~ Storyteller ~

translated by Technopagan


Tłumaczenie oryginalnie umieszczone w Buffypedii (www.buffypedia.prv.pl)
[Nie zmieniaj powyższych linii]

Opowiadacz

ANDREW: Oh, witajcie kochani widzowie. Przyłapaliście mnie na czytaniu starej kochanej opowieści. To cudowne zatracić się w opowieści, nieprawdaż? Przygody, chwalebne czyny i odkrycia. Czy nie pozwalają wam się oderwać od rzeczywistości? Mm. (zaciąga się fajką, oczywiście krztusi się) Przenieście się teraz ze mną, kochani widzowie, w podróż umysłu, do pewnej opowieści o Buffy – Wampirów Pogromczyni.

(Cięcie. Noc cmentarz. Buffy idzie na patrol.)

ANDREW: (komentuje) Zeszłej nocy wiało chłodem, a wiatr był okrutny. Ale Pogromczyni miała do wykonania zadanie. (Nagle Buffy zauważa wampira, atakuje go i zabija z kuszy) na nieszczęście wampiry także mają do wykonania zadania. (drugi wampir atakuje Buffy i powala ją na ziemię.

(Cięcie. Wracamy do „brytyjskiego”  pokoju.)

ANDREW: Ał. Mój Boże, czyż sprawy nie przyjęły złego obrotu dla naszej Pogromczyni? Nie zauważyła drugiego wampira, ukrytego za zasłoną nocy. Gotowego- (słychać pukanie) Gotowego do ataku i (znowu słychać pukanie, okazuje się, że Andrew siedzi w toalecie, do środka wpada Anya) dołączmy do nich.

ANYA: Na miłość Boską, Andrew. Siedzi tu od pół godziny, co robiłeś?

ANDREW: Zapewniałem sobie rozrywkę i naukę.

ANYA: Dlaczego nie możesz się po prostu masturbować, jak cała reszta?

(Cięcie. Wracamy do Buffy, na którą rusza wampir, Buffy przebija go kołkiem, nagle podbiega do niej Andrew z kamerą.)

ANDREW: To było wspaniałe. Skołkowałaś go zupełnie jak w filmie. Hej, dlaczego nie chcesz, żebym cię nagrał?

BUFFY: Mówiłam ci, że nie chcę, żebyś to robił. To mnie rozprasza.

ANDREW: Zmontuję to razem, a jutro zrobimy wywiad. Ona była kobietą w niebezpieczeństwie, niebezpieczeństwie może była-

BUFFY: Nadal mnie filmujesz? Przestań!

ANDREW: To cenne nagranie i ważny dokument. Pogromczyni w akcji.

BUFFY: Wkurzający człowiek, który cierpi. Jak ci się podoba? To mogę zrobić.

ANDREW: Ale ta opowieść-

(Cięcie. Anya wyciąga Andrew z łazienki. Potencjalne w końcu mogą tak wejść.)

ANDREW: - musi zostać opowiedziana.

ANYA: Ptaki muszą latać, a dziewczyny muszą korzystać z toalety. A tak poza tym, to dlaczego nagrywałeś siebie? To mi wygląda na podejrzane.

ANDREW: Świat będzie chciał się dowiedzieć o Buffy. To jest historia walki z żalem o to co zostało zagubione w jej czasie. To jest ważne dla przyszłych pokoleń.

ANYA: Jeśli jakieś będą. Buffy sądzi, że ta Apokalipsa naprawdę będzie, no wiesz, apokaliptyczna. A twoja historia będzie bezsensu.

ANDREW: Oh. Miałem zamiar przeprowadzić z tobą dzisiaj wywiad, no bo wiesz widzisz wszystko z szerszej perspektywy. Wprowadziłabyś równowagę i szyk.

ANYA: (dała się nabrać ;)) Równowaga jest istotna, ludzie często o tym zapominają. Mogła bym ci jej dostarczyć, oczywiście.

(Cięcie. Andrew stoi na tle dużej tablicy z rysunkami.)

ANDREW: Zapoznajmy się ze światem w którym toczy się nasza historia. Buffy żyje w Sunnydale, w Kalifornii. (pokazuje na tablicę) To jest nasze liceum. Pod szkoła ją Piekielne Usta (widzimy czerwone płomienie z czarnym kołem w środku) Widzicie na Piekielnych Ustach dzieją się dziwne rzeczy. Ona przyciągają do siebie wszelkiego rodzaju złych ludzi i demony i wampiry. A teraz jest to coś w piwnicy pod szkołą, co się nazywa Pieczęć Danzel-Danzelhar i to są tak jakby drzwi do Piekielnych Ust. W skutek zaistniałych okoliczności zostały one otworzone, troszeczkę, tak ostatnio. Em, i ten, bardzo, bardzo zły wampir się wydostał i i to było po prostu okropne. (widzimy rysunek brązowej dziwnej postaci podpisany Ubervamp) A za to, to wszystko, odpowiedzialne jest coś, co się nazywa Pierwszym, to jest odpowiedzialne za zło na całym świecie. A i są jeszcze ci goście. Oni pracują dla Pierwszego. Nie wiemy o nich zbyt dużo, poza tym, że są bardzo brzydcy i bardzo sprawnie się poruszają, jak na niewidomych. Czy to było jasne?

(Cięcie. Poranek, kuchnia, Andrew nadal kręci film.)

ANDREW: Dzień dobry, Sunnydale.

RONA: Kto do diabła zabrał niskokaloryczne mleko?

ANDREW: Jest rano w Sunnydale. Sunnydale dziewczyny z centrum dowodzenia przygotowują się do nadchodzącego dnia.

XANDER: (zjadający płatki śniadaniowe prosto z pudełka) Hej!

