~ Selfless ~

translated by Technopagan


Tłumaczenie oryginalnie umieszczone w Buffypedii (www.buffypedia.prv.pl)
[Nie zmieniaj powyższych linii]

Bezinteresownie

 

(Dom Buffy, noc.)

(Cięcie. Pokój Buffy, widzimy Dawn rozkładającą bluzkę.)

DAWN: Moja rada to, rób dokładnie to, co wszyscy inni, cały czas.

WILLOW: (układa swoje ubrania w szufladach) Rozumiem. 

DAWN: Rób to co inni, noś to, co inni i mów tak jak oni.

WILLOW: Dobra.

DAWN: Gdy ktoś powie coś, czego nie zrozumiesz, nie bój się nie odzywać i przytakuj, jakbyś widziała o co chodzi.

WILLOW: Wiesz, Dawn, ja już kiedyś byłam na studiach.

DAWN: Mogą powiedzieć np. mam okienko za godzinę, ale potem zawijam na port. Wtedy przytakuj i uśmiechaj się. (Dawn demonstruje jak to wygląda.) To wymaga sporego treningu.

(Do pokoju wchodzi Buffy, trzymająca lapę i Xander, niosący sporych rozmiarów pudło.)

BUFFY: Rozmawiałeś z nią ostatnio?

XANDER: Nie od czasu spotkania z Gnarl’em. To nie była rozmowa w stylu: jak się masz? Raczej obrzucanie się pretensjami. (stawia pudło) Chyba powinienem do niej zadzwonić.

BUFFY: Nie chcę, żebyś narobił sobie nadziei.

XANDER: Nadziei, o nie, co to, to nie. Nie mam nadziei. Anya i ja to już przeszłość. Podoba mi się bycie samemu, jestem silnym, pracującym mężczyzną, pełnym myśli o kobietach, a którymi już niedługo będę się umawiał.

BUFFY: Jesteś silnym, pracującym mężczyzną z myślami. (uśmiecha się)

XANDER: Po prostu się o nią martwię.

WILLOW: O Anję?

XANDER: Tak, ostatnio była jakaś smutna.

DAWN: Pewnie ma jakieś zmartwienia i tyle.

WILLOW: Tak, ostatnio to popularne.

BUFFY: Nie wiem czy wyczułam atmosferę smutku, ale na pewno zemsty. I chyba o to powinnyśmy się martwić.

XANDER: Oh, nie, nie martwiłbym się o to. Czuła się zraniona i wróciła do tego co znała, kiedy ją… no, wiesz. Ale to już nie jest ona.

BUFFY: Mam nadzieję, że się nie mylisz.

XANDER: Przywróciła ciało temu robalowi, zanim coś złego zdążyło się stać. To musi trochę potrwać. Naprawdę sądzę, że już dochodzi do siebie.)

(Cięcie. Widzimy leżące na podłodze zwłoki młodego mężczyzny, zwłoki dwóch mężczyzn leżą na kanapie a kolejnych dwóch na stole do bilardu. W pozostałej części pokoju widzimy jeszcze kilka ciał. Na klatkach piersiowych widać krwawe rany. Kamera przechodzi w bok i widzimy siedzącą pod ścianą Anję w zakrwawionej sukience w kwiaty. Anya oddycha ciężko w tępo wpatruje się przed siebie.)

ANYA: Co ja zrobiłam?

(Cięcie. Sjornjost, rok 880. Anya w długich kręconych ciemno brązowych włosach przechadza się po chacie wikingów, na rękach trzyma króliczka!! Czyż to nie szok ;) Do chaty wchodzi Olaf, który jeszcze nie jest trollem.)

OLAF: Aud! Słodka, piękna Aud! (odkłada siekierę na stół) Jestem taki głodny, że byłbym w stanie zjeść małe dziecko!

AUD (czyli ANYA): Olaf! Jesteś ranny? Pachniesz krwią i piżmem.

OLAF: Nie bój się, potrzeba więcej niż bandy pospolitych trolli, żeby pokonać potężnego Olaf’a!

AUD: Trolle!

OLAF: Oh! To nędzne kreatury. Jedna myśl o nich powoduje, że przyklęknąć i pokazać swoje mięśnie.

AUD: Kochanie, usiądź, proszę. Pozwól, że się tobą zajmę. 

(Sadza Olaf’a przy stole.)

OLAF: Nic mi nie jest. Naprawdę. Ale chętnie napiłbym się miodu.

AUD: Oczywiście. (odkłada wielką siekierę Olaf’a i wiesza ja na ścianie. Olaf zaciera ręce.)

OLAF: (Wskazując na wszechobecne w pokoju króliczki) Czy to tylko moja wyobraźnia, czy w domu jest dzisiaj jeszcze więcej królików?  

AUD: Oh, rozmnażają się tak szybko, że—

OLAF: (wstaje od stołu) Ta cała rozmowa o rozmnażaniu- (zbliża się do Anji) sprawa, że mam chotę-

AUD: (sadzając Olaf’a przy stole) Tak kochanie, oczywiście. Ale najpierw wypij swój miód.

OLAF: Ah, tak. Miód.

AUD: Nagły wzrost liczby naszych królików podsunął mi pewien pomysł. Nadmiar mogłabym dać ludziom z wioski, wymieniałbym je nie na dobra czy usługi, ale za uczucie spełnienia dobrego uczynku.

OLAF: (śmieje się) Ha, ha, ha! Słodka Aud! Twoja logika jest stuknięta i nie do przyjęcia. Jak to o trollach. Nic dziwnego, że wszyscy w gospodzie o tobie mówią.

(Anya rzuca mu zdenerwowane spojrzenie.)

ANYA: Byłeś w gospodzie?

