~ Never Leave Me ~

translated by Technopagan


Tłumaczenie oryginalnie umieszczone w Buffypedii (www.buffypedia.prv.pl)
[Nie zmieniaj powyższych linii]

Nigdy mnie nie zostawiaj

 

(Salon w domu Buffy, Xander wymierza ramę okienną.)

DAWN: Więc piwnica była pełna ciał.

WILLOW: Najwyraźniej.

DAWN: A Spike mógł zmienić jeszcze innych i pochować ich po całym mieście. A my czekamy aż on co zrobi? Coś szalonego?

WILLOW: (wzdycha) To nie jest takie proste.

ANYA: Nie powinniśmy go skołkować? Czy nie tak robimy, kiedy zaczynają się dziać takiego rzeczy?

WILLOW: Buffy wie, co robi.

ANYA: Xander wiesz o czym mówimy. Zawsze byłeś zwolennikiem teorii złego Spike’a.

XANDER: (wpatrując się w ramę okienną) Teraz mam dom do poskładania.

ANYA: Dobra, trzymajcie głowy zakopane w piasku. Ale sądzę, że powinniśmy się przygotować na możliwość, że Krwawy William wrócił.

(Cięcie. Widzimy mężczyznę w czarnych butach, czarnych spodniach i długim skórzanym płaszczu idącego chodnikiem w Sunnydale. Kamera powoli podjeżdża do góry i widzimy, że to… Andrew. Za nim pojawia się Warren.)

WARREN: No dobra. Wyglądasz nieźle. Jak się czujesz?

ANDREW: Dobrze.

WARREN: To świetnie. Mamy robotę.

ANDREW: Musimy teraz? Nie mogę jeszcze sobie pochodzi w moim płaszczu?

WARREN: Nie wymiękaj teraz, jesteśmy już prawie u celu.

ANDREW: Sądziłem, że to już wszystko, zrobiłem, co mi kazałeś. To nie moja wina, że nie zadziałało. Dlaczego to ja muszę się zajmować mokrą robotą?

WARREN: Hej, znasz zasady. Nie mogę przyjąć formy materialnej.

ANDREW: (jego dłoń przechodzi przez ciało Warren’a) Fajnie.

WARREN: Niezłe, co. Jestem jak Obi Wan.

ANDREW: Albo jak Patric Swayze.

WARREN: Uwierz mi, zrobiłbym to, gdybym mógł, ale nie mogę. Potrzebuję cię. Jesteś moimi rękami.

ANDREW: Nie sądzę, żebym mógł kogoś jeszcze zabić.

WARREN: Przestaniesz się w końcu o to martwić?

(Warren zmienia się w Jonathan’a.)
ANDREW: Nie chciałem cię zabić, Warren mnie zmusił.

JONATHAN: Hej, cieszę się, że to zrobił. To najlepsza rzecz, jaka mi się w życiu przytrafiła.

ANDREW: Nie bolało chyba za bardzo. Nie jestem dobry w zabijaniu kogoś nożem.

JONATHAN: Wiesz, nie było tak źle. To był szybki ból, potem pieczenie, potem ogólna dezorientacja. To było podobne do to tego, AK obrywałem w liceum, tylko, że na końcu stałem się jedną z lśniących istot.

ANDREW: Nie mogę tego zrobić. Nie mogę już tego zrobić.

JONATHAN: Hej, to nie jest twoja wina. Dobra? To była moja wina, ja zawaliłem sprawę. Jestem mały, nie mam tyle zapału co inni. Mogłem powiedzieć, że jestem Nimeckiem. Nie martw się, naprawimy to. Musisz nam zaufać, wiemy, co robimy.

ANDREW: Nie mogę już nikogo zabić.

JONATHAN: Dobra, uspokój się. Poradzimy sobie z tym.

(Cięcie. Buffy przywiązuje ręce Spike’a do poręczy krzesła.)

BUFFY: Dojdziemy to tego, o co w tym chodzi. Tylko nie możemy ryzykować.

SPIKE: Nie. (po chwili) Zawiąż ciaśniej, jeśli się uwolnię ktoś zginie.

(Cięcie. Gabinet dyrektora Wood’a. Przed Robin’em siedzi dwóch uczniów.)

WOOD: Posłuchajcie, możemy to załatwić na jeden z dwóch sposobów. Możecie pomalować ściany, albo mogę was zawiesić i wpisać ten mały incydent do waszych akt.)

UCZEŃ1: (beznamiętnym głosem) Dobrze, proszę to zrobić.

WOOD: Dobra, blefowałem. Nie przemyślałem tego. Posłuchajcie, to całe wpisywanie do akt to i tak mit. Szkoły wyższe o to i tak nie dbają. A wasz szef nie będzie tu dzwonił, żeby sprawdzić ile dni opuściliście w liceum. Więc posłuchajcie, mógłbym was zawiesić, ale to oznaczałoby, że musiałbym zadzwonić do waszych rodziców, poinformować nauczycieli, przebrnąć przez całą masę papierkowej roboty i pewnie musiałbym porozmawiać z radą szkoły. A to wszystko najprawdopodobniej mnie wykończy. Pewnie będzie o wiele prościej, jeśli po prostu zadzwonię na policję. Oni się tym zajmą. (uczniowie spoglądają na siebie) A gdybyście się zastanawiali, to akurat w tej kwestii nie blefuję. (uczniowie znowu na siebie spoglądają)

UCZEŃ2: odmalujemy ścianę.