ANDREW: Kobiety i Xander. Później zrobię z tobą specjalny wywiad. Mężczyzna, który jest sercem w świecie pogromczyni. (Xand się uśmiecha)

XANDER: Tak? Sercem.

ANDREW: Dziś rano wszyscy są spięci w centrum dowodzenia. Buffy jest zaniepokojona nieznanym niebezpieczeństwem, a powietrze jest wypełnione zakazami.

DAWN: Skończył nam się chleb z rodzynkami.

ANYA: Wpisze go na listę.

ANDREW: Ale raczej nie nieznanym niebezpieczeństwem.

SPIKE: Spójrzcie na to miejsce, wygląda jak akademik.

DAWN: (reagując na to, że Spike zapala papierosa) To miłe, zasmrodź jeszcze bardziej to miejsce.

ANDREW: Mamy tu wszystkich. To chyba dobry moment na przedstawienie wszystkich. Nie sądzicie kochani widzowie? (najeżdża kamerą na Amandę)

AMANDA: Jestem Amanda i wychowałam się tutaj.

ANDREW: Nie, nie ty, kochana. Zacznijmy od najważniejszych. (Widzimy ujęcia jak z tandetnej reklamy, Buffy oświetlona jasnymi promieniami nasypuje sobie płatków śniadaniowych do miski, bardziej seksownie już nie mogłaby wyglądać ;)) Już poznaliście Buffy. Jest piękna z lwim sercem i twarzą anioła. Nigdy się nie boi, bo wie, że zawsze wygra. (nagle koło Buffy pojawia się Spike bez koszuli, tylko dlaczego bez koszuli? ;) nie żeby to było złe :D) Buffy i Spike mają za sobą pewne przejścia. Można wyczuć pomiędzy nimi wzrastającą temperaturę, pomimo tego, że technicznie, jako wampir jego ciało ma temperaturę otoczenia. (Przed zbliżającymi się do siebie Buffy i Spike’iem pojawia się Anya) Anya, połączenie gorącego temperamentu i szlachetnego serca, które ukrywa, nawet przed sobą. (teraz widzimy blondynkę stojącą koło Anji) I tak urocza dziewczyna, której imienia nie pamiętam.

BUFFY: Mój Boże, czy on to znowu robi? Nie możemy go powstrzymać?

RONA: No nie wiem, jak uratujemy świat to miło będzie mieć z tego nagranie.

AMANDA: A jak nie uratujemy świata, to nie będzie miało znaczenia.

KENNEDY: Hm, to było niezłe, Amanda. Zróbmy z tego nasze hasło.

XANDER: To jest całkiem dziwne, jak za każdym razem ratujesz świat i nie ma na to żadnego dowodu.

ANYA: No wiesz, dla przyszłych pokoleń.

WILLOW: No i to pomaga dziewczynom w treningach. No wiesz, oglądanie tych taśm.

BUFFY: No nie, nikt poza mną nie sądzi, że to idiotyczne?

XANDER: Albo jest to ważne. Buff, nie rozumiem dlaczego to cię tak bardzo niepokoi.

BUFFY: To jest strata czasu. No ktoś musi się ze mną zgodzić, Spike?

SPIKE: Nie mam nic przeciwko, tak długo, jak chłopak będzie dzięki temu zajęty.

BUFFY: Tu nie chodzi o to, żeby był zajęty. Tu chodzi o wojnę. Przykro mi, że tak na was naskakuję, ale muszę wam powiedzieć, co naprawdę się dzieje. Jest coś nowego. (Andrew powoli wycofuje się razem z kamerą w stronę pokoju) Amanda, Dawn możecie dzisiaj zostać w domu. Możemy przeżyć to, co nadchodzi, ale w ten sposób. Miałam wizję tego, co nadejdzie. Okropną wizję. (Andrew wycofał się do jadalni)

ANDREW: Szczerze mówiąc, kochani widzowie. Te jej motywacyjne przemowy zaczynają się robić trochę długie. Zabiorę was tak z powrotem za chwilę, ale w międzyczasie pomyślałem, że może chcielibyście wiedzieć coś więcej o mnie, o waszym prowadzącym. Widzicie, jestem mężczyzną z mroczną przeszłością, widzicie, byłem kiedyś złym charakterem.

(Cięcie. Andrew ubrany w garnitur, w towarzystwie Jonathan’a i Warren’a tłumaczy cosik przyglądając się skomplikowanym urządzeniom z kolorowymi chemikaliami.)

ANDREW: chemikaliami w ten sposób uzyskana mikstura, przy założeniach, że amplitudy siły zostały prawidłowo podane, spowoduje wzrost siły.

JONATHAN: To dziwnie pachnie.

ANDREW: Wiem, trochę, jak pot.

WARREN: Warren co to zrobi z Buffy?

ANDREW: Uczyni ją super-namagnesowaną.

JONATHAN: Wow, nie będzie mogła wyjść z  samochodu.

WARREN: I będzie przyciągać wszystkie ostre rzeczy.

ANDREW: Będziemy mogli przejść tuż obok niej i nie będzie mogła nas pokonać.

WARREN: No chyba, że będziemy nosić metalowe sprzączki, to wtedy się do niej przykleimy.

ANDREW: Według mojego planu, nie będziemy nosić pasków.

JONATHAN: Wow. Jesteś najlepszy, Andrew.

WARREN: Tak. Przystojny i mądry.

JONATHAN: Tak, wow.

(Cięcie. Wracamy do Andrew w jadalni.)

ANDREW: Warren był fajny, a czy Jonathan nie był słodki? No, to zobaczymy, że Buffy nadal mówi.