OLAF: To nie moja wina, że oni cię nie lubią. Mówisz, co myślisz i jesteś irytująca. To jedna z rzeczy, które najbardziej w tobie kocham.

AUD: Czy Raanveig tam była?

OLAF: Bah! Mówiłem ci już tysiąc razy, nie interesuje mnie ta Raanveig. Jej usta są takie duże, a biodra krągłe, jak u kobiety znad Morza Bałtyckiego. (hej, to my ;))) Twoje usta są wąskie, jak u kobiety z mniej urodzajnego rejonu Morza Bałtyckiego. (przyciąga ją do siebie) Ty jesteś moim ideałem, Aud. Nie mógłbym pragnąć innej. 

AUD: (przytula się do niego) Przepraszam. Po prostu tak bardzo cię kocham, że czuję, że mogłabym przetrwać wszystko… (Olaf się śmieje) nie mogłabym żyć bez ciebie.

OLAF: Nie bój się, słodka Aud. Zawsze będziesz moją śliczną dziewczynką.

(Cięcie. Anya odkręca kran, zaczyna zmywać krew z rąk. Spogląda w lustro, jej twarz jest także zakrwawiona, przygląda się sobie i po chwili z przerażenie znowu zaczyna szorować dłonie.)

(Cięcie. Szkolna piwnica, Spike siedzi na podłodze, Buffy klęczy obok niego.)

SPIKE: Nie ufam już temu, co widzę. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Widziałem wiele rzeczy. Dru też tak miała, wiesz. Zawsze wpatrywała się w niebo, widziała jak niebo krwawiło, albo jakieś inne bzdury. A ja patrzyłem na nią i sądziłem, że już totalnie jej odbiło. Ale ona widziała niebo, nawet w pomieszczeniach i była taka szczęśliwa, widziała deszcz i gwiazdy. A teraz ja widzę ją.

BUFFY: Spike.

SPIKE: Nie jest ze mną dobrze, Buffy.

BUFFY: Mogę ci pomóc. (Spike spogląda na nią)

SPIKE: Nie mógłbym cię o to prosić. Nie po tym, jak…

BUFFY: Teraz jest inaczej, ty jesteś inny.

SPIKE: Nie mógłbym cię o to prosić. (spuszcza głowę, jest bliski płaczu)

BUFFY: Spike, to ja. Tu chodzi o ciebie i mnie, przejdziemy przez to razem.

SPIKE: (spogląda na nią) Nigdy.

BUFFY: (głaszcze go po głowie) Przejdziemy przez to.

(Kamera odjeżdża w bok, do piwnicy wchodzi Buffy.)

BUFFY: Spike, ta piwnica cię zabija. (Spike spogląda na nią zaskoczony) Siedzisz na Piekielnych Ustach, tu jest zło, prawdopodobnie samo zło.

SPIKE: (Spike zaczyna się śmiać.) Żarty, żarty.

BUFFY: Masz duszę, świetnie, pokaż, że ją masz.

SPIKE: Odczep się. To nie jest tak, złotko.

BUFFY: Dobra, wstawaj i wynoś się z tej piwnicy.

SPIKE: Nie mam gdzie pójść.

(Cięcie. Dzień, kampus UC Sunnydale. Willow widzie razem z jedną z profesorek.)

WILLOW: No i wcale nie było mnie aż tak długo. No i nadrobiłam już wszystkie zaległości w lekturach i mogę się zapisać na-

PROFESOR: Willow, Willow, już dobrze, szybko wszystko nadrobisz. (Willow uśmiecha się)

WILLOW: Serio?

PROFESOR: A co mam powiedzieć, nie, nie chcę żeby moja najlepsza studentka wróciła na moje wykłady. Oczywiście odnotowaliśmy spadek twoich ocen pod koniec zeszłego semestru i zaniepokoiłam się-

WILLOW: Tak to było-

PROFESOR: Ale potem, proszę, zjawiłaś się na egzaminach końcowych i zdałaś je tak dobrze, jakby to były czary (Willow uśmiecha się niepewnie, nie jest zbyt zadowolona z siebie) 

WILLOW: Tak to było, ale-

PROFESOR: Posłuchaj, przyjdź do mnie jutro i porozmawiamy o tym co i jak masz nadrobić, dobrze?

(Willow zauważa Anję wychodzącą z jednego z domów studenckich.)

WILLOW: Tak. Dziękuję pani profesor. (Profesorka odchodzi) Anya! (Anya otula się płaszczem starając się zakryć pokrwawioną sukienkę, zauważa Willow machającą do niej.) Anya!

ANYA: (podchodząc do Willow) Oh, cześć. Co ty tutaj robisz?

WILLOW: Właśnie wracam na uczelnie. Nie mogę uwierzyć jacy wszyscy są wspaniali, trochę się bałam, ale dostanę zadania domowe, a czasami nawet będę miała niezapowiedziane testy, żeby nadrobić to, co straciłam i- A, a ty co tu robisz? Wychodząc z domu studenckiego w środku dnia? 

ANYA:  Oh, ja, mm, mam nowego chłopaka, no i on tu mieszka.

WILLOW: To wspaniale.

ANYA: Taaak, właśnie uprawialiśmy seks, dużo seksu.

WILLOW: Dobra. (zapowietrzyła się ;) To wspaniale, cieszę się, że już ci- (Anya poprawia sobie włosy, widzimy, że na prawym nadgarstku na nadal niezmyte ślady krwi) lepiej.

ANYA: Tak, jesteśmy bardzo szczęśliwi. A teraz, wybacz, jestem spóźniona na coś waznego.

WILLOW: Dobra, do zobaczenia. (spogląda za Anyą i wchodzi do domu studenckiego) Halo? Jest tu- (dostrzega ślady krwi na podłodze ścianach i drzwiach, po których otwarciu odkrywa ciała zabitych mężczyzn)

(Nagle słychać płacz i stłumiony głos dochodzący z szafy.)

