~ Goodbye Iowa ~

translated by Technopagan


Tłumaczenie oryginalnie umieszczone w Buffypedii (www.buffypedia.prv.pl)

[Nie zmieniaj powyższych linii]



Po raz pierwszy wyemitowany: 15/02/2000
Reżyseria: David Solomon
Scenariusz: Marti Noxon
Spis postaci: ADAM / Angleman / Anya / Boy / Buffy / Commando / Demon / Forrest / Giles / Graham / Narrator / Riley / Spike / Tara / TV / Voice / Walsh / Willow / Willy / Xander
Nowe postaci: Engelman / Engleman / Maggie / Newswoman / Scientist / Speaker voice / Unseen military guy
Użyta broń: Karabin Kołek Pistolet Włócznia


"Żegnaj Iowo"

(Cięcie. Mieszkanie Gilesa. Kontynuacja sceny z poprzedniego odcinka "The I In Team", brakuje może pięciu minut. Buffy rozmawia z Gilesem, Willow siedzi na jego biurku, Spike siedzi na schodach prowadzących na piętro, Xander i Anya siedzą pod ścianą na skrzyni z bronią. )

BUFFY: Maggie wysłała mnie do tuneli z bronią paraliżującą, a zaraz po tym nie wiadomo skąd zjawiła się cała chmara  demonów.

XANDER: (z ironią) Cóż za zbieg okoliczności.

BUFFY: A później zatrzasnęło się za mną  wejście, więc próbowałam strzelić, ale broń nie zadziałała.

GILES: Chcesz powiedzieć, że Maggie cię wystawiła?

BUFFY: Dokładnie, wysłała mnie na pewną śmierć.

SPIKE: Muszę ci przyznać jedno blondyneczko, masz fatalny gust jeśli chodzi o facetów. Mam kuzynkę, która poślubiła jednego obrzydliwego demona Fravaloxa, i stwierdzam, że ona ma już lepszy gust od ciebie.

BUFFY: (ze zdziwieniem) A co to ma do rzeczy?

SPIKE: Chyba nie sądzisz, że Riley robił na drutach buciki dla waszych dzieci, kiedy Maggie starała się ciebie pozbyć?

(W pokoju zapada cisza. Buffy spogląda na twarze zebranych i dochodzi do niej co Spike miał na myśli...)

BUFFY: Sądzicie, że Riley miał z tym coś wspólnego?

GILES: Um, prawdopodobnie nie miał, ale, uh, musimy wziąć pod uwagę wszystkie możliwości.

BUFFY: (niezbyt zadowolona z tego co usłyszała) Oczywiście, wszystkie możliwości (Buffy odwraca się, ale po chwili odwraca się z powrotem w stronę Gilesa.) Nie! Maggie postarała się, żeby Rileya nie było w pobliżu, gdy wysyłała mnie na tę samobójczą misję.

WILLOW: No i Riley nie wygląda na kogoś kto mógłby skłamać nawet w najdrobniejszej sprawie, a to nie była drobna sprawa.

XANDER: Will, to właśnie dlatego nazywają się tajnymi agentami.

BUFFY: Teraz wiem tyle, że jeżeli Maggie chciała się mnie pozbyć, to oznacza to, że cała Inicjatywa chciała się mnie pozbyć.

XANDER: Niech zgadnę, pewnie pani niezrównoważona psychicznie Walsh nie jest zachwycona faktem, że cały Scooby Gang wie o ich niecnych zamiarach.

BUFFY: I znowu wracamy do stwierdzenia, że nie jesteśmy tu bezpieczni.

GILES: Co mogło spowodować, że profesor Walsh chciała cię zabić?

BUFFY: (zastanawia się) Nie wiem, uh. Nie była zadowolona z faktu, że zadaje tyle pytań, tego mogę być pewna.

ANYA: Czyli za bardzo się zbliżyłaś do odkrycia czegoś.

GILES: Dokładnie. Tylko co tak bardzo starała się zachować w tajemnicy?

(Cięcie. Ujęcie lasu, słychać śpiew ptaków i inne typowe odgłosy spokojnego lasu. Nagle dostrzegamy wejście do jakiegoś tunelu, wygląda na to, że dawno nie było używane, jest to tajne wyjście z kwatery Inicjatywy. W drzwiach pojawia się Adam. Na lewej nodze ma obręcze stosowane w aparatach korekcyjnych, lewą stronę twarzy i tyłu głowy pokrywa metalowa płytka, tak samo jak okolice serca, prawe ramię i przedramię. Jedyną częścią przypominającą człowieka jest prawa górna część twarzy i włosy. Widzimy, że jego lewe oko jest czerwone, a całe ciało pozszywane z różnych części demonów. W dół, środkiem klatki piersiowej przebiega głęboka blizna. Adam przypomina mieszankę demona, potwora Frankensteina i Terminatora. Wychodząc Adam uśmiecha się.)

(Cięcie. Mieszkanie Gilesa. Buffy wyciąga broń ze skrzyni Gilesa.)

BUFFY: Niech każdy weźmie ze sobą broń, ruszamy.

(Buffy podaje Xanderowi siekierę, a Anji wielki hak- taki jakich używają rybacy.)

XANDER: Przeprowadzimy szturm na kwaterę Inicjatywy, (odważnie) skopiemy im tyłki.

BUFFY: Myślałam raczej o ukryciu się gdzieś.

XANDER: (uszczęśliwiony) Och, dzięki Bogu.

GILES: Buffy. Sądzę, że powinniśmy to przedyskutować.

BUFFY: Musimy się przenieść gdzieś, gdzie nie będą nas szukać. No i musimy mieć jakiś plan.

WILLOW: Możemy iść do mnie.

BUFFY: Ci z Inicjatywy wiedzą, że się przyjaźnimy, zapewne w pierwszej kolejności sprawdzą twój dom. Xander, a co z twoją piwnicą? Nie widzieli nas razem i jest tam wystarczająco miejsca.

WILLOW: (z uśmiechem) Ohh, no i jest tam dyskotekowa kula.

XANDER: Świetnie! Chodźcie i schowajcie się w rozrywkowej piwnicy Xandera.

ANYA: (mało entuzjastycznie) Tak, rozrywkowej.

GILES: Absolutnie się nie zgadzam! Nie będę siedział w tej zawilgoconej norze.

SPIKE: Co, była wystarczająco dobra dla mnie, ale dla ciebie już nie?

GILES: Dokładnie. (siada przy biurku tyłem do drzwi) Poza tym nie wiem, dlaczego nie możemy zostać tutaj. Pfft. Jest mało prawdopodobne, że ludzi z Inicjatywy przyjdą akurat tutaj, że szukać...

(Otwierają się drzwi wejściowe, do mieszkania wchodzi Riley.)

RILEY: Buffy! (wszyscy spoglądają na niego zaskoczeni, Giles o mało nie spada z krzesła, Riley zamyka drzwi i podchodzi do Buffy) Boże, Buffy nic ci nie jest? Co się stało?

BUFFY: (zaskoczona) Wiesz o tym?

RILEY: Wiem, że coś się wydarzyło. Opowiedz mi o tym.

BUFFY: Maggie próbowała mnie zabić.

(W pokoju zapada na chwilę cisza.)

