translated by Technopagan Reżyseria: David Solomon Scenariusz: Marti Noxon Spis postaci: Anya / Buffy / Dawn / Giles / Joyce / Man / Riley / Spike / Tara / Willow / Xander Nowe postaci: Dracula Użyta broń: Kołek Kusza Buffy kontra Dracula (Zbliżenie na Buffy leżącą w łóżku. Buffy zamyka oczy, otwiera je, poprawia się na łóżko, zamyka oczy, po czym znowu je otwiera. Spogląda na zegarek, później na Rileya, który leży tuż obok niej, w końcu wstaje.) (Cięcie. Cmentarz, noc. Buffy goni wampira, wskakuje na nagrobek i odcina drogę wampirowi, rzucając się na niego, oboje lądują na ziemi, po czym wstają. Buffy wymierza wampirowi kopnięcię, wampir usiłuje jej oddać, aleona robi unik, zza kurtki wyciąga kołek i zabija wampira. Zbliżenie na Buffy rozglądającą się dookoła.) (Cięcie. Widzimy nadal śpiącego Rileya. Buffy powoli wchodzi z powrotem do łóżka, układa się koło niego i zasypia.) (Cięcie. Ujęcie słonecznej plaży. Widzimy biegnącą Buffy, która łapie piłkę.) BUFFY: Ha! Przyłożenie! O, niech żyję ja! (Buffy odtańcza szalony taniec radości) (Widzimy uśmiechającego się Rileya do którego Buffy odrzuca piłkę.) RILEY: Czy ktos już ci mówił, że rzucasz jak dziewczyna? (rzuca jej piłkę) BUFFY: (łapie piłkę, marszcząc brwi) Serio? (Riley robi minkę mówiącą, "o tak". Buffy jeszcze raz marszczy brwi, spogląda na piłkę i rzuca ją. Riley obrywa piłką w twarz, po czym ląduje na ziemi.) BUFFY: (zaniepokojona) Ooh, przepraszam! (Widzimy szersze ujęcie, z przodu siedzi Willow, obok niej Tara, Anya siedzi na leżaku, Xander przy grillu, usiłuje rozpalić ogień. W tle widzimy Buffy pomagającą wstać Rileyowi, za nimi widzimy ocean. Riley wstaje i biegnie za Buffy w stronę reszty Scooby Gangu.) BUFFY: Nie, przestań, nie- (Riley łaskocze ją, Buffy zaczyna piszczeć) XANDER: Męczy mnie już samo patrzenie na nich. Ciągle biegają i skaczą Czy odpoczynek nie powinien oznaczać braku wysiłku? ANYA: Dokładnie. Wysiłek powoduje pocenie. TARA: A to może spowodować ból, albo brzydki zapach. Lepiej się nie ruszać. WILLOW: Chyba właśnie odkrylismy, dlaczego to onie zajmują się walczeniem z siłami ciemności. (Buffy i Riley podchodzą do nich.) WILLOW: Już skończyliście grę? RILEY: Uh-hu, Buffy zabiła piłkę. (pokazuje piłkę w której nie ma już powietrza, potem odrzuca ją na bok) BUFFY: Gdzie mój hamburger? (Xander nadal próbuje rozpalić ogień) RILEY: Uumieram z głodu. Wrzuć coś na ruszt. (oboje z Buffy siadają) XANDER: Miło wiedzieć, że zaspokajam wasze pierwotne potrzeby. Ale, uh, tak jakby ogień nie chce się rozpalić. WILLOW: (wskazuje na grill) Ignis incende. (Z grilla wybuchają płomienie. Xander odskakuje w tył lądując na piasku.) BUFFY: Willