbym zauważyć, ze macie większy problem niż jeden zgubiony szczur i nastolatka" - wtrącił Spike "The initiative" powiedzieli chórkiem "Dobra" Buffy miała gotowy juz kolejny plan "Willow, Tara i Xander pójdą do mnie do domu, wydaje mi się, ze Dawn udała się właśnie tam, a my pójdziemy do Giles'a" "Ja chce iść z Xander'em" zaprotestowała Anya "Dobrze, pójdziesz z nimi, a ja do Giles'a" "ze Spike'iem" dodała po chwili.
    Spike lekko się skrzywił , kiedy Buffy skończyła wydawać polecenia. Niezbyt mu się podobało spędzanie czasu ze Scooby Gangiem, ale hej czego się nie robi dla pieniędzy. Założył rękę na rękę i stal nieruchomo obok drzwi , z wrednym uśmieszkiem czekając aż Buffy je otworzy. Nikt nie może od niego przecież wymagać pomagania im. Buffy nawet na niego nie spojrzała tylko otworzyła drzwi i mocnym krokiem wyszła na zewnątrz, po kolei wszyscy obecni zaczęli podążać za nią i kierować się w stronę swoich celów. Xander i Ania ruszyli przodem a Tara podążała za nimi odrobinkę wolniej z Willow, która powoli dochodziła do siebie. - co mamy zrobić z Dawn i tym szczurem jak juz ich znajdziemy? - spytała ze znudzona mina Ania. Xander wtulił ja w swoje ramiona i odpowiedział: - wtedy uwolnimy biedna Amy , wezwiemy kawalerie i będziemy mogli udać się do domu Na ostatnich słowach na twarzy Anya'i pojawił się uśmiech - no to powinniśmy się pospieszyć - powiedziała i przyspieszyła kroku
    [to może wrócę do domu panien Summers] -"wiec..." - zaczął Oz- twojej siostry nie ma w domu" -"nie... ale chyba musze do niej zadzwonić?" Oz skinął głowa. Dawn wykręciła numer, po chwili usłyszała w słuchawce sygnał automatycznej sekretarki "tu Buffy i Willow..." Dawn odłożyła słuchawkę -"nie ma jej" - stwierdziła Nastala chwila ciszy, Amy zaciekawiona rozwojem sytuacji wspięła się na poręcz krzesła i zerkała to na Dawn to na Oz'a. - "mógłby się ktoś w końcu odezwać" stwierdziła - "Amy?" - spytał z niedowierzaniem Oz -"Oz tez mnie słyszy, coraz lepiej, słyszy mnie nastolatka i wilkołak..." w tym momencie Oz i Dawn spojrzeli na nią "ups..." stwierdziła Amy Wtedy rozległo się pukanie do drzwi -"To pewnie Buffy" stwierdziła Dawn i ruszyła w stronę drzwi. Zanim zdążyła otworzyć drzwi pukanie rozległo się znowu, tym razem i Oz ruszył w stronę drzwi. Dawn chwyciła za klamkę i energicznie otworzyła drzwi wejściowe, w drzwiach ukazali się Xander i Anya -"Oz?!"- prawie wykrzyknął Xander -"Xander, Anya" - stwierdziła Oz wtedy zza nich wychyliła się Willow i Tara -"Oz..."- prawie szepnęła Willow -"Willow..." - odpowiedział Oz -"Teraz będziemy się przedstawiać?" spytała zdezorientowana Dawn.
    ŁUP! Usłyszeli wszyscy zgromadzeni przy drzwiach.... To Amy, która niebezpiecznie balansowała na oparciu krzesełka straciła ostatecznie równowagę i ruszyła na spotkanie z matka Ziemia. - Biedna Amy! - krzyknęła przerażona Willow i wymięła niepewnego Oz'a. Cale paczka wbiegła do domu i zaczęła oglądać Amy. "Lapa numer 1? OBECNA!, Lapa numer 2? OBECNA" - odliczała zdezorientowana Amy, upadanie było rzeczą której nie opanowała jako szczur, otworzyła oczy, a na korze mózgowej [miejmy nadziej, ze szczury takowa maja :)] zabłysnęły wesołe światełka podpisane "OK". Potrząsnęła głowa - "Upadanie zle" - zdecydowała po chwili namysłu. - Amy jak się czujesz? - zapytała troskliwym głosem Willow. "Jak się czujesz? Tez pytanie, jakby się czuła upadając z dużej wysokości." pomyślała Amy. - Chyba dobrze - stwierdził Oz - jej poczucie humoru działa. - ???? - spojrzeli na niego wszyscy poza Dawn i starająca się zdecydować, która noga ruszyć, Amy. - Nie słyszycie jej myśli? - zapytał zdziwiony Oz. - ???? - powtórzyła Willow i reszta grupy poszukiwawczej. - My dwoje - Dawn pokazała na siebie i na Oz'a - możemy ja słyszeć. - Słyszeć? - stwierdził bardziej niż zapytał Xander. Pod dom podjechał samochód Giles'a z którego wysiadła Buffy, Spike i Giles. Spike należał w tym momencie do najszczęśliwszych ludzi... tfu wampirów, świata gdyż z powodu panującego w samochodzie ścisku wywołanego zestawem ksiąg i broni, Summers musiała siedzieć mu na kolanach. Siedząca w krzakach postać rzuciła do telefonu - "Riley, juz są, możemy wyjawić im cel naszych działań"......
    Tym czasem w domu rozpoczął się totalny chaos, Dawn i Oz usiłowali wytłumaczyć, ze słyszą myśli Amy, Willow nadal sprawdzała, czy aby nic się jej nie stało w czym skrzętnie pomagała jej Tara, Xander razem z Giles'em przekrzykiwali się, próbując się dowiedzieć jak to możliwe, ze Amy mogą słyszeć tylko dwie osoby. Amy zaś zaczęła przeraźliwie piszczeć, mając juz dosyć wrażeń jak na jeden wieczór, a poza tym Willow strasznie ja łaskotała -"Mój boże chyba się jej jednak coś stało"- Willow nachyliła się i wzięła jej łapkę -"zniosę wszystko, ale ten blond wampir ciągle się na mnie patrzy, tego juz za wiele..."- pomyślała Amy. Pan Bloody zaś stal spokojnie oparty o ścianę i usiłował opanować atak śmiechu, wywołany ta jakże zabawna scenka -"CISZA!"- krzyknęła w końcu Buffy, co Spike skwitował krótkim "uuu... Fluffy się wkurzyła" -"zamknij się Spike!"- Buffy odwróciła się w jego stronę z groźną mina, Spike automatycznie cofnął się o krok, co wyjątkowo rozbawiło wszystkich obecnych, za wyjątkiem niego samego oczywiście -"Cholerny Scooby gang, nie disc, ze im pomagam i to za marna place, to jeszcze musze tego wszystkiego wysłuchiwać, zostawiłbym to w diabły, gdyby nie Buffy, ona jest po prostu... Jezu o czym ja myślę?"- otrząsał się, jakby chciał się pozbyć myśli krążących po jego głowie- "to ten chip, na pewno, ale niech tylko dorwę tych drani z the initiative, pozbędę cię chipa i skopie im wszystkim tyłki"
    "Oz, Dawn? Czy jedno z was mogło by powiedzieć Willow, ze ta lapa jest mi potrzebna" pomyślała Amy, która probowała się wyrwać z troskliwych rak Willow, sprawdzającej właśnie, czy Amy nie złamała sobie czasem którejś z łap. - Willow.... - zaczął Oz. - Tak... - spytała Willow, nie przestając oglądać intensywnie Amy. - Willow.... - znów zaczął Oz. "Juz ja straciłam." pomyślała Tara i odwróciła się, żeby nikt nie zobaczył, ze prawie zaczyna płakać. Reszta Scoobiesiow, a nawet Spike nie chcąc urazić jeszcze bardziej Tara'y, intensywnie wpatrywali się w Amy. Niezręczna ciszę przerwał dźwięk klaksonu. Dźwięk dobywał się z samochodu Oz'a, który przed chwila zaparkował przed domem. Z samochodu wysiadła po chwili jakaś postać i zaczęła iść w kierunku domu. Po chwili usłyszeli dzwonek. Amy odwróciła gwałtownie głowę w kierunku drzwi, czuła tam kogoś obcego, kogoś kto dużo czasu spędza przed lustrem, które zapatrzone jest w toaletkę będąca składowiskiem rożnych kosmetyków.... Amy czuła, ze ten ktoś przed drzwiami nie wyjdzie z domu dopóki nie upewni się, ze buty pasują do koloru oczu..... Czuła tam kobietę..... Kobietę o zapachu podobnym do zapachu Oz'a.......
    Buffy ruszyła w stronę drzwi, Oz spojrzał za nią z niepokojem, odrobinę poirytowana cala sytuacja pogromczyni energicznie otworzyła drzwi, ukazała się w nich młoda rudowłosa dziewczyna w zielonym sweterku, doskonale pasującym do jej równie zielonych oczy - Sarah, prosiłem cię, żebyś została w samochodzie - Wiem, przepraszam, ja chciałam tylko... - Sarah?- na twarzy Xander'a ukazał się uśmiech, który zniknął natychmiast, gdy tylko zobaczył minę Anya'i - Sarah...? - powiedziała cicho Willow Buffy podjęła próbę ratowania calej sytuacji - jestem Buffy... - zaczęła - ...pogromca wampirów - dokończyła Sarah - tak, skąd...? -Angel mi o tobie opowiadał W pokoju nastala grobowa cisza, tylko wprawne oko watchera zauważyło szklące się w oczach Buffy łzy -Angel...- powtórzyła za nią Buffy.
    - Ja cię znam! - wykrzyknęła Anya, która przyglądała się juz dłuższa chwile nowo przybyłej. - Ty jesteś demonem. - dorzuciła z satysfakcja. Oczy wszystkich, za wyjątkiem Amy, która starała się właśnie wyliczyć sile potrzebna do przeskoczenia z rak Willow na Xander'a, zwróciły się na Sarah. - Nie tylko ja... - odparła Sarah patrząc wyzywająco na Anya'e. Miedzy Anya'a i Sarah powietrze uległo zagęszczeniu.... Stojąca w krzakach postać probowała wywołać bazę.... - Baza, baza... cholerne telefony..... cholerny kamuflaż.... nie mogliśmy wziąć zwykłego sprzętu - zadała sobie retoryczne pytanie postać - nie oczywiście, ze nie. "Nikt nie zwróci uwagi na człowieka z komórka", cholerne gogusie. - kontynuował. - Tu baza, czego chcesz? - usłyszał w słuchawce. - Ona tu jest! - prawie krzyknął. - Kto? - Ona, ten demon, którego szukamy. - Gdzie jest? - W domu Summers'ow... - Cholera, czy Madison tez tam jest? - padło pytanie. - Znaczy się szczur? TAK! Jest tam. - O nie....... Amy, która w końcu spojrzała na Sarah, zadrżała. To była ona. Jednym szybkim ruchem wyrwała się z rak Willow i skoczyła na Xander'a, czepiając się jego swetra, a później materiału spodni starała się zmniejszyć prędkość spadania. Gdy była na wysokości kolan, odbiła się i rzuciła w kierunku otwartych ciągle drzwi. Drzwi, które zaczęły się właśnie zamykać. Amy uskoczyła i zaczęła biec w kierunku kuchni... Sarah oderwała wzrok od Anya'i i spojrzała na Amy, jej oczy zabłysnęły na czerwono, a w miejscu w którym była jeszcze przed chwila Amy zmieniło się w dziurę.... Spike zareagował automatycznie, wyprowadził cios w kierunku Sarah nie myśląc nawet o chip'ie w jego głowie. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, ze chip nie powoduje bólu..... Sarah zdecydowanie nie była człowiekiem.
    - AMY! - wykrzyknęła Willow i rzuciła się w stronę dziury w podłodze - Amy! Willow zaczęła zanosić się płaczem. O dziwo pierwsza osoba, która podeszła do niej był Oz, objął ją lekko ramieniem i powiedział - Wszystko będzie dobrze - Hej! ratunku, szczur w opresji!- wykrzyczała Amy [no co, ja nie chce jej uśmiercić] ledwo trzymająca się łapkami za krawędź podłogi - Amy - wykrzyknęła ze zdziwieniem Dawn - Tak wiemy Dawn, nam tez będzie jej... - zaczął Xander, lecz jego przemowę zakłócił Oz, który nagle puścił Willow, energicznie schylił się do dziury i wyciągnął Amy - Amy... - Willow zaczęła płakać jeszcze bardziej- nic ci nie jest? - Tylko nie to, nie przeżyje, jeśli ona jeszcze raz będzie sprawdzać mój stan zdrowia! - Willow- zaczął Oz - Amy chciałaby na pewno odpocząć Tymczasem Anya intensywnie wpatrywała się na leząca na podłodze nieprzytomna Sarah. - Anya, kto to?- zapytała Buffy -A może to Oz wyjaśniłby dlaczego przyprowadził do nas tego demona?- odpowiedziała Anya. Oz jednak zdawał się nie słyszeć, był zbyt zajęty uspokajaniem Willow i usiłowaniem "obronienia" przez nią Amy. Nikt z obecnych nie zauważył, ze Tara na chwile przed wyciągnięciem Amy, wymknęła się z pokoju i udała w stronę tylnych drzwi. - Nie wiem co to za Sarah, ale jak chcecie, to ja mogę zabić - rzucił jakby od niechcenia Spike - Nie, Spike- odpowiedział Oz - zostaw ja - Ona chciała was zabić, no chciała zabić Amy, wiec trzeba się jej pozbyć - wizja zabicia kogokolwiek wywoływała szeroki uśmiech na twarzy blond wampira - Oz, kim ona jest?- Buffy zdawały się puszczać nerwy - Jest demonem... - zaczął Oz - Zdążyliśmy zauważyć - rzucił Xander - Angel poprosił mnie o przywiezienie jej tutaj... - Żeby nas wszystkich pozabijała - wtrąciła się Anya - Nie- kontynuował spokojnie Oz- ona potrzebuje pomocy - Tak psychiatrycznej- stwierdził Xander
    "Czemu stoimy?" zadała sobie pytanie Amy. Tara która wyniosła ją z domu Summers'ow oparła się o drzewo i zaczęła płakać. - Juz ja straciłam - wyszeptała Tara - juz ja straciłam - powtórzyła. W tym momencie Willow, która powoli zaczęła dochodzić do siebie rozejrzała się po przedpokoju i zauważyła brak Tara'y. Rozejrzała się i nie widząc jej spojrzała po twarzach zgromadzonych, jedynie Spike, który czul się dotknięty tym, ze nikt nie pozwolił mu zabić Sarah, zauważył, ze kogoś szuka i pokazał jej bezgłośnie, ze Tara wyszła. Willow nie czekając na dalszy rozwój wypadków wybiegła z domu i zaczęła rozglądać się za Tara'a. Nie mogla jej znaleźć, wiec ja nawoływać. Krzyczała "Tara, gdzie jesteś! Tara!". Amy, która właśnie wyswobodziła się z rak płaczącej Tara'y nadstawiła uszy. Tara zaintrygowana jej zachowaniem popatrzała w tamta stronę. - Co tam widzisz malutka? - spytała czule, przerwała gdy usłyszała wołanie Willow. "Tara, gdzie jesteś! Tara!" - Willow! - krzyknęła Tara i jednym szybkim ruchem podniosła z ziemi Amy. Wstała i zaczęła biec w kierunku Willow...
    - Tara, dlaczego wyszłaś? mogło ci się coś stać - Willow spojrzała na nią przez łzy - Ja... ja nie mogłam...- zaczęła niepewnie Tara w jej oczach także kręciły się łzy - ty i Oz... i... i... wy. - Nie,.... nie - Willow zbliżyła się do niej - to skończone, Oz to zamknięty rozdział. Nie chce cię stracić, jesteś dla mnie jedna z najważniejszych osób na świecie, nie wiem jak dałabym sobie rade bez ciebie. - Willow... Ich usta zbliżyły się do siebie tak, ze czuły swoje oddech, po krótkiej chwili wahania połączyły się w pocałunku, głębokim, aczkolwiek delikatnym, subtelnym i pełnym uczucia. - Tara, wracajmy do środka - powiedziała Willow i wzięła ja za rękę - Amy tez powinna trochę odpoczać. - Willow? - Tak? - Kocham cię... - Ja ciebie tez...
    Nadal trzymając się za ręce poszły w kierunku domu Buffy. Amy zaś zaczęła długą podróż po ręce Tara'y, która skończyła na jej ramieniu. Dzięki temu osiągnęła interesujący punkt obserwacyjny. "Znów być człowiekiem" pomyślała, porównując widok jaki miała z miejsca na ramieniu Tara'y z tym co widywała zwykle. Gdy Tara i Willow weszły do domu Buffy zobaczyły, że w jadalni stoją dwa krzesła do których przywiązani byli Sarah i o dziwo Spike'i. Willow wzrokiem spytała Buffy co się tu dzieje. - Strasznie się rwał, żeby ja zabić - zaczęła wyjaśniać Buffy. - Wiec dostał ostrzeżenie - dokończył z satysfakcja Xander. - To Xander go uderzył - z nieskrywaną dumą krzyknęła Anya - on jest moim chłopakiem - dodała po chwili i zajęła się swoim drugim ulubionym zajęciem, czyli patrzeniem na Xander'a. Faktem związania Spike'a zachwyceni wydawali się prawie wszyscy, jeżeli nie liczyć Spike i nadal nieprzytomnej Sarah, oraz Dawn. "Czy może ktoś wreszcie raczyłby mi wyjaśnić dlaczego pozwalacie jej tu być" pomyślała Amy patrząc ze strachem na Sarah. - Amy pyta czemu Sarah nadal tu jest - powiedziała Dawn, która zaczęła powoli przekonywać się, ze Xander jest jednak przystojniejszy od Spike'a. Gile's, który wrócił z kuchni z taca na której znajdowało się [chwila musze policzyć ;)] 8 szklanek z herbatą, zawołał. - Herbata - po czym powiedział w kierunku Oz'a - Wytłumacz im co się tu stało....
    - Jak to co się stało, on przywiózł tę mała, żeby was pozabijała - Spike nie uspokoił się mimo bycia skrepowanym - Spike, zamknij się w końcu - Buffy podeszła do niego i wsadziła mu w żeby najbliższa rzecz leżąca na kanapie, były to świeżo uprane [no co nie jestem sadystka] skarpety Dawn... na twarzach zgromadzonych zagościł uśmiech, nawet Giles odłożył tace, aby nie wypadła mu z rak. - Oz, wyjaśnij nam co się tu właśnie stało? - powtórzył swoje pytanie Giles - Mialem ja tu przywieźć, aby Willow zdjęła z niej czar - zaczął Oz - Czar? - Anya oderwała wzrok o Xander'a, gdyż ta kwestia najwyraźniej ją zaciekawiła - przecież Sarah zajmuje się likwidowaniem czarownic... Wszyscy zebrani spojrzeli na Sarah, później na Willow, Tare i Amy, która była coraz bardziej niespokojna - Nie - odpowiedział Oz z lekka irytacja - Jak to nie? sama jej ...- Anya miała najwyraźniej dużo do powiedzenia w tej kwestii, ale nagle ucichła, jakby miało to zdradzić coś zbyt drastycznego z jej przeszłości - Xander, ja chce stąd iść, pamiętasz, kawaleria już tu jest, poza tym... no wiesz - Anya rzuciła mu wymowne spojrzenie. - Anya, pamiętasz co ci mówiłem, gdy przyjaciele są w potrzebie, to... - Możecie iść - Buffy najwyraźniej miała ochotę pozbyć się kilku osób, gdyż robiło się niebezpiecznie - nie sądzę, abyście byli tu jeszcze potrzebni. Zanim skończyła zdanie, Anya i Xander znikali juz w drzwiach. - Oz, co to za czar? - zapytała Willow - Sarah nie jest z tego wymiaru, a pewna czarownica dość dawno temu rzuciła na nią urok nie pozwalający jej na powrócenie do swojego wymiaru - Oz w końcu mógł dokończyć to co chciał powiedzieć juz dawno - Teraz ja rozumiem - powiedziała Willow - Baza? baza! - w krzakach rozległ się glos żołnierza - cholerny sprzęt, cholerne krzaki! - Tu baza, co znowu? - odezwał się glos w telefonie - Sytuacja się skomplikowała w środku jest demon, powinniśmy chyba wkroczyć - Posłuchaj mnie uważnie, zrobimy tak - w słuchawce pojawił się glos Riley'a Nagle telefon wydał piśniecie, na ekranie pojawił się napis "low battery", glos Rileya zanikł - Cholera - zaklęła postać w krzakach
    - Anya, o co chodzi? - spytał Xander gdy oboje wyszli z domu Buffy. - Xander..... - zaczęła Anya - Xander........ nie każ mi o tym mówić. Xander przytulił Anya'e, zatrzymali się, a on pocałował ją w czoło. Anya wyraźnie się rozluźniła. Obok stojącej pary zatrzymał się samochód. Otworzyły się drzwi, wysiadł nimi młody mężczyzna.. - Xander - odezwał się. - Riley? - z niedowierzaniem powiedział Xander. - Xander, Anya - zaczął Riley - Po pierwsze nie mówcie Buffy, że tu jestem, nie możemy się jeszcze spotkać... - przerwał na chwile - jeszcze nie teraz - dokończył z trudem. Otrząsnął się i kontynuował - Musicie starać się trzymać Sarah jak najdalej od Willow i Tara'y, szczególnie od Tara'y..... Sarah zaczęła powoli odzyskiwać przytomność, z trudem zogniskowała wzrok na twarzy Spike'a, który siedział na krześle naprzeciwko, próbowała się przeciągnąć, ale nie mogła..... dopiero wtedy zauważyła, że jest związana. - Co się stało? - spytała i spojrzała na scoobiesiow stojących razem i przerwała. Zaczęła intensywnie wpatrywać się w Tara'e, a jej oczy znów zabłysnęły czerwienia......
    - Sarah, nie - powiedział swoim typowo spokojnym głosem Oz. Jej oczy wróciły do swojego naturalnego koloru. - Sarah, my chcemy ci pomoc - zaczęła Willow, Sarah spojrzała na nią podejrzliwie. - To jest Tara - Oz zbliżył się do przywiązanej - ona ci pomoże, wrócisz do siebie - Ona jest czarownica... - wycedziła przez zęby. - Tak ona jest czarownica i ci pomoże, razem z Willow pomogą ci wrócić do siebie, pamiętasz tak jak mówił Angel - najwyraźniej to stwierdzenie uspokoiło ją, gdyż wyraźnie odprężyła się na krześle i oderwała wzrok od Tary. Zadziałało to zupełnie inaczej na Buffy, która na sam dźwięk tego imienia stała się spięta jak agrafka. - Mam księgę z zaklęciem w samochodzie, zaraz wrócę - Oz zbliżył się do Sarah - pamiętaj, one chcą ci pomoc.- Oz wyszedł szybkim krokiem do samochodu, po chwili wrócił trzymając w rekach dużą i najwyraźniej stara księgę, podszedł z nią do Willow i Tary i zaczął coś tłumaczyć. Po chwili dołączyła do nich Giles i Buffy, która co chwile zerkała to na Sarah, to na Spike'a, sytuacja była wyjątkowo nieciekawa. W tym czasie Amy wdrapała się na ramie Dawn, po czym powędrowała do kieszeni jej swetra. - Mam dosyć - pomyślała - jak tylko wrócę do swojej dawnej postaci, to wyjadę jak najdalej od Sunnydale... - Wiem co czujesz - szepnęła do niej Dawn. - Dawn, zabierzesz Amy i pojedziesz z Giles'em do niego - zabrzmiał głos Buffy. - Ale ja... - zaczęła Dawn, lecz po chwili zrozumiała, że to nie była prośba, ale polecenie.
    - Dawn, tylko nie męcz zbytnio Giles'a pytaniami o czary - poleciła jej Buffy. - Dobrze - z rezygnacja powiedziała Dawn. - Zawsze lubię odpowiadać na jej pytania - pocieszył Dawn Giles - może wymyślimy coś w sprawie Amy? - rzucił by poprawić jej humor. - OK - z tym samym co wcześniej entuzjazmem odparła Dawn i zaczęła wyglądać przez okno. Buffy i Giles wymienili znaczące spojrzenia i Giles pokazał palcami 4, a Buffy 3. - No to juz pojedziemy - obwieścił Giles wsiadając do samochodu - Dawn zapięłaś pasy? - Taaaa - znów z niekłamanym entuzjazmem odparła Dawn. Amy wylądowała w pudełku po butach i leżąc zagrzebana w szczątkach gazety kontemplowała naturę wszechrzeczy. Zaczęła właśnie rozważać interesujący problem kontinuum dobra i zła gdy przyśpieszenie ruszającego samochodu spowodowało, że jej pudełko uderzyło o oparcie siedzenia. Dzięki temu wyrobiła sobie własne pojęcie estetyki, które nie obejmowało na pewno pudełka po butach. Pocieszyła się jedynie tym, że to i tak lepsze niż życie w klatce, bo jakoś nigdy nie czuła się na tyle swobodnie by występować w reality-show, a życie w klatce było właśnie czymś takim. Dawn patrzała przez okno na przemykające, z zawrotna prędkością 40 km/h, domy za oknem i zastanawiała się jaki jest sens mieć siostrę Pogromcę i możliwość słyszenia czarownic zamienionych w szczury, jeżeli i tak gdy zaczyna się robić interesująco musi mieć przydzielaną opiekunkę. Gdy przejeżdżali obok lodziarni Giles rzucił z udawaną obojętnością. - Dawn może chcesz loda? - Uhm - odparła Dawn. Giles wrzucił kierunkowskaz i zjechał pod lodziarnie [OK, nie wiem jak w stanach jest z lodziarniami, ale jeżli istnieją ICE CREAM drive'y to nie w tej bajce :)] i wyszedł z samochodu. Po chwili wrócił z lodami i podal Dawn tego z trzema gałkami.
    Buffy zbliżyła się do krzesła do którego był przywiązany Spike i zaczęła go odwiązywać, [zaraz po tym jak usunęła skarpety Dawn z jego ust :)] - Willow, co się dzieje? - spytała po cichu Tara. - Buffy? - Will, spojrzała na nią z niepokojem, wymieniły krótkie spojrzenia. - Mamy nieproszonych gości. - powiedziała Buffy, oczy Spike'a zaświeciły się z radości na sama myśl o tym, że nieproszeni goście oznaczają walkę, po chwili jednak uświadomił sobie, że prawdopodobnie będą to ludzie, a to znowu oznaczałoby, ze Big Bad nie ma najmniejszej szansy na walkę, tylko na ogromny ból głowy... W tym czasie Buffy wyciągnęła broń i zaczęła ją rozdawać, wtedy z krzesła rozległo się chrząknięcie, oczy wszystkich zwróciły się na Sarah. - Buffy, czy mógłbym ją jakoś stąd zabrać? - spytał Oz. - Raczej nie, to zbyt niebezpieczne - Buffy szukała szybkiego wyjścia z sytuacji, z pomocą przyszła jej Willow. - Zabierzemy ją do piwnicy, rytuał jest dość prosty...- zaczęła Will - prawda Tara? - Tak - potwierdziła. - Dobra, Oz, Willow, Tara, zabierzecie Sarah do piwnicy i postarajcie się nie robić zbyt dużo hałasu, Oz jak skończycie to postarasz się je stąd zabrać - Oz skinął głową - ja i Spike zostaniemy tutaj - Buffy nie podobała się cala sytuacja, ale Spike'owi jeszcze mniej.
    - Dlatego musicie ją trzymać daleko od Tara'y - skończył Riley. Xander i Anya popatrzeli po sobie i oboje zaczęli biec w kierunku domu Buffy...... - Sarah usiądź tu - wskazała jej krzesło Willow, w tym czasie Tara rozstawiała świece na około wyrysowanego na podłodze symbolu. - Odeślecie mnie do domu? - z nadzieją spytała Sarah. - Tak. Odeślemy. - odparła Willow i uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco. - Rytuał jest bardzo prosty, możemy go odprawić natychmiast - powiedziała Willow w kierunku Tara'y - wystarczy zbudować odpowiednią sieć i otworzyć vortex [OK, magia jest dla mnie totalnie "w inną stronę" wiec jeżeli będą tu jakieś wtręty fizyczne to trudno "zboczenie zawodowe"] Musimy postarać się utrzymać wizje przejścia i ... - Wiem - przerwała jej z uśmiechem Tara, która w sprawach magii przestawała być zalęknioną dziewczynką, a stawała się wykwalifikowaną czarownicą. - Wiem, ze wiesz, ale muszę sobie to sama wyobrazić - z uśmiechem powiedziała Willow. - Dobrze, do otwarcia przejścia potrzebujemy kilku sekund medytacji - Willow przerwała i spojrzała na kończącą właśnie układać świece Tara'e - kiedy będziemy mogły zacząć?. - Już prawie - odparła Tara, która starała się zachować równowagę kręgu i symbolu, by nie dopuścić do nadmiernych naprężeń w tkance wszechświata. - Myślę, że możemy zaczynać - odparła po chwili i spojrzała na Sarah - zaraz wracasz do domu - uśmiechnęła się. - Sarah wejdź do kręgu - powiedziała Willow - OK, Tara zajmujemy nasze miejsca. Obie, Tara i Willow zajęły miejsce na bokach kręgu. Rozłożyły ręce i zaczęły intonować odpowiednie zaklęcie. Po chwili nad ich głowami zaczęły formować się małe punktowe źródła światła, które stopniowo rozszerzały się. Gdy oba osiągnęły średnice standardowej kuli bilardowej zaczęły poruszać się ku środkowi kręgu. Willow i Tara zmieniły sposób wypowiadania zaklęcia, zaczęły mówić coraz szybciej... Kule spotkały się nad głową Sarah, zawisły w odległości około pół metra od siebie i zaczęły poruszać się po okręgu. Kręciły się szybciej i szybciej, aż w pewnym momencie trudno było stwierdzić gdzie są kule.... Stworzyły pierścień. Pierścień zaczął się rozszerzacz, gdy miał około półtorej metra gwałtownie opadł. Sarah zniknęła..... - Udało się - powiedziała Willow i zaczęła się śmiać. - Tak, udało się nam - cieszyła się Tara. Drzwi do domu Buffy gwałtownie się otworzyły i wpadł nimi Xander i Anya. - Nie odprawiajcie rytuału! - zaczęli krzyczeć - Nie odprawiajcie rytuału! W piwnicy uradowane Willow i Tara zaczęły iść w kierunku schodów. Willow zaczęła się wspinać po schodach. Tara spojrzała w lustro..... Jej oczy zabłysnęły czerwienią...