BUFFY: Musimy być armię, czymś więcej niż armią. Każdy z was musi być gotowy-

ANDREW: Jeszcze nie skończyła. Nawet Willow wygląda na znudzoną, a ona sporo potrafi wytrzymać. Spójrzcie tylko na nią (do Willow podchodzi Kennedy, Buffy cały czas mówi) Oh, oh, widzieliście to? (Kennedy gładzi rękę Willow) To było ważne. Willow i Kennedy miały ostatnio problemy, ale chyba to się już wyjaśniło. Widzicie Kennedy, bardzo pragnie Willow, ale przeraziła się, gdy odkryła, że ciemność nadal gości w umyśle czarownicy. Kiedyś nawet osobiście spotkałem się ze ZłąWillow.

(Cięcie. Wracamy do końcówki 6 sezony, kiedy EvilWillow spotkała Jonathan’a i Andrew w MagicBox.)

WILLOW: Jonathan, Andrew, lubicie magię, chłopcy? Prawda? Abra-kadabra. (z dłoni Willow wydostaje się jasno-niebieskie światło)

ANDREW: Stój. (powstrzymuje się)

WILLOW: Dobra, tego się nie spodziewałam.

ANDREW: To dlatego, że posiadamy moc, o której nie masz pojęcia.

JONATHAN: (chowa się za Andrew) Naprawdę?

ANDREW: Ty DarkWillow jesteś mocą potężnego zła, to prawda. Ale nie dorastasz do tej gry.

WILLOW: Wiesz, co mówią. Jeśli za pierwszym razem ci się nie uda-

JONATHAN: A nich mnie, znowu.

(Willow znowu ciska mocą w Andrew)

ANDREW: (znowu jednym ruchem ręki odtrąca błyskawice) Wykorzystuję moją moc.

WILLOW: Niech mnie, to dopiero wydaje zaklęcie ochronne.

ANDREW: Dziękuję niższa istoto. Dziękuję.

(Cięcie. Wracamy do jadalni.)

ANDREW: Była kimś, naprawdę, była. Hej, chyba Buffy skończyła, to zazwyczaj oznacza, że musiała iść do pracy. Zobaczmy, co można zjeść na śniadanko, dobra? (składa kamerę i rusza w stronę kuchni.)

(Cięcie. Buffy wchodzi do szkoły, mówi do siebie.)

BUFFY: Nie spóźniłam się, wcale się nie spóźniłam. (dwójka uczniów bije się na korytarzu) Hej! Hej! (wchodzi pomiędzy nich) Przestańcie! (słychać dzwonek) Idźcie na zajęcia. (chłopcy odchodzą, Buffy zauważa dziewczynę stojącą przy szafce, która nagle zaczyna znikać) O-o. (podchodzi do niej) Hej, nieśmiała dziewczyno. Nie rób tego, - (wymierza jej policzek, dziewczyna pojawia się z powrotem)

DZIEWCZYNA1: Wiedziałaś, że tu jestem.

BUFFY: Tak.

DZIEWCZYNA1: Zauważyłaś mnie.

BUFFY: Wszystko będzie w porządku. Obiecuję. Może wydaje ci się, że- (Z toalety wychodzi zapłakana blondynka.) Co-co się stało?

DZIEWCZYNA2: Lustro powiedziało, że jestem gruba. Powiedziało tak.

CHŁOPAK: To jest, ja już nie mogę wytrzymać w tym semestrze, to za dużo dla mnie. Nie tylko pan Hildergard się mnie czepia, ale kazał przeczytać 3 dodatkowe rozdziały i jutro mam klasówkę z angielskiego. Czuję się, jakbym miał zaraz wybuchnąć.

BUFFY: Hej, cześć. Mogę ci pomóc, musisz się odprężyć. Czy ktoś mógłby mu zrobić masaż stóp?

CHŁOPAK: Co?

(Cięcie. Buffy wchodzi do biura.)

BUFFY: Dzieje się coś złego.

(Widzimy, że Wood trzyma przy głowie chusteczkę.)

WOOD: Oh, serio?

BUFFY: Oh. Jesteś ranny, co się stało?

WOOD: Ktoś rzucił we mnie kamieniem, jak wysiadałem z samochodu. Nie widziałem, kto.

BUFFY: No cóż, to mógł być ktokolwiek. Uczeń, nauczyciel. Coś się dzisiaj dzieje.

WOOD: Tak, cóż, to już zauważyłem, kiedy udało mi się zrobić unik przed kolejnymi dwoma kamieniami. Buffy, co to do diabła jest?

BUFFY: Wszystko. (nakleja mu plasterek na głowę)

WOOD: Powoli, mogę mieć wstrząs mózgu.

BUFFY: Tu wydarza się takie coś, w tej szkole, nad Piekielnymi Ustami. A teraz znowu to się zaczyna. Na serio. Widziałam już to wszystko wcześniej, tylko nie jednocześnie.

WOOD: Więc, co? Piekło zaczyna się tu panoszyć?

BUFFY: Dokładnie.

(Cięcie. Andrew pokazuje pisakiem na Piekielne Usta namalowane na jego tablicy.)

(Cięcie. Wracamy do Buffy.)

WOOD: Co może się stać w najgorszym wypadku?

BUFFY: Wojna, ogólnie rzecz biorąc.

WOOD: Oh, widzę, że radzisz sobie z komicznym podejściem.

BUFFY: Bycie w liceum, to prawie, jak bycie na wojnie. A teraz to prawda. Uczniowie sądzą, że nauczyciele chcą ich dorwać, klub szachowy stanął przeciwko klubowi języka francuskiego, za to, że zajął im salę. Wszyscy nienawidzą chearleader’ek. Jedlic czegoś z tym nie zrobimy, to będziemy współodpowiedzialni nawet za coś o wiele gorszego. (Nagle słychać krzyki na korytarzu, na szybie gabinetu lądują krwawe resztki człowieka) Naprawdę ktoś powinien mu zrobić ten masaż stóp.

(Cięcie. Dawn w kadrze kamery Andrew.)