ANYA: (idąc im z "pomocą")  Nie udało się jej, ale i tak wszyscy są wkurzeni.

RILEY: Ok, opowiedz mi po kolei jak to było. Musi być jakieś...musiała zajść jakaś pomyłka.

XANDER: To nie była żadna pomyłka. A ty skąd wiesz, że coś się stało?

RILEY: Byłem w terenie, ale wróciłem...i nie jestem pewien... Posłuchaj, nie wyciągajmy pochopnych wniosków i...

(Riley spogląda przez ramię Buffy i dostrzega Spikea nadal siedzącego na schodach, po czym robi krok w tył, jest zszokowany widokiem wampira.)

BUFFY: Co się stało?

RILEY: To jest więzień 17.

SPIKE: Uh, nie! Ja (usiłuje naśladować amerykański akcent, całość wychodzi komicznie) jestem tylko przyjacielem Xandera. Pfftt. (Spike gubi wątek) A niech was! Tak, to ja.

BUFFY: To jest Spike. On, um...to jest bardzo długa historia, ale on nie jest już zły.

(Spike podnosi się, urażony.)

SPIKEL Hej! Co to, to nie. Nadal jestem zły, tylko...już nie mogę gryźć ludzi, i to przez nich.

(Spike wskazuje ruchem głowy Rileya.)

RILEY: Przeszukiwaliśmy cały teren w poszukiwaniu go, a wy cały czas wiedzieliście, gdzie on jest?

BUFFY: To nie było tak.

RILEY: Więc jak? Co on tutaj robi?

SPIKE: Zostawiam was i wasze sprawy. (podchodzi do drzwi i ściąga z wieszaka swój skórzany płaszcz.) To samo mogę oglądać w serialach. A tak przy okazji. To jakbyś chciał ją zabić. (Spike odwraca się z wielkim uśmiechem i uniesionymi w górę dwoma kciukami. Buffy i Willow rzucają mu dezaprobujące spojrzenie. Spike wybiega na zewnątrz, na słońce, przykrywając głowę i ręce płaszczem.)

RILEY: Buffy, co to miało być? Ukrywasz u siebie zbiegów?

XANDER: A może byś się od niej odczepił i pozwolił jej zadawać pytania? Twoja szefowa właśnie starała się ją przerobić na karmę dla demonów.

(Riley rozgląda się w około. Giles krzyżuje ramiona.)

RILEY: N-nie widziałem dużo, nie było mnie tam, unnhh. Profesor Walsh powiedziała mi, że nie żyjesz, a potem zobaczyłem twoją twarz na monitorach. Ummph. Nie, to nie mogła być sprawka profesor Walsh. Ummph. Coś musiało ją do tego zmusić. Coś ummph , nie wiem, kontrolowało ją.

GILES: (łagodnie) Sądzimy, że Buffy była zbyt dociekliwa, że usiłował się zbliżyć do czegoś, ze profesor Walsh starała się ukryć. Nie wiesz co by to mogło być?

BUFFY: Może 314? Może to o to chodziło.

RILEY: Może chciała cię tylko sprawdzić. Może to były tylko ćwiczenia?

BUFFY: Więc dlaczego powiedziała ci, że nie żyję? Riley to nie był test.

GILES: (nadal łagodnie) Słyszałem plotki o tym, że Inicjatywa nie zajmuje się dokładnie tym, o czym was informowano. Podobno pracują na czymś, um, co mogłoby zaszkodzić nam wszystkim.

RILEY: Nie! Nic-nic takiego nie ma tam miejsca.

BUFFY: Riley!

RILEY: Wiedziałbym o tym!

BUFFY: Nie jesteśmy niczego pewni, ok? Tylko próbujemy zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.

RILEY: Nie powinienem tu być. Sam się wszystkiego dowiem. ( kieruje się w stronę drzwi)

BUFFY: (ruszając za nim) Riley.

RILEY: Nie. Tylko, umph, przepraszam.

(Riley wychodzi.)

(Cięcie. Wracamy do zalesionego terenu. Widzimy małego chłopca, ma około 7 do 9 lat, siedzi na ziemi i bawi się lalką w zbroi, obok niego leży jego rower. Adam dostrzega dziecko i podchodzi do niego. Chłopiec nie zauważa Adama aż do momentu, gdy ten jest już bardzo blisko. Chłopiec spogląda na niego z wyrazem zafascynowania na twarzy.)

ADAM: Czym jestem?

(Chłopiec wstaje.)

CHŁOPIEC: Jesteś potworem.

ADAM: (pogodzony z tą opinią) Tak myślałem. ( zaciekawiony) A ty czym jesteś?

CHŁOPIEC: Ja? Jestem chłopcem.

ADAM: (zaciekawiony) Chłopcem. Jak działasz?

CHŁOPIEC: (szczerze) Nie wiem, po prostu działam.

(Chłopiec wskazuje na miejsce na przegubie dłoni Adama z którego wystaje koniec ostrza.)

CHŁOPIEC: Co to jest?

(Adam podnosi rękę i spogląda na swój nadgarstek, potem spogląda na chłopca i uśmiecha się, jego wyraz twarzy mówi "zaraz się dowiesz".)

(Cięcie. Przybity Riley przechadza się po terenie kampusu w nocy, mija siedzącą na ławce parę, potem samotnego studenta.)

(Cięcie. Angelman wchodzi do ciemnego laboratorium, usiłuje włączyć światło, przełącznik jednak nie działa.)

ANGELMAN: Doktor Walsh? (powoli zamyka drzwi) Adam?

(Angelman zaczyna ostrożnie iść przed siebie, jednak potyka się i upada, zauważa czerwoną ciecz na swoich rękach i uświadamia sobie, że jest to krew. Niedaleko niego w kałuży krwi leży ciało Maggie Walsh. Angelman z przerażeniem cofa się.)

(Cięcie. Ujęcie dyskotekowej kuli z lat 70-tych wiszącej w piwnicy Xandera. Słyszymy odgłos silnika. Odbite od kuli światło pada prosto na twarz Gilesa, co oczywiście budzi go. Giles spał na czymś w rodzaju plastikowego, dmuchanego fotela. Kamera przechodzi za prowizoryczną zasłonę z koców, za którą Willow, Anya i Buffy oglądają bajki. Kojot właśnie zrzuca wielką kulę zawieszoną na łańcuchu na Strusia Pędziwiatra, kula nie trafia w Strusia i zataczając pełne koło uderza prosto w Kojota.)

BUFFY: (sceptycznie) Coś takiego nie jest możliwe.

WILLOW: Cóż, Buffy, to dlatego mówi się na to kreskówki a nie filmy dokumentalne.

GILES: (przechodząc przez zasłonę z koców) Musicie robić tyle hałasu? Głowa mi pęka.

(Giles wyłącza telewizor i udaje się z powrotem do "siebie".)

WILLOW: (uśmiechając się) Ktoś tu nie jest rannym ptaszkiem.

GILES: Wiesz, zupełnie nie rozumiem dlaczego nie wyspałem się na tej imitacji piłki plażowej.

ANYA: Za każdym razem, gdy się tylko poruszyłeś wydała z siebie taki piszczący odgłos. To było irytujące.

GILES: Naprawdę? To ciekawe, że słyszałaś to pomimo swojego niedźwiedziego chrapania.

BUFFY: Dobra, ludzie, możecie przestać, proszę. Wszystko jest już wystarczająco pogmatwane, nie musicie jeszcze odgrywać scenek z życia moich rodziców.

ANYA: (do Gilesa) Przepraszam.

GILES: (do Anji) Ja też.

BUFFY: Dziękuję.

(Giles znika za kocami.)

WILLOW: Wszystko będzie dobrze, Buffy. Riley czuje się pewnie zagubiony, to wszystko.

BUFFY: Sama nie wiem. Teraz może być już tylko gorzej, jego cały świat rozpada się na kawałki.

ANYA: Po tym wszystkim co przeszłaś z Angelem powinnaś sobie sprawić jakiegoś nudnego chłopaka. ( uśmiecha się) Takiego jak Xander. Ale Xandera nie dostaniesz!

BUFFY: Taki był mój plan. Riley miał być zwykłym, nudnym chłopakiem. Mieliśmy robić normalne rzeczy, trzymać się za ręce i takie tam.

WILLOW: Biedna Buffy. Twoje życie zdecydowanie nie jest normalne.

ANYA: Możesz go rzucić. (ostrzegawczo) Ale Xandera nie dostaniesz!

BUFFY: Postaram się to zapamiętać. I tak jest już za późno, jestem już na etapie, kiedy cierpię gdy on cierpi i uśmiecham się, gdy on się uśmiecha.

ANYA: (cicho) Nie znoszę tego etapu.

BUFFY: Muszę to jakoś naprawić.

(Xander schodzi na dół niosąc tacę ze śniadaniem.)

XANDER: Włączcie telewizor. Natychmiast!

(Willow włącza odbiornik i kładzie się z powrotem.)

DZIENNIKARKA: Społeczność Sunnydale jest wstrząśnięta wiadomością o tej straszliwej zbrodni. (zza koców wyłania się Giles, który właśnie mył zęby, szczoteczka nadal tkwi w jego ustach) Nasze źródło z biura koronera doniosło, że chłopiec został zabity narzędziem przypominającym długie ostrze, po śmierci jego ciało zostało okaleczone. Policja nie ma na razie żadnych podejrzanych, a zabójca jest nadal na wolności.

BUFFY: Demon Polagra miał takie długie ostrza w przedramionach. Maggie kazała go dostarczyć w stanie nieuszkodzonym.

GILES: (mówienie sprawia mu pewne trudności, jak każdemu, kto ma pełne usta pasty do zębów) Musiała go wysłać za tobą.

BUFFY: A on zabił nie tego, kogo miał...Boże.

WILLOW: Buffy, to nie twoja wina. (Anya przytakuje jej głową.) Skąd mogłaś wiedzieć.

GILES: Ona ma rację. Nie powinnaś się obwiniać.

(Xander także przytakuje.)

BUFFY: Nie będę. (Buffy wstaje z łóżka, słyszymy "groźną" muzykę Chrisa Becka, Buffy wygląda na złą i zdeterminowaną) Pójdę na miejsce zbrodni i spróbuje się czegoś dowiedzieć. Wy spróbujcie dowiedzieć się czegoś bliżej o Polagrze. Muszę go znaleźć, a jak go znajdę, to zapłaci mi za śmierć tego dziecka. (Muzyka kończy się, a wszyscy przypatrują się Buffy, najwyraźniej zszokowani czymś bardziej, niż jej przemową. Buffy spogląda na swoją pidżamę, powód konsternacji w pokoju.) To zapewne zabrzmiałoby o wiele groźniej, gdybym nie miała na sobie tej piżamy w sushi.

(Cięcie. Dom studencki. Riley idzie do góry po schodach, Forrest zauważa go i dogania.)

FORREST: Hej. Gdzie byłeś przez całą noc? (Riley nie odpowiada, Forrest uśmiecha się) No, moje gratulacje. Widzę, że w końcu prześlijcie z Buffy do kolejnej fazy.

RILEY: (smutny) Nie byłem z Buffy. Byłem sam, musiałem przemyśleć kilka spraw.

FORREST: Jakich spraw?

(Riley wchodzi do swojego pokoju i zamyka drzwi za Forrestem.)

FORREST: To nie brzmi dobrze. Co jest?

RILEY: Profesor Walsh usiłowała zabić Buffy.

FORREST: Co? Buffy ci to powiedziała, to znaczy, masz na to jakiś dowód?

RILEY: Widziałem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć, że to prawda.

FORREST: Nie rozumiem. Dlaczego miałaby to zrobić?

RILEY: Nie wiem. (zaczyna chodzić w kółko po pokoju) Buffy sądzi, że za bardzo się zbliżyła do czegoś – że profesor Walsh chciała coś ukryć.

FORREST: Nie sądzę, żeby to był argument przeciwko profesor Walsh. Buffy wtyka nos w nie swoje sprawy.

RILEY: Co?

FORREST: (wkurzony) Jest denerwująca. Cały czas tylko pytała dlaczego to, a dlaczego tamto.

RILEY: (zaskoczony tym stwierdzeniem) I uważasz, że tym zasłużyła sobie na śmierć?

FORREST: Nie wiem. Może profesor Walsh odkryła, że Buffy zrobić coś złego. Przyszło ci to w ogóle na myśl?

RILEY: Dlaczego tak strasznie drażni cię to, że się z nią umawiam? To dlatego, że jest od ciebie silniejsza?

FORREST: Drażni mnie to, że wykorzystuje ciebie, żeby infiltrować naszą organizację.

RILEY: (podnosząc głos) Czyli jest szpiegiem? Hmpph...chyba zwariowałeś. (odwraca się do Forresta plecami)

FORREST: Riley pomyśl tylko, profesor nie jest głupia, jeśli próbowała zabić Buffy, miała do tego powody.

(Wchodzi Graham Miller.)

GRAHAM: Słuchajcie...

RILEY: Nie teraz.

(Graham nie wychodzi.)

FORREST: Forrest o co chodzi?

GRAHAM: (bierze głęboki oddech) Profesor Walsh nie żyje.

(Cięcie. Laboratorium Inicjatywy. Riley wchodzi żeby obejrzeć ciało Walsh, nad którym klęczy dwóch naukowców. Dwóch żołnierzy pilnuje wejścia. Forrest przybywa chwilę po Rileyu.)

FORREST: Popatrz na tę ranę. Została zabita czymś przypominającym kołek, nie sądzisz?

RILEY: Co?

FORREST: Sądzę, że z tym kojarzy mi się tylko jedna osoba.

RILEY: (ostrzegawczym tonem) Lepiej żebyś nie mówił tego, co jak sądzę style='mso-spacerun:yes'> masz na myśli. Nie wiemy kto to zrobił – demon Polagra miał długie ostrza w rękach.

(Riley odchodzi. Forrest idzie za nim.)

FORREST: Człowieku, przecież to sprawka twojej dziewczyny.

(Riley łapie Forresta za koszulę.)

RILEY: To poważne oskarżenie. Lepiej bądź gotowy na poniesienie jego konsekwencji.

(Forrest odpycha Rileya.)