    - Xander! - Buffy chciała tym ostudzić emocje Xander'a. - Nie odprawiajcie rytuału! - Xander swoim starym zwyczajem zaczął wymachiwać rękami i zawile tłumaczyć, że nie powinni odprawiać rytuału - Xander! - Buffy krzyknęła jeszcze głośniej, Xander w końcu zareagował i ucichł - dobrze, juz lepiej, a teraz powiedz mi dlaczego nie możemy odprawić rytuału. - Ahhh... - wzdychnęła [czy istnieje takie słowo?] Anya - mam tego dosyć. Nie możecie, bo jak to zrobicie, to demon przejdzie na następną osobę. - Ja to przejdzie? - spytała Buffy. - Niektóre demony maja takie zdolności, powiedzmy, że bardzo lubią zmiany, a jak bardzo lubią takie zmiany... - Anya - przerwała jej Buffy - czy mogłabyś przejść do sedna? - A, tak. Dobrze. Więc, ten demon po prostu zmieni ciało i wejdzie w kogoś, kto brał udział w rytuale. W tym momencie w drzwiach od piwnicy pojawili się Willow, Tara i Oz. Obecni w pokoju spojrzeli na nich z niepokojem. - No ładnie, tylko tego nam brakowało - rzucił Spike.
    [ szkoda, ze z powodu małego wypadku przy pracy, patrz rytuału w Sunnyhell nie pojawiła się oryginalna Buffy z opowiadania 2. W poszukiwaniu swojego Spike'a :-)] - wiem jak możemy sprawdzić w kogo z nich wszedł demon - zaczął Spike z iskierką radości w oczach, i zanim ktokolwiek zdążył się odezwać kontynuował - mogę "bić" tylko demony, wiec...... -hugh? - spytala wycieńczona po rytuale Willow . Mimo tego, ze czary to dla niej nie pierwszyzna , cały czas są BARDZO wycieńczającym zajęciem. Xander ruszył w jej stronę niepewnym krokiem: -Wils? Willow pokierowała na niego wzrok i lekko się uśmiechnęła. - czy coś się stało? Nikt nie zdążył jej odpowiedzieć bo glos zabrała Buffy, ''przytrzymująca" na miejscu Spike'a. - nie będziesz nikogo bił......, choć jeżeli trafisz na człowieka czeka cię migrena - potrząsnęła głową- o czym ja myślę- nie będziesz nikogo bił, powtórzyła. Spike jeszcze chwilkę się "pomiotał", ale po chwili przestał. Oczy zebranych pokierowały się na Willow, Tare i Oz'a.
    - Dawn czemu wykradłaś Amy z pokoju Willow - spytał Giles. - Prosiła mnie o to. - odparła Dawn, która stwierdziła, że prezent w postaci loda może znacznie zmienić punkt widzenia. - Czemu? - dociekał nadal Giles. - Ona wie czemu Willow jej nie odczarowała, a boi się, że dalsze próby mogą odebrać jej to co jej już dały. - Czyli? - Jakieś 2 miesiące temu Willow udało się zwrócić Amy jej psychikę, od wtedy jest sobą uwięzioną w ciele szczura. Boi się jednak, ze Willow przypadkiem odbierze jej to. - Czy wie jak powinniśmy jej pomóc? - Według Amy, jej czar zamieniający ją w szczura miał charakter ochronny, dlatego złamać go może tylko potężny czar ofensywny. - Czar ofensywny - z niedowierzaniem spytał Giles - skąd wiesz o czarach ofensywnych - spytał znów z niepokojem. - Od Amy - odparła Dawn. "Powiedz mu, ze czar może ze mnie zdjąć tylko wróg" pomyślała w kierunku Dawn Amy. - Amy mówi, że czar może zdjąć z niej tylko wróg. "Taki jak ta, która chciała mnie zabić u was w domu" pomyślała znów Amy. - Taka jak Sarah - przekazała informacje od Amy Dawn. - Nowy nosiciel musi mieć zdolności magiczne - poinformowała Buffy i Spike'a Anya - wiec wasz kolega wilkołak odpada - dodała. - Oz, podejdź tu - rzuciła Buffy - a wy usiądźcie sobie, musiałyście się zmęczyć w trakcie odsyłania Sarah'y. Gile usłyszawszy tą informacje przycisnął gwałtownie hamulec i zawrócił samochód......
    - Czyli to albo Willow albo Tara - rzuciła przez ramię Anya- wszyscy obecni popatrzyli na nią z rozdziawionymi buziami. - Co?!?!- dodała lekko zdenerwowana Anya- to nie może być Oz, bo nie ma magicznych mocy, wiec to, albo Willow albo Tara - usiadła obok Xander'a na kanapie. - Ale ja nie czuję się inaczej - zaczęła Willow- chyba, że nie czuje się inaczej bo jest we mnie demon i on sprawia, że nie czuję się inaczej. Bo ja to już nie ja......- mówiła coraz szybciej , Buffy widząc jej zdenerwowanie ruszyła w jej stronę i położyła rękę na jej ramieniu w geście uspokojenia jej. - Oddech Wills - zaczęła z uśmiechem- pamiętaj, oddech jest dobry. - Ja też nie czuję się inaczej - zaczęła Tara- oczy wszystkich pokierowały się w jej stronę. - Czyli wiemy tyle samo co przed chwilą- wtrącił Xander - Nadal uważam, że powinniście pozwolić mi którąś uderzyć. - zaczął z uśmiechem Spike - nie dajcie mi uderzyć obie. Musimy przecież być pewni. - Spikeeeeeeeee! - powiedziała lekko odwracając głowę w jego stronę Buffy. - Co? - popatrzył jej w oczy - nie pomagam źle, chcę pomóc, źle, może się wreszcie zdecydujecie co u diabla mam robić. - Oooo, my juz dawno wiemy co masz zrobić Dead Boy jr. - zaczął Xander- bliskie spotkanie z kołkiem jest na szczycie naszej listy. - Xander- zganiła go Willow - on chciał tylko pomóc. - On chciał cię uderzyć - zaczął z niedowierzaniem Xander - i nie tylko ciebie, chciał też uderzyć Tara'e. Pamiętasz ją? Blondynka? Czarownica? Mieszkacie razem! - Xander!- tym razem uciszyła go Buffy - gdybym nie wiedziała lepiej powiedziałabym, że to w ciebie wszedł demon - Dajcie Chubsowi, chwile oddechu - zaczął Spike, przez co wszyscy popatrzyli na niego z niedowierzaniem - Co??!?!, chłopak ma czasami przebłyski inteligencji, nie musimy mu przynajmniej tego zabierać. -Xander, nie ma przebłysków - wrzasnęła Anya i ruszyła w stronę bezbronnego Spike'a. Jako iż, był cały czas na krześle i nie mógł się wycofać, jej atak sprawił, że upadł na ziemie. A uderzenie roztrzaskało krzesło. Spike był wolny, jednak niezbyt pomagało mu to w obronie przed rozwścieczoną Anya'ą. Zgromadzeni mogli tylko słyszeć, wrzaski Any'i i jęki bólu Spike'a. Po chwili rozdzielili ich Buffy i Xander. - Wszyscy jesteśmy zmęczeni i najlepiej będzie, jeżeli odpoczniemy - zaczęła Tara. Buffy przytaknęła: - Spotkamy się jutro rano - mówiła dalej Tara. - A co z demonem ? - spytała Anya - nie możemy go przecież wypuścić - To prawda, dlatego wszyscy zostaniemy tutaj. Xander i Anya zostaniecie w pokoju Dawn, Tara i Willow, zostaniecie tutaj przyniosę wam kilka poduszek i koc. Spike - Buffy odwróciła się w jego stronę, żeby spotkać się z dwuznacznym uśmiechem - tobie zostaje piwnica. - Niby dlaczego miałbym zostać w twoim domu Slayer. Jestem dużym chłopcem nie muszę się ciebie słuchać. - Masz rację Dead Boy jr. lepiej rozwiążmy problem twojego istnienia od razu, czy ktoś ma kołek? - powiedział ze schodów Xander. Buffy popatrzyła na niego a później pokierowała wzrok z podniesioną w pytaniu brwią na Spike'a. Jako, iż dobrze wiedział, że się z tego nie wyplącze Spike przytaknął i ruszył do piwnicy. Mniej więcej po godzinie oddechy wszystkich stały się wolne i regularne. - Dzięki Bogu Chubs i demon girl, nie mieli juz na nic siły - pomyślał Spike. Teraz wystarczy już się tylko stąd wydostać - zgasił papierosa i ruszył w stronę drzwi. Były zamknięte, ale taka mała rzecz jak zamek nie powstrzyma przecież Big Bada. Lata pobytu w Londynie nauczyły go kilku sztuczek, bez większego problemu otworzył drzwi i wyszedł na korytarz. Po kilku krokach zorientował się, że nie jest sam. A po kilku następnych jego oczom ukazała się postać Buffy. - Niech to - pomyślał i juz miał coś powiedzieć, kiedy Buffy rzuciła się na jego szyję i zaczęła go całować.