WOOD: Dobra robota. (Słychać pukanie do drzwi.) Wybaczcie mi. (otwiera drzwi, za nimi stoi Dawn) Panna Summers. Jestem zajęty rozmową z uczniami.

DAWN: Chciałam tylko powiedzieć, że Buffy nie przyjdzie dzisiaj. Jest chora.

WOOD: Oh, nie.

DAWN: Tak. Wczoraj w nocy wymiotowała, rano wymiotowała jeszcze bardziej, a jak już sądziliśmy, że skończyła, to znowu zaczęła wymiotować.

WOOD: Tak, sporo osób zaraziło się tą żołądkową grypą.

DAWN: Dokładnie powiedziała, że trzeba uważać na to, co się je.

WOOD: Dziękuję, to bardzo… pomocne.  

DAWN: Pewnie. Nie ma sprawy. (do uczniów siedzących w gabinecie) Cześć, jak tam?

UCZEN2: Nieźle.

WOOD: Przekaż siostrze, żeby się nie martwiła. Poradzimy sobie jakoś bez niej. Powiedz, żeby koncentrowała się na wyzdrowieniu.

DAWN: Dobrze, nic jej nie będzie. Musi tylko pozbyć się pary rzeczy, które w niej zalegają.

(Cięcie. Buffy rozmawia w domu przez telefon.)

BUFFY: Musze go jak najszybciej znaleźć. Nie odpowiada żaden z jego telefonów.

(Cięcie. Kwatera Rady, Londyn, chyba ;) Trawers siedzi przy dużym stole.)

TRAVERS: Panno Summers, Rada Obserwatorów nie śledzi swoich pracowników. Od kiedy pan Giles wyłożył sprawę jasno w Sunnydale, nie jest w naszym interesie śledzić każdy jego ruch.

(Cięcie. Buffy.)

BUFFY: Nie musi pan zachowywać się jak urażony Brytyjczyk, panie Travers. Wiem, że zna pan sposoby, żeby go znaleźć.

(Cięcie. Travers siedzi w Sali konferencyjnej, przy stole siedzi jeszcze 8 innych osób.)

TRAVERS: Jeśli uważa pani tę sprawę za tak pilną, zajmiemy się tym.

BUFFY: Byłaby wdzięczna. Dziękuję.

TRAVERS: Dziękuję za telefon. Miłego dnia. (odkłada słuchawkę) Dziewczyna nic nie wie. (wstaje) Musimy znaleźć Ruppert’a Giles’a Giles to jak najszybciej.

(Cięcie. Pokój Buffy, Spike siedzi przywiązany do krzesła, ma drgawki. Buffy siada na łóżku, niedaleko niego.)

BUFFY: Mogę coś dla ciebie zrobić?

SPIKE: Sądzę, że powinnaś- (Buffy wstaje, chce wziąć coś z łóżka, Spike odwraca głowę i zmienia się w wampira)

BUFFY: Masz- (Spike zaczyna szarpać się i warczeć)

(Cięcie. Dom Buffy z zewnątrz.)

(Cięcie. Buffy i Willow stoją przed drzwiami pokoju.)

BUFFY: Żywił się ludzką krwią od dłuższego czasu. To ma paskudne skutki. Musimy mu dać krwi.

WILLOW: (całkiem poważnym tonem) Chcesz żebym zabiła Anję?

BUFFY: (po chwili z lekkim żalem) Nie, powinniśmy raczej oduczyć go picia ludzkiej krwi. Będzie musiała wystarczyć zwierzęca.

WILLOW: (przytakuje) Pójdę kupić.

BUFFY: Nie sprawi ci to kłopotu?

WILLOW: (potrząsa głową) Nie, muszę wyjść z domu. Xander montuje nowe okna i wciąż mówi o właściwym użyciu narzędzi. Rozmowa o narzędziach- to nie dal mnie.

BUFFY: Dziękuję.

WILLOW: Jak sobie radzisz?

BUFFY: Jest w dość fatalnym stanie, już poza punktem, w którym mógłby mi cokolwiek powiedzieć.

WILLOW: Nie pytałam o niego.

BUFFY: Nic mi nie będzie.

(Cięcie. Warren i Andrew. Andrew stoi trzymając nóż w ręku.)

WARREN: Nic nie poczuje, po prostu zrób to, szybko. Tnij głęboko i szybko, będzie po niej zanim zorientuje się, że coś się stało.

ANDREW: A jeśli będzie piszczeć?

WARREN: najpierw podetnij gardło.

(Widzimy, że przed nimi stoi mała świnka.)

ANDREW: Ten film „Świnka w mieście” był przereklamowany.

WARREN: Nie myśl o śwince.

ANDREW: Dobra.