FORREST: Poniosę je. Jest zaślepiony tą wariatką, a ja mam już tego dość.

RILEY: (groźnie) Wystarczy.

(Doktor Angelman wkracza pomiędzy nich.)

ANGELMAN: Przestańcie. Okażcie odrobinę szacunku. Wszyscy jesteśmy zdenerwowani, ale kłótnie nic nam tu nie pomogą. Profesor Walsh nie chciałaby tego.

RILEY: Nie, proszę pana. (cofa się o kilka kroków)

ANGELMAN: Dobrze. Waszyngton przyśle tu grupę, która przeprowadzi wewnętrzne dochodzenie. Zostałem poinformowany, że mamy czekać na ich rozkazy.

RILEY: Jak to czekać? To jest robota tego demona, którego złapaliśmy w zeszłym tygodniu, Polagry.

ANGELMAN: Prawdopodobnie, tak. Wygląda na to, że zeszłej nocy demon Polagra uciekła tunelem 72.

RILEY: Czyli jest gdzieś na zewnątrz?

ANGELMAN: Obawiam się, że tak.

RILEY: Więc musimy go znaleźć.

ANGELMAN: Waszyngton rozkazał abyśmy nic nie robili do ich przybycia. Przykro mi. Teraz wracajcie do swoich kwater. Nic tu po was.

(Cięcie. Riley stoi wśród kilku komandosów.)

RILEY: Słuchajcie. Angelman może sobie mówić co chce, ale to ja tu dowodzę, przynajmniej dopóki ci z Waszyngtonu nie zarządzą inaczej. Demon jest na wolności, więc przebierzmy się i idźmy na patrol, zabierzmy ze sobą naładowaną broń. Panowie, ćwiczenia się skończyły. Teraz czas na praktykę.

(Cięcie. Komandosi z Inicjatywy przeszukują mauzolea i krypty na jednym z cmentarzy w Sunnydale.)

GŁOSY: Ruszać się. Wchodzimy. Zacieśnić obwód. Cofnąć się.

(Forrest Graham wchodzą do krypty.)

FORREST: Ktoś tu sobie mieszka.

GRAHAM: Może to jakiś bezdomny?

FORREST: Możliwe, albo to kryjówka demonów.

GRAHAM: Ale nie Polagry.

FORREST: Co za różnica? Jak zobaczę demona, to go zabiję.

(Graham kładzie rękę na telewizorze.)

GRAHAM: Jeszcze ciepły.

(Podchodzą do kamiennego sarkofagu i zdejmują z niego pokrywę, ale w środku znajdują jedynie kości.)

FORREST: Niech to diabli. (rozbija kolbą pistoletu telewizor) Zwierzęta!

(Spike wygrzebuje się spod kości w sarkofagu i oddycha z ulgą.)

(Cięcie. Miejsce zbrodni ogrodzone żółta, policyjną taśmą. Buffy przygląda się mu z oddali. Za taśmą stoi policjant, ktoś w cywilnym ubraniu i dwóch ludzi z ambulansu. Za Buffy pojawia się Riley ubrany w swój "roboczy" strój.)

RILEY: Buffy, cześć.

BUFFY: Cześć. Posłuchaj, przepraszam z to co się stało. A ta cała sprawa ze Spikeiem nie jest wcale aż taka skomplikowana na jaką wygląda, dobra, może jest. Ale mam wytłumaczenie, która jest prawie całkowicie przekonywujące. Hej. Usiłuję cię przeprosić. A sądzę, że to ważna rzecz, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że o mało nie zostałam pokarmem dla demonów. A teraz powinieneś mnie pogłaskać i dać kość w nagrodę.

RILEY: Maggie nie żyje.

(Zapada cisza.)

RILEY: Teraz pewnie jesteś zadowolona.

BUFFY: Jak możesz mnie pytać o coś takiego? Oczywiście, że nie jestem zadowolona. Co się stało?

RILEY: To tajne.

BUFFY: Tajne...(po chwili) Polagra. Zabił ją i uciekł, prawda? (Riley nie odpowiada, ale po jego wyrazie twarzy widać, że Buffy się nie myli) Znajdę go. Znajdę i zabiję. A wtedy będziesz mógł przestać pytać mnie o to, jak wielką przyjemność sprawia mi to wszystko.

(Buffy odchodzi.)

(Cięcie. Słyszymy pukanie do drzwi. Otwiera je Tara.)

WILLOW: Cześć.

TARA: Właśnie dostałam twoją wiadomość, byłam w klasie, ale chciałam od razu do ciebie zadzwonić.

WILLOW: Świetnie się bawiłam wczoraj wieczorem, i te wszystkie zaklęcia.

TARA: Tak, to było ciekawe.

WILLOW: Mam nadzieję, że nie myślisz, że przychodzę do ciebie tylko ze względu na zaklęcia. To znaczy, naprawdę lubię z tobą rozmawiać i umawiać się i takie tam.

TARA: Wiem o tym. Ale teraz chodzi ci o zaklęcie.

WILLOW: Tak.

(Tara uśmiecha się.)

WILLOW: Ale to tylko dlatego, że to bardzo ważne. Chodzi o to...

TARA: Naprawdę nie musisz mi się tłumaczyć. Myślałam, uh, o tym ostatnim zaklęciu...cały dzień.

WILLOW: Serio?

TARA: Mmmhmm.

WILLOW: To też powinno być całkiem fajne. Wezwiemy boginię Thespię, żeby pomogła nam zlokalizować położenie demonów.

TARA: Boginię Thespię? Jesteś pewna, że jesteśmy na to gotowe?

WILLOW: Ty i ja! Oczywiście.

TARA: Dobrze. Jeśli tak mówisz.

(Cięcie. Bar u Williego. Buffy wchodzi. Willy pochyla nad barem dając Buffy znak, żeby się do niego zbliżyła. W barze siedzi kilka demonów, piją, rozmawiają.)

WILLY: Dobijasz mnie.

BUFFY: Też mi ciebie brakowało. Zmieniło się tu.

WILLY: Tak, wiem. Postanowiłem zmienić pare rzeczy w moim życiu. Chcę się pozbyć starego imageu.

BUFFY: Czyli dwulicowości?

WILLY: Uh Hunh. Pewnie sądzisz, że tak tylko mówię. Ale po spotkaniu z tymi apokaliptycznymi demonami doznałem duchowego odnowienia.

BUFFY: To fajnie, ale mi potrzebne są informacje o demonie Polagra.

WILLY: I właśnie o tym mówię. Już nie zajmuję się takimi rzeczami, całe to miejsce nabrało teraz klasy, nazywa się teraz "U Willyego". Mam porządną klientelę, kupiłem nowy sprzęt do kuchni, demony uwielbiają kurze nóżki. Słuchaj, jak zobaczą, że z tobą gadam, to pomyślą, że nadal jestem starym Willym, grającym na dwa fronty.

BUFFY: Czyli muszę cię uderzyć, tak?

WILLY: Tylko raz i nie tak żeby bolało, to ma tylko tak wyglądać.

(Buffy przygotowuje się do ciosu.)

WILLY: Ohhh. Ał.

BUFFY: Jeszcze nie. Nawet cię jeszcze nie dotknęłam.