    - Cholera - zaklął Giles gdy zobaczył błyskające światła we wstecznym lusterku. - Co się stało? - spytała Dawn. - Głupie gliny. - przerwał i gdy zdał sobie sprawę w jak niewychowawczy sposób się odezwał, dokończył - To znaczy policja nas ściga. - Naprawdę? - zapytała podekscytowana Dawn - uciekniemy im? - Nie Dawn, zatrzymamy się - co powiedziawszy Giles zaczął hamować. [To żeby Spike'i i AlternateBuffy mieli dla siebie trochę czasu ;), w końcu Giles nie jest spokrewniony z nieletnią Dawn :)] Spike był wniebowzięty.... znaczy się w piekłowzięty.... znaczy się w to w co wampiry chcą być wzięte ;). Jego największe marzenie się spełniało. Buffy rzuciła się na niego i całowała go tak namiętnie, że zaczął zastanawiać się jak ona oddycha. Po długiej chwili Buffy oderwała się od niego i zaczęła mówić. - Spike'i, kochanie, już się bałam, że coś jest nie tak, spałam sobie spokojnie w swoim pokoju, a tu nagle coś błysnęło i znalazłam się w piwnicy..... Myślałam, że to ten podły Angel coś zrobił, ale nie to musiał być zły sen. - Zły Angel? - z niedowierzaniem spytał Spike. - Wiem, że ty traktujesz go jak brata, ale to przecież wampir. - Ja.... - Spike'i nie zdążył dokończyć swojej deklaracji gatunkowej gdy Buffy znów zaczęła go całować. - Chodźmy do mojego pokoju - powiedziała po chwili. Spike, którego libido przejęło całkowitą kontrolę nad ciałem zaczął iść za Buffy. - Mówię panu, że jej siostra prosiła mnie żebym się nią zaopiekowała. - próbował tłumaczyć się policjantowi Giles. Był zły, że wylądował na posterunku. - Jak nazywa się jej siostra? - spytał funkcjonariusz, który miał już wyrobioną opinię o Giles'ie. - Summers, Buffy Summers. - Dobrze zadzwonimy tam. Buffy zaczęła wchodzić po schodach, a Spike szedł tuż za nią. Gdy byli w połowie schodów zadzwonił telefon. - O telefon. - powiedziała zaskoczona Buffy i zaczęła zbiegać do telefonu w salonie. - Nie, czemu nie poprosiłam Xander'a o to żeby naprawił kable na piętro? - stwierdziła zaspana Buffy. Otrząsnęła się i wyszła z pokoju. Zaczęła iść w kierunku telefonu w salonie. Buffy i Spike'i przeszli przez korytarz i wrócili w miejsce gdzie się spotkali pod drzwiami piwnicy, Buffy otworzyła drzwi wejściowe do salonu..... W tym samym czasie Buffy zbiegła po schodach i weszła do salonu drzwiami przy wyjściu....... Buffy przeszła obok drzwi wyjściowych i weszła do salonu...... Spojrzała w kierunku telefonu i skamieniała.... Druga ona podnosiła właśnie słuchawkę..... [OK, wiem, wiem, nie jest to najbardziej porywający kawałek, ale mówi się trudno]
    [ a juz przez chwilkę myślałam, że w Sunnyhel pojawił się Ripper :-)] [:-) rozumiem, że chcesz przetestować moją silną wolę co do Buffy i SPike'a?] - tak? - spytała lekko zdenerwowana Buffy, niezbyt jej się podobało, że tak brutalnie przerwano jej tet-a-tet. Czasami miała wrażenie, że cały wszechświat był przeciwko ich związkowi. Za każdym razem coś stawało im na drodze, czy to Angel czy to jej ojciec. Ba nawet pogoda czy jej obowiązki Slayera. - Buffy Summers? - spytał głos po drugiej stronie. - tak! - odpowiedziała jeszcze bardziej zdenerwowana. Po co do niej dzwonią, żeby się spytać czy ona to ona.... - mamy tu niejaką Dawn, która twierdzi, że jest pani siostrą czy to prawda? Buffy, lekko przymrużyła oczy. - siostra? - spytała z niedowierzaniem. Co to za głupie żarty. Przecież ona nie ma siostry. Pewnie znowu pomylili ją z Faith. Bycie drugim Slayerem to ciężka praca. Zawsze ją z kimś mylą. - chyba pomylił pan numery. Nie szuka pan Buffy tylko Faith. A siostra o którą panu chodzi to nie Dawn tylko Dusk - powiedziała stanowczo i nie czekając na odpowiedz swojego rozmówcy odłożyła słuchawkę. I popatrzyła w stronę Spike'a. Dobrze wiedziała jak łatwo się nudzi i nie chciała, żeby sobie poszedł przed wyjaśnieniem kilku spraw. Przecież jej obiecał , że te głupie telefony się skonczą. Splotła ręce przed sobą i patrzyła na niego z pytaniem w oczach.
    [proponuję wprowadzić jakieś oznaczenie dla prawdziwej Buffy i dla alternatywnej Buffy, bo mnie się już mylą ;) więc proponuję, aby alternatywną Buffy zapisywać jako A-Buffy, jeśli ktoś ma lepszy pomysł to niech napisze] Tym czasem prawdziwa Buffy skamieniała, już chciała wpaść do pokoju i wykrzyczeć wszystkie pytania, które pojawiły się w jej głowie, jednak postanowiła obserwować sytuacje zanim wkroczy do akcji. Spike wpatrywał się w A-Buffy, a jego oczy stawały się coraz większe "Co się tu do diabła dzieje?" - to pytanie dzwoniło w jego głowie tak uporczywie jak kościelne dzwony na Wielkanoc. - Spike, kochanie? - A-Buffy postanowiła przerwać ciszę, widząc jego minę dodała - chyba się na mnie nie gniewasz, prawda? - po czym namiętnie go pocałowała. Spike próbował wydobyć z siebie jakiś odgłos, co jednak nie udało mu się, gdyż cala sytuacja sprawiała mu niezaprzeczalną przyjemność "Jah!" pomyślała Buffy "przecież to Spike i... i ja!" - Buffy masz może bitą śmietanę? - Anya właśnie schodziła ze schodów, przy których ukrywała się Buffy - bo my z Xander'em... - Anya nie dokończyła, gdyż w zapalonym przez nią świetle ukazała się jej postaci całujących się A-Buffy i Spike'a, po chwili zaś z cienia wyszła Buffy... - Buffy... dwie Buffy - Anya była w szoku - demon w domu i dwie Buffy...- Anya nadal była w szoku - dwie Buffy... - Anya, gdzie jesteś? - u szczytu schodów pojawił się niekompletnie ubrany Xander - eehaa, hmm... - i zaczął wydawać z siebie dziwne odgłosy w reakcji na to co ukazało się jego oczom - Dwie Buffy...- po raz kolejny stwierdziła Anya.
    Zapadła kłopotliwa cisza. Wszyscy przyglądali się wszystkim i każdy próbował dyskretnie rozglądać się za swoim ewentualnym sobowtórem. - Panie Giles, jeżeli to pańskie prawdziwe nazwisko - policjant zawiesił głos - i co pan na to powie? - To jakaś pomyłka, powtarzam panu, ze ta dziewczynka - wskazał na siedzącą pod ścianą Dawn, która z wielkim zainteresowaniem patrzała na przesłuchiwanych ludzi - to siostra mojej byłej uczennicy, Buffy Summers, która... - nie zdążył dokończyć, gdyż przerwał mu przesłuchujący go policjant. - A odkąd to utrzymuje pan kontakty ze swoimi byłymi uczennicami? - podkreślił słowo "uczennicami". - Od czasu gdy się nią opiekuję - zaczął zdenerwowany Giles, po czym zreflektował się - to znaczy od czasu gdy znam się z jej matką. - Aha....... - policjant wyraźnie starał się dopasować to co mówił przesłuchiwany do tego jak nakreślił sobie obraz kogoś kto wozi małoletnie w samochodzie. Za żadne skarby nic nie chciało pasować. Postanowił dać Giles'owi jeszcze jedną szansę. - OK, panie Giles, zadzwonimy jeszcze raz. - skończywszy zaczął wykręcać numer. Krępującą ciszę przerwał dzwonek telefonu. Buffy popatrzała na A-Buffy, a ona na nią. Dzwonek znów zadzwonił.... W końcu Spike podniósł słuchawkę.
    - Czego? - warknął. W słuchawce zapadła chwila ciszy, po czym odezwał się głos policjanta. - Tu policja Sunnydale, czy to mieszkanie pani Buffy Summers? - Fluffy, to do ciebie - Spike chciał wyciągnąć rękę, aby podać Buffy słuchawkę, ale uświadomił sobie, że nie wiem której z nich ma ją podać. Obie Buffy zrobiły tymczasem krok do przodu. - Halo? - zabrzmiało w słuchawce - jest tam kto? - Zaraz! - Spike znowu warknął do słuchawki - dobra jedna z was to klon, robot, czy cokolwiek innego, a druga to no wiecie ta druga-prawdziwa - Spike - zaczęła Buffy - natychmiast daj mi tę słuchawkę! - Spike, proszę daj mi słuchawkę. W głowie Spike'a wszystko się rozjaśniło [bo na jego głowie to wszystko jest jasne - patrz kolor włosów ;)], podsunął się do ABuffy i uderzył ją tak, że upadła nieprzytomna na podłogę, sam natychmiast do niej dołączył, gdyż uaktywnił się jego chip. - Pie***ony chip! Na twarzy Buffy pojawił się cień politowania, po chwili zastąpił go lekki uśmiech, podeszła do niego i zabrała słuchawkę. - Tu Buffy Summers, słucham. - Witam, w końcu panią zastałem, dzwonię z posterunku w Sunnydale, czy pani zna niejakiego Rupperta Giles'a? - Tak, oczywiście, ale co on tam robi? o mój boża, Dawn! czy jest z nim taka mała dziewczynka? - Buffy uświadomiła sobie absuradlność swojego stwierdzenia, "mała dziewczynka... Dawn wściekłaby się, gdyby usłuszała jak ją nazwalam." - Tak, są to oboje, czy mogłaby pani się tu zjawić i potwierdzić jej tożsamość? - zapytał funkcjonariusz - Tak, zaraz tam będę.- Buffy odłożyła słuchawkę - Spike, skąd wiedziałeś, że ja to ja? Spike podniósł się już z podłogi, ciągle trzymając się za ciągle bolącą głowę. - Ty szybciej byś umarła niż powiedziała do mnie proszę... - nie wynikało to z tonu, ale w jego oczach można było odczytać, że jego słowa były formą wyrzutu.
