~ Wszystko, co ma znaczenie ~

Fanfic by Ana_Johns




Wprowadzenie:

Pod koniec odcinka "Flooded" (6x04) Buffy otrzymuje telefon od Anioła, który dowiedział się o jej zmartwychwstaniu i prosi o spotkanie. Spotykają się, lecz nikt nie wie gdzie i co się wtedy wydarzyło ...

Czas, w którym mają miejsce wydarzenia w tym opowiadaniu to czas po odcinku "Once More With Feeling" a przed "Tabula Rasa", ale do zbliżeń między Spike’em a Buffy doszło po pocałunku na końcu odcinka 6x07.

Legenda:
::/:: - wypowiedzi
**/** - myśli


Krypta Spike’a; Spike i Buffy leżą przykryci na łóżku.

:: Bloody hell, Pogromco ... Co Ty ze mną robisz ... ::

Buffy, przytrzymując ręką prześcieradło na piersiach, poderwała się do góry i zaczęła szukać wzrokiem swoich ubrań. Spike, widząc to, również się podniósł i położył rękę na ramieniu odwróconej do niego plecami Wybranej. Dziewczyna lekko drgnęła.

:: Hey, co się dzieje ? ::

Pogromczyni szybko owinęła się w prześcieradła, wstała i nerwowo przestępowała z nogi na nogę. Unikała wzroku towarzyszącego jej wampira.

:: Ja już tak nie mogę. ::

Buffy odwróciła się i poszła się ubrać. Spike siedział przez chwilę zdziwiony, wzruszył ramionami, po czym też zaczął się ubierać.

Buffy wróciła i zaczęła kierować się do wyjścia. Spike zaszedł jej drogę.

:: Hey love, zaraz zaraz. Nie pozwolę Ci wyjść zanim nie wyjaśnisz mi tego, co powiedziałaś przed chwilą. ::

Wzrok Pogromczyni był pusty i nieobecny.

:: Słucham? ::

:: Eh ... zanim wybiegłaś stąd w iście hollywoodzkim stylu, powiedziałaś, że "już tak nie możesz". Więc mów : o co chodzi ? ::

:: Ja już tak nie mogę ... ::

:: Taa, to już wiem. Może rozwiniesz wypowiedź, co ? ::

:: Wykorzystuję Cię. Gram sobie z Tobą za każdym razem, kiedy mam na to ochotę. Przychodzę i mówię : "Hey, Spike ! Kochaj się ze mną", a Ty ...

:: A ja co? ::

:: A Ty to robisz . ::

:: Tak. Tylko, że ... eee ... tak jakby dalej nie rozumiem. Piłaś coś dzisiaj ? Bo to Ci najwyraźniej nie służy. ::

Żart Spike’a był ironiczny, ale to przecież Spike. Buffy jednak nie było do śmiechu.

Nie miała ochoty na nic. Czuła tylko, jak zaczyna wzbierać w niej gniew.

:: Oczywiście, że nie rozumiesz ! Traktuję Cię jak śmiecia, upokarzam i upadlam a Ty jakbyś tego nawet nie zauważał ! Czasami zaczyna docierać do mnie, że naprawdę jesteś zerem ...

Twarz Spike’a zaostrzyła się, wampir chwycił Buffy rękoma za ramiona. Mówił powoli, groźnym tonem.

:: Posłuchaj mnie skarbie i nie rozpędzaj się tak, co ? Nie chciałbym Ci przypominać, że to TY za każdym razem przychodzisz do mnie ... :: Zbliżył swoją twarz do jej twarzy i szeptał do ucha :: I za każdym razem chcesz więcej ... ::

Wzburzenie na twarzy Pogromcy zmieniło się w ból, w jej oczach pojawiły się łzy. Wyrwała się z uścisku Spike’a . Nie patrzyła na wampira, wzrok miała wbity w podłogę. Zapadła cisza, którą Buffy przerwała dopiero po chwili.

:: Kim ja się stałam ? CZYM ? ::  Jej pytania były raczej retoryczne :: Jakimś emocjonalnym potworem, jestem wyzuta z uczuć. Nienawidzę siebie, on też by mnie nienawidził. On kochał Buffy z Sunnydale High ! A ja bez niego nie mogę, nie potrafię ... Chociaż bardzo się starałam ... Dlaczego nie mogę przestać ?! Dlaczego kocham Go bardziej niż życie ... ::

Pogromczyni podniosła wzrok, który skrzyżował się ze wzrokiem Spike’a. Był przerażony.

Wampir wyciągnął rękę w stronę dziewczyny, chciał jej dotknąć, uspokoić ją.

:: O kim Ty mówisz ? Kto "ON" ?

Nie usłyszał odpowiedzi, ale poczuł ból. Buffy uderzyła go w twarz z taką siłą, że Spike poleciał na ziemię i nie był w stanie się ruszyć. Dziewczyna szybko wybiegła, zostawiając Spike’a, który powoli dochodząc do siebie nareszcie zrozumiał. Na jego twarzy malowały się jednocześnie wściekłość, smutek i zawód.

:: Angel :: Syknął .

***

Buffy siedziała sama na której z cmentarnych ławek. Była zła na samą siebie, że okazała słabość przy Spike’u. Ale dziwniejsze było to, że złościła ją myśl, że wyżyła się na nim.

** Przecież on tylko próbuje mi pomóc. Tylko on rozumiał mój stan po powrocie. Buffy, co się z tobą dzieje ?? ** 

Pogromczyni wdychała chłodne powietrze i patrzyła w nocne niebo. W gwiazdy. Było bardzo cicho i spokojnie :: Tam nie było bólu, nie było strachu i żadnego zwątpienia ... Było cicho ::

Nagle Buffy uświadomiła sobie, że to nie cisza jest jej teraz potrzebna. ** Bronze **

Stojąc przed drzwiami zawahała się, ale już po chwili była w środku. Rozejrzała się dookoła i zauważyła Willow i Tarę. Chciała podejść i zagadać, ale gdy zaczęła się zbliżać spostrzegła, że coś jest nie tak. Nie stała wystarczająco blisko, by usłyszeć o czym rozmawiały dziewczyny, ale nie było to wcale konieczne, by zrozumieć zaistniałą sytuację... Tara płakała.