WILLY: Przepraszam, racja, no dobrze, już. Zaczekaj. ( głośniej i z dramatycznym wyrazem twarzy) Nie! Nic ci nie powiem!

(Buffy wymierza mu uderzenie w twarz. Willy łapie się za nos.)

WILLY: Ohhh! Ał!

BUFFY: Co wiesz o Polagrze?

WILLY: Jakaś się tu kręciła tydzień, albo dwa temu. Ale podobną ją złapaliście, ty i ci goście z wojska.

BUFFY: I nic więcej nie słyszałeś?

WILLY: Tak, z tego co wiem został zlikwidowany.

BUFFY: A ci wojskowi? Co o nich wiesz? Słyszałeś coś o 314?

(Do baru wchodzi Riley.)

BUFFY: Co ty tutaj robisz? Śledziłeś mnie?

RILEY: Powiedziałaś, że chcesz wytropić Polagrę, więc postanowiłem ci pomóc. Ale widzę, że ty zamiast polować na demony, zaprzyjaźniasz się z nimi. Znowu! Sądziłem, że je zabijasz, a nie stawiasz im drinki.

BUFFY: To było bardzo mądre, oficerze Riley. W siłach specjalnych nie uczyli was o działaniu pod przykrywką? 

RILEY: Ja mówię poważnie Buffy. Co ty tutaj robisz?

WILLY: Wpadła na drinka jak wszyscy. Może ty też usiądziesz i się wyluzujesz?

RILEY: (do Buffy) Powiedz mi, kim ty jesteś?

WILLY: Ja nie żartuję. Może podam ci trochę kurzych nóżek?

RILEY: (do Willyego) Hej, może byś się zamknął?

WILLY: Słuchaj, ja tylko...

RILEY: Po prostu się zamknij! A może chciałbyś pójść ze mną do laboratorium. Jestem pewien, że byliby zainteresowani...czymkolwiek jesteś.

BUFFY: Zostaw go Riley, on jest człowiekiem.

RILEY: Więc, jest człowiekiem?

(Riley ma drgawki.)

BUFFY: Trzęsiesz się.

RILEY: Tylko pomaga demonom, czyli jest dobry, ja ty?

(Riley łapie Buffy za ramię.)

RILEY: Chcę znać prawdę, Buffy, i to już!

BUFFY: Znasz prawdę. Jesteś wściekły przez to co się stało z profesor Walsh. Puść mnie.

(Buffy wyrywa mu rękę. Starsza kobieta usiłuje wyjść z baru.)

RILEY: Stój! (odwraca się i mierzy do niej z pistoletu) Nikt stąd nie wyjdzie, dopóki ja mu nie pozwolę! ( jego ręka trzęsie się)

WILLY: Hej! Mamy tu zasady, żadnego zabijania. ( Willy wskazuje na tabliczkę z napisem "Nie zabijamy".)

RILEY: Oczywiście. Ale ostatnimi czasy żadne reguły się nie sprawdzają. Gdybym teraz strzelił, nie wiedziałbym czy mam przed sobą tylko zwłoki, czy też wkurzonego wampira.

BUFFY: Riley.

RILEY: (coraz bardziej nerwowo) Komu mam wierzyć? Kiedy coś brzmiącego jak stek kłamstw, okazuje się być prawdą.

BUFFY: (łagodnie) Riley.

(Zapada cisza. Starsza kobieta zaczyna płakać. Dłoń Rileya nadal się trzęsie, po chwili odkłada broń na bar, rozbijając przy tym kilka szklanek. Buffy podchodzi do niego.)

RILEY: Co się ze mną dzieje?

(Cięcie. Piwnica Xandera. Riley siedzi na łóżku, opiera głowę na dłoniach. Buffy siedzi koło niego i zakłada mu na plecy koc, Riley ściąga go.)

BUFFY: Riley, może lepiej żebyś się położył. Byłoby ci wygodniej.

(Riley trzęsie się, drapie się w lekko już krwawiącą dłoń.)

BUFFY: Przestań.

(Buffy bierze go za rękę.)

RILEY: Nie mogę. Czuję, jakby coś było we mnie.

BUFFY: Nie ma. Ranisz sam siebie. Już dobrze, ciiii.

(Buffy ściąga z głowy chustkę i odwiązuje nią dłoń Rileya.)

RILEY: Sądziłem, że wiem wszystko, a ja nie wiem nic.

BUFFY: (łagodnie) Ciii. Jesteś chory. Jak tylko trochę odpoczniesz...

RILEY: (nadal drżąc) Nie. Buffy, ja ...już nic nie wiem. Nie wiem co się dzieje. Kto jest dobry, a kto zły. Może to ja jestem zły, może to mnie powinnaś zabić.

BUFFY: Nie! Nie warz się nawet tak myśleć. ( gładzi go po policzku) posłuchaj mnie, jesteś chory. Musisz się wyspać. Proszę, połóż się, zrób to dla mnie, dobrze?

(Riley kładzie się i zwija w kłębek, jego oddech się uspokaja, prawdopodobnie zasypia. Buffy wychodzi za zasłonę z koców.)

(Cięcie. Ujęcie z drugiej strony koców.)

GILES: Co z nim?

BUFFY: Nie zachowuje się tak, tylko ze względu na szok. Dzieje się z nim coś innego i jest coraz gorzej.

ANYA: Sądzisz, że profesor Walsh coś mu zrobiła?

BUFFY: Nie wiem, ale mam zamiar się dowiedzieć.

XANDER: To będzie trudne, zwłaszcza, że Maggie nie żyje.

BUFFY: Gdzieś na pewno trzymała zapiski, o Rileyu, o 314, o tym wszystkim. I założę się, że nie była jedyną osobą, która o tym wiedziała.

XANDER: Jaki jest twój plan?

BUFFY: Giles i Anya nadal będą starali się czegoś dowiedzieć. Xander i ja pójdziemy do Inicjatywy.

ANYA: Hej! Pamiętaj, nie dostaniesz Xandera! I chodzi mi też o to, że nie pozwolę ci go narażać.

BUFFY: Tylko on ma doświadczenie w tej dziedzinie.

ANYA: Przecież nie był w wojsku, był żołnierzem przez jedną noc.

XANDER: W porządku, Anya. Już pomagałem Buffy w takich sprawach.

ANYA: A nie mógłbyś jej pomóc w inny sposób? Nie mógłbyś, nie wiem...kserować ulotek?

(Xander bierze Anję za rękę.)

XANDER: Będę na siebie uważał, obiecuję.

GILES: Jak masz zamiar dostać się do Inicjatywy? Jestem pewien, że, uh, ich system bezpieczeństwa jest nie do obejścia.

BUFFY: Mam nadal moją przepustkę. Mam nadzieję, że Maggie nie zdążyła jej unieważnić.

GILES: Jeśli chodzi o informacje o Polagrze.. O-obawiam się, że nie dowiedzieliśmy się zbyt wiele.

BUFFY: Więc, musimy szukać nadal.

(Cięcie. Pokój Tary. Na podłodze siedzi Willow i Tara, koło nich na rogach kwadratu są ustawione cztery różne kryształy.)

TARA: Więc ten kwadrat przedstawia Sunnydale?