ANDREW: Dawn jest typową amerykańska nastolatką. Kochaną i słodką, szukającą zabawy, z uśmiechem, który rozświetla pokój.

DAWN: Cześć. (macha do kamery)

ANDREW: Dawn kiedyś była Kluczem. (najeżdża kamerą na pęk kluczy) Nie wiem do końca, co to znaczy.

(Cięcie. Kamera pokazuje całujące się na kanapie Willow i Kennedy.)

ANDREW: Hm. Hej, tu mamy coś, co będzie interesujące, kochani widzowie. (najeżdża kamerą na okno w salonie) Spójrzcie jaką wspaniałą robotę zrobił Xander, jak wstawił to okno. Nawet nie można stwierdzić, że jest nowe, tak dobrze jest wpasowane. Jest niesamowity.

(Cięcie. Plan szkoły, Buffy i Wood stoją nad nim.)

WOOD: Już wcześniej miałaś z tym doczynienia. Widziałaś coś takiego w szkole średniej?

BUFFY: Tak, pewnie. Potwory z drużyny pływackiej, albo zabójcze psy na balu maturalnym. No ale nie wszystko na raz.

WOOD: Więc dlaczego teraz jest inaczej?

BUFFY: Stawiałabym na to, że to przez tę Pieczęć w piwnicy. To jakby cała energia z Piekielnych ust próbowała wyjść przez ten mały otworek i robi się-

WOOD: Skoncentrowana.

BUFFY: Uważaj, zaczynasz mówić, jak ja.

(Cięcie. Andrew w salonie.)

ANDREW: Wywiad z Xander’em i Anją, numer jeden. Dla Buffy wampirów pogromczyni.

ANYA: Tak o nazwiesz?

ANDREW: Tak, albo Buffy pogromczyni, która nie zna strachu.

XANDER: To mi się podoba.

ANDREW: Dziękuję Xander, to miłe z twojej strony. Rozumiem, że dokładnie rok temu zostawiłeś Anję przed ołtarzem. Skomentujesz to jakoś?

XANDER: Zaraz, co do diabła?

ANDREW: Sądzę, że ludzie będą tym zainteresowani.        

ANYA: Wiem, że ja jestem. Co masz do powiedzenia po roku?

XANDER: Przeprosiny to wystarczająco dużo, tyle mam do powiedzenia.

ANDREW: Ale sądzisz, że to było coś wymagające przeprosin?

XANDER: Tak.

ANDREW: Więc, nie sądzisz, że to była właściwa decyzja?

ANYA: Oczywiście, że nie sądzi, że to była właściwa decyzja.

XANDER: (ciszej) To była właściwa decyzja.

ANYA: Co?

ANDREW: Interesujące. Chyba dochodzimy tu do czegoś.

XANDER: Posłuchaj, Anya, gdybym cię poślubił, to byłoby wobec wszystkiego, co sądziłem, że będzie właściwe. To by nie wyszło.

ANYA: Ale my- (ciszej) Nadal pomiędzy nami iskrzy. Ja jestem zazdrosna o ciebie, ty jesteś zazdrosny o mnie. Ciągle mnie kochasz.

ANDREW: Czy to prawda Xander? Nadal ją kochasz?

(Cięcie. Pieczęć w piwnicy szkolnej.)

BUFFY: Przysięgam, że najchętniej bym to ukryła.

WOOD: Ale to nie chce zostać w ukryciu. Chce zmienić te dzieciaki w potwory, ofiary i kto wie, w co jeszcze.

BUFFY: To coś więcej, niż to. Posłuchaj Robin, ja- ja miałam wizję. Tego dnia.

WOOD: Miewasz wizję?

BUFFY: Czasami.

WOOD: Oh. Cóż, skąd wiesz, że to nie są po prostu sny?

BUFFY: Jak nago próbujesz dogonić autobus – to jest sen. Armia wściekłych nad-wampirów, to jest wizja. Poza tym, nie spałam.

WOOD: Jaki autobus? To znaczy jak duża armia?

BUFFY: Setki, może setki tysięcy. Wiem za to, że ostatni nad-wampir, z którym się zmierzyłam wylazł z tej dziury. A przez to robię się nerwowa. Co robisz?

WOOD: (wchodzi na Pieczęć) Nigdy dokładnie się jej nie przyjrzałem.

BUFFY: Wiem, że to jest kozioł pokazujący język. Em. Willow przeszukała bazę symboli, ale wygląda na to, że wszyscy uwielbiają kozie języki. Mistycy, a nawet greckie książki kucharskie. Nie mogła zawężyć poszukiwań.

WOOD: Ufasz jej?

BUFFY: (zdziwiona) Tak. Dlaczego miałabym jej nie ufać?

WOOD: W ogóle nie wiem, jak możecie sobie ufać. Każde z was w pewnym momencie było złe. Racja?

BUFFY: Nie, to nie prawda. To znaczy, tak Willow zboczyła ze ścieżki, ale ja nigdy nie byłam.

WOOD: (zmienionym głosem) Zło jest w tym, co robisz. A ja wiem, co ty robisz. (odwraca się do Buffy, jego całe oczy są białe) Ty i ten wampir, pieprzyłaś się z nim. Ty dziwko. (Buffy rzuca Wood’em o ścianę, jego oczy wracają do normalnego wyglądu)

BUFFY: Robin, nic ci nie jest?

WOOD: Oh. Co się stało?

BUFFY: To chyba cię kontrolowało.

WOOD: Buffy, musimy pozbyć się tej Pieczęci. Musimy ja wyłączyć, zanim zacznie oddziaływać na wszystkich.

BUFFY: Chyba wiem, z kim powinniśmy porozmawiać.

WOOD: Tak? Z kim?

BUFFY: Z gościem, który upuścił tu pierwszą kroplę krwi. (koło nich przebiega mała świnka)

WOOD: Boże, mam nadzieję, że to nie jeden z uczniów.