Willow siedziała naprzeciwko niej i cały czas mówiła, nie dając dojść do słowa swojej ukochanej. Rudowłosa czarownica była wyraźnie wzburzona i nie zważała na łzy swojej towarzyszki. Tara chwyciła swoją dłonią dłoń Willow, lecz ta od razu się wyrwała i uderzyła ręką w stół, przy którym siedziały. To było zbyt dużo dla Tary, która zabrała swoje rzeczy i szybko wybiegła ze środka. Willow opamiętała się i zaczęła krzyczeć w jej stronę, że ją przeprasza i żeby poczekała, ale jej słowa odbiły się echem o zamykające się właśnie drzwi.

Buffy podeszła do Willow. Przyjaciół nie zostawia się samych w biedzie.

:: Will ? Co się stało, o co wam poszło, przecież wy się nigdy nie kłócicie ... ::

:: To dopiero nasza druga kłótnia, ja ... Buffy, ja nie chciałam, przesadziłam, ja naprawdę nie chciałam, ale Tara ... ::

Willow mówiła na jednym wdechu, chcąc wszystko wytłumaczyć.

:: Tara uważa, że przesadzam z magią, że jej nadużywam, podczas gdy ja chce po prostu wszystko ułatwić ... nam wszystkim. ::

:: Willow, Willow uspokój się. Ufam Ci i wiem, że nigdy nie zrobiłabyś nic złego ! Nie Ty.

O cokolwiek poszło, jestem pewna, że wszystko będzie dobrze, pogodzicie się na pewno. Tylko idź teraz za nią i nie daj jej być samej ! ::

Will uśmiechnęła się, pocałowała Buffy w policzek na znak wdzięczności za słowa otuchy, które właśnie od niej otrzymała i wyszła szukać Tary.

** Nie pozwól jej być samej, nikt nie powinien czuć się samotny ** pomyślała smutno Buff.

W Bronzie ucichło, ludzie zaczęli zbierać się przed sceną. Pogasły światła. Na scenę weszła dziewczyna i zaczęła śpiewać.

/dziewczyna to Michelle Branch, wystąpiła w odcinku "Tabula Rasa", śpiewa piosenkę "Goodbye (to You)" , kiedy Giles wraca do Anglii, a Tara odchodzi od Willow/

"Searching for the answer
Nobody seems to care
And now I wish that you were here
Beside me
To wipe away my tears ... "

:: Cudownie, wybitnie zła pora na taką piosenkę, to baaaaaardzo zła pora ! ::

Mimo wszystko Pogromczyni słuchała dalej ...

"Waiting for the answer
Remembering times we would share
Somehow I feel you here
Beside me
Even though you’re not there ...
And it’s leap of faith
When you believe there’s someone out there
It’s a leap of faith
When you believe someone cares
And when I call out to you
Will you be right there ? ... right there ...
And I’ll be waiting by the window
For your smile to come through
And I’ll be waiting in the darkness
When I call out to you
And I remember when you told me
I could trust in you ... "

Buffy wstała. :: Wystarczy tego, jeszcze trochę, a popadnę w katatonię ! Że też ja zawsze mam takie szczęście ... :: mówiła sama do siebie. Ucichła i po chwili dodała :: Za dużo wspomnień o Tobie. To rozbudza zbyt dużo bolesnych wspomnień, Angel ... ::

:: Wiem, co masz na myśli, Buffy ::

Postrach stanęła jak wryta na dźwięk tych słów i ciepłego szeptu wypowiadającego jej imię. Powoli odwróciła się.

:: Angel ? ::

::Powers That Be powiedziały mi o jakiejś "nie rozpoczętej, a zarazem nie dokończonej" sprawie między nami. A poza tym ja sam czuję, że coś jest z Tobą nie tak. A nienawidzę, gdy cierpisz. ::


"And it’s leap of faith
And I  BELIEVE THAT  YOU  ARE  OUT  THERE
It’s a leap of faith
And I  BELIEVE YOU  TRUELY  CARE
And when I call out to you
I  KNOW  YOU’LL BE  RIGHT THERE ... right there ... "

Koniec piosenki. Buffy i Anioł patrzyli sobie w oczy. Milczeli.

***

Krypta Spike’a.

Spike siedział w fotelu  z papierosem w ręku, pił. Był zdenerwowany. Gadał sam do siebie.

:: Pff ... I tak w ogóle to co ona sobie myśli ? Mam dość bycia jej podnóżkiem, jasna cholera. Dosyć tego moja miła, właśnie teraz następuje koniec !

Wstał, dogasił papierosa i zaczął się zbierać do wyjścia, kiedy nagle pomieszczenie okryło się mgłą, a Spike’a oślepiło jaskrawe światło. Oczy zasłonił ręką.

:: Co jest, do ciężkiej ... ::

:: Witaj, Spike ::

:: Zaraz zaraz ... Joyce ? ::

:: Tak, to ja. Wysłuchaj mnie, nie mam zbyt dużo czasu. ::

:: A niech mnie ... Miło Cię zobaczyć ! ::

:: Wzajemnie :: Joyce, a raczej jej duch, uśmiechnęła się :: Ale przychodzę, bo mojej córce grozi niebezpieczeństwo i ...

:: Przykro mi, Joyce :: przerwał wampir :: ale Buffy mnie zlewa, uznałem, że dość już tego, nie będę robił z siebie dupka ! :: krzyknął :: Któryś raz z kolei :: dodał

:: Joyce patrzyła na Spike’a ze zrozumieniem i spokojem, zbliżyła się do niego i dotknęła dłonią jego twarzy.

:: Wiem, że czasami Buffy bywa trudna. Nie wiem po kim to ma. Ale Ty ją kochasz, a ona ma tylko Ciebie .::

:: Ta, jasne. A Willow, Xander ? A Dawn ?

:: To są jej przyjaciele, kochają ją bardzo, ale aktualnie mają swoje problemy. A Dawn ...

Moja mała Dawnie ... Właśnie ona potrzebuje Buffy bardziej, niż Buffy jej ...

Spike westchnął, "przewrócił" oczyma, po czym uśmiechnął się do matki Pogromcy.

:: Ok., Joyce. Słucham. Co się stało ?