WILLOW: Tak, to jak mapa. Weźmiemy te magiczne proszki, a po wypowiedzeniu zaklęcia, rozsypiemy go równocześnie nad kwadratem.

TARA: I co się stanie?

WILLOW: To jest najlepsze, kiedy te proszki się zmieszają, a Thespia zostanie prawidłowo wezwana, nad miejscami w których znajdują się demony pojawi się mgiełka i będzie w innym kolorze dla danego rodzaju demona.

TARA: Wow.

WILLOW: Gotowa?

(Tara potwierdza skinieniem głowy. Willow nasypuje trochę zielonego pyłu na dłoń Tary, potem trochę białego pyłu na swoją dłoń.)

WILLOW: No to zaczynamy.

(Willow zamyka oczy, Tara także.)

TARA: Thespio, kroczymy w cieniu, kroczymy w ciemności. Ty jesteś opiekunką nocy.

WILLOW: Bogini Thespio, władczyni ciemności, błagamy cię, otwórz okno do świata tajemnych istot.

(Willow dmucha i rozpyla proszek nad kwadratem, Tara udaje, że robi to samo, ale niepostrzeżenie obniża rękę i wsypuje swój proszek pod łóżko.)

WILLOW: Z twą wiedzą możemy kroczyć bezpiecznie, obdarz nas swoja łaską, byśmy mogły chwalić twą osobę.

(Willow otwiera oczy, żeby zobaczyć efekt zaklęcia.)

WILLOW: Albo i nie.

(Willow wygląda na zmartwioną. Tara spogląda na dół, a potem na Willow.)

(Cięcie. Akademik Rileya. Buffy ma na nosie okulary, włosy ma upięte wysoko, po pachą niesie złożony w kostkę biały fartuch. Xander idzie za nią, ma na sobie wojskowe ubranie, ale przy szyi wystaje mu kawałek białej podkoszulki.)

XANDER: Spokojnie tu.

BUFFY: Tak jest przeważnie o tej po...

(Koło nich przechodzi jakiś mężczyzna. Buffy odczekuje chwilę i przyciska guzik w panelu przy lustrze, po czym staje przed lustrem.)

XANDER: Buff, może przeglądanie się zostaw na później.

BUFFY: Ciii.

(Buffy odpycha Xadnera, tak żeby nie stał naprzeciwko lustra.)

XANDER: Ał! Dlaczego to zrobiłaś?

BUFFY: Przepraszam, ale tylko ja przejdę przez skaner.

XANDER: Fuj...nie chcę tego widzieć.

BUFFY: Przez skaner siatkówki. Za-za parę sekund dowiemy się, czy moja przepustka jest nadal ważna.

XANDER: Albo czy zginiemy z rąk wściekłych komandosów.

GŁOS KOMPUTERA: Skan siatkówki przyjęty. Summers, Buffy.

(Drzwi windy ukrytej za taflą lustra otwierają się, Buffy wchodzi do środka.)

XANDER: Dlaczego jakoś nie cieszy mnie, że wchodzimy do tej ogromnej mikrofalówki?

(Xander wchodzi za Buffy, drzwi się zamykają. Ujęcie windy z góry, drzwi się otwierają, Buffy i Xander wychodzą.)

(Cięcie. Wnętrze kwatery Inicjatywy.)

XANDER: (z zachwytem) A niech mnie.

BUFFY: Wiem.

(Słychać głos dochodzący z głośników, wydający rozkazy.)

XANDER: Teraz już rozumiem. Czy ja też mogę się przespać z Rileyem?

(Buffy dziwnie, i nie ma jej się co dziwić, spogląda na Xandera.)

Z GŁOŚNIKÓW: Doktor Forman proszony do laboratorium...

XANDER: (zauważając zbliżających się do nich żołnierzy) Szybko, udawaj, że mnie całujesz.

BUFFY: (odpychając Xandera) Co, o czym ty mówisz?

XANDER: No co, wiesz. W filmach tak robią, jak chcą się ukryć.

(Słyszymy powtarzający się komunikat z głośnika.)

BUFFY: Nie sądzisz, że ściągnął byś tylko na nas jeszcze większą uwagę.

(Dwóch gości, przez których obecność Xander chciał "się ukrywać", mija ich.)

style='mso-spacerun:yes'> Z GŁOŚNIKA: Agent Owens proszony do pokoju przesłuchań.

BUFFY: Xander jesteśmy w Inicjatywie, tutaj naukowcy i żołnierze nie umawiają się ze sobą.

(Cięcie. Piwnica Xandera.)

WILLOW: Poniosłam totalną porażkę. Całe zaklęcie było dobre, a nie zadziałało.

GILES: Jeśli to będzie dla ciebie pocieszeniem, to nam wcale nie poszło lepiej.

WILLOW: Serio? Co z Rileyem?

GILES: W końcu zasnął, ale nie wygląda to dobrze. A, uh, nasze poszukiwania spełzły na niczym. To znaczy, ten-ten demon nie zachowuje się jak typowa Polagra. To dziecko, które zabił zostało później okaleczone, nie ma żadnych doniesień o tym, żeby Polagry coś takiego robiły.

ANYA: No i Polagry muszą jeść co dwie godziny. Są na dodatek wyjątkowo głupie i duże.

WILLOW: Więc jak zdołałby się ukrywać, w Sunnydale przez co najmniej dwa dni, i to tak żeby nikt go nie widział?

GILES: Dokładnie.

(Willow odchyla koce oddzielające łóżko, okazuje się, że Riley stał tuż za nimi.)

lang=EN-US style='mso-ansi-language: EN-US'>WILLOW lang=EN-US style='mso-ansi-language: EN-US'>: Riley!

lang=EN-US style='mso-ansi-language:EN-US'>RILEY: Gdzie jest Buffy?

WILLOW: Wyszła. Przynieść ci coś?

RILEY: Powiedz mi tylko, gdzie ona jest.

GILES: Riley, powinieneś odpocząć.

(Riley zakłada buty.)

RILEY: Znalazła Polagrę? To o to chodzi?

GILES: Nie, uh, nadal jej szukamy.

RILEY: Więc o co?

WILLOW: Ona poszła dowiedzieć się dlaczego zachorowałeś.

RILEY: Nie jestem chory. (po chwili) Chcecie powiedzieć, że poszła do Inicjatywy?

(Riley bierze swoje rzeczy.)

WILLOW: Riley, ona chce ci pomóc.

(Willow staje przed Rileyem, odgradzając mu drogę na schody.)

RILEY: Ona nie powinna tam iść.

WILLOW: Riley, posłuchaj...

RILEY: Odsuń się od schodów.

WILLOW: Nie, przez ciebie ona zginie.

(Riley odpycha Willow, która upada na podłogę.)

GILES: Hej.

(Riley wbiega do góry po schodach. Giles i Anya pomagają Willow wstać.)

GILES: Wszystko w porządku?

(Cięcie. Kwatera Inicjatywy. Buffy podsłuchuje rozmowę, Xander stoi obok niej.)

ANGELMAN: Ilu jeszcze ludzi jest na zewnątrz bez lekarstw?

NAUKOWIEC: Niewielu, ale są podenerwowani z powodu śmierci profesor Walsh.