(Cięcie. Spike w piwnicy, pali papierosa, zauważa, że Andrew nagrywa go.)

SPIKE: Sądziłem, że już ci mówiłem, żebyś spadał razem ze swoją cholerną kamerą. I znowu tu jesteś, włazisz mi w drogę. Odwal się, albo wyrwę ci gardło i zje-

ANDREW: Em. Spike, światło było za tobą.

SPIKE: Oh, racja. Em. (przesuwa się) Tu już lepiej? (bierze wdech? Hej, czy on przypadkiem nie powinien nie-oddychać?? ;)) Sadziłem, że już kazałem ci spadać razem z tą cholerną kamerą? I znowu tu jesteś świecąc mi tym w twarz. Odwal się.

(Cięcie. Salon, Anya, Xander.)

ANYA: Unikasz tego pytania.

XANDER: Nie chciałem. Tylko, wiesz, co czuję, prawda? I to ty nie chciałaś nadal się ze mną widywać.

ANYA: I oto z czym teraz wylądowaliśmy. Ja winię ciebie, a ty winisz mnie. I oboje jesteśmy nie do życia. Proszę, powiedz mi tylko- Czy ty mnie nadal kochasz?

XANDER: Tak, nadal cię kocham. Zawsze będę. Tylko nie wiem, czy to coś jeszcze dla nas znaczy.

ANYA: Ja też cię kocham. I też nie wiem, czy to coś znaczy.

XANDER: Miło to słyszeć. Wiesz, że nie znajdę nikogo takiego, jak ty. Prawda?

ANYA: To niezbyt prawdopodobne.

(Widzimy, że teraz Andrew ogląda kasetę z zapisem rozmowy, powtarza kwestie.)

XANDER: Wygląda na to, że mnie da się zastąpić.

ANYA: Nie. Nie ma nikogo takiego jak ty, Xander. Byłeś gotów stanąć naprzeciw niebezpieczeństwa nawet, kiedy nie miałeś w dłoniach żadnej broni. Byłeś gotów oddać życie, żeby mnie chronić.

XANDER: Chyba pasowaliśmy do siebie.

ANYA: Świetnie do siebie pasowaliśmy.

XANDER: Czasami chciałbym być z powrotem w twoim życiu.

ANYA: Mam nadzieję, że wiesz, że nigdy nie opuściłeś mojego serca.

(Andrew przewija taśmę.)

XANDER: Wiesz, że nie znajdę nikogo takiego, jak ty. Prawda?

ANYA: To niezbyt prawdopodobne.

(Buffy wpada do domu, za nią wchodzi Wood.)

BUFFY: No Andrew, musimy porozmawiać.

WOOD: Właśnie spędziliśmy cały dzień próbując zapowiedz wojnie.

ANDREW: Uu. To byłoby bardzo ekscytujące nagranie.

BUFFY: Nad szkołą nie da się zapanować przez energię z Piekielnych Ust. Czas na to, żebyś nam pomógł, Andrew?

ANDREW: Teraz zajmuję się nagrywaniem i-

BUFFY: Nie. Koniec oglądania. Ta Pieczęć to twoja spawka i musisz się tym zająć zanim rozerwie wszystko na strzępy.

(Cięcie. Piwnica, Pieczęć. Grupka uczniów rozkłada dłonie nad Pieczęcią, która zaczyna świecić.)

(Cięcie. Gdzieś w Meksyku, 2002. Andrew i Jonathan śpią w jednym łóżku, słyszą te same modły, które odprawiali uczniowie. Widzą urywki wtedy jeszcze przyszłych zdarzeń, zabijane pogromczynie, nad-wampira etc.)

JONATHAN: O mój Boże, o mój Boże.

ANDREW: To nad widziało.

JONATHAN: Czy znowu to się stało?

ANDREW: Ja też to miałem. I ten głos. (cytuje modlitwę) Co to znaczy? Co to znaczy?

JONATHAN: Sprawdzimy to rano w słowniku. Rany Julek, to było przerażające.

ANDREW: Nasza przyszłość jest naznaczona naszą przeszłością. Jesteśmy torturowani przesłaniem, którego nie rozumiemy.

JONATHAN: Jesteśmy ścigani, doprowadzania do szaleństwa przez moce znajdujące się poza naszym rozumieniem.

ANDREW: Jesteśmy ludźmi torturowanymi przez wewnętrzny głos, z- nie wiem skąd.

JONATHAN: Zasłużyliśmy sobie na to. Nie byłem nawet bliski zła.

ANDREW: Ja sądziłem, że jesteś zły.

JONATHAN: Tak?

ANDREW: Pewnie. Podobały mi się twoje pomysły, sądziłem, że masz niezłe podejście.

JONATHAN: U, dzięki. To miłe, że zauważyłeś.

WILLOW: Dobra, sądzę, że trochę schodzimy z tematu.

(Cięcie. Wracamy do domu Buffy.)

ANDREW: Nie chcę już tego robić, wszyscy się na mnie gapią.

WILLOW: Tylko skoncentruj się na krysztale. Skoncentruj się na nim, żeby przywołać wspomnienia.

WOOD: Opowiedz nam o Pieczęci.

ANDREW: Ale to łaskocze i jestem cały spięty. Mogę dostać napój orzeźwiający?

BUFFY: Nie dostaniesz.

SPIKE: Zapomnij o tym, po prostu mów.

BUFFY: Byłeś pierwszym, który odkrył Pieczęć i nakarmił ją krwią. Skąd widziałeś, że tam jest? Skąd wiedziałeś, co robić?

ANDREW: Nie, nie wiem. To się stało. Zapomniałem.

KENNEDY: Więc sobie przypomnij, spójrz na kryształ.