WARREN: Jesteś Connan, jesteś niszczycielem. Jesteś ty przeciwko naturze. Jesteś myśliwym, żyjesz tym. Jesteś wszechmocny Andrew, każdy cię zna. Stosujesz własne reguły. Zabijesz, albo zostaniesz zabity. (Andrew rzuca się na świnkę)

ANDREW: Muszę cię dostać! (świnka ucieka, Andrew ląduje na podłodze, podnosi się znowu rzuca i znowu nie udaje mu się dorwać biednego zwierzątka)

WARREN: Musisz ją zapędzić w róg, wpędź ją w dziurę. (Andrew nadal biega za świnką i za każdym razem, kiedy próbuje ją złapać, ląduje z hukiem na podłodze. W końcu świnka ucieka tuż obok nóg Warren’a.) To była najgorsza próba zabicia świni jaką w życiu widziałem.

ANDREW: Nie jestem dobry w zarzynaniu. Nie ma jakiegoś innego sposobu dostania krwi.

(Cięcie. Sklep rzeźniczy.)

SPRZEDAWCA: Numer 87.

ANDREW: (podchodzi do lady, kładzie na niej numerek) Poproszę 12 kotletów wieprzowych, 2 funty kiełbasy, 8 kwart świńskiej krwi, emm no i pastę do zębów.

SPRZEDAWCA: To jest sklep mięsny, Neo. Nie sprzedajemy tu pasty do zębów.

ANDREW: Dobra, czyli to już wszystko.

SPRZEDAWCA: Dobra.

ANDREW: (do jakiegoś gościa) Hej. (zauważa coś i odchodzi kawałek dalej) U, sosy.

(Cięcie. Po pewnym czasie. Andrew odbiera swoje zakupy, bierze papierową torbę i wpada z nią prosto na Willow. Z tobry wypadają torebki z krwią. Willow wpatruje się z wściekłością w Andrew.)

SPRZEDAWCA: Numer 88.

(Cięcie. Andrew wybiega ze sklepu. Willow biegnie za nim.)

WILLOW: Zaczekaj.

(Andrew zatrzymuje się w uliczce, jest przerażony.)

ANDREW: Nie zabijaj mnie.

WILLOW: Nie zamierzałam cię zabić.

ANDREW: Nie torturuj mnie, ani nie wysyłaj do wymiaru wiecznych tortur.

WILLOW: Nie mam takiego zamiaru.

ANDREW: To Warren zabił Tarę, ja tego nie zrobiłem. A tak w ogóle, to celował w Buffy.

WILLOW: Nie polepszasz sprawy.

ANDREW: Andrew już się zemściłaś, zabiłaś mojego najlepszego przyjaciela.

WILLOW: Sądzisz, że to, co zrobiłam sprawiło mi przyjemność?

ANDREW: Może nie, ale pozwól mi zatrzymać moja skórę, dobrze? Nie jestem zły, nie jestem już zły. Jestem dobry. Teraz robię dobre uczynki.

WILLOW: Więc po co ci aż tak dużo krwi?

ANDREW: Jestem zły, jestem bardzo zły, niedobry. Ale chronią mnie potężne moce, moce o których ty nie jesteś sobie w stanie wyobrazić, dziewczynko. Jeśli mnie skrzywdzisz zaznasz ciemności i terroru, twoja krew się zagotuje i poznasz prawdziwe cierpienie. Przygotuj się czarownico, twoja porażka-

WILLOW: Zamknij się. (popycha Andrew na ścianę) Jestem czarownicą, bardzo potężną czarownicą. Nie chcę zajmować się błahostkami-

ANDREW: Ja-

WILLOW: Teraz ja mówię! (grozi Andrew palcem) Nie przerywaj mi! Nieważny człowieczku. Jestem Willow, jestem śmiercią. Jeśli chcesz mnie wyzwać, swoją furię zmienię w świeżutką zemstę i sprawię, że twoje najgorsze koszmary staną się rzeczywistością. (Andrew jest przerażony, Willow robi słodką minę) Zrozumiano? (Andrew przytakuje, Willow łapie go za kołnierz płaszcza i ciągnie za sobą.)

(Cięcie. Dom Buffy. Do środka wchodzi Willow, prowadzi ze sobą Andrew, który kurczowo trzyma w rękach torbę z zakupami.)

WILLOW: (wpycha Andrew do salony, gdzie siedzą Xander, Dawn i Anya) Zobaczcie, kogo znalazłam.

XANDER: To nie wróży nic dobrego.

WILLOW: Zgadnijcie, kto kupował hurtową ilość krwi w rzeźni?

ANDREW: Hej, woje włosy nie są już czarne.

XANDER: (podchodzi do nich bliżej) Co robisz w mieście?

ANDREW: Nic ze mnie nie wyciągniesz, stolarzu.

XANDER: Zobaczymy.

(Ciecie. Xander przywiązuje Andrew do krzesła. Anya obszukuje kieszenie płaszcza.)

ANDER: Uważaj z tym płaszczem, był drogi.

ANYA: Jest nowy? (upuszcza płaszcz i zaczyna po nim deptać)

ANDREW: Hej! .

XANDER: Możemy to zrobić w bolesny sposób, jeśli chcesz. Ale uwierz mi, że będzie o wiele łatwiej, jeśli po prostu powiesz nam, co wiesz. (mocno przywiązuje drugą rękę Andrew do krzesła)

ANDREW: ! Pytacie nie tego człowieka. Ja nic nie wiem. (Xander siada na krześle koło niego)

XANDER: Problem w tym, że ci nie wierzę.