DZIEWCZYNA: Cofam to, cofam to, cofam to, cofam to…

WILLOW: Już dobrze, nic ci nie jest. 

DZIEWCZYNA: Cofam to.

WILLOW: Co? Co cofasz? Co się stało?

DZIEWCZYNA: (szlocha) Będzie impreza, wszyscy na niej będą, wszyscy będą się świetnie bawić… Ale byłam tylko ja i oni, rzucili się na mnie. To była gra, to wszystko była gra.

WILLOW: Już dobrze, już wszystko w porządku.

DZIEWCZYNA: A oni się śmiali. Śmiali się, a ja płakałam, a oni się śmiali. I krzyknęłam tylko raz. Chciałam żeby poczuli jak to jest mieć wyrwane serce. Tylko raz, życzyłam sobie tego. I to przyszło.

WILLOW: (wstaje) Dobrze, co przyszło? Co to zrobiło?

DZIEWCZYNA: Pająk.

WILLOW: Dokąd poszedł?

DZIEWCZYNA: Jak to?

WILLOW: Pająk, gdzie on teraz jest? (na suficie nad Willow pojawia się wielki zielony pająkopodobny demon, który rzuca się na nią, Willow wyciąga dłoń w górę) Tarcza! (pająk zatrzymuje się na żółtym polu energetycznym wytworzonym przez dłoń, dziewczyna zaczyna szlochać Willow odwraca się do niej, jej oczy są czarne) Na miłość boską, zamknij się w końcu. (Pająk próbuje przebić się przez pole, Willow wyrzuca go za okno, po czym odwraca się do dziewczyny, jej oczy z nowu SA normalne) Przepraszam.

(Cięcie. Wioska wikingów, w której mieszkają Aud i Olaf)

MĘŻCZYZNA: Troll!

(W wiosce totalna panika, wszyscy krzyczą i uciekają.)

KOBIETA: To największy troll, jakiego widziałam!

MĘŻCZYZNA2: Uciekajcie! Chowajcie dzieci i kosztowności!

OLAF: (już jako troll, czyli nadal duży i brzydki, tyle, że teraz ma zieloną skórę i rogi) Stójcie! Stójcie! To ja, Olaf!

MĘŻCZYZNA3: Troll upodobnił się do Olaf’a!

OLAF: To ja jestem Olaf!

MĘŻCZYZNA2: Rzucajmy w niego owocami i mięsem. (Wow, czyż to nie jest wspaniały pomysł ;) na pewno ucieknie ;))

(Olaf dostaje w głowę czymś, potem czymś innym.)

OLAF: To ja Olaf! (wieśniacy gonią za uciekającym trollem.)

(Całej scenie przygląda się Anya. Nagle obok niej pojawia się Da’Hoffyn.)

DA’HOFFYN: Imponujące.

AUD: Dziękuję.

DA’HOFFYN: Co to było, zaklęcie dokonujące transformacji?

AUD: Nie, odwet.

DA’HOFFYN: A jak uzyskałaś ten efekt?

AUD: Dodałam do mikstury zmielony kręgosłup.

DA’HOFFYN: Zmielony kręgosłup, genialne. Co ci zrobił?

AUD: Zdradzał, długo i kłamał. Zdradził.

DA’HOFFYN: Jest jakiś inny mężczyzna? (Anya oddala się) Przepraszam, gdzie moje maniery. Pozwól, że się przedstawię. Nazywam się Da’Hoffyn.

AUD: Ja jestem Aud.

DA’HOFFYN: Naprawdę? Hm, obawiam się, że nie dostrzegasz prawdziwej siebie. Jesteś Anyanka. (Anya chce coś powiedzieć) Jestem patronem rodziny, demonów zemsty. Zapewne o nas słyszałaś.

AUD: Nie, przykro mi.

DA’HOFFYN: Oh, cóż, to raczej-

AUD: Nie czuj się urażony, ja… nie często rozmawiam z ludźmi. To znaczy ja do nich mówię, ale oni nie mówią do mnie. Poza może tym, że moje pytania są dziwaczne i może powinnaś zabrać swoje futra i interpretacje na drugą stronę rzeki.

(Cięcie. Olaf goni z siekierą mieszkańców wioski.)

OLAF: Chodź tu mały człowieku. Jesteś malutki i wyglądasz jak zabawka.

(Cięcie. Da’Hoffyn i Anya.)

DA’HOFFYN: Mam wrażenie, że twoje talenty nie są tutaj w pełni doceniane, Anyanko. Chciałbym, żeby się do nas przyłączyła.

AUD: Dlaczego cały czas mnie tak nazywasz? Mam na imię Aud.

DA’HOFFYN: Możliwe, ale jesteś Anyanką.

AUD: Co miałabym robić?

DA’HOFFYN: To co robisz najlepiej. Pomagać kobietom karać złych mężczyzn.

AUD: Hmm… (po chwili) zemsta.

DA’HOFFYN: Ale tylko na tych, którzy zasłużyli.

AUD: Wszyscy na nią zasłużyli.

DA’HOFFYN: Do tego zmierzałem, masz rację.

(Cięcie. Buffy trzyma na głowie czerwony kubek z ołówkami. Nagle dzwoni telefon, Buffy zrywa się, kubek spada.)

BUFFY: (rozmawia przez telefon) Halo. Willow, cześć, czy wszystko w- (na jej twarzy pojawia się szok) U, pająk. Demon. Zaczekaj. Nic ci nie jest? (teraz wyraz obrzydzenia) Ale jak? Aha, zaczekać, aha, dobra. (potrząsa głową) Nie, nie, w porządku. Wyślę Xander’a. A ty- (tym razem na jej twarz wraca wyraz zaskoczenia) Wyrwał serce? Mój Boże… Oh, a zapisałaś się na wykłady z fizyki na których ci zależało?