    Dźwięk imienia Dawn podziałał na Buffy jak ostrogi na rasowego konia. W pięć minut po telefonie była już ubrana i umalowana [a co, noc, czy dzień Slayer zawsze musi dobrze wyglądać :)]. Nikt w domu już nie spał i wszyscy czekali na ciąg dalszy tej uroczo zapowiadającej się nocy. - Willow, Tara, Xander, Anya, Spike i niby ja zostajecie. Xander do ciebie należy utrzymanie porządku. Na razie, póki druga ja jest nieprzytomna zwiąż ją i zanieś do piwnicy. Tylko zwiąż ją mocno i porządnie - znam swoje możliwości. Spike zostaniesz z Willow i Tara' ą i, niechętnie to mowię, ale jeśli wydarzy się coś, co przekona wszystkich, kto jest demonem, możesz go [demona] uderzyć. Na razie jednak powstrzymaj się i bądź grzeczny. Oz, ty pojedziesz ze mną. Wygląda na to, że będziemy mieć pracowitą noc..- dokończyła z gorzkim uśmiechem Buffy. Po chwili dał się słyszeć odgłos samochodu ruszającego z piskiem opon. W domu zapanował lekki zamęt. Willow i Tara wypytywały się o początek przedstawienia, Xander ze Spik'iem wiązali A-Buffy, Anya starała się im pomagać i jednocześnie odpowiadać na pytania czarownic. Nikt nie chciał na razie mówić, o pojawieniu się A-Buffy.
    - OK, gdzie jedziemy? - spytał Oz gdy. - Na posterunek - odparła Buffy. - Mamy ich tu kilka. - Ten z którego jest detektyw Stein. - Czyli centrum. - podsumował. - Teraz sobie przypomniałam - wyskoczyła w pewnym momencie Anya. - Co? - spytali równocześnie Xander i Willow. - To o tym waszym - popatrzała znacząco na Willow i Tara'ę - demonie. On, to znaczy ono, po zaatakowaniu nosiciele potrzebuje trzech księżycy żeby przejąc jego zdolności. [OK, jakby ktoś chciał to może pisać własne opowiadanie o tym wątku :) może dodamy do buffy-pl "dział" fanfickowy? [szczerze wątpię :( ]] - Trzy księżyce? - ze zdziwieniem spytał Xander. - Miesiące - podsunął mu Spike'i, który był niezwykle zachwycony ewentualną możliwości pobicia demona - czy przez ten czas nosiciel jest człowiekiem czy demonem? - spytał. - Z tego co pamiętam, to chyba demonem - odparła niepewnie Anya. Spike'i z radości prawie zacierał ręce, to dawało mu pretekst do uderzenie Willow i Tara'y. - Tara - uśmiechnął się promiennie - czy mogłabyś tu podejść i pomóc mi z tą drugą Buffy. Tara zaczęła iść w jego kierunku gdy powstrzymał ją nagle Xander, który rzucił w kierunku Spike'a: - Pamiętaj, że pod nieobecność Buffy możesz mieć bliskie spotkanie z kołkiem.- tym razem to na twarzy Xander'a pojawił się szeroki uśmiech. Dawn zaczynała się nudzić. Oglądanie przestępców było zdecydowanie ciekawym doświadczeniem, ale po pół godziny zaczęło gwałtownie tracić na atrakcyjności. Otworzyła pudełko z Amy i popatrzała na nią. "Gdzie jesteśmy?" spytała zdezorientowana Amy, której nikt nie wyjaśnił co się dzieje. - Jesteśmy na posterunku w Sunnydale, policjanci przesłuchują Giles'a, a ja się nudzę. - skończywszy odstawiła otwarte pudełko na stojące obok krzesło. W tym momencie zakłócenie spowodowane przybyciem A-Buffy odkształciło pole prawdopodobieństwa i Amy zaczęła się zmieniać. Po chwili w miejscu pudełka i Amy szczura pojawiła się Amy dziewczyna....... w dodatku kompletnie naga....... [OK, zdaję sobie sprawę z tego, że ten fragment nie jest najwyższej jakości, ale chciałem rozwiązać kilka problemów, żebyśmy mogli skupić się na jednym, albo dodać nowe :)]
    ...wywołało to niemałe zamieszanie na posterunku. Giles swoim angielskim zwyczajem zdjął okulary i zaczął je przecierać chusteczką, nie mogąc uwierzyć w to co widzi. - A...a...a...Amy! - Dawn spojrzała na nią z szeroko otwartymi oczami - Dawn nie wiem co zrobilaś, ale... o mój boże, jestem naga i jestem na posterunku! - Eee... - odgłos ten wydobył się z otwartych ust detektywa Stein'a, który razem z Giles'em zbliżyli się do Amy, Giles podał jej swoją kurtkę - Czy ktoś mógłby mi do diabła wytłumaczyć skąd wzięła się tu ta dziewczyna? - Z pudełka - powiedziała nagle Dawn - ona była... Giles zasłonił jej usta ręką. - Ona jest... koleżanką Dawn i... i Buffy- Giles nie mógł powiedzieć nic głupszego. - A, tak, to wyjaśnia dlaczego na moim posterunku, w środku nocy zjawia się, bóg wie skąd nieznana i ...nieubrana dziewczyna. - Jestem Amy Madison - Amy chciała wyciągnąć rękę do detektywa, ale musiała podtrzymywać kurtkę, która właśnie zaczęła zsuwać się z jej ramienia i zaniechała dalszych prób przywitania się. - Zaraz, zaraz, ta co niby wyjechała parę lat temu i zostawiła wszystkie swoje rzeczy w domu? - To był... - zaczęła Amy - nieoczekiwany obrót zdarzeń. Z kłopotliwej sytuacji uratowali ją Buffy i Oz, którzy właśnie wkroczyli na posterunek. Buffy od razu rzuciła się w stronę Dawn i uściskała ją. Po chwili dopiero zwróciła uwagę na Amy, której Oz przypatrywał się od dłuższej chwili - Amy? jak to moż... - Buffy powstrzymała się od zadawania dalszych pytań - Panna Buffy Summers, jak mniemam. - bardziej stwierdził niż zapytał Stein - a to zapewne pani siostra, pani były nauczyciel i... przyjaciółka? - Tak, dokładnie - Buffy już układała plan jak wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. Wtedy na posterunek wkroczył Riley [okey, ciekawe ile osób, K?, zdenerwowałam powrotem do pana R ;)] wraz z grupa żołnierzy. - Detektywie Stein, przejmujemy sprawę. - rzucił oschle Riley. Dwóch mężczyzn chciało zbliżyć się do Amy, lecz Buffy zagrodziła im drogę.
    - Na jakiej podstawie - zapytał rzeczowo detektyw Stein. - Mam tu specjalne upoważnienie - odrzekł Riley i sięgnął do kieszeni na piersi, z której wyciągnął jakąś kartkę. Rozłożył ją i podał Stein'owi. Ten popatrzał na nią i oddal ją Riley'owi. - Aż tak wysoko? - spytał z podziwem. - Tak, jeżeli to możliwe to proszę zapomnieć o wszystkim co tu się dziś stało. - A co się stało - odparł Stein. - No właśnie - po tych słowach Riley popatrzał na Buffy i Giles'a, po czym zwrócił się do Amy. - Panno Madison zapraszam do nas - podszedł do niego żołnierz i podal mu koc - proszę się okryć, na dworze jest zimno. - Riley'u Finn jeżeli myślisz, że pozwolę ci wziąć ją tak sobie z posterunku to się...... - zaczęła Buffy. - OK, możesz iść z nami - przerwał - to samo tyczy się pana Giles'a i Dawn - dokończył po chwili - no i ciebie Oz - powiedział w kierunku Oz'a. Gdy wyszli z posterunku Riley odciągnął Buffy od reszty grupy i przez chwile cicho z nią rozmawiał. Przerwali popatrzyli sobie w oczy i podali ręce. - Możemy jechać - zakomunikowała Buffy swoim towarzysza - Riley jakoś załatwi, że nikt nie będzie pamiętał zniknięcia i pojawienia się Amy i twojego piractwa drogowego Giles. - gdy to mówiła podszedł do niej Riley i podal jej telefon komórkowy - Chce z tobą rozmawiać - stwierdził. Buffy odeszła od towarzyszy i odwróciła się do nich tyłem, później rzuciła do słuchawki: - OK, Faith ty tez masz sobowtóra?
    [ale z tym bogiem, to juz chyba przesadziłeś ;)] - Buffy...- Faith nadal nie była przyzwyczajona do rozmów z nią, wciąż miała ogromne poczucie winy, przygniatające jej umysł, często budziła się w środku nocy i chciała do niej zadzwonić, pojechać, przeprosić, nie miała jednak wystarczająco sił, aby to zrobić [uf, długie to było] - skąd wiesz, to znaczy, tak. - Okey, no to obie mamy problem. Riley pokazał Buffy, że musza jechać. - Faith, gdzie jesteś? - Buffy zadała to pytanie choć podejrzewała, jaka będzie odpowiedź. - W kwaterze The Initiavite, oni... - Faith - przerwała jej Buffy - musze juz jechać, zaraz tam będziemy - Buffy rozłączyła się. Faith usłyszała ciągły sygnał w telefonie, po chwili wyłączyła komórkę i oddala ją jednemu z żołnierzy, spojrzała na siebie, na AFaith "Ciekawe jaka ona jest? jest dobra czy zła?". Tym czasem w domu [gdzie o ile pamiętam zostali ABuffy, Spike, Anya, Willow, Xander i Tara-demon] Willow przerwała ostrą wymianę zdań pomiędzy Spik'iem i Xander'em. - Uspokójcie się! Spike, nie będziesz nikogo bił! Spike wydał z siebie nieartykułowany odgłos oznaczający jego dezaprobatę, sięgnął do kieszeni i wyciągnął paczkę papierosów, po chwili zaczął szukać zapalniczki. Oczy Tara'y zaświeciły się na czerwono, jej wzrok skierował się na papierosa, który stanął w wielkich płomieniach, Spike odrzucił go natychmiast. - Demon...- wycedził przez zęby wściekły Spike. - Nie lubię jak ktoś pali - oczy Tary nadal miały czerwony kolor. - Ta...Tara? - spytała z niepewnością Willow.