ANDREW: Nie zrobiłem nic złego.

XANDER: Więc nic nie masz przeciwko temu, żebyśmy zadali ci parę pytań.

ANDREW: No, dobra.

XANDER: Po co kupowałeś krew w rzeźni?

ANDREW: (mówi bardzo szybko) Zakochałem się w pięknej wampirzycy w Meksyku, a teraz chcemy być razem i zamieszkać tu w Sunnydale.

ANYA: Sądzisz, że to jest zabawa, mały. Ludzie giną. (podchodzi do Andrew Andrew łapie go za koszule) A życie naszych przyjaciół jest w niebezpieczeństwie (Xander przerażony wstaje z krzesła)

XANDER: Hej, Anya.

ANYA: A ty chcesz marnować mój czas i bawić się w podchody. Nie na mojej zmianie. (Andrew jest przerażony, z resztą, kto by nie był ;), Anya wymierza mu uderzenie w twarz)

XANDER: (łapie Anję za ramiona) Anya! Możemy porozmawiać na zewnątrz? (Anya lekko się mu wyrywa, ale daje się wyprowadzić na zewnątrz)

(Cięcie. Buffy trzyma w wyciągniętej ręce torebkę z krwią, z której zachłannie pije Spike.)

(Cięcie. Xander wchodzi do pokoju, za nim idzie Anya ze skruszoną miną, po chwili zaczyna się uśmiechać i łapie się dłońmi za głowę.)

ANYA: Widziałeś to? Rozpłakał się przeze mnie.

XANDER: Byłaś świetna. Bałem się, że nie wypali mi to z rozwiązaniem bolesnym lub mniej bolesnym.

ANYA: E, tam. Byłeś świetny. Ja nie wiedziałam, czy powinnam go uderzyć, ale potem sprawił, że chciałam go uderzyć. Więc w końcu go uderzyłam.

XANDER: Niedługo zacznie sypać.

ANYA: Co teraz zrobimy?

XANDER: Teraz pozwolimy mu się trochę pomartwić. A potem zafundujemy mu ostrą jazdę.

(Do pokoju wchodzi Buffy.)

ANYA: A jak tam twój facet?

BUFFY: Jeszcze nic nie powiedział, ale dojdziemy do tego. A co z waszym?

ANYA: Zaraz zacznie śpiewać, jak mu zagramy.

XANDER: Jest już gotowy, niedługo będę go miał. (dziewczyny spoglądają na Xander’a zdziwionym wzrokiem, Xander zauważa to i poprawia się) Niedługo powie nam o wszystkim.

(Cięcie. Buffy wraca do Spike’a.)

BUFFY: Lepiej?

SPIKE: Mhm.

BUFFY: To dobrze.

SPIKE: Nic nie pamiętam.

BUFFY: Byłeś na całkiem poważnym głodzie.

SPIKE: Nie, to nie to. Nie pamiętam, co zrobiłem.

BUFFY: Nic nie pamiętasz?

SPIKE: Tylko jakieś fragmenty. Jakby to się przydarzyło komuś innemu, zabijanie ludzi. Traciłem ostatnio poczucie czasu, budziłem się w dziwnych miejscach.

BUFFY: Kiedy twój chip przestał działać?

SPIKE: Nie wiedziałem o tym, do teraz.

BUFFY: A utrata poczucia czasu? Od kiedy to trwa?

SPIKE: Wszystko było pomieszane od kiedy wróciłem, od kiedy-

BUFFY: Odzyskałeś duszę.

SPIKE: Sądziłem, że tak ma być. Sporo czasu upłynęło od kiedy miałem duszę.

BUFFY: Jak to zrobiłeś? Jak odzyskałeś duszę?

SPIKE: Wszystko zaczęło się od pewnej dziewczyny. (wzdycha, Buffy spuszcza wzrok) Wyjechałem, aby sprawdzić pewną legendę i na drugim końcu świata zawałem umowę z demonem.

BUFFY: Tak po prostu?

SPIKE: Nie, nie tak po prostu. Była cena, próby, tortury, ból i cierpienie. Wszelkiego rodzaju.

BUFFY: Wszelkiego rodzaju?

SPIKE: Wszystko jest względne, prawda?

BUFFY: To znaczy?

SPIKE: To znaczy, że uaktualniłem swoje definicje bólu i cierpienia, od kiedy zakochałem się w tobie.

BUFFY: (kręci głową) Jak możesz tak mówić?

SPIKE: Najwyraźniej wybiłem połowę Sunnydale, słonko. Więc jakoś nie martwię się już byciem miłym.

BUFFY: Więc to o to chodzi. (wstaje z łóżka) Żal ci samego siebie.

SPIKE: Jestem ze sobą szczery. Wykorzystałaś mnie.

BUFFY: Tak.

SPIKE: Powiedziałaś mi to, a ja tego nie zrozumiałem, aż do teraz. Nienawidziłaś siebie i odbiłaś to sobie na mnie.

BUFFY: Teraz do tego doszedłeś?

SPIKE: (potrząsa głową) Dusza to nie tylko wyrzuty sumienia, ale też zrozumienie stosunku do samego siebie, teraz to wiem. Musiałem przejechać pół świata, ale teraz cię rozumiem. Rozumiem tę przemoc w tobie.