:: Jeszcze się nie stało. Ale może się stać, jeśli temu nie zapobiegniesz. Posłuchaj mnie teraz uważnie : nie pozwól, by Buffy zapomniała, co jest jeszcze dla niej ważne na tym świecie. Nie może zapomnieć, że nie jest sama. ::

:: To nie wystarczy, że jej po prostu powiem, że sobie wpadłaś do mnie na chwilę i że mam jej pilnować ? ::

:: Nie, Spike. Nie wystarczy, ponieważ moja córka właśnie traci kontakt z rzeczywistością.

Przez Niego. Bo on znowu jest w jej życiu, Spike ::

:: No nie. Nie chcesz chyba powiedzieć, że Angel znowu stanowi jakąś kwestię ?! ::

Krypta zatrzęsła się. Spike poleciał na ścianę. Joyce nerwowo rozejrzała się po pomieszczeniu.

:: Dany mi czas się skończył ... Bądź przy Buffy, bądź przy niej na dobre i złe, żeby ona mogła być przy ...

Widmo Joyce znikło. Nastała cisza.

** Skoro Angel znowu stanowi jakiś problem, to znaczy, że...on musi być teraz w Sunnydale!

I pewnie z Buffy ! **

Spike drgnął, jakby dopiero teraz dotarło to do niego. Szybko ubrał swój czarny, skórzany płaszcz, zapalił papierosa i wyszedł w noc.

***

Buffy i Angel wciąż byli w Bronzie. Znajdowali się  sami na balkonach, gdzieniegdzie tylko majaczyło jakieś światło dobiegające z dołu.

 

~~Anioł siedział na siedzeniu i pił brandy. Sam się sobie dziwił, bo nie zwykł pić. Tym razem jednak było mu to niezbędnie potrzebne. A przynajmniej tak mu się wydawało. Głęboko westchnął. Westchnął jak człowiek. Miał dużo "ludzkich" nawyków, co jemu samemu wydawało się śmieszne. A może raczej smutne ?

To jednak teraz nie było istotne ...

~~Buffy siedziała na siedzeniu naprzeciw Anioła. Patrzyła na pijącego wampira i dziwiła się trochę, bo nigdy jeszcze nie widziała Angela topiącego zmartwienia w alkoholu. Właściwie to nigdy nie widziała, by topił w alkoholu cokolwiek. Jednak nie przeszkadzało jej to dziś ani trochę. To było takie ... ludzkie z jego strony. Więc jakże mogłaby mieć obiekcje ?

Od momentu spotkania nie zamienili ze sobą żadnego konkretnego zdania, jedynie grzecznościowe "jak się masz". Jednak zapach zbliżającej się rozmowy wisiał w powietrzu.

Angel zaczął.

:: Jestem tu, by wyjaśnić, to czego się dowiedziałem. Ale szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, o co może chodzić. ::

:: Za to ja wiem doskonale ::

Ton Buffy był dziwny. Anioł poczuł niepokój.

:: Jesteś wampirem z duszą. Ale mimo to zawsze traktowałam Cię jak człowieka. Zawsze ::

Pogromczyni podniosła się i stanęła tyłem do Angela. Powoli podeszła do bramki i oparła się o nią rękami. Anioł podświadomie wyczekiwał dalszego ciągu jej wypowiedzi i  przyglądał się jej uważnie.

:: Powiedz mi, Angel – pamiętasz jak to jest nim być ? :: głos Wybranej był spokojny, lecz jednocześnie przepełniony żalem.

Angel siedział w bezruchu. Buffy odwróciła się przodem do niego i powoli zaczęła zbliżać się do wampira. Stanęła naprzeciw niego, jednak w "bezpiecznej" odległości.

:: Na pewno pamiętasz :: odpowiedziała za niego :: W końcu nim byłeś. Dwa razy ::

Na twarzy Anioła pojawiło się zdezorientowanie. Nie był pewien, czy Buffy naprawdę powiedziała to, co usłyszał.

:: Jak ... skąd wiesz ? :: spytał ciężkim głosem

:: Przecież umarłam. Co, zapomniałeś ? :: ironia w głosie Pogromcy :: Wygodnie jest zapomnieć. Albo sprawić, żeby ktoś zapomniał ... na przykład o najpiękniejszych chwilach swojego życia. Co to dla Ciebie, prawda Angel ?

:: Ale jak to możliwe ?? ::

:: Bo widzisz – kiedy człowiek wraca zza grobu staje się bogatszy o nowe doświadczenia :: Buffy wciąż ironizowała :: Albo dane jest mu przypomnieć sobie o tych zapomnianych.

Angel patrzył na Buffy. Jej twarz była zacięta, a oczy domagały się wyjaśnienia. A może próbowały odnaleźć zrozumienie ?

:: Spróbuj zrozumieć, Buffy :: głos Anioła drżał :: Zrobiłem to, bo nie chciałem, żeby coś Ci się stało. Mogłaś umrzeć ... ::

:: Nie sądzisz, że teraz brzmi to trochę głupio ? :: Buffy przerwała mu

:: Skąd mogłem wiedzieć, że ... Buffy, czy Ty masz pojęcie jak ciężko mi było ?! ::

:: Mam. Bo mnie jest ciężko od dnia, gdy Cię poznałam. Od tego dnia śniłam o tym, że jesteś człowiekiem i że jesteśmy razem, szczęśliwi...

Anioł wstał, a Buffy zbliżyła się do niego i zaczęła szeptać mu do ucha.

:: Mogliśmy to wszystko mieć ... Prawie normalne życie. Słońce. Mogliśmy się kochać ...::

Buffy zaczęła powoli całować szyję Angela, "oddech" wampira był przyspieszony. Anioł miał wrażenie, że działanie Pogromczyni ma w sobie jakiś cel.

:: Dlaczego to robisz ... ? ::

:: Bo ona kocha ból ::

Buffy i Angel spojrzeli w stronę dobiegającego głosu. Stopniowo z cienia zaczęła wyłaniać się postać Spike’a.

:: Ona nie daje zabliźnić się starym ranom, a już pozwala otworzyć się nowym. Bo ona z bólu czerpie siłę, nie pojmujesz Angel ? ::

***

:: Tara kochanie, proszę Cię, wybacz mi ! Ja już rozumiem ... ::

Willow i blondwłosa towarzyszka jej życia szły obok siebie, wracając do domu Summersów.

:: Proszę, odezwij się, milczysz całą drogę ::

Tara szła lekko przygarbiona, zawsze się tak zachowywała, gdy czuła się niepewnie. A ostatnimi czasy zdarzało się to bardzo rzadko, bo miała swoją Willow. Willow dodawała jej sił i wiary. A teraz całe to poczucie bezpieczeństwa zostało zachwiane.

:: Czasami wydaje mi się, że już Cię w ogóle nie znam, Will ::

Rudowłosa przystanęła.

:: Słucham ...? Dlaczego ? :: spytała smutna

:: B-b-bo kiedyś ... b-bo uzależniłaś się. Cała Twoja energia wewnętrzna i aura ... zmieniły się. Ty się zmieniłaś. I boję się, że ... ::

Nagle Tara krzyknęła i upadła na klęczki. Nie mogła złapać tchu, oczy miała rozbiegane. Willow natychmiast zbliżyła się do niej, przyklękła obok i przytuliła do siebie.

:: Tara kochanie, co Ci jest ? Słoneczko, co się stało ? Czy to przeze mnie ... ? ::

Willow była przerażona. Tara przytuliła się do niej mocnej.

:: O mój Boże ... O mój Boże ! Ona jest tam zupełnie sama, czuję jej strach ! Woła nas, potrzebuje naszej pomocy ! ::

Will pocałowała Tarę w czoło, skupiła się i usłyszała wołanie ...

:: Dawn ! ::

Blondwłosa czarownica powoli odzyskiwała oddech.

:: Musisz ... Musisz iść do niej ! Szybko. Ty posiadasz więcej magicznej mocy i będziesz w stanie ją obronić. Ja skontaktuję się z Buffy !

:: Nie, nie zostawię Cię ! :: Willow próbowała oponować

:: Idź, zrób to dla mnie. Ja sobie poradzę, Dawn nie ! ::

Willow popatrzyła chwilę na Tarę, która chwyciła twarz Will w dłonie, przyciągnęła do siebie i pocałowała ją. Potem chwyciły się za ręce i porozumiewawczo spojrzały sobie w oczy.

:: "Tej nocy i w tej godzinie, powołujemy się na Starożytną Siłę. O Pani Jasności i Mądrości Panie, odpowiedzcie na nasze wezwanie ! Teleport !"::

Tara została sama na ulicy.

***

:: Głuchy jesteś ? Ona coś powiedziała. ::

Angel nigdy nie pałał do Spike’a specjalną sympatią. Ani przed otrzymaniem duszy, ani po.

Buffy stała ze skrzyżowanymi rękami.

:: Angel, zrób to dla mnie i nie wtrącaj się. Sama sobie poradzę.:: Anioł zrobił krok do tyłu, patrzył na wampira . Buffy kontynuowała :: Spike, to nie Twoja sprawa. Odejdź stąd ::

:: Nie da rady, skarbie. Ty jesteś moją sprawą i nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. A poza tym ktoś złożył mi niezapowiedzianą wizytę, po tym jak wyszłaś. ::

:: Jak mogę Ci uświadomić, jak bardzo mnie to nie interesuje ? ::

:: Naprawdę ? Nie interesuje Cię to ? Dobra, następnym razem jak Joyce do mnie wpadnie, to powiem, że ... ::

:: ... Co ? ... :: Buffy drgnęła.

:: Joyce ? Spike, przysięgam, że jeśli to jakaś perfidna zagrywka z Twojej strony, to  pożałujesz ... ::

 Angel nie mógł uwierzyć w słowa wampira, który nie posiadał duszy.Za dobrze go znał. A przynajmniej tak mu się wydawało.

Ale od momentu, gdy do głowy Spike’a włożono chip, ów wampir zaczął przechodzić powolną, acz skuteczną metamorfozę. Poza tym już wcześniej 120-stoletni wampir odsłaniał ślady duszy. I Postrach zdawała sobie z tego sprawę.

:: Nie, Angel. On nie kłamie. Znam go na tyle, że mogę być tego pewna. :: Buffy uspokoiła Anioła :: Co powiedziała Ci moja mama ? :: spytała Buffy łagodnym głosem.

:: Uprzedziła mnie, że Angel tu jest i że mam dopilnować, żebyś znowu nie zatraciła się w nim. Powiedziała, że nie możesz zapomnieć, że nie jesteś sama na tym świecie. ::

Pogromczyni zbladła; dlaczego jej matka powiedziała Spike’owi coś takiego ? Czyżby wiedziała, że ...

:: Buffy zawsze potrafi odróżnić to, co jest ważne, a co nie. :: zirytował się Anioł

 

~~ Buffy, słyszysz mnie ?~~

Pogromczyni i jej kompani usłyszeli czyjś głos. Dobiegał z nikąd. Ale tylko pozornie.

:: Tara ?? :: Buffy zaczynała się niepokoić :: Coś się stało ?? ::

~~ Buffy, Willow już tam jest. Teraz Ty musisz biec. Ona Cię potrzebuje. Buffy, spiesz się!~~

 

:: Dawn !!! :: krzyknęła Pogromczyni

Po chwili ona i dwa wampiry byli już w drodze do jej domu.

***

Dom Summersów.

:: Dawn ! Dawn, gdzie jesteś ? ::

Willow rozglądała się po domu już od dłuższej chwili. Wyglądał normalnie; już zamknięte, nie uszkodzone, drzwi wejściowe zwracały uwagę.

:: Dawn ?! ::

:: Willow ... ? ::

Cichy głos dobiegał z salonu, rudowłosa czarownica dojrzała siostrę Buffy. Najmłodsza z rodu Summersów siedziała skulona za fotelem, opierając się o ścianę przy kominku.

:: O mój Boże, Dawnie ! Co się stało, kochanie ?

:: Powiedział, że już nie jestem potrzebna. ::

Dziewczyna była zapłakana.

:: Ale ... kto ? ::

:: Że jestem zbędna. ::

Willow pogłaskała Dawn po policzku.

:: Słonko, skup się. Chcę Ci pomóc, ale najpierw musisz powiedzieć mi, kto Ci tak powiedział. ::

:: ON! ::

Przerażenie w oczach 15-stolatki uświadomiło Willow, że ktoś pojawił się za jej plecami. Odwróciła się.

:: Dziewczyno, nie wchodź mi w drogę ! ::

Wielka i silna ręka chwyciła Willow za szyję i podniosła do góry. Panna Rosenberg próbowała swymi rękami rozluźnić uścisk, by złapać oddech, ale bezskutecznie.

Ręka należała od dwumetrowego demona koloru szkarłatu. Twarz miał pociągłą, brakowało w niej warg, a z brody wyrastały rogi.

Jego trójkątne i ostre zęby napawały obrzydzeniem i strachem, a ciało pokryte było czymś w rodzaju sieci żył. Krótko mówiąc – przystojny to on nie był.

:: To nie twoja sprawa, zostaw nas. ::

Demon rzucił Willow w głąb pokoju, oddalając ją na 3 metry od Dawn. Upadając czarownica uderzyła się w głowę, ale nie straciła przytomności.

:: Willow !!! ::

Przerażenie Dawn osiągnęło chyba apogeum, ponieważ demon stał nad nią i szykował się do wykonania egzekucji i wyglądało na to, że jej nadzieja – Willow – nie podniesie się za szybko.

:: Nie będzie bolało, zrobię to szybko. ::

:: Mylisz się. To będzie trwało bardzo długo i będzie bardzo bolało. ::

Nagłe zaskoczenie ...

Ruda przyjaciółka Pogromczyni unosiła się 20 cm nad ziemią. Jej oczy wypełniała czerń ...

:: Co to ma być ?! :: demon był zdezorientowany.

:: Wściekła czarownica, dupku ! :: odpowiedź padła z ust Dawn.

Czerwone, obrzydliwe stworzenie zrobiło krok w stronę Willow .

:: Ani drgnij ... :: te słowa unieruchomiły potwora.

:: Dawn, stań za moimi plecami ... ::

Dziewczyna zrobiła, co kazała jej starsza sublokatorka. Will skupiła się jeszcze bardziej, niż dotychczas, ruchami ręki i siłą woli zadała demonowi krwawe rany, wycinając na jego ciele pentagram czarnej magii.

:: "By uchronić ją przed tobą
Uwalniam ten czar dziś.
Tym słowami zabraniam ci
Dopuścić się czynienia krzywd.
Abyś nie mógł skrzywdzić jej
Odprawiam to zaklęcie.
Wedle woli mej, niech się stanie! " ::

Pulsująca, acz przezroczysta bariera odgrodziła Willow i Dawn od potwora. Co prawda szybkie działanie czarownicy przyniosło zamierzony skutek, ale nie do końca. Demon okazał się silniejszy niż sądziła i choć udało się jej go zranić, nie był za bardzo przejęty. Dotknął palcami zadanych mu ran i jeden z palców włożył w swój odrażający otwór gębowy.

:: Hmm ... Krew ... Nieźle. Inni moi przeciwnicy umierają nawet mnie nie dotknąwszy. Jesteś pierwsza ...

:: I gwarantuję ci, że nie ostatnia ! ::

W drzwiach stanęła Pogromczyni w asyście dwóch wampirów.

:: Buffy ! :: krzyknęła Dawn

:: Buffy, nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam. Pospiesz się. ::

:: Bez obaw, Willow :: głos Pogromczyni stał się szorstki :: Zaraz zajmę się naszym nieproszonym gościem. ::

Tarcza ochronna broniła jedynie Dawn i Willow, demon ruszył w stronę Buffy znajdującej się przy kanapie, podniósł rękę, w której trzymał miecz i zamachnął się.

Angel powstrzymał cios.

:: Może powalczysz z kimś swojego wzrostu ::

Demon ponowił atak, Anioł odskoczył do tyłu, jednak miecz przeciwnika zdołał zaciąć go w klatkę piersiową.

:: Dobra - prawie twojego wzrostu ... :: Angel przysłonił ręką ranę i oparł się o ścianę.

Spike postanowił wziąć sprawy w swoje ręce; kopnął demona z pół obrotu, potwór wypuścił miecz, który pochwycił blond wampir. Angel wyciągnął sztylet, który miał ze sobą i gdy Spike wywijał mieczem przed twarzą wroga, wampir z duszą zaszedł demona od tyłu i swój sztylet umiejscowił w plecach ogromnego stwora. Demon krzyknął, Buffy podeszła do niego, najpierw wymierzyła cios w jego facjatę, a następnie kopnęła go w kolano, co nawet u tak postawnego stworzenia wywołało ból i zmusiło do przyklęknięcia.

Spike stał przy boku Pogromcy, z ostrzem miecza wymierzonym w krtań demona, zaś Anioł ubezpieczał tyły i unieruchamiał ręce niedoszłego egzekutora Dawn.

Willow rozluźniła energię, którą emanowała, co spowodowało opadnięcie bariery ochronnej; z wycieńczenia czarownica upadła na podłogę. W drzwiach stanęła Tara, która zobaczywszy swoją dziewczynę leżącą na podłodze podbiegła do niej.

:: Willow, najdroższa! :: Tara usiadła na podłodze, ułożyła głowę ukochanej na swoich kolanach; Will oddychała ciężko, oczy miała zamknięte :: Jestem z Ciebie dumna, słyszysz ? Skarbie, spójrz na mnie ... :: blondwłosa czarownica głaskała ją po policzku.

:: Tara ... ja ... jesteś przy mnie, to naj – najważniejsze... :: Willow mówiła przerywanym głosem ::  Chcę czynić Cię ze mnie dumną. ::

Will otworzyła oczy, wciąż rządziła nimi czerń ... ciężkie westchnięcie Tary i łzy spływające na policzki. ** O mój Boże, czarna magia ... Użyła czarnej magii ! **

Duma powodowana odwagą ukochanej mieszała się z przerażeniem wywołanym przekroczeniem granic, ale Tara nie dała tego po sobie poznać. Nie w tym momencie.

Nie tego Willow teraz potrzebowała.

:: Leż kochanie, leż. Zajmę się Tobą ::

Delikatna dłoń Tary gładziła rude włosy.

Dawn podeszła do Buffy, która ją przytuliła. Upewniła się czy młodszej siostrze nie stało się nic poważniejszego oprócz nabicia kilku siniaków.

:: No dobra, śmieciu, mów :: Spike i jego podejście do wroga :: Po jasną cholerę się tu zjawiłeś ?::

Demon przyglądał się Spike’owi.

:: A tak w sumie to, co cię to obchodzi ? Jakoś nie wyczuwam obecności duszy ::

:: Bo nie patrzysz na właściwego wampira :: odpowiedź Buffy była szorstka, Spike poczuł się lekko zraniony. Kątem oka spojrzał na dziewczynę.

Potwór uśmiechnął się kpiąco.

:: Więc ... ty jesteś tą sławną Pogromczynią ... :: było to raczej stwierdzenie, niż pytanie.

:: To Ona. Z szacunkiem do damy. :: Angel mocniej ścisnął łapy zakładnika. Demon syknął z bólu.

:: Uprzedzano mnie, że możesz stanowić przeszkodę dla zleconego mi zadania ::

:: Kto zlecił ci zabicie mojej siostry ? Tylko gadaj bez ściemniania. ::

Demon spojrzał najpierw na Dawn, a potem na Buffy, po czym wybuchnął śmiechem.

:: "Siostry" ... nie bądź śmieszna. Wszyscy wiemy, że to tylko jedno z "wcieleń" Klucza.

Dawn zatrzęsła się, zdenerwowana Buffy  kopnęła demona w obrzydliwą imitację twarzy.

:: Nigdy więcej nie waż się tak mówić. ::

:: Bo co ?! :: potwór był wyjątkowo zuchwały, biorąc pod uwagę jego obecną sytuację.

Buffy spojrzała wymownie na Anioła i Spike’a, skrzyżowała ręce na piersiach.

:: Dawn, idź na górę. ::

Młodsza siostra Pogromczyni wykonała gest, jakby chciała zaoponować, ale Buffy nie pozwoliła jej na to.

:: Rób, co mówię. Proszę. ::

:: Dawnie, skarbie :: dziewczyna usłyszała głos dobiegający zza jej pleców, odwróciła się :: Chodź na górę, pomóż mi zanieść Willow do łóżka ::

Tara zawsze potrafiła przekonać Dawn. Do wszystkiego, nawet do rzeczy, na które miała najmniejszą ochotę. Od chwili śmierci Buffy, aż do jej "powrotu", Tara była dla Dawn prawie jak matka. Była zawsze i wszędzie, kiedy tylko dziewczyna jej potrzebowała.

:: Już idę ::

Postrach upewniła się, czy jej trzy współlokatorki na pewno znikły z pola widzenia. Wyciągnęła sznur z pudła z broniami i podała go Aniołowi, by ten związał potwora, a następnie wzięła od Spike’a miecz.

:: Nie mam nastroju na głupoty. Powiem to tylko raz, bo nie lubię się powtarzać. :: Pogromczyni nachyliła się nad potworem :: "Klucz" już nie istnieje, teraz jest to moja siostra. Nie po to oddałam za nią życie, żeby teraz ktoś wpadał mi nieproszony do domu i wymachiwał przed nią białą bronią. A jeśli już do tego doszło, to bądź łaskaw mi wytłumaczyć ... :: Buffy krzyknęła demonowi do ucha :: ... PO JAKĄ CHOLERĘ TO ZROBIŁEŚ ?!

Mina Pogromcy była zacięta i przepełniona złością, stojące obok wampiry wiedziały już doskonale, że żarty się skończyły. Z resztą jeśli chodzi o "tę robotę" Buffy nigdy nie żartuje.

Potwór chyba zrozumiał w końcu swoje nieciekawe położenie.

:: Pokonałaś Glory. Ich Wysokości -  Rada Bogów – przestali czuć jej energię. Po prawicy tej Rady zasiadają bogowie, których Glory pokonała, a którzy potem wygnali ją z piekła i skazali na banicję w tym świecie. Tamci bogowie nie chcą, by ich wymiar zmieszał się z tym i aby mieć pewność, że już nigdy nie powtórzą się wydarzenia sprzed pół roku - ::

:: Kazali ci zabić Dawn ... :: Spike spojrzał na potwora z nienawiścią :: Jednak małej nic się nie stanie. Nie pozwolę na to.

Anioł popatrzył na Spike’a ze zdziwieniem. Odniósł wrażenie jakby wampirowi naprawdę zależało. Również Buffy wyglądała na zaskoczoną. Mile zaskoczoną. Chwyciła Spike’a za rękę. :: MY ci na to nie pozwolimy. :: Tleniony wampir uśmiechnął się lekko.


Angel, który obserwował cała sytuację przełknął ślinę i spuścił wzrok. Poczuł złość. Chciał się odezwać, ale zdawał sobie sprawę, że właściwie nie ma prawa. Informacja od Powers That Be to nie jedyny powód, dla którego ten przystojny wampir przyjechał do Sunnydale ...

:: Buffy, wszystko w porządku ? :: w drzwiach stanęli Giles, Xander i Anya.

:: Cześć, ale ... co Wy tu robicie ? :: Pogromczyni była lekko zdziwiona

:: Tara zadzwoniła do Magic Box i powiedziała, co się stało. Więc niezwłocznie udaliśmy się do Ciebie. :: wyjaśnił Giles i zauważył zakładnika :: Kto to jest ? ::

:: Demon, który chciał zabić Dawn :: odpowiedź padła z ust Anioła

:: O, proszę-proszę, jest i Angel. Jakże się cieszę, że Cię widzę ... :: Xander nigdy nie przepadał za ukochanym Buffy z gryząco -ssącym wyposażeniem jamy ustnej.

Giles i Anya również przywitali Anioła, tyle że nieco milej – Obserwator podał mu rękę, a ex-demonka pomachała mu i uśmiechnęła się.

Demon ujrzał Anyę i zaczął się jej bacznie przyglądać. :: Ty jesteś Anyanka ! ::

:: Nie, to jest Anya. :: wtrącił się Xand.

:: Daj spokój, kochanie. Tak to ja, a raczej kiedyś – ja ... Eh, nie ważne. W każdym razie witaj Benyn. ::

Na twarzy Gilesa pojawiło się przerażenie. Zdjął okulary. :: Demon Benyn ? Anya, czy jesteś pewna ?::

:: Tak ::

Buffy wraz ze Spike’m i Aniołem nie bardzo rozumieli co tak zaniepokoiło Gilesa. Xander zresztą też nie.