ANGELMAN: To niebezpieczne, nie chcę nawet myśleć o szkodach jakich mogą narobić, nie rozumiejąc co się z nimi dzieje. Nie wiedzą, że razem z jedzeniem dostawali leki, więc lepiej sprowadźcie ich tutaj jak najszybciej.

NAUKOWIEC: Udało nam się zlokalizować prawie wszystkich. Kilku było w zły stanie, ale udało się nam go ustabilizować.

ANGELMAN: Ale Finn nie był jednym z nich, prawda?

NAUKOWIEC: Nie.

ANGELMAN: Znajdźcie go. Jest zbyt ważny, nie możemy go teraz stracić.

NAUKOWIEC: W rzeczy samej.

(Cięcie. Bar i Willyego. Słyszymy muzykę.)

MUZYKA: Powtarzałem to już tysiąc razy...

SPIKE: Podwójnego proszę. I ma być dobry, nie chce krwi jakiegoś orangutana.

WILLY: Proszę bardzo.

SPIKE: To był paskudny dzień, nie sądzisz? Ci militarni cały czas się kręcą po mieście, wykurzyli mnie z mojej krypty.

(Na ramieniu Spikea kładzie rękę jakiś demon.)

SPIKE: Co ta ma...

(Spike dostaje w twarz.)

(Cięcie. Inicjatywa.)

ANGELMAN: Informuj mnie na bieżąco. Będę w laboratorium

(Angelman wchodzi do jednego z pokoi, wcześniej przeciągając swoją kartę przez czytnik, Buffy udaje się zatrzymać zamykające się drzwi i wchodzi z nim. Buffy łapie Angelmana za koszulę.)

BUFFY: Za bardzo nie lubię zabijać ludzi, ale nauczyłam się, że w życiu trzeba iść na kompromisy.

ANGELMAN: Zastanawiałem się kiedy się pojawisz.

BUFFY: A niech to! (ściąga okulary) czyli to żadna niespodzianka. (odkłada okulary) W takim razie możesz mi od razu powiedzieć do zrobiłeś Rileyowi, a potem odbędziemy małą wycieczkę do pokoju 314.

ANGELMAN: Ktoś się tu zaraz zjawi, wiesz o tym? Jestem pewien, że już widzieli cię na monitorach.

(Do pokoju wchodzi Riley.)
RILEY: Monitory się tu panu na nic nie przydadzą. Zostały wyłączone jakieś dziesięć minut temu.

BUFFY: Co? Ja tego nie zrobiłam.

XANDER: Dziękujmy więc Bogu za pomoc, a później się zastanowimy co się stało, co, Buff?

ANGELMAN: Finn, natychmiast zabierz tę dziewczynę do aresztu.

BUFFY: Riley, on może nam powiedzieć wszystko co chcemy wiedzieć. Maggie chciała mojej śmierci, prawda?

ANGELMAN: Tak. (spogląda na Rileya) Ale zrozum, Inicjatywa nie ma żadnego interesu w eliminowaniu pogromcy. (teraz patrzy na Buffy) To była decyzja Walsh.

BUFFY: Dlaczego tego chciała? Wyjaśnij mi, jako, że jestem tylko głupią, małą blondynką.

ANGELMAN: Tego nie wiem.

(Buffy zacieśnia uścisk.)

BUFFY: Spróbuj sobie przypomnieć!

ANGELMAN: To było z powodu projektu.

BUFFY: Projektu? Chodziło o 314?

ANGELMAN: To...(spogląda na Rileya) uciekło.

(Riley podchodzi do niego bliżej.)

RILEY: Wystarczy tego! Robisz z niej psychopatkę! Walsh nie była taka, ona była geniuszem!

(Angelman robi gest ręką proszący Rileya to, żeby się uspokoił.)

ANGELMAN: Była. To nie ma...

RILEY: Wszystko co robiła miało pomóc ludziom, a ty chcesz żeby ludzie ją zapamiętali jako wariatkę!

BUFFY: Angelman przyznał, że podawała wam narkotyki.

(Riley przybliża się do Buffy, która puszcza Angelmana.)

RILEY: (wskazując na nią palcem) To wszystko przez ciebie, to od ciebie się wszystko zaczęło.

BUFFY: Może byś mnie chociaż przez chwilę posłuchał, usiłuję pomóc ci odkryć prawdę.

RILEY: Chcesz prawdy? Wiec powiedz mi co jej zrobiłaś, Buffy?

(Riley chwyta ją za ramię, Buffy wyrywa się mu.)

BUFFY: Przestań! Nic jej nie zrobiłam. (Riley ponownie łapie jej ramię, a ona ponownie się mu wyrywa.) Riley, przestań! Tu nie chodzi o nas, wszystko co chcemy wiedzieć jest tutaj, musimy się tylko dowiedzieć co było w pokoju 314.

(Z szybu wentylacyjnego na podwyższeniu zeskakuje Adam.)

ADAM: Ja tam byłem. Rozmyślałem o świecie, zapragnąłem go zobaczyć, poznać. Poznałem wnętrze tego chłopca...i ono było piękne, ale nic mi nie powiedziało o świecie. Przez nie zacząłem tylko czuć, teraz chcę poznać siebie. Dlaczego czuję? Czym jestem? ( zaskakuje o tak sobie z platformy, która jest trzy metry nad ziemią i miękko ląduje) Więc przyszedłem do domu (wkłada dyskietkę z napisem Ad_ do stacji umieszczonej na jego piersiach) jestem w pełni sprawnym biochemicznym demonoidem zaprojektowanym przez Maggie Walsh. Nazywała mnie Adam, a ja ją matką.

ANGELMAN: Adamie, Maggie chciałaby żebyś porzucił swoją misję.

ADAM: Tak. Ale wydaje się, że w mojej budowie został popełniony jakiś błąd. (Angelman blednie) poza materiałem organicznym wyposażony jestem w GP-2 [przyp. system diagnozujący] D-11 [pojęcia nie mam co to jest], detektory podczerwieni, harmoniczny zmniejszasz prędkości, i stałe źródło prądu stałego.

BUFFY: Złożyła się z części innych demonów.

ADAM: I ludzi, i maszyn. Co pozwala mi określić czym jestem, ale nie kim jestem. Mama robiła notatki, notowała informacje techniczne, ale także to co czuła. Tak się dowiedziałem, że mam tu zadanie do spełnienia i że mnie kochała.

RILEY: Ona nie była twoją matką i nie kochała cię!

XANDER: (odrobinę zaniepokojony prawdopodobną reakcją Adama) Musisz go denerwować?

RILEY: Stworzyła cię, bo była naukowcem!

XANDER: (już bardzo zaniepokojony) Riley!

(Adam wyciąga kolejną dyskietkę i wkłada ją do stacji, tym razem miała ona napis Finn.)

ADAM: Riley Finn.

RILEY: Przestań! Te dane...

ADAM: Och! Mama stworzyła także ciebie.

RILET: Maggie nie jest moją matką! Ja mam matkę! Prawdziwą...

ADAM: Która cię urodziła, tak. Ale to Maggie ukształtowała twój cały system, nauczyła cię myśleć, czuć. Podawała ci leki, żeby uczynić cię silniejszym – żeby wzmocnić twój umysł i ciało. Mówiła, że ty i ja jesteśmy jej ulubionymi dziećmi, jej dziełem. Uczyniła z nas braci, rodzinę.