(Cięcie. Mieszkanie Anji. Halfrek i Anya siedzą na kanapie.)

HALFREK: To wspaniale Anyank’o. Może nawet zrobią na tę cześć jakąś imprezę. Nawet nie wiem ile razy już dzisiaj słyszałam: Anyanka znowu jest sobą. Kochana, co ci jest? Co się stało?

ANYA: Nic, ja tylko… tak strasznie krzyczeli. Było tyle krwi. Zapomniałam już ile szkód może taki demon wyrządzić.

HALFREK: Oh, wiem. Są niesamowite. No i nie można ich zatrzymać, jak już zaczną- Na pewno nic ci nie jest? Coś się stało?

ANYA: Chyba potrzebuję trochę odpoczynku. Nie sądziłam, że to tak na mnie podziała.

HALFREK: Oh, kochanie. To całkiem normalne. To „odbicie”, szybko ci przejdzie. Zaufaj mi.

ANYA: O, Halfrek (uśmiecha się) nawet nie wiesz, jak dobrze, że tu jesteś.

HALFREK: Oh, kochanie, oczywiście.

ANYA: Jest mi ciężko z tym wszystkim, co się ostatnio działo, miałam problemy nawet z przypomnieniem sobie-

(Do pokoju wchodzi Willow.)

WILLOW: (do Halfrek) Wynoś się.

HALFREK: Słonko, jeśli sądzisz, że-

(Anya wstaje.)

WILLOW: Wynoś się. (Halfrek jest zaskoczona.)

ANYA: W porządku.

HALFREK: Dobrze. Jak będziesz mnie potrzebować, to wiesz. (z wielkim gestem ;) opuszcza pokój, czyli wyteloportowuje się)

WILLOW: Anya, musisz przestać.

(Anya zbiera filiżanki ze stołu.)

ANYA: Wiesz co oni jej zrobili? Wiesz? To była dla nich gra, upokorzyli ją.

WILLOW: Anya, posłuchaj mnie, masz kłopoty, wiesz o tym. Jestem tu, żeby ci pomóc.

ANYA: (wybucha śmiechem) Jesteś tu, żeby mi pomóc? Świetnie, Willow. Obdarłaś ostatnio kogoś ze skóry? Jak szybko o tym zapomnieli?

WILLOW: Ja nie zapomniałam o tym ani na chwilę.

ANYA: Czego chcesz?

WILLOW: Chcę ci pomóc.

ANYA: Dostali to, na co zasłużyli.

WILLOW: Nie, oni-

ANYA: Jestem demonem zemsty! Rozumiesz to?

WILLOW: Nie.

ANYA: To się postaraj! Dostali to, na co zasłużyli.

(Cięcie. Buffy i Xander idą po lesie? Parku? Oboje trzymają broń.)

BUFFY: Dzięki za wsparcie. Nie chciałam wyciągać Willow. Ma już dosyć zajęć związanych z powrotem na uczelnię.

XANDER: Żartujesz, robisz mi przysługę. Wszystko jest lepsze niż wdychanie freonu przez trzy godziny. Powiedziała co to jest?

BUFFY: Jaki demono-pająk. Musiała się spieszyć. Pewnie musiała się zapisać na zajęcia, albo coś.

XANDER: Oh, tak. Niewiele rzeczy jest w stanie rozproszyć Willow, kiedy jest w pogoni za wiedzą.

BUFFY: Sama nie wiem, chyba była bardziej zdenerwowana, kiedy uczyła się- Em (znajdują zwłoki mężczyzny)

XANDER: Jak duże powiedziała, że to było?

BUFFY: Nie powiedziała. Ale pewnie nie wysyłałaby nas tu, gdyby to nie było- (nachyla się) Serce zostało wyrwane. To jego szukamy.

XANDER: Albo demono-pająk naśladowca. (Buffy spogląda na niego dziwnie) Co to jest?

BUFFY: Nie wiem.

(Xander podchodzi do mazi i dziwnych nitek znajdujących się na korze drzewa.)

XANDER: Uh, klei się.

BUFFY: Willow powiedziała, że to demon-pająk, więc pewnie rozwiesza swoją sieć.

XANDER: (wpatrując się w swoją dłoń) To bynajmniej nie jest babie lato.

(Słyszymy szelest dochodzący z korony drzew, Buffy podnosi głowę do góry.)

BUFFY: Xander.

XANDER: (również spogląda w górę) To on?

BUFFY: Nie wiem. Ale na pewno coś się tam rusza.

XANDER: Może go zobaczymy.

(Nagle coś w rodzaju tego, co wisiało na drzewie chwyta Xander’a. Buffy odpycha go na bok.)

BUFFY: Xander!

(Pająk zeskakuje na Buffy, Buffy szarpie się z nim, po czym odruca go w tył, wstaje i łapie siekierę. Pająk wyskakuje w górę i znika w koronach drzew. Buffy na podrapane plecy i ramiona.)

BUFFY: Nic ci nie jest?

XANDER: (ma krwawiącą ranę przechodzącą przez lewe oko i policzek) Buffy, gdzie on się podział? Chyba potrzebujemy więcej broni.

BUFFY: Aha. (spoglądając cały czas w górę)

XANDER: proponuję, żebyśmy poszli do domu, wzięli więcej broni i jakiś amulet do ochrony przez demonami-pająkami, wrócimy tu wtedy i- (Buffy wyrzuca w górę siekierkę, na ziemię spada zabity pająk) albo tak.

(Cięcie. Buffy i Xander wchodzą do domu Buffy.)

BUFFY: Bardziej zastanawia mnie skąd to się wzięło. Jeśli jest ich więcej, musimy o tym wiedzieć. Powinniśmy poszukać informacji o nich, dowiedzieć się-

(Wchodzą do salonu, tam na foletu siedzi Willow.)

WILLOW: Wiem skąd one się wzięły.

(Cięcie. Chwilę po tym, Buffy i Xander siedzą na kanapie naprzeciwko Willow.)

BUFFY: Ile?

WILLOW: 10.12.

XANDER: Kiedy miałaś zamiar nam powiedzieć?

WILLOW: Mówię wam teraz.

XANDER: Świetnie, dzięki. Willow, u chodzi o Anję. Jak mogłaś nam pozwolić- Jak mogłaś nam nie powiedzieć?

BUFFY: Xander.

XANDER: Jak mogłaś nie powiedzieć mi?

BUFFY: Xander. Już dobrze. Nie powiedziała nam z konkretnego powodu. Nie powiedziała nam, bo wiedziała co muszę zrobić.(po chwili) Muszę zabić Anję.

(Cięcie. Piotrogród, 1905. Widzimy jeden z salonów rosyjskich na suto zastawionym stole leżą ciała zabitych mężczyzn. Przy stole ubrane w suknie balowe siedzą Halfrek i Anyanka.) 

HALFREK: Przysięgam, że kocham to.

ANYANKA: Oh, proszę przestań.

HALFREK: Oh, nie przestanę.

ANYANKA: Spełniam życzenia, to wszystko jest w tych dziewczynach, ja to tylko z nich wydobywam.

HALFREK: Tak, jestem pewna, że to jest to, co maiła na myśli.

ANYANKA: Nie wiem jak z jej myślami, ale to było w jej sercu. Poza tym Rosja była gotowa do wybuchu, my tylko popchnęłyśmy ją do tego.

(Cały czas słychać wybuchy, za oknem widzimy palące się domy.)

HALFREK: Co zrobimy z resztą wieczoru? Słyszałam, że przeprowadzą szturm na Pałac Zimowy.

ANYANKA: A może udamy się do gabinetu pani Dubois, nie ma lepszego miejsca na dokonanie zemsty.

HALFREK: A ty ciągle o pracy i o pracy. (zza niej wybiega palący się mężczyzna)

ANYANKA: Oczywiście, a co innego?

HALFREK: Co innego? Na przykład cały świat. Kochanie, rozejrzyj się, jest wiele rzeczy wartych zobaczenia. Na zewnątrz trwa rewolucja, za którą jesteś w sumie odpowiedzialna.Nie jesteś chociaż odrobinkę zainteresowana?

ANYANKA: Cóż, a co miałoby mnie w tym zainteresować? Świat zniesie absolutyzm, a proletariat przeprowadzi zwycięską rewolucję, której efektem będzie socjalno-ekonomiczny raj na ziemi. To oczywiste, że tak będzie. Są inne rzeczy o które warto się martwić.

HALFREK: Ależ Anyank’o tak na zewnątrz jest cały świat.

ANYANKA: Tak, wypełniony pokrzywdzonymi kobietami, które potrzebują mojej pomocy.

HALFREK: Znowu mówisz o pracy.

ANYANKA: Mówię o życiu. Zemsta jest tym, czym się zajmuję, Halfrek. Nie potrzebuję niczego innego. Ja jestem zemstą.

(Cięcie. Dom Buffy, salon.)

BUFFY: To nie jest ta Anya, którą znałeś, Xander. Jest demonem.

XANDER: To nie znaczy, że masz ją zabić.

BUFFY: Nie zachowuj się, jakby to było dla mnie proste. Wiesz, że nie jest.

XANDER: Są inne możliwości.

BUFFY: Rozważyłam je.

XANDER: Kiedy? Teraz? Zajęło ci całe dziesięć sekund, żeby zdecydować się na zabicie jednego z przyjaciół.

BUFFY: Myśl o tym, że może do tego dojść, pojawiła się znacznie wcześniej. U ciebie też.

XANDER: Ale możemy zmienić to, co zrobiła. Naprawić to. To była śmierć spowodowana przez siły mistyczne, tak? (do Willow) Musi być jakiś sposób.

WILLOW: Nie mam takiej mocy, nie miałam jej, kiedy- i poza tym nie ufam nawet tej mocy, którą posiadam.

BUFFY: W porządku. Xander, wiem, że jest ci ciężko. Ale muszą to zrobić.

XANDER: Ciężko? Buffy, chcesz zabić Anję.

BUFFY: Nie chcę.

XANDER: Więc nie rób tego, to niej jest dla nas coś nowego. Kiedy nasi przyjaciele zaczynają wariować i zabijać ludzi, pomagamy im.

WILLOW: Ja tu jestem.

XANDER: Przepraszam, ale to prawda.

BUFFY: W tym przypadku jest inaczej.

XANDER: Bo nie zależy ci na niej, tak ja mnie. Buffy, ja ją nadal kocham.

BUFFY: Wiem i dlatego nie widzisz jak poważna jest ta sytuacja. Z Willow było inaczej, ona jest człowiekiem. Anya jest demonem.

XANDER: A ty jesteś pogromczynią. Teraz widzę, jakie to jest proste.

BUFFY: To nigdy nie jest proste.

XANDER: Nie, oczywiście, że nie. (wstaje, zaczyna mówić ze złością) Jeśli jest na przykład masowy morderca, z którym tak jakby sypiasz. To się tym nie zajmujemy.

BUFFY: Spike był bezbronny. Pomagał nam!

XANDER: Nie miał innego wyboru!

BUFFY: A Anya miała. Wybrała bycie demonem, już po raz drugi.