:: Giles, co się stało ? :: spytała Pogromczyni

:: Jeśli Anya ma rację to ... Buffy tego demona nie można zabić ... ::

W pokoju zapadła cisza, którą przerwał śmiech dziewczyny Xandra. Wszyscy popatrzyli na nią zdziwieni.

:: Kochanie ... :: zaczął Xander :: co Cię tak śmieszy ? ::

:: Nie można go zabić ? Oh, proszę ! Jasne, że można, to demon, na litość boską ! ::

Obecni w pokoju żywi i nieumarli zaczęli na siebie spoglądać. 

:: Skoro nie jest niezniszczalny to dlaczego tak napisano w księgach ?:: w głosie Gilesa słychać było nutkę irytacji.

:: Może dlatego, że można go zabić jedynie jego własną bronią ... :: wyjaśniła Anya, a Buffy spojrzała na miecz, który trzymała w ręce. :: A nie słyszałam jeszcze, żeby komukolwiek udało się mu ją odebrać. Jesteście pierwsi.

:: Tak, już poinformował o tym Willow i mnie. Więc sądzę, że czas przestać gadać i przejść do rzeczy :: Pogromczyni podniosła miecz do góry

:: Y, Buffy ? ::

:: Słucham, Anya ? :: Postrach była lekko zniecierpliwiona.

:: Zabij go trochę bardziej niż zwykle. Kiedyś nie chciał się ze mną umówić. ::

Buffy spojrzała na Anyę i wykrzywiła twarz :: Litości !! ::

Giles pozostawił wypowiedź ex-demonki bez komentarza, na co nie zdobył się jednak Xander.

:: Chciałaś się umówić z takim paszczurem ?! Anya !! ::

:: Ej, on był wtedy jakieś 500 lat młodszy !::

Najbardziej pokręcona para Sunnydale udała się do kuchni, by nikt nie przeszkodził im w ich sprzeczce, Buffy zaś w tym czasie ucięła głowę Benynowi.

Spike i Angel zajęli się uprzątnięciem ciała demona, a Pogromczyni podeszła do swojego Obserwatora.

:: Jestem z Ciebie dumny. ::

:: Nie bądź. Zostawiłam ją samą w domu, gdyby nie to, że Tara kazała mi iść do Dawn i gdyby nie to, że mama przyszła do Spike’a ... ::

:: Joyce ukazała się Spike’owi ?! ::

:: Tak i kazała mu dopilnować, żebym nie zapomniała, że "nie jestem sama na świecie"::

:: Myślisz, że chodziło jej o to, że Dawn będzie dziś w niebezpieczeństwie ?::

Angel i Spike wrócili do domu Summersów, Buffy odwróciła się w ich stronę. Spojrzała na Anioła. :: Tak, myślę, że właśnie o to chodziło ... :: spuściła wzrok. Skłamała.

Wampir z duszą lekko zbliżył się do Buffy. :: Czy możemy porozmawiać ? ::

:: Jasne. Chodźmy do ogrodu. ::

Wyszli.

Giles i Spike zostali sami w pokoju.

:: Podobno widziałeś Joyce ? :: Obserwator zagadnął do wampira

:: Ta, wpadła na chwilę :: jego ton był pozornie olewający

Rupert zaczął chodzić po pokoju, wyciągnął z kieszeni chusteczkę i począł czyścić swoje okulary.

:: Ale w jakich okolicznościach ? I dlaczego właśnie do Ciebie ? To rzadko spotykane zjawisko, więc - ::

:: Posłuchaj ! :: w głosie Spike’a słychać było zdenerwowanie :: Kazała mi jej pilnować, zadanie wykonane, teraz spadam stąd ! ::

Wyszedł trzaskając drzwiami i zostawiając Gilesa samego w lekko zdemolowanym pokoju.

W ogrodzie, Buffy i Angel siedzieli na ławce. Wampir z duszą wzrok miał wbity w ziemię, zaś Pogromczyni wampirów patrzyła w niebo i w gwiazdy. Dzieliło ich wszystko, nawet to.

:: Buffy, nie dokończyliśmy naszej ... "rozmowy"... z powodu wtargnięcia Spike’a. A tak nawiązując do niego, to nie bardzo wierzę w tę bajeczkę o Joyce ... ::

:: Ale ja wierzę :: opowiedziała cicho dziewczyna :: Słowa, których użył ... :: Postrach zamilkła na chwilę, Anioł przyglądał się jej uważnie :: Angel, kocham Cię najbardziej na świecie, nie ważne, co się będzie działo, nie ważne jaki mężczyzna pojawi się w moim życiu – zawsze będę Cię kochać .::

Wampir siedział poruszony jej słowami :: Buffy, ja czuję to samo, przecież wiesz ... ::

:: Moja mama przyszła do Spike’a, bo ona wiedziała, co wtedy czułam. ::

:: Ale, kiedy ?::

:: Wtedy, gdy stałeś się człowiekiem. Wie jak bardzo przestało interesować mnie wszystko inne : moje powołanie, moi przyjaciele. Nareszcie sen stał się jawą. Byłam gotowa porzucić wszystko, co było istotne w moim życiu, bo Ty byłeś ważniejszy. Jesteś.  ::

:: Ale ... dlaczego przyszła dopiero teraz ? Dlaczego nie zrobiła tego przed naszym pierwszym spotkaniem po Twoim "powrocie" ? ::

:: Nie wiem. Może wiedziała, że przyjedziesz do Sunnydale jeszcze raz. :: Buffy zbierało się na płacz  :: Przeczuła w jakim będę stanie i nie chciała, żeby ucierpiała na tym Dawn. ::cisza:: Zapominam o niej, wiesz ? Często mi się to zdarza ostatnio. Jestem zła ... :: Postrach rozpłakała się na dobre.

Anioł objął ją ramieniem i pocałował w czoło. :: Nie jesteś zła. Owszem, masz humory, ale jesteś najbardziej honorową osobą, jaką znam. Ty nie potrafisz być zła. ::

Buffy lekko odepchnęła Angela od siebie i odwróciła głowę.

:: Sypiam ze Spike’em :: wyszeptała cicho.

Angel spuścił wzrok, zrobiło mu się dziwnie i smutno, ale skłamałby, gdy nie przyznał się sam sobie, że tego nie przeczuwał.

:: Pewnie znienawidzisz mnie teraz :: Buffy wciąż nie mogła spojrzeć mu w oczy.

:: Nie, Buffy, nie nienawidzę Cię. Ja też Ci muszę coś wyznać. Słowa Powers That Be to nie jedyny powód mojej wizyty. :: Pogromczyni spojrzała na wampira kątem oka :: Darla jest ze mną w ciąży ... ::

Cisza.

:: Słucham ... ?:: lekkie niedowierzanie w głosie dziewczyny :: Ale czy Darla nie jest tak jakby ... martwa ? Przecież sama widziałam. Na moich oczach zmieniłeś ją w pył... Nie rozumiem. ::

Angel westchnął głęboko, złożył dłonie jak do modlitwy i zaczął tłumaczyć.

:: Darla została przywrócona do życia przez wrogą mi firmę. Wróciła jako człowiek, ale Dru została ściągnięta do Los Angeles i ponownie ją zmieniła. :: chwila pauzy :: Trzeba Ci wiedzieć, że to był bardzo trudny czas w  moim  życiu ...tzn. nad-życiu ... Wszystko przestało mnie interesować, a ona była tam – w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze...

Znowu cisza.

:: Wiesz jaki z tego morał ? :: spytała po chwili milczenia Buffy :: Jesteśmy cholernie beznadziejni ... ::

Anioł spojrzał na Pogromcę i oboje wybuchli śmiechem.

:: Zgadzam się z Tobą. ::

Atmosfera rozluźniła się, przez chwilę jedno i drugie poczuło się jak za starych, dobrych czasów. Ale tylko przez chwilę.

:: Chyba będzie lepiej, jeśli już wyjadę. Wydaje mi się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. A teraz musimy iść dalej. ::

:: Tak. :: Buffy zamyśliła się na moment.

Podnieśli się z ławki, stanęli naprzeciwko siebie. Angel przytulił Buffy, stali w objęciu dłuższą chwilę, po czym wampir zaczął się oddalać. :: Pożegnaj ode mnie wszystkich::

Postrach skinęła głową i zawołała po chwili :: Anioł ! :: wampir odwrócił się :: Wpadnij czasem tak "od siebie" a nie przez wizje, zbliżającą się apokalipsę i inne takie ! ::

Dziewczyna dojrzała z daleka uśmiech, który pojawił się na twarzy Angela i jego rękę, którą machał jej na pożegnanie. Nie czekała, aż jego postać zniknie jej z oczy, tak jak wtedy, gdy zostawił ją po pokonaniu burmistrza Willkinsa. Weszła do domu.

:: Giles, gdzie jest Spike ?::

:: On, on wyszedł ::

:: Oh. :: Postrach zdziwiła się

:: Lepiej weźmy się za sprzątnie:: w drzwiach stanął Xander, a zaraz za nim Anya :: Czy ten pokój już zawsze będzie najbardziej demolowaną częścią tego domu ? :: spytała irytująco ukochana stolarza.

:: Cóż ...no, jest "na wejściu", więc przypuszczam, że tak :: Giles wziął głęboki oddech i odpowiedział

Buffy stała pomiędzy nimi, ale myślami była gdzie indziej. :: Xander, czy mógłbyś pójść na górę i sprawdzić co z moją siostrą i Willow ? :: spytała

:: Oczywiście, ale Buffy ... nie sądzisz, że ona potrzebuje teraz Ciebie ? ::

:: ... Co ? ... :: Pogromczyni była obecna tylko ciałem :: Tak, tak wiem. Ale ja muszę ... Muszę

teraz wyjść. ::

Giles, Anya i Xand spojrzeli lekko zawiedzeni na dziewczynę, ale ona nawet tego nie zauważyła. Była zaabsorbowana czym innym. Kim innym. Spike’em. Zamknęła za sobą drzwi.

*** 

Wampir z chipem chodził zdenerwowany po swojej krypcie. Dłonie miał zakrwawione, bo od powrotu zdążył już porozwalać kilka rzeczy, a mimo to wciąż odczuwał wściekłość.

Otwierające się drzwi do jego krypty zawsze robią dużo hałasu. Tak było i tym razem.

:: Proszę – proszę, oto i Postrach. Przypomniała sobie o żałosnym wampirze Spike’u, kiedy to niesamowite stworzenie nocy – nie, nie Batman, Angel imię jego – ponownie odszedł :: Spike stał tyłem do Buffy, jego głos grzmiący gniewem i doprawiony kroplą goryczy. :: Bo ona wie, że beznadziejny Spike’y zawsze będzie tu czekał. ::

:: Nie przyszłam tu dlatego, że odszedł. Wiedziałam, że tak będzie, on zawsze odchodzi. Przynajmniej ode mnie. :: Buffy podeszła do wampira i stanęła naprzeciw. :: Przyszłam do Ciebie, żeby Ci podziękować.::

:: W końcu obiecałem Ci bronić Dawn, więc... ::

:: Nie tylko o tym mówię ... :: Pogromczyni ściszyła głos :: Dziękuję, że pojawiłeś się w Bronzie. I za to, że pomogłeś mi z Benynem. Wiem, że nie powinnam tu teraz być, ale Ty jesteś koło mnie zawsze, gdy tego potrzebuję. I chcę Ci podziękować i przeprosić za to, co powiedziałam wcześniej. Nie chodzi o Anioła ... ::

:: Buffy ? :: Spike zdziwił się lekko, gdy Pogromca zbliżyła się do niego i pocałowała go.

:: Zamknij się i zrozum, że dziś chodzi o Ciebie :: kolejny pocałunek

:: Tylko dziś ? ::

:: No cóż ... Carpe diem ! ::

 Wampirowi nie było trzeba dwa razy powtarzać. A Buffy wiedziała już, że łóżko Spike’a jest wygodne ... 

THE END



Autor: Ana_Johns


~Ender's SMG~*~BuffyPedia~

"Buffy The Vampire Slayer" TM and © (or copyright) Fox and its related entities. All rights reserved. This web site, its operators and any content on this site relating to "Buffy The Vampire Slayer" are not authorized by Fox.