(Riley podchodzi do niego)

RILEY: Nie!!! Nie jestem taki jak ty.

ADAM: Dlaczego to ci sprawia ból? Czy przestałeś brać leki? Czy może ci jej brakuje? Powiedz mi.

RILEY: Zabije cię!!!

ADAM: Nie zrobisz tego. Nie zostałeś do tego zaprogramowany.

RILEY: Nie mogę zostać zaprogramowany, jestem człowiekiem!

ADAM: Wszystko jest tu zapisane (pokazuje Rileyowi dyskietkę) Plany jakie dla nas przygotowała, jak wszystko się odbędzie i jak skończy.

RILEY: Nie...

ADAM: Chcesz się tego dowiedzieć?

RILEY: Nie!!!

(Riley wycelowuje w Adama swój pistolet, ten jednak wytrąca mu go z dłoni, Buffy wkracza do akcji, zostaje jednak powalona jednym ciosem. Riley wymierza Adamowi cios w twarz, ten odwdzięcza mu się tym samym, tyle, że Riley przelatuje nad stołem i ląduje w przeciwnym kącie pomieszczenia. Xander usiłuje odepchnąć Adama, ląduje jednak na ścianie. Buffy wymierza Adamowi kopnięcie w klatkę piersiową, ten uderza ją w twarz, na co Buffy odpowiada uderzeniem w żołądek. Adam ciosem w ramie powala ją jednak na ziemię. Angelman usiłuje uciec. Widzimy, że z ramienia Adama wysunęło się ostrze. Angelman przebiega obok Adama.)

ADAM: Doktorze.

(Ostrze wbija się w środek klatki piersiowej Anglemana, który upada nieżywy na ziemię. Riley łapie od tyłu Adama za gardło, ten jednak uwalnia się z uścisku, odwraca i wbija ostrze w lewy bok Rileya, Riley upada na ziemię. Buffy wymierza Adamowi kopnięcie w plecy, Adam odwraca się od niej i usiłuje dźgnąć ją ostrzem, Buffy robi unik, ale Adam po raz kolejny powala ją na ziemię. Adam podnosi Buffy i rzuca nią w stalowe drzwi, odległe od nich o jakieś trzy metry. Buffy nie podnosi się, komandosi napierają na drzwi wejściowe. Adam rozgląda się.)

ADAM: Dziękuję. To było...bardzo interesujące.

(Adam wchodzi po schodkach na platformę. Słyszymy głosy komandosów zza drzwi.)

KOMANDOS: Odsunąć się od drzwi.

(Adam podciąga się do otworu wentylacyjnego i znika w nim. Buffy przysuwa się do Rileya. Komandosi wywarzają drzwi.)

BUFFY: Riley, nic ci nie jest?

KOMANDOS: Zabezpieczyć pokój. 

XANDER: Był tu demon, uciekł przez przewód wentylacyjny.

BUFFY: To nie był Polagra, wyglądał w połowie jak człowiek.

FORREST: Tak, a ty tylko przypadkiem byłaś w pobliżu.

RILEY: Ona mówi prawdę. Widziałem go. Zabił Angelmana. Już...za nim. (komandosi wykonują rozkaz)

BUFFY: Musimy cię zabrać do szpitala.

FORREST: My się tym zajmiemy.

BUFFY: Jadę z nim.

FORREST: Zabieramy go do wojskowego szpitala.

BUFFY: Nie.

FORREST: (warczy) Odsuń się. Sami się nim zajmiemy, zrozumiano!?

(Komandosi wycelowują broń w Buffy.)

XANDER: (nalegająco) Buffy.

(Komandosi opuszczają broń. Forrest i Graham pomagają Rileyowi iść.)

style='mso-spacerun:yes'> FORREST: Wyprowadzić ich stąd.

(Riley powoli odwraca głowę i spogląda na Buffy.)

RILEY: (słabo) Buffy.

(Cięcie. Jedna z alejek Sunnydale, dokładniej ta za barem Willyego. Słyszymy odgłosy walki. Spike turla się po chodniku i w końcu ląduje na plecach, ma zakrwawioną twarz, ale to jego krew. Demon nachyla się nad nim.)

DEMON: Czego oczekiwałeś, Spike – przyjęcia powitalnego? (Dwa inne demony obserwują sytuację stojąc w drzwiach.) Koniec z uprzejmościami, rozpocząłeś walkę ze światem demonów.

SPIKE: (zszokowany) Walkę?

DEMON: W komitywie z pogromcą. Zabijasz demony, a nam się to nie podoba. (Dwa obserwujące ich demony odwracają się i wchodzą z powrotem do środka.) Jeśli cię tu jeszcze raz zobaczę, zabiję cię. Zrozumiano?

(Demon odchodzi. Spike nie podnosi się.)

(Cięcie. Miasteczko akademickie, dzień. Widzimy spacerujące Buffy i Willow.)

WILLOW: Nie było żadnych wiadomości o Rileyu?

BUFFY: Żadnych. Inicjatywa pewnie zamknęła go w jednym z oddziałów medycznych. Nie ma szans żebym się z nim zobaczyła, nie do czasu, kiedy nie wymyślę lepszego planu niż wtargnięcie tam i danie się zastrzelić.

WILLOW: Lepiej tego nie rób.

BUFFY: Ale co mam w takim razie zrobić? On mnie potrzebuje, a je nie mogę być przy nim.

WILLOW: Znajdziesz jakiś sposób.

BUFFY: Nie mogę teraz całej uwagi skupiać na Inicjatywie, nie dopóki Adam jest na wolności.

WILLOW: Naprawdę jest aż tak wielkim zagrożeniem?

(Siadają na ławce.)

BUFFY: (wzdychając) Ledwo mogłam do dotknąć. Maggie zaprojektowała idealnego wojownika, jest mądry i szybki. Bez problemu dałby radę każdemu z Inicjatywy.

WILLOW: Musi mieć jakiś słaby punkt.

BUFFY: Nie sądzę, jest czystym złem i nie ma oporów w zabijaniu. Nie powinnam im pozwolić zabrać Rileya, powinnam być przy nim.

WILLOW: Jestem pewna, że nic mu nie jest.

BUFFY: To mało prawdopodobne. Wszystko w co do tej pory wierzył okazało się kłamstwem. Został sam, nie ma nic co mogłoby mu pomóc.

(Cięcie. Widzimy korytarz szpitalny, na nim kilku lekarzy i militarnych.)

(Cięcie. W pokoju na łóżku leży Riley, ma zabandażowaną ranę, nadal poci się, ale wygląda już znacznie zdrowiej, wpatruje się w ścianę. Widzimy, że jego dłoń nadal jest owinięta chustką Buffy, Riley podnosi wyżej dłoń i zaciska ją na chustce.)

 


Autor tłumaczenia: Technopagan  

~Ender's SMG~*~BuffyPedia~
"Buffy The Vampire Slayer" TM and © (or copyright) Fox and its related entities. All rights reserved. This web site, its operators and any content on this site relating to "Buffy The Vampire Slayer" are not authorized by Fox.