XANDER: Nie masz pojęcia przez do ona przechodzi.

BUFFY: (też wstaje) Nie obchodzi mnie, przez co ona przechodzi.

XANDER: Nie, oczywiście, że nie. Sądzisz, że już tego nie widzieliśmy? Kiedy odsuwasz nas od siebie, odsuwasz od wszystkiego, co ludzkie i zachowujesz się, jakbyś była prawem. Jeśli byś wiedziała-

BUFFY: Zabiłam Angel’a! (nastaje chwila ciszy) Pamiętasz o tym jeszcze? Oddałabym wszystko co mam, żeby być z- Kochałam go bardziej, niż zdołam pokochać kogokolwiek w tym życiu. I przebiłam jego serce mieczem, bo musiałam.

WILLOW: To się nawet dobrze skończyło.

BUFFY: Pamiętasz jak mnie zachęcałeś, oboje to robiliście. Pamiętasz, jak przekazałeś mi wiadomość od Willow? Skop mu tyłek.

WILLOW: Nigdy tak nie powiedziałam.

XANDER: To co innego.

BUFFY: To jest zawsze coś innego. To jest zawsze skomplikowane. I w pewnym momencie ktoś musi wyznaczyć granicę, i to zawsze będę ja. Naskakujesz na mnie za to, że się od was odsuwam. Ale na końcu pogromca zawsze jest sam, nie ma żadnego mistycznego podręcznika, wszystko-wiedzącej rady, ludzkie zasady nic nie dają. Jestem tylko ja, ja jestem prawem.

XANDER: Musi być inny sposób.

BUFFY: Więc proszę, znajdź go.

(Xander wchodzi trzaskając drzwiami. Buffy bierze miecz ze skrzyni z broni, spogląda na Willow.)

WILLOW: Nie mogę, przykro mi.

(Buffy bierze kurtkę i wychodzi.)

(Cięcie. Willow przeszukuje szuflady, w końcu znajduje amulet, który kiedyś ofiarował jej Da’Hoffyn.)

(Cięcie. Willow wysypuje jakiś czerwony proszek na podłogę w łazience Buffy.)

WILLOW: Beatumat asitin nomina Da’Hoffynus, thetiok spotium porta admundum, arash mahar.

(Nagle pojawia się jasne światło z którego wyłania się Da’Hoffyn.)

DA’HOFFYN: (mówi grubym głosem, w tle słychać złowrogą muzykę)Skrzeszcie się Da’Hoffyn’a, pana arash mahar. Tego który zmienia ziemię w krew i- (odwraca się do Willow, mówi zwykłym głosem) Panna Rosenberg, jak miło panią widzieć. Zmieniłaś uczesanie?

WILLOW: Witaj Da’Hoffyn’ie.

DA’HOFFYN: Sądziłem, że niedługo się odezwiesz. Obdarcie ze skóry, cóż za inspirująca rzecz. To była dopiero zemsta. Jeden z nam ma nawet szkic tego na ścianie.

WILLOW: To już nie jestem ja.

DA’HOFFYN: Czyżby? Więc to nie twoją obecność czułem dzisiaj? Nie czułem odrobinki starej ciebie?

WILLOW: Musimy porozmawiać o Anji.

DA’HOFFYN: Eghhh. (to był odgłos przypominający wzdychanie połączone z warczeniem, niesamowity efekt ;)) Dobrze. Porozmawiajmy o Anyance.

(Cięcie. Widzimy ślady krwi na ścianie domu studenckiego. Przy ścianie stoi Anya, dotyka dłonią śladów. Słyszymy odgłos otwieranych drzwi.)

XANDER: Spodziewałem się, że cię tu zastanę. Zmusiłaś się już, żeby zobaczyć ciała?  

ANYA: Czego chcesz?

XANDER: Chcę ci pomóc.

ANYA: Wszyscy się tak o mnie dzisiaj martwią. Powinnam zacząć mordować ludzi już dawno.

XANDER: Przepraszam. Przepraszam za wszystko, co ci zrobiłem. Za wszystko przez co musiałaś przeze mnie przejść.

ANYA: (z ironią) Dzięki. Już mi lepiej. Dzięki Bogu, przybyłeś na czas.

XANDER: Nie rozumiesz. To nie jest próba prawienia morałów, Buffy ma zamiar cię zabić.

ANYA: (uśmiecha się) Będzie mogła spróbować.

XANDER: (zirytowany) Czy dzisiaj wszyscy oszaleli? Jesteście przyjaciółkami, jak możecie tak mówić?

ANYA: Mam pracę do wykonania, tak jak Buffy. Xander, zawsze widziałeś to, co chciałeś zobaczyć. Ale ona wiedziała, że wcześniej czy później dojdzie do tego.

(Xander odwraca się, za nim w drzwiach pojawia się Buffy, w rękach trzyma sporych rozmiarów miecz.)

XANDER: Buffy, wynoś się stąd.

BUFFY: Zejdź mi z drogi Xander.

XANDER: Nie.