BUFFY: Przemoc? Krwawy William nagle zrozumiał wewnętrzną przemoc.

SPIKE: Już nie tę samą. Nie ważne jak zły, okropny i nędzny byłem, nigdy siebie wtedy nie nienawidziłem. Nie tak jak teraz.

(Cięcie. Xander wchodzi ze szklanką wody do pokoju w którym siedzi Andrew, uśmiecha się.)

XANDER: Jak tam twoja twarz?

ANDREW: W porządku.

XANDER: przepraszam za tamto. (zaczyna odwiązywać rękę Andrew od krzesła) Anya nie powinna była cię uderzyć. (odwiązuje mu drugą rękę) Dobra. Chce ci się pić? (podaje mu wodę) Proszę.

ANDREW: (spogląda na Xander’a i wodę) ta dziewczyna to psychol.

XANDER: Jeszcze nie wiesz o niej nawet połowy, jest demonem zemsty, wiesz? (siada na krześle obok Andrew) A to zła wiadomość.

ANDREW: Kiedyś widziałem jak uprawiała seks ze Spike’iem.

XANDER: (zbiera się w sobie po tym, co usłyszał) Zabiła więcej ludzi niż ospa.

ANDREW: Nadal można umrzeć na ospę?

XANDER: On zabiła wielu mężczyzn. Ale najpierw ich torturuje, każdego, kto jej się narazi. Raz nawet- Nie, nieważne.

ANDREW: Co?

XANDER: Nie, to nic ważnego.

ANDREW: Co zrobiła?

XANDER: Był taki facet. No i ten facet strasznie ją zranił, więc mu się odwdzięczyła, zabiła go. Ale zrobiła to bardzo powoli, najpierw zatrzymała jego serc i zastąpiła je ciemnością, a potem zmusiła go, żeby tak żył. A on cały czas musiał chodzić do pracy i widywać się z przyjaciółmi, budzić się rano i chodzić spać wieczorem. Musiał to wszystko robić, mimo, że był pusty. Bez żadnej rzeczy z której by się cieszył, na zawsze.

ANDREW: (niezbyt przerażony Andrew bierze łyk wody) Brzmi paskudnie.

XANDER: A potem wyrwała mu wnętrzności owinęła wokół twarzy i robiła mu zdjęcia.

ANDREW: (z przerażeniem) O mój Boże!

XANDER: Ale teraz jest na dole, nie martw się.

ANDREW: A co, jak-

XANDER: Widzisz wszyscy ostatnio żyjemy w napięciu. Wydarzyło się kilka okropnych rzeczy, a dziewczyny szukają kogoś, kogo można by za to winić.

ANDREW: Nic nie zrobiłem.

ANYA: (głos zza drzwi) Ty kłamliwy sukinsynu. (wpada do pokoju) Powiesz nas to, co chcemy wiedzieć. Powiesz nam to i to teraz. (rzuca się na Andrew)

XANDER: Anya, nie! (Anya wywraca Andrew razem z krzesłem)

ANDREW: Przestań!

(Xander usiłuje odciągnąć Anję.)

ANYA: Zostaw mnie, Harris! (odwraca się do Xander’a i uderza go w twarz, Xander robi skrzywdzoną minę, Anya bezgłośnie mówi przepraszam) Chodź tu, pędraku!

ANDREW: Zabierzcie ją ze mnie! Powiem, powiem wszystko, co chcecie!

(Cięcie. Pokój Buffy. Zza ściany dochodzą odgłosy szarpaniny.)

BUFFY: Przepraszam na chwilę. (wychodzi z pokoju, tuz przy drzwiach stoi EvilSpike)

EVILSPIKE: Cóż, no i mamy problem. (podchodzi do Spike’a)

(Cięcie. Buffy wchodzi do pokoju którym jest Andrew.)

ANDREW: , proszę, .

BUFFY: Wszystko w porządku?

(Xander siedzi na biurku i trzyma się za szczękę. Anya siedzi na Andrew Andrew ręką podniesioną tak, jakby zaraz miała mu wymierzyć cios.)

ANYA: (z uśmiechem) Jak najbardziej. (Andrew macha przecząco głową)

BUFFY: Dobra. (wychodzi)

(Staje przy drzwiach pokoju, słyszy, jak Spike coś mówi, po chwili ze środka dochodzą słowa piosenki Oh, nigdy mnie nie zostawiaj. Buffy wchodzi do środka.)

BUFFY: Z kim rozmawiałeś?

SPIKE: Co?

BUFFY: Słyszałam cię przez drzwi. Z kim rozmawiałeś?

SPIKE: Z nikim. Starałem się dotrzymać sobie towarzystwa.

BUFFY: Nic ci nie jest?

SPIKE: Nie. A ty?

(Cięcie. Andrew stoi przy ścianie, przed nim stoi Anya.)

ANYA: Możesz zacząć mówić, albo znowu będę cię biła. Uwierz mi, że sprawi mi to przyjemność.

(Cięcie. Pokój Buffy.)

BUFFY: Spike?