    [OK, ponieważ jestem wyznawcą Ockhman'owskiego nie mnożenia bytów ;) dlatego w moim fragmencie postaram się spacyfikować problem Tara'y :)] - Dobra, dobra - odparł na słowa Tara'y Spike'i, a gdy jej, nadal czerwone, oczy śledziły proces chowania papierosów, wyprowadził drugą ręką cios. Tara-demon upadla nieprzytomna. - Zawiążcie jej oczy - szybko rzuciła Anya. Xander szybko sięgnął do kieszeni i wyjął stamtąd jedwabną apaszkę, którą miał przy sobie całkowicie przypadkowo, i zawiązał sprawnie oczy Tara'y. Znów sięgnął do kieszeni i wyjął drugą apaszkę i związał fachowo jej recę. - Gdzie się tego nauczyłeś? - spytał Spike'i, a po chwili z szelmowskim uśmiechem popatrzał na Anya'e - No, no. Anya, jakby nie zauważyła tego uśmiechu i zaczęła wydawać polecenia. - Willow, uspokój się - powiedziała do roztrzęsionej Willow - Xander przynieś duże lustro. Spike maluj na podłodze pentagram i ustawiaj świece. Polecenia wydała tak władczym tonem, że wszyscy rzucili się do wykonywania jej poleceń. Gdy wszystko było juz na miejscu, Anya zaczęła mówić: - Demony z tego gatunku, który opanował Tara'e, przenoszą się do ciała pierwszej osoby na która spojrzą. Są jednak dość głupie. Dlatego jeżeli demon zobaczy odbicie w lustrze to skoczy do lustra. Wtedy trzeba je tylko potłuc i już po kłopocie. [wybaczcie ten kawałek o lustrach, ale 2 dni temu skończyłem czytać "Wyprawę Czarownic" Pratchett'a i stad mam takie skojarzenia :)] - wzięła głęboki oddech, i ciągnęła dalej - Willow obie jesteśmy czarownicami, dlatego to my będziemy rzucać czar. Lustro będzie trzymał Xander - tu spojrzała na Xander'a - i będziesz nim zakrywał oczy. Głowę Tara'y będzie trzymał Spike, bo nie ma odbicia w lustrze wiec demon nie będzie mógł w niego wejść. - skończywszy wskazał środek kręgu i kiwnęła Spike'owi. Na ten znak Spike'i podniósł Tara'e i posadził ją w środku pentagramu znajdującego się w środku kręgu. Złapał ją mocno za głowę. W tym czasie Willow i Anya zajęły miejsca w bocznych ramionach pentagramu, a Xander podszedł z lustrem od strony szczytu pentagramu [przyjmujemy ustawienie obronne pentagramu :)] i przystawił je niemal do twarzy Tara'y. Tara zaczęła się budzić, ciągle tliły się w jej oczach czerwone ogniki, gdy demon zorientował się, że jest uwieziony, ogniki zaczęły jarzyć się mocniej i mocniej. - Zaczynamy - rzuciła Anya. W tym momencie obje - Willow i Anya zaczęły intonować słowa zaklęcia, nad ich głowami zaczęły tworzyć się jasne punkty. Punkty zaczęły zmieniać się w kule. W pewnym momencie obie zamilkły.... Obie kule poleciały w kierunku Tara'y i weszły w jej oczy.... Tara zaczęła się szarpać..... W pewnym momencie jej ciało się uspokoiło i swobodnie zaczęła zwisać w rekach Spike'a... z jej oczu wypadły dwa promienie które skierowały się wprost w kierunku jej odbicia w lustrze..... - Teraz - krzyknęła do Xander'a Anya. Xander szybko odwrócił lustro i kopnął w nie..... w koło rozleciały się kawałki szkła...... a wszyscy usłyszeli przeciągły jęk.... - Już go tu nie ma - z satysfakcja powiedziała Anya. [OK, wiem, ze można to było napisać porywająco, ale ja tak nie umiem :(]
    - Tara - Willow rzuciła się w jej stronę - Tara? Nic ci nie jest? - Willow? - Tara ocknęła się, w jej głowie panował zamęt - co się stało? - Nic nie pamiętasz? - spytała Will. - To normalne - rzuciła Anya i spojrzała wymownie na Xander'a chowającego do kieszeni nieszczęsne apaszki. - No to, jak wszystko wróciło do normy, to my już pójdziemy - Xander chwycił Anya'ę za rękę i udali się na górę. Spike odprowadził ich spojrzeniem i pokiwał z uznaniem głową. - Ciekawe gdzie jest Buffy? - Willow uświadomiła sobie, że wyjechała na posterunek już dość dawno i powinna do tej pory już zadzwonić. W kwaterze The Initiavite panowało nie małe zamieszanie. - Agencie Finn - zaczął jakiś młody żołnierz i przeszkodził tym samym w jego rozmowie z podenerwowaną Buffy - Nie teraz - warknął Riley. - Dowódca do pana - młody żołnierz podał mu słuchawkę. - Tu Finn... tak, sir... nie, teraz nie mogę...- spojrzał wymownie na Buffy - tak, ona jest tu, obie są tu, to znaczy wszystkie trzy, sir... tak sprowadzimy ją tu, sir - Riley wyłączył telefon - Buffy, musisz tu przywieźć swojego sobowtóra. - Musze? - rzuciła ironicznie. - Buffy ...proszę. - Daj mi telefon - Buffy wykręciła numer po chwili w słuchawce usłyszała głos Willow. - Słucham? - Willow, jest u was ciągle ta druga ja, przywieźcie ją do nowej kwatery The Initiative. Riley spojrzał na niż z pytaniem w oczach "Mój boże, już zdążyli znaleźć adres, chyba nigdy ich... jej nie doceniliśmy, ja nie doceniłem". - Dobrze Buffy juz jedziemy.
    "Jeden plus z pojawienia się mojego sobowtóra to to, że Inicjatywa wyciągnęła mnie z wiezienia" pomyślała Faith. - Riley, co się tu dzieje - powiedziała nie znoszącym sprzeciwu głosem Buffy. - Sami zbyt wiele nie wiemy, uważamy, że twój sobowtór i sobowtór Faith jest wynikiem powstania międzywymiarowego przejścia, które pozwoliło na przenikniecie z jednej rzeczywistości do drugiej materii. Przypuszczamy, że wynikło to z pewnych zaburzeń w którejś z rzeczywistości.... Mówiąc krótko, nie wiemy co się stało, ale wiemy, że było kwantowe. - Aha.... A po co wam nasze sobowtóry???? - To tajemnica - przerwał - ale nieoficjalnie chodzi o to, że stwierdzono, że nie wiadomo kim one są i dlatego powinno się sprawdzić. - Chcecie na nich robić testy? - z niedowierzaniem spytała Buffy. - Tak - beztrosko odparł jeden z ludzi przysłuchujących się ich rozmowie - To wspaniała szansa do przeprowadzenia badan z jednej strony na pogromcach, a z drugiej na obiektach z innej rzeczywistości - przerwał gdy zobaczył w jaki sposób patrzą się na niego Scoobiesie, Faith i jej A-imienniczka, a nawet Riley. - No co? Chyba to chcemy zrobić, nie? - popatrzał błagalnie na Riley'a. - Nie. Chcemy żeby tu były dla ich bezpieczeństwa, boimy się, że może to wywołać nieprzewidziane konsekwencje wśród demonów, a prawie już udało się nam z nimi do.... - przerwał - Nikomu nic nie zrobimy, i gdzie jest ta herbata - starał się zamaskować swoje ostatnie słowa. Buffy nonszalancko wstała, popatrzyła na Faith i AFaith i niewinnie spytała: - Jak chcecie nas tu zatrzymać???
    - Buffy, nie teraz. Nie widzisz, że staramy się zapanować nad sytuacją zanim będzie za... dojdzie do czegoś poważniejszego?! Proszę cię, choć raz w życiu zrób to, o co cię proszę. Po tych słowach Riley'owi zrobiło się trochę głupio, ale postanowił grać tę rolę do końca. - Zamiast utrudniać mogłabyś pomoc... - Ja utrudniam?!!!- W tym momencie Buffy, która od początku przemówienia Riley'a hamowała wybuch dała ujście swojej złości. - Ja utrudniam?!!!- powtórzyła z jeszcze większą pasją i niedowierzaniem - Panie "wszystko wiem najlepiej" może mi powiesz, co ja takiego robię, że utrudniam ci tą kwantową misję?! Mi się wydaje, że pojawienie się mojego sobowtóra - tu Faith chrząknęła znacząco - i jej w jakiś sposób wiąże się z twoim przyjazdem do miasta. Bo, wyjaśnij mi, skąd wiedziałeś, że sobowtóry się pojawią, że Amy znów będzie człowiekiem i w ogóle skąd wiedziałeś o tym wszystkim, jeśli nie miałeś z tym nic wspólnego?- Buffy, której zabrakło tchu na kontynuacje oskarżania Riley'a zdała sobie sprawę, że w tym właśnie momencie utrudnia cała sprawę. Pomyślała, że Riley miał rację, mówiąc przed chwilą, że mogłaby choć raz zrobić to, o co ją prosi. Gdy doszła do tego wniosku stwierdziła, że po tym wybuchu ulżyło jej trochę i może zacząć współpracować z Inicjatywą. Usiadła na krześle i popatrzyła na powód wybuchu. Głównodowodzący stał z rękami w kieszeniach, lekko czerwoną twarzą i spuszczonym wzrokiem. - Ha, wiedziałam...- wyrwało się jeszcze Buffy, ale proszący wzrok Riley'a nie dał jej dokończyć. Skinęła mu głową, na znak, że może kontynuować swoje działania, a ona nie będzie już przeszkadzać.