ANYA: Zejdź jej z drogi Xander. (Anya zmienia się w demona, uderza Xander’a, ten upada na podłogę. Buffy zamachuje się mieczem, Anya robi unik i uderza Buffy w twarz, Buffy ląduje w drugim końcu pokoju.) To już zaczyna stawać się u ciebie nawykiem, Buffy. Czy są jeszcze jacyś przyjaciele, których nie próbowałaś zabić? (Buffy wstaje z podłogi. Dwa razy Anya unika uderzenia mieczem, w końcu Buffy wskakuje na kanapę i wymierza Anji kopnięcie w twarz. Zamachuje się mieczem, Anya zatrzymuje uderzenie i odrzuca Buffstera w drugi koniec pokoju.) No dalej Buffy, nie masz dla mnie wspaniałej przemowy? (Buffy sześć razy usiłuje trafić Anję mieczem, ta jednak za każdym razem robi unik, w końcu przerzuca Buffy przez fotel. Podchodzi do niej wymierza jej kopnięcie w twarz, kiedy Buffy się podnosi otrzymuje kolejno dwa ciosy w twarz, w końcu udaje jej się oddać cios Anji. Kopie ją w brzuch, Anya ląduje za kanapą. Buffy uderza mieczem, Anya robi unik i wymierza Buffy cios w twarz, kolejny cios powoduje, że Buffy ląduje plecami na ścianie, osuwa się na dół, po chwili podnosi się.)

BUFFYL Anya, przykro mi.

ANYA: Przepraszasz mnie? Co to ma być za walka? A może to jeden z tych syndromów kultury pop, której nie rozumiem. Bo jestem demonem ze- (rusza w stronę Buffy, Buffy popycha Anję na ścianę i wbija jej miecz w klatkę piersiową.)

(Cięcie. Widzimy Xander’a śpiącego w fotelu. Anya w blond włosacg leży w łóżku i czyta książkę.)

XANDER: (mówi przez sen) Ehh. Ja, tylko chcę, żeby to się dobrze skończyło.

(Pojawia się napis Sunnydale, 2001.)

ANYA: Kochanie. Kochanie.

XANDER: Co? (mówi zaspanym głosem) Nic mi nie jest. Nic mi nie jest.

ANYA: Kochanie, czy to nie było dziwne? To wcześniej, ze śpiewaniem i kokosami.

XANDER: Co? Nie, w porządku.

(Za oknem słychać śpiewających ludzi, Anya podchodzi do drzwi i zamyka je.)

ANYA: Nadal jesteś głodny, bo jak tak, to- (Xander zasnął, nagle w tle pojawia się musicalowa piosenka, Anya zaczyna śpiewać :)))

ANYA: Oto pan Xander Harris,

Oto kim jest dla całego świata, 

Oto imię, które nosi z dumą

(podnosi z podłogi jego hełm i skrzynkę z narzędziami narzędziami odkłada na biurko)

Ja jestem tylko Anją,

Nie znaczę wiele dla tego świata,

Przez te wszystkie lata nie miałam nic do pokazania.

(ściąga Xander’owi buty)

Zmieniłam kogoś w trolla, rzucałam tez zaklęcia,

Ale w sumie, nie miałam celu.

Lubię kręgle,

jestem dobra w matmie.

Ale kim jestem?

Teraz odpowiem…

(patrząc na swój pierścionek zaręczynowy)

Będę panią, będę jego żoną,

Panią Anją Christiną Emanuelą Jenkis-Harris

(tańcząc przechodzi do drugiego pokoju)

Jaki jest cel miłości?

To znaczy poza tą czynnością, przy której się pocisz.

Jaki jest cel utraty serca?

Może kiedy masz szczęście,

Zostajesz rodzicem i jest jeszcze ciężej.

Może nie tracisz tego wszystkiego.

(podczas śpiewania wyciąga koc z szuflady i nakrywa Xander’a)

Może powinnam otulić moje serce,

Zobaczyć coś poza tym przy czym się pocimy.

Może miłość jest całkiem mądra?

Tak ja ja

Znalazłam mojego mężczyznę.

(Wyjeżdża z fotelem i Xander’em na nim śpiącym na środek pokoju i obraca nim do okoła.)

Będę panią, będę jego żoną,

Panią Anją Leną Seleną Madeline -Harris.

(Wkłada naczynia do zlewu)

Nigdy się nie rozstaniemy,

Nawet jeśli będziemy mogli,

A jeśli będziemy chcieli,

Oto mój plan,

Pokaże mu co to rozkosz,

Przywitam pocałunkami,

Bo jestem panią, żoną, a on jest moim mężczyzną.

To jest mój Xander,

I jest strasznie fajny

I ma dobre wyczucie w sprawach pieniędzy

Choć czasami potrafi być… tego nie powiem.

Rozsuńcie się, oto nadchodzi panna młoda…

(Anya wybiega na taras, gdy pojawia się w drzwiach ma na sobie sukienkę z Hells Wells.)

Będę panią, będę jego żoną,

Będę…..

(Cięcie. Widzimy Anję przebitą mieczem ze spuszczoną głową. Xander leżący na podłodze odzyskuje przytomność.)

XANDER: Anya!

(Anya łapie głęboki oddech, otwiera oczy i patrzy ma przebijający ją miecz. Stojąca przed nią Buffy wygląda na lekko zaskoczoną.)

ANYA: Ehh, zapomniałam już jak bardzo boli przebicie mieczem. (z krzykiem bólu wyciąga miecz, oddycha ciężko) Potrafisz zrobić więcej niż to. Bo potrzeba znacznie więcej żeby zabić demona zemsty.

BUFFY: Dopiero zaczęłam.

(ANya atakuje Buffy mieczem, Buffy robi uniki, wyskakuje w górę i powala Anję na ziemię. Buffy staje nad nią i zamierza się mieczem, nagle rzuca się na nią Xander, oboje upadają na podłogę.)

ANYA: Przestań próbować mnie uratować, Xander! (wszyscy się podnoszą)

(Nagle wszyscy znowu lądują na podłodze, uderzeni przez błękitną błyskawicę po której pojawia się Da’Hoffyn.)