ANDREW: Ale ja nie jestem częścią tego, jestem dokumentalistą. Nie biorę udziału w tym udziału, nagrywam wszystko obiektywnym okiem dziennikarza.

BUFFY: Andrew! Przestań, albo rozbiję ci te kamerę na głowie. I tak miałam to zamiar zrobić, więc możesz już zacząć mówić.

WILLOW: I przestań schodzić z tematu.

ANDREW: Nie schodziłem z tematu. To zaraz się wyjaśni, bo Jonathan pójdzie do łazienki.

(Cięcie. Wracamy do Meksyku.)

JONATHAN: Pójdę do łazienki.

ANDREW: (śpiewa pod nosem) La-kuka-racza… (God, nie wiem, jak to się pisze :p)

(Nagle pojawia się koło niego Warren. Andrew podskakuje ze strachu.)

WARREN: Masz mapę?        

ANDREW: O Boże, dobrze, że to ty.

WARREN: Też się cieszę. Nieźle wyglądasz.

ANDREW: Naprawdę? Chyba nie mam odcisków od poduszki?

WARREN: Nie, skąd. Jest dobrze. Jesteś uciekinierem. Jesteś dziki i zdesperowany. Masz nóż?

ANDREW: Tak. To nie było łatwe, spotkałem tego demona, który sprzedawał wszelkie rodzaje broni i inne rzeczy-

WARREN: Pokaż mi.

ANDREW: Nie kupiłem ich, ale były zatrute strzały i taki wielki miecz.

WARREN: (zirytowany) Pokaż mi nóż.

ANDREW: Oh, racja.

WARREN: Szybko, zanim mały wróci.

ANDREW: Oh, to mu trochę zajmie. Ma nieśmiały pęcherz. (wyciąga nóż z zawiniątka pod łóżniek) Jonathan wszystko w porządku?

JONATHAN: Nie mów do mnie, w porządku.

ANDREW: To ładny nóż. Ale to zabijanie, nie- nie sądzę, że mógłbym to zrobić. Jonathan był dla mnie dobrym przyjacielem. Tu w Meksyku.

WARREN: Możesz go zabić. To wszystko jest częścią planu. Jego krew jest potężnym narzędziem. Jest- jest darem dla czegoś bardzo dużego, bardzo ważnego. I nawet go nie skrzywdzisz, a po wszystkim dostaniemy nagrodę, ty i ja i on też.

ANDREW: Będziemy żyć jak bogowie.  

WARREN: Dokładnie, człowieku. Nasze trio żyjące jak bogowie.

(Cięcie. Wizja bycia bogiem w wykonaniu Andrew. Trio w białych szatach i wiankach, biega po łące pełnej kwiatów, motyli i sztabek złota. Andrew śpiewa: Żyjemy jak bogowie!! Trochę przy tym fałszując ;))

WARREN: W tym nożu jest siła. Zanurz słowa głęboko w nim. To jedyny sposób, żebyśmy otrzymali naszą nagrodę.

ANDREW: Rozumiem. Jeśli zabiję go tym nożem, będziemy żyć, jak bogowie.

(Cięcie. Salon Buffy.)

WILLOW: Zaczekaj chwilę. Wróć, jak to było?

ANDREW: Chodzi o tę część?

(Cięcie. Wracamy do śpiewania w jego wykonaniu.)

(Cięcie. Salon.)

WILLOW: Nie o tą. Musimy zobaczyć ten nóż, coś na nim jest.

BUFFY: Kennedy, przeszukaj jego rzeczy, znajdź ten nóż.

ANDREW: Nie ma go w moich rzeczach. Jest w kuchni w słoiku. Brakowało nam noży.

WILLOW: Używałeś narzędzia zbrodni do krojenia rzeczy w kuchni?

ANDREW: Umyłem go.

SPIKE: Czego szukasz?

WILLOW: Powiedział, że Pierwszy wspomniał coś o słowach. Zanurz słowa głęboko w nim.

ANDREW: Na ostrzu było coś wygrawerowane, sądziłem, że to wzór.

KENNEDY: Znalazłam. (podaje nóż Willow)

WILLOW: Dobra, panie od wzywania demonów. Jak sobie radzisz z demonami językami? (podaje nóż Andrew)

ANDREW: Miałaś rację, to w języku Tuark. To jakby proto-tuark. Bardzo, bardzo stary.

KENNEDY: Ale o co w tym chodzi?

WOOD: Nie dowiedzieliśmy się niczego o Pieczęci. Teraz wiemy, że ten nóż i ten język są jakoś z nią powiązane.

WILLOW: Andrew, potrafisz odczytać Tuark?

ANDREW: Tak, poradzę sobie. Tu jest napisane: krew, którą rozlewam, poświęcam najstarszemu złu.

KENNEDY: Przerażające.

BUFFY: (do Willow) I jak myślisz? Możesz czegoś się z tego dowiedzieć?

WILLOW: Po-poracuję nad tym.

(Cięcie. Jadalnia, Willow siedzi przy laptopie, Buffy stoi koło niej.)

WILLOW: Chyba warto spróbować.

(przechodzą do salonu)

BUFFY: Wiesz, co Andy? Właśnie wygrałeś darmową wycieczkę do Piekielnych Ust.

SPIKE: I co masz zamiar zrobić? Pogadać z nią w tym języku.

WILLOW: Może.

WOOD: Co? Nie nadążam.

BUFFY: Musimy się natychmiast zająć Pieczęcią. Inaczej będziesz musiał zamknąć szkołę, a ja nie mam zamiary stracić ani kawałka ziemi na korzyść Pierwszego. Poza tym, tylko to mamy.

WILLOW: Pieczęć zareagowała w jakiś sposób na ten język. W przeciwnym przypadku Pierwszy nie potrzebowałby tego noża. Andrew zna język, może mógłby z nią porozmawiać, może nawet jej rozkazywać.