SPIKE: Nic mi nie jest, Buffy, naprawdę. Tylko czuję trochę głodny. (spogląda na stolik na którym leży woreczek z krwią) Mogłabyś? (Buffy powoli podchodzi do stolika, gdy się odwraca Spike zmienia się w wampira, wyswobadza się z więzów, przy czym rozwala całe krzesło, nokautuje Buffy i rzuca się w stronę ściany.)

(Cięcie. Andrew zaczął mówić.)

ANDREW: Krew była potrzebna, żeby aktywować- (w tym momencie ręce Spike’a przebijają się przez ścianę. Spike wyrywa połowę ściany, chwyta Andrew i wgryza się w jego szyję. Andrew krzyczy, Buffy podnosi się z podłogi i odciąga Spike’a od chłopaka, rzuca nim o ścianę. Spike ląduje na podłodze. Buffy przyklęka przy Andrew, do pokoju wpadają Xander i Anya. Spike podnosi się, spogląda w stronę Buffy, za Buffy stoi EvilSpike i potrząsa głową. Buffy podchodzi do Spike’a i wymierza mu kopnięcie w twarz, Spike upada nieprzytomny na podłogę.)

(Cięcie. Salon w domu Buffy. Buffy siedzi na fotelu. Przed nią na kanapie siedzi Willow i Dawn.)

BUFFY: nie wydawało się, że chce mi coś zrobił. Odepchnął mnie na bok i ruszył w stronę ściany.

WILLOW: Jesteś ranna?

(Ze schodów schodzi Xander. Anya wychodzi z jadalni.)

BUFFY: Nie, nie bardzo.

DAWN: Co z tym, jak on ma na imię?

XANDER: Ma dwie dziury w szyi, ale nic mu nie będzie. Musiałem go znowu przywiązać, żeby nie drapał bandaży. (do Buffy) Co tam się do diabła stało?

BUFFY: N-nie wiem. Spike i ja rozmawialiśmy, nic mu nie było. To znaczy na tyle, na ile to możliwe w jego przypadku. Potem poszłam sprawdzić, co u was. A kiedy wróciłam był… jakby zupełnie inną osobą.

WILLOW: Inną, taką jak Krwawy William?

BUFFY: Rozmawiał z kimś. Usłyszałam to, gdy byłam pod drzwiami. Rozmawiał, a potem zaczął śpiewać.

ANYA: Może to kolejny musical. (zapada chwila ciszy) O wiele bardziej nieprzyjemny musical.

BUFFY: W piwnicy mówił coś o piosence. I tam też się zmienił, w jednej chwili stał się inną osoba.

XANDER: Wyzwalacz.

ANYA: Jak w aparacie?

XANDER: Nie, ma go w głowie. Wyzwalacz, to pojęcie związane z praniem mózgu. W ten sposób wojsko produkuje uśpionych agentów. Robią takiej osobie pranie mózgu i programują określony wyzwalacz, na przykład piosenkę, która powoduje nagła zmianę w mgnieniu oka.

WILLOW: Te informacje zostały ci po tym, jak zmieniłeś się w żołnierza?

XANDER: Nie, to zostało mi po oglądaniu filmów wojennych. Ale to ma sens. Mieliśmy już doczynienia z duchami, czy czymś co nas nawiedzało. A co jeśli duchy Spike’a znalazły sposób, żeby go kontrolować?

BUFFY: Spike miał przywidzenia,, od kiedy znalazłam go w piwnicy.

DAWN: Więc odzyskał duszę, zaczął miewać przywidzenia i wyszedł z tego jak super wariat.

BUFFY: Ten wyzwalacz, jak go za-wyzwo- Jak to powstrzymamy?

XANDER: Zazwyczaj taka osoba po wykonaniu zadania strzela sobie w łeb, albo kradnie łódź podwodną.

BUFFY: Dobra, potrzebuję informacji. Spike jest jak bomba, a ja muszę wiedzieć jak ją rozbroić. (do Willow i Dawn) Dowiedzcie się co mu to zrobiło? Duchy, strzygi, demony; sprawdźcie wszystkie. Szukajcie wszystkiego, co mogło go nawiedzić, albo kontrolować. Muszę wiedzieć z czym dokładnie mamy doczynienia.

(Cięcie. Biuro dyrektora, wieczór. Wood wychodzi z gabinetu na korytarz, w ręku trzyma teczkę. Po chwili zatrzymuje się i odwraca w stronę drzwi do piwnicy. Otwiera je i schodzi na dół.)

(Cięcie. Wood idzie korytarzami piwnicznymi, wchodzi do pomieszczenia w którym znajduje się ciało Jonathan’a. Wood spogląda na jego ciało.)

(Cięcie. Spike leży związany i nieprzytomny w piwnicy domu Buffy, na twarzy ma ślady krwi. Do piwnicy wchodzi Buffy, zmywa krew z jego twarzy. Spike budzi się.)

SPIKE: Skrzywdziłem kogoś?

BUFFY: Porządnie ugryzłeś Andrew.

SPIKE: Oh.

BUFFY: Nie przejmuj się. Nic mu nie będzie.

SPIKE: Nie pamiętam.

BUFFY: W porządku. (odstawia miskę z wodą do kranu)

SPIKE: Buffy, nie wiem, dlaczego to zrobiłem.