DA’HOFFYN: Oh, proszę, nie przejmujcie się. Kontynuujcie to, cokolwiek właśnie robiliście. (Buffy oddycha ciężko, nikt nie wstaje z podłogi, Da’Hoffyn podchodzi i zagląda do pokoju w którym leżą ciała zabitych) Zapiera dech w piersiach. Jakby ktoś wybił wszystkich członków drużyny piłkarskiej. (Buffy podnosi się, bierze do ręki miecz.) Ostrożnie z tym, zniknę zanim zdążysz go podnieść. To typowe dla pogromcy. (Podaje Anji rękę, pomaga jej wstać) usiłuje rozwiązać wszystkie problemy przebijając innych ostrymi rzeczami. Rozmawiałem z waszą przyjaciółką, Rosenberg. Jest jak wulkan, wiąże z na duże nadzieje.

XANDER: Zostaw Willow w spokoju.

DA’HOFFYN: Jest szlachetny. (do Anji) Rozumiem, co w nim widziałaś. Panna Rosenberg sądzi, że Anyanka byłaby szczęśliwsza nie będąc demonem zemsty. Chyba już wszyscy wiemy czego pragnie nasza „czarodziejka”. A nasz młodzieniec, cóż, patrzy przez pryzmat miłości. Ale nie wiem, czy ktokolwiek zadał sobie trud, żeby zapytać czego chce sama Anyanka.

XANDER: Ona ma na imię Anya.

DA’HOFFYN: W sumie to była całkiem ciekawa historia, naprawdę miała na imię-

ANYA: (słabym głosem) Chcę to cofnąć.

DA’HOFFYN: Przepraszam, co powiedziałaś?

ANYA: (podchodzi do niego, ma łzy w oczach) Chcę to cofnąć, chcę zmienić to, co zrobiłam.

DA’HOFFYN: Hm, chcesz to cofnąć. Tam jest pewnie ze dwanaście ciał. Nie łatwo coś takiego zrobić. Ale nie jest to niemożliwe. Jesteś już dużą dziewczynką, Anyanko, wiesz jak to działa. Równowaga musi zostać zachowana. Aby przywrócić życie ofiar, wymagana jest ofiara z ciała i duszy demona zemsty.

ANYA: (bliska płaczu, ale mówiąca zdecydowanym głosem) Zrób to.

XANDER: Zaczekaj!

ANYA: Nie mieszaj się w to Xander.

XANDER: Dobra, w porządku, to wydaje się rozsądne. Tyle, że będziesz musiała umrzeć. Może jest jakaś alternatywna możliwość.

ANYA: Xander, nie możesz mi pomóc. Nie jestem nawet pewna, czy jest jeszcze jakaś ja, której warto pomóc. (do Da’Hoffyna) Rozumiem cenę. Zrób to.

DA’HOFFYN: Jesteś pewna? Tak brzmi twoje życzenie?

ANYA: Takie jest moje życzenie. Cofnij to, co zrobiłam.

DA’HOFFYN: Dobrze. (klaszcze w dłonie)

XANDER: Nie!

(nagle w pokoju pojawia się jasne światło. Wyłania się z niego Halfrek.)

HALFREK: Anya.

(Anya spogląda z przerażeniem na Da’Hoffyna, potam na Halfrek.)

ANYA: Hal-

(Halfrek zaczyna krzyczeć, a jej ciało pochłaniają płomienie. Halfrek znika. Anya zaczyna płakać.)

DA’HOFFYN: Z kim sądziłaś, że masz doczynienia? Sądziłaś, ż ujdzie ci to na sucho?

ANYA: Dlaczego?

DA’HOFFYN: Dlaczego? Bo tak sobie życzyłaś.

ANYA: Ale one była twoja.

DA’HOFFYN: Tak jak i ty. Nie nauczyłem cię niczego, Anjo? Nigdy nie decyduj się na zabicie, kiedy możesz sprawiać ból. (Xander rusza w jego stronę, Buffy go powstrzymuje) Powstrzymaj go, pogromco. Nie chcę, żeby komuś stała się krzywda. Mam wiele dziewcząt, one zawsze będę demonami zemsty, ale ty, Anjo (jej imię wymawia z dużym naciskiem) już nie będziesz, moje gratulacje. Twoje życzenie się spełniło.

ANYA: Powinieneś był mnie zabić.

DA’HOFFYN: (śmieje się) Nie martwił bym się o to. Spod ciebie to wypełza. (no i znowu ten tekst ;) wszyscy spoglądają na Da’Hoffyna z zaskoczeniem) Bądź cierpliwa, wszystko co dobre, przyjdzie w swoim czasie. (znika)

(Anya spogląda na Buffy i Xander’a, po chwili wychodzi.)

BUFFY: (do Xander’a) Idź, ja sprawdzę co z nimi. (z sąsiedniego pokoju dochodzą głosy budzących się ludzi)

(Xander wybiega za Anją.)

XANDER: Anya, zaczekaj.

ANYA: Xander, proszę, idź sobie.

XANDER: Cokolwiek jest pomiędzy nami, to nie ma znaczenia. Nie powinnaś być teraz sama.

ANYA: Właśnie, że powinnam. Przez całe życie dostawałam to, czego chciałam.

XANDER: Jako odstany, nie przeszkadzało mi to.

ANYA: (płacze) Dziękuję za wszystko. (Zapada chwila ciszy, Xander przechodzi obok Anji) Xander, a co jeśli naprawdę jestem nikim?

XANDER: Nie bądź głuptasem.

ANYA: Jestem głuptasem.

XANDER: Czasami.

ANYA: To już jakiś początek.

(Xander robi kilka kroków w tył, potem odwraca się. Oboje odchodzą w przeciwnych kierunkach.)



Autor: Technopagan


~Ender's SMG~*~BuffyPedia~

"Buffy The Vampire Slayer" TM and © (or copyright) Fox and its related entities. All rights reserved. This web site, its operators and any content on this site relating to "Buffy The Vampire Slayer" are not authorized by Fox.