BUFFY: Dobra, Robin, Spike, idziemy.

(Cięcie. Szkoła, wnętrze. Widać napisy na ścianach: gińcie cheerleaderki, orkiestra rządzi etc.)

BUFFY: Prawie się stało.

WOOD: Jak dla mnie to wygląda, że jednak się stało.

(Kamień wybija szybę.)

SPIKE: Jak dla mnie, to się nadal dzieje. Nieźle utrzymana szkoła. Na wiele pozwalacie uczniom.

WOOD: To chyba ci pasuje.

SPIKE: Jestem tutaj, żeby pomóc.

WOOD: Racja.

ANDREW: (nagrywa się) Spójrzcie tylko na Spike’a i dyrektora. Coś się między nimi dzieje. Seksualne napięcie, które można by przeciąć nożem.

(Cięcie. Ciąg dalszy korytarzy, uczniowie gdzieniegdzie biegają.)

SPIKE: Te dzieciaki oszalały. Co nie?

WOOD: No, nie żartuj.

(Buffy ich ucisza.)  

BUFFY: Usłyszą cię.

WOOD: Buffy, one są w drodze-

(nagle grupka uczniów atakuje ich.)

BUFFY: Spike!

SPIKE: Te dzieciaki robią się coraz silniejsze.

ANDREW: Andrew Boże, nie chcę oberwać, zanim uzyskam odkupienie.

(Walka trwa, Andrew skutecznie jej unika. Spike okłada jednego z uczniów.)

BUFFY: Spike, nie zabijaj ich, tu tylko uczniowie.

SPIKE: Przeżyją. (wymierza uczniowi jeszcze jeden cios)

BUFFY: Spike, Wood, musicie zostać tutaj, musicie ich powstrzymywać.

ANDREW: To ja z nimi zostanę. Pomogę im w powstrzymywaniu. (na minę Buffy) Będę z Buffy.

(Cięcie. Schodzą schodami w dół.)

ANDREW: Schodzimy na dół, ostrożnie. Uważamy na niebezpieczeństwa.

BUFFY: Oh, przestań!

ANDREW: Ale ja tylko-

BUFFY: Koniec z tym.

ANDREW: Ale ja chciałem tylko, żeby świat zobaczył, co robisz.

BUFFY: To, co robię jest zbyt ważne, żeby pokazać to światu.

ANDREW: Uu, to mi się podobało.

BUFFY: Bądź cicho. Nie chcę pochwał, zwłaszcza ze strony mordercy.

ANDREW: No zobaczymy, wszyscy tak mówią, ale tak naprawdę nie było.

BUFFY: Co? Zasztyletowałeś na śmierć Jonathan’a. Co próbowałeś zrobić? Podrapać go tym plecy?

ANDREW: To było mylące. Jonathan i ja kopaliśmy i był tam Warren, i tylko ja go widziałem.

(Cięcie. Cofamy się w czasie.)

ANDREW: Żadnemu z nich nie zależy na tobie.

JONATHAN: Ale mnie zależy na nich.

WARREN: Zrób to, zabij go.

ANDREW: Nie, nie mogę tego zrobić.

JONATHAN: Co?

WARREN: Zrób to teraz.

ANDREW: To nie jest w porządku.

WARREN: Zabij go, rozlej krew.

JONATHAN: Z kim ty rozmawiasz?

WARREN: Co się z tobą dzieje. Jesteś małym tchórzem?

ANDREW: Nie. Ale naprawdę sądziłeś, że mogę tego użyć? (wyciąga nóż)

WARREN: Dobrze.

JONATHAN: Nóż?

WARREN: Zrób to. Poczuj się dobrze.

JONATHAN: Co się dzieje?

ANDREW: On mnie zmusza, żebym to zrobił.

JONATHAN: Oszukałeś mnie, a niech cię! (rzuca się na Andrew) Zabiję cię!

WARREN: Zbij go. Musisz. Jak tego nie zrobisz! Znienawidzę cię na zawsze!

(Nagle nóż wbija się w brzuch Jonathan’a.)

ANDREW: Niiie!!

(Cięcie. Piwnica.)

ANDREW: Widzisz jestem człowiekiem pokonanym przez okoliczności. Nie chciałem zbrodni. I nawet- (Buffy wzdycha z niedowierzaniem) Co?

BUFFY: Nie. Sądziłam, że to powiesz. Bo widziałam dzisiaj, jak Pieczęć działa na ludzi.

ANDREW: Tak, widzisz.

(Cięcie. Kolejna wymyślona przez niego wersja.)

JONATHAN: Dlatego tu jestem.

(Andrew z białymi oczami odwraca się do Jonathan’a.)

ANDREW: Giń! Giń! (zabija Jonathan’a) Co ja zrobiłem? Wynoś się mojego umysłu!! Aaaa!!

(Cięcie. Piwnica.)

BUFFY: Właśnie zmieniłeś całą swoją opowieść.

ANDREW: Wcale nie.

BUFFY: A właśnie, że tak.

ANDREW: Wca- O, jesteśmy.

BUFFY: Zaczekaj, ktoś tam jest. (słychać modlitwy)

ANDREW: Powinniśmy iść. (rusza do odwrotu, Buffy go powstrzymuje)

BUFFY: Zaraz. Nie, ty wchodzisz. Pieczęć mogła im zrobić wszystko. Idziemy. (wchodzą i widzą, że uczniowie wyglądają tak jak „mnisi”) Nie, nic im nie jest.

(Cięcie. Dom Buffy.)

(Cięcie. Anya i Xander w łóżku.)

XANDER: Wow.

ANYA: Wow, wow.

XANDER: To było miłe.

ANYA: Zdecydowanie. Bycie pod tobą.

XANDER: Szkoda, że Buffy ściągnęła łańcuchy Spike’a.