    - Agencie Finn, można pana na chwilę prosić, mamy pewien problem - Riley przeprosił spojrzeniem Buffy i podążył do innego pomieszczenia. - Giles - Buffy zwróciła się do niego z oficjalna mina - musimy stad wyjść, oni nic nie rozwiążą, poza tym nie mogę was wszystkich narażać. - Buffy? ale jak mamy to zrobić, przecież jest tu jeszcze mój sobowtór - wtrąciła do rozmowy Faith, która właśnie zebrała się na odwagę i podeszła do nich. B zmierzyła ją niechętnym wzrokiem, po czym kontynuowała. - Willow i reszta zjawia się pod Bronzem, to niedaleko stąd. - Pod Bronzem? - spytał zdziwionym głosem Oz. - Tak, hasło "spotkanie pod nowym adresem" to zjawienie się pod Bronzem", Xander to wymyślił - wtrąciła Dawn - no w sumie to nie on tylko Willow... - Amy musisz odwrócić ich uwagę - Amy właśnie wróciła ubrana w wojskowe ubranie, w którym najwyraźniej nie czuła się zbyt swobodnie "Już odzwyczaiłam się od noszenia ubrań, to była chyba jedyna zaleta bycia szczurem" - Amy? - powtórzyła Buffy. - Tak, a, odwrócić uwagę, może być wysadzenie bezpieczników? - Powinno wystarczyć, to spowoduje otworzenie drzwi, które znajdują się za nami. Amy jeszcze jedno czy możesz zmienić kogoś w szczura i przywrócić go w miarę szybko do normalnej postaci? - Tak, to jest łatwiejsze niż... - Dobra, zrobisz to z sobowtórem Faith - przerwała jej Buffy - Faith, ty gdy tylko czar zadziała złapiesz szczura i pobiegniesz za nami, ok? - Faith skinęła głową. - Zaczynamy na mój sygnał, jesteście gotowi? - Tak - szepnęli. - No to zaczynamy. Amy wyszeptała kilka słów po łacinie, jej oczy zmieniły barwę na czarną, AFaith zmieniła się w szczura, którego szybko pochwyciła Faith. Po kolejnym wersecie oczy Amy jeszcze bardziej pociemniały i skrzynka z bezpiecznikami wyleciała w powietrze, zgasło światło, otworzyły się drzwi awaryjne a z głośnika dobiegał komputerowy glos "Awaria systemu zasilania, wyjścia awaryjne otwarte. Przejście na sytem zasilania awaryjnego nastąpi za 5, 4, 3, 2, 1... Przejście na system zasilania awaryjnego, drzwi zamknięte". Riley wbiegł do sali tuż po wybuchu który spowodował sporą chmurę dymu, gdy ten opadał oczom Rileya ukazała się tylko pusta sala. - Agencie Finn, czy mam wysłać brygady interwencyjne za nimi?
    Riley nie odpowiedział, tylko zaczął szarpać się z drzwiami... - Szybko do samochodów - poleciła Buffy. - Buffy!!!!! - rozległ się za nimi glos Riley'a który otworzył właśnie drzwi. - Szybko! - Oz, i Giles jak na komendę ruszyli z piskiem opon. - Buffy!!!! - krzyczał dalej Riley. - Amy, możesz zmienić ją znów w człowieka? - spytała Buffy wskazując na AFaith, która siedziała na kolanach oryginału. - Mogę - powiedziała - wygodniej będzie jeżeli położysz ją na podłodze - powiedziała w kierunku Faith. Na te słowa Faith ułożyła delikatnie swoją szurzą A-imienniczkę na środku podłogi Oz'owego auta. Amy przymknęła oczy i wytężyła wszystkie siły, po chwili na podłodze szczur zaczął przeistaczać się w AFaith. - OK, następny golas - powiedziała Buffy i zdjęła kurtkę, którą rzuciła AFaith - masz okryj się. - Dziękuje - odparła AFaith - czy to kurtka mojego Angel'a???? - Buffy..... - wyszeptał Riley. - Riley, chodź. Jeżeli będzie chciała to wróci... - Graham poklepał go po plecach.......
    Giles zatrzymał się dopiero po dłuższej chwili i zaparkował samochód w bocznej uliczce, Dawn siedziała skulona na tylnym siedzeniu, a Xander był dosłownie wgnieciony w przednie. - Giles, nie wiedziałem, że umiesz tak prowadzić - odezwał się Xander - No, ja... khm... - Giles zaczął się mieszać na swój brytyjski sposób, z opresji wybawił go dzwięk telefony komórkowego, Dawn odebrała go. - Słucham? - Twojego Angela?!? - Buffy popatrzyła z furia na AFaith, - Buffy? - spytała Willow, B odwróciła wzrok od dwóch Faith i skierowała go na Will - Buffy, co my z nimi zrobimy? - tym razem Will spojrzała na Faith i jej sobowtóra. Buffy nie odzywała się przez dłuższą chwilę, widać, że rozważała wszelkie możliwości, w końcu zapytała: - Druga ja jest nadal w moim domu? - Tak, Anya jej pilnuje, usiłują z Tara'ą znaleźć zaklęcie, które odesłało by ją, tzn. je tam skąd przybyły. - Oz, jedziemy do mnie. Willow, daj mi "komórkę" - Will podała ją bez słowa, Buff wykręciła numer, w słuchawce usłyszała głos siostry. - Dawn, nic ci nie jest? - Nie - Dawn uspokoiła się słysząc glos B. - Daj mi Giles'a do telefonu. - Tak? - w słuchawce dał się słyszeć glos Giles'a. - Giles, zawieź Xander'a i Dawn do siebie, a sam przyjedz do mnie do domu, ok? - Tak, dobrze. Buffy wyłączyła telefon. Tymczasem w domu. - Anya, to nie zadziała, nie mamy tyle mocy - Tara usiłowała przekonać Anya'ę swoim nieśmiałym głosem. - Mów sobie co chcesz, ja mam zamiar się jej pozbyć. - Anya była wyraźnie wściekła - Xander i Willow razem, phi...- zamruczała pod nosem - Pomożesz mi, czy nie? - Dobrze... - prawie szepnęła Tara. - To jak ma to działać? - spytał jakby od niechcenia Spike, chcąc zapalić papierosa w ostatniej chwili zatrzymał się jednak, przypominając sobie co się stało ostatnim razem i odłożył paczkę na stół. - Otworzymy "przejście", to będzie zagięcie przestrzeni, które pozwoli... - zaczęła Tara. - Po prostu odeślemy je tam skąd przyszły... Xander i Will, razem, phi... - powtórzyła pod nosem, Anya - po tym wszystko wróci do normy. Anya i Tara usiadły na przeciwko siebie na podłodze i zaczęły intonować zaklęcie, krąg soli wokół nich zamienił się w krążące strumienie jasnego światła. Tara wypowiedziała greckie zaklęcie, Anya powtórzyła je za nią i w jednej chwili jasne światło zakryło cały pokój i rozświetliło wnętrze vana. ABuffy i AFaith zniknęły...
    - WOW! Nieźle! - wyrwało się Faith. - To chyba sprawka Anya'i i Tara'y. - zawyrokowała Willow. - Zaraz się przekonamy, już prawie jesteśmy u mnie. Oba samochody podjechały pod dom Buffy. - Wysiadamy - Buffy wydała komendę. Gdy wysiedli z samochodów na spotkanie im wybieli ci którzy zostali w domu. - Czy ta druga Faith tez zniknęła??? - zapytała Tara. - Tak, to było......... - Willow przerwał głośny huk. Wszyscy odwrócili głowy. Nad domem, na wysokości 30-40 metrów zaczął tworzyć się portal....... - Co do..... - Zaczął Spike'i, lecz jego słowa utonęły w ryku powietrza... Z potoków światła wychodzącego z portalu wyłonił się olbrzymi kształt, a powietrze przeszył grom...... - To smok!!!! - ze zgroza krzyknęła Dawn i podbiegła do siostry. Olbrzymia bestia machnęła kilka razy skrzydłami i spojrzała w dół. Skoncentrowała wzrok na grupce ludzi stojących przed domem. Wzięła głęboki oddech...... I zaczęła powoli schodzić do lądowania..... Lądując połamała kilka drzew i zgniotła dwa samochody...... Ciągle nie spuszczała wzroku z ludzi.... Buffy i reszta stali jak słupy.... Nikt nie odważył się ruszyć.... Smok wylądowawszy zbliżył łeb do gromadki... Zaczął ich obwąchiwać.... Odsunął łeb.... otworzył paszcze..... Z której wydobył się głos.... - Nie bójcie się. - Buffy i reszta usłyszeli głos Sarah. - Przybyłam tylko by się pożegnać i podziękować wam. - przerwała i popatrzała po próbujących zająć jak najmiejszą powierzchnię Scoobiesiach.... - Dziękuje. Niewielu ludzi nam pomaga, lecz wy to zrobiliście. Dziękuje. - popatrzała na nich, po czym zaczęła wznosić się w powietrze. Po chwili była na wysokości kilkuset metrów, zaczęła robić w powietrzu koła..... w środku wykreślanego jej kursem okręgu zaczął formować się punkt, z którego zaczęło wypływać światło.... W pewnym momencie przerwała wykreślanie okręgów i odleciała na południe...... Oddalała się bardzo szybko.... Wszyscy Scoobiesie patrzeli za oddalającym się smokiem..... aż stracili ją z oczu.... - To ciągle rośnie! - krzyknął Spike. Wszyscy popatrzeli w górę na błyszczący punkt.... punkt który zaczął rosnąć..... - Co się dzieje?? - krzyknął Oz. - Wraca do domu.... - odparła Anya. Od południa usłyszeli znów ryk.... spojrzeli w tamtym kierunku i ujrzeli czerwoną bestię, która coraz bardziej nabierała prędkości.... zbliżała się bardzo szybko do otwierającego się portalu...... - Żegnajcie!!!! - dobiegł ich głos Sarah..... W tym samym momencie Sarah wpadła do portalu, który rozbłysł tak intensywnie, ze wszyscy zamknęli oczy. Gdy po chwili zaczęli je otwierać, w górze nie było juz nic prócz gwiazd........
    KONIEC
    ~Ender's SMG~*~BuffyPedia~
    "Buffy The Vampire Slayer" TM and © (or copyright) Fox and its related entities. All rights reserved. This web site, its operators and any content on this site relating to "Buffy The Vampire Slayer" are not authorized by Fox.