BUFFY: (wdycha) My chyba wiemy. Coś się tobą bawi. Jakiś duch albo demon odkrył sposób, jak można cię kontrolować. Właśnie szukamy co to jest. Xander ma teorię, że coś to w tobie wyzwala.

SPIKE: (podnosi się na kolana, ręce ma skute kajdanami) Zabij mnie.

BUFFY: Co?

SPIKE: Buffy, musisz mnie zabić.

BUFFY: Nie rozumiesz. Kiedy wyszłam z pokoju, słyszałam, jak z kimś rozmawiałeś-

SPIKE: Czy ty masz pojęcie, do czego ja jestem zdolny?

BUFFY: Byłam z tobą w tej piwnicy, widziałam, co zrobiłeś.

SPIKE: Nie mówię o piwnicy. Ci z piwnicy, to było nic. Mówię o sobie, Buffy, nigdy nie widziałaś prawdziwego mnie.

BUFFY: Uwierz mi, dobrze wiem, do czego jesteś zdolny.

SPIKE: Nie, dajesz się zwieść. (raptownie podnosi się na równe nogi) Wiesz ile krwi można wypić z dziewczyny, zanim umrze? Ja wiem. Widzisz sztuka w tym, żeby wypić tyle, żeby osłabić je wystarczająco. Tak, że będą nadal płakać, kiedy- Bo gdzie cała przyjemność, jeśli nie płaczą.

BUFFY: To nie twoja wina. (śmieje się) To nie ty to robisz.

SPIKE: (śmieje się) Już to zrobiłem. To już się stało. Chcesz wiedzieć, co robiłem z dziewczętami w wieku Dawn? (Buffy zagryza usta) To jest ja, Buffy. Musisz mnie zabić, zanim zdołam się wydostać.

BUFFY: Będziesz siedział w zamknięci, zostaniesz tu, dopóki nie dowiemy się-

SPIKE: Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się dlaczego nie możesz tego zrobić? Pozbyć się mnie, po tym wszystkim, co zrobiłem tobie, ludziom wokół ciebie. To nie miłość, oboje to wiemy.

BUFFY: Walczyłeś razem ze mną. Ratowałeś ludzi-

SPIKE: Nie rób tego, nie sprowadzaj tego szlachetnych czynów. Oboje znamy prawdę. Lubisz, kiedy cię krzywdzę.

BUFFY: Nie.

SPIKE: Potrzebujesz bólu, który ci sprawiamy. Potrzebujesz nienawiści. Potrzebujesz tego, żeby wykonywać swoją pracę, żeby być pogromczynią.

BUFFY: Nie! Nie nienawidzę w ten sposób ani ciebie, ani samej siebie. Już nie. Sądzisz, że masz wgląd we wszystko, bo twoja dusza zaznała krwi. Nie znasz mnie! Nawet nie znasz samego siebie. Czy to ty zabiłeś tych ludzi z piwnicy? Czy to ty zabiłeś te dziewczyny?

SPIKE: Nie było tam nikogo innego.

BUFFY: (z naciskiem) To nieprawda. Posłuchaj mnie, nie żyjesz dzięki nienawiści, czy bólowi. Żyjesz, bo widziałam jak się zmieniłeś. Bo widziałam ciebie.

SPIKE: (rzuca się w jej stronę, powstrzymują go łańcuchy) Udawałem.

BUFFY: To byłoby prostsze, prawda? Ale tak nie jest. Stanąłeś na przeciw swojego demona i walczyłeś. Zaryzykowałeś wszystko, żeby stać się lepszym.

SPIKE: Buffy…

BUFFY: I możesz nim być. Jesteś. Może tego nie widzisz, ale ja widzę. Naprawdę. Wierzę w ciebie, Spike.

(Cięcie. Nagle przez wszystkie drzwi i okna, również te świeżo wstawione przez Xander’a, wpadają ludzie w habitach.)

(Cięcie. Wood kopie grób na jakimś pustkowiu, niedaleko stoi jego samochód, którego światła oświetlają miejsce w którym kopie. Do wykopanego dołu wrzuca ciało Jonathan’a i zaczyna je zakopywać.)

(Cięcie. Dom Buffy, pomiędzy Scooby Gang’iem a „ludźmi” w habitach wywiązuje się walka, dość chaotyczna w sumie. Ale za to np. Dawnie radzi sobie całkiem nieźle.)

(Cięcie. Na łóżku leży związany Andrew, nagle zaczyna zbliżać się do niego „ludź” w habicie. Okazuje się, że jest to demon, zupełnie taki, jakie widzieliśmy w Amends w 3 serii. Demon wyciąga dwa ostre noże, zamachuje się nimi, Andrew stacza się z łóżka, Buffy zaczyna walczyć z demonem, do walki włącza się drugi demon.)

(Cięcie. W salonie Dawn podnosi się z podłogi. Chce zamachnąć się siekierą na leżącego na podłodze demona, ten jednak podcina ją. Demon wyciąga nóż i chce zabić Dawn, nagle obrywa jednak od Xander’a.)

(Cięcie. Wracamy do Buffy. Andrew stara się uciec z pokoju, Buffy chwyta go i używa jak broni, po czym dorzuca na bok. Zabiera jednemu z napastników noże i zabija nimi oba demony.)