ANYA: No tak.

XANDER: Mm. Czuję się dobrze.

ANYA: No tak, jestem żywiołowa w łóżku.

XANDER: Wiem po tym, zrób to jeszcze raz.

ANYA: Tak, przynajmniej jeszcze raz.

XANDER: Czy to tym było? Kolejnym razem?

ANYA: A sądzisz, że powinno być więcej?

XANDER: Nie wiem. To było miłe. Ale to było jak kolejny raz.

ANYA: Chyba rzeczywiście już nam przeszło. Co jest, dobre. Racja? Teraz możemy żyć dalej.

XANDER: Racja.

(Cięcie. Szkoła.)

SPIKE: (podnosi deskę z gwoździami) Nie wiem, co ich powstrzymuje, powinni już tam dotrzeć. Może zrobisz z tego użytek.(rzuca deskę Wood’owi)

WOOD: Niezłe narzędzie. Miło wiedzieć, że będą uważać na lekcjach.

(Atakuje ich grupa uczniów. Udaje im się obrobić, Wood chwyta w dłoń ostry kawałek drewna i zamierza się nim na zgiętego w pół Spike’a, przed uderzeniem powstrzymuje go jeden z atakujących uczniów.)

(Cięcie. Wracamy do Buffy. Walka z uczniami trawa. Andrew łapie za kamerę.)

ANDREW: Jest jak kobieta walcząca za coś więcej niż życie. Jest jak walcząca kobieta, której życiem jest walka. Jest jak powietrze, którym oddycha. I wie, że wygra, bo nie ma alternatywy.

(Uczniowie w końcu uciekają.)

BUFFY: Teraz woja kolej Andrew. (wyciąga nóż)

ANDREW: I co mam zrobić? Stanąć na Pieczęci trzymając nóż i kazać jej przestać pracować.

BUFFY: Możemy to zrobić.

ANDREW: Co?

BUFFY: To raczej nie ma sensu, prawda? Przyprowadzenie tu ciebie, żebyś z nią porozmawiał. To nie rozumie słów. Rozumie krew.

ANDREW: Krew to otwiera. Nie chcesz tego otworzyć. Otwarcie tego byłoby złe.

BUFFY: Taak. Willow poszukała trochę i okazało się, że krew osoby, którą ją obudziła, czyli twoja, zawiera już inny układ, odwraca cały proces.

ANDREW: Więc, i-ile krwi? Zamierzasz-

BUFFY: Nie wiem. Może nie tyle, żeby cię zabić.

ANDREW: Więc to jest moje odkupienie. Mam odkupić duszę krwią z mojego serca. Ale nie tyle, żeby zabić-

BUFFY: Przestań! Przestań opowiadać historie! Życie nie jest żadną historią!

ANDREW: Przepraszam, przepraszam.

BUFFY: Zamknij się. Zawsze to robisz. Wszystko zamieniasz w opowiadanie, więc nikt nie jest za nic odpowiedzialny. Bo przecież tylko odtwarzają scenariusz.

ANDREW: Proszę, nie zabijaj mnie. Warren powiedział, że Jonathan’owi nic nie będzie. Zaufałem mu i straciłem przyjaciela.

BUFFY: Nie straciłeś go! Zabiłeś go!

ANDREW: Wiem, ale nie musisz mnie zabijać. Powiedziałaś, że przez to przejdziemy.

BUFFY: Zmyśliłam to. Wszystko zmyślam. Jakiego to robi ze mnie bohatera (Andrew zaczyna płakać)

ANDREW: Nie, świetnie ci idzie. Naprawdę.

BUFFY: Nie podoba mi się, że muszę cały czas dawać głupie przemowy. O tym, jak to wszyscy przeżyjemy, bo tak nie będzie. To nie jest jakaś historyjka, w której dobra triumfuje, bo dobra triumfuje. Dobrzy ludzie będą ginąć. Dziewczyny, może ja. Prawdopodobnie ty, prawdopodobnie teraz.

ANDREW: Nie, proszę. Nie.

BUFFY: Kiedy przeleje się twoja krew, to może ocalić świat. Co o tym sądzisz? Czy to odkupuje twoje winy? Twoje grzechy zostaną odkupione?

ANDREW: Nie.

BUFFY: Dlaczego nie?

ANDREW: Bo go zabiłem. Bo posłuchałem Warren’a i- i udawałem, że wierzę, że to on. Ale wiedziałem, wiedziałem, że to nie on. I zbiłem Jonathan’a, a ty zabijesz mnie (totalnie zaczyna płakać) I boję się, że umrę. I to, to właśnie czuł Jonathan. (łzy spadają na Pieczęć, która przestaje się świecić) To przestało.

BUFFY: Nie chciało krwi. Chciało łez.

ANDREW: Dziękuję.

BUFFY: Przykro mi, że musiałam-

ANDREW: Nie zamierzałaś mnie zabić, prawda?

BUFFY: Nie miałam zamiaru cię zabić.

ANDREW: A jeśli łzy by nie zadziałały?

(Buffy odchodzi.)

(Cięcie.Uczniowie atakujący Spike’a i Wood’a przestają.)

WOOD: Zrobiła to.

SPIKE: Jak zawsze.

WOOD: Jak na razie.

(Cięcie. Andrew się nagrywa.)

ANDREW: Zabiłem mojego najlepszego przyjaciela. Nadchodzi wielka walka i nie wiem, co się stanie. Nie sądzę, żebym to przeżył. Zapewne tak to powinno być. Sądzę, że- (wyłącz kamerę)



Autor: Technopagan


~Ender's SMG~*~BuffyPedia~

"Buffy The Vampire Slayer" TM and © (or copyright) Fox and its related entities. All rights reserved. This web site, its operators and any content on this site relating to "Buffy The Vampire Slayer" are not authorized by Fox.