XANDER: (wpada do pokoju) Buffy!

BUFFY: Dawn?

XANDER: Nic jej nie jest. To wszyscy sądziłem, że jest ich więcej.

BUFFY: (z przerażeniem o oczach) Spike! (oboje wybiegają z pokoju)

(Cięcie. Buffy i Xander zbiegają do piwnicy, na ścianie wiszą puste kajdany.)

(Cięcie. Willow wchodzi do salonu z apteczką. Anya i Dawn siedzą na kanapie przykryte kocem. Na podłodze leży ciało demona. Do pokoju wchodzą Buffy i Xander.)

XANDER: Byli tacy szybcy i zorganizowani.

BUFFY: Cały czas chcieli dostać Spike’a.

XANDER: A my stanęliśmy im na drodze.

BUFFY: (podchodzi do ciała demona, który ma zrośnięte powieki, na których widnieją dziwne symbole) Znam ich. Kiedyś już z nimi walczyłam. Nie zostaliśmy nawiedzeni, tu nie chodzi o żadnego demona. To cały czas było to, duchy Spike’a, ludzie, których widzieliście. To spod nas, to wszystko to samo. Wiem z czym walczymy. Z Pierwszym.

(Cięcie. Londyn, kwatera Rady, która wygląda jak pobojowisko, porozrzucane akta, biegający ludzie. Mężczyzna rozmawia z Travers’em.)

MĘŻCZYZNA: Zabrali teczki, przejrzeli dane. Straciliśmy placówki w Monachium, Szwajcarii i Rzymie. A informacje dochodzą aż z Melburn.

KOBIETA: Proszę pana, zostaliśmy sparaliżowani.

TRAVERS: W porządku, wciąż mamy ludzi, którzy wierzą. Nadal mamy kapitanów dla naszych dusz.

KOBIETA: Tak, proszę pana.

TRAVERS: Panie i panowie nasze obawy się sprawdziły. Pierwsze Zło wypowiedziało wojnę naszej placówce, pierwsze uderzenie było celne. Sądzę, że nadszedł czas, abyśmy oddali cios. Potrzebuję informacji o wszystkich pozostałych placówkach. Zarządźcie najwyższy stopień gotowości, sprawdzacie tu taktyków tak szybko, jak to tylko możliwe. Rozpoczynamy przygotowania do mobilizacji. Chcę, żebyśmy byli gotowi do podjęcia działań, gdy to się zacznie.

MĘŻCZYZNA2: Proszę pana-?

TRAVERS: Złożymy wizytę w piekielnych Ustach. Moi przyjaciele nadeszły czasy, w których musimy się sprawdzić. Gotowość 24 godziny na dobę, przy boku Rady odbędziecie swoją wojnę.

(Cięcie.Widzimy budynek Rady z zewnątrz, nagle wstrząsa nim potężny wybuch.)

(Cięcie. Widzimy twarz Spike’a, obok niego na stoliku leżą narzędzia tortur. Demony w habitach przywiązują Spike’a do drewnianych belek. Przed Spike’iem stoi EvilSpike.)

EVILSPIKE: Pewnie oczekujesz wyjaśnień, ale ja zawsze ceniłem starą dobrą klasykę. (Demon bierze jeden z noży i rozcina skórę Spike’a, Spike krzyczy z bólu) Oh, nie patrz się tak na mnie, chciałem to zrobić szybciej, ale oni lubią zwracać na siebie uwagę.(Spike znowu krzyczy z bólu) To ty nie potrafiłeś wykorzystać okazji, to ty nie mogłeś się zając tym, jak o ma na imię? To ty musiałeś dokonać przełomu, żeby się czegoś o sobie dowiedzieć. (Spike jęczy z bólu) Więc teraz to ty będziesz czynił honory. (EvilSpike zmienia się w EvilBuffy.) W sumie to cieszę się, że sprawy tak się potoczyły. Chciałam, żeby Andrew się wykrwawił, ale ty wyglądasz o wiele lepiej bez koszuli. (drewniana konstrukcja podnosi się do góry, z ran na ciele Spike’a zaczyna cieknąć krew) Szczerze mówiąc znudziło mi się już robienie wszystkiego samej. Nadszedł czas, żeby sprowadzić tu kogoś ważniejszego. Powiedz Spike, chcesz zobaczyć jak wygląda prawdziwy wampir? (Jego krew zaczyna spływać na pentagram, na którym wcześniej leżało ciało Jonathan’a. Nagle pentagram zaczyna się składać, jego środek zapada się, a ze środka wydostaje się scary wampir, żeby wyobrazić sobie jak wygląda połączcie: skórzane ubranko Władcy, z jego łysiną, twarzą, a szczególnie zębami Orka z małym dodatkiem ogólnego wygląda, a zwłaszcza paznokci Nosferatu. A no i oczywiście to coś przeraźliwie warczy ;) Koniec odcinka :)))



Autor: Technopagan


~Ender's SMG~*~BuffyPedia~

"Buffy The Vampire Slayer" TM and © (or copyright) Fox and its related entities. All rights reserved. This web site, its operators and any content on this site relating to "Buffy The Vampire Slayer" are not authorized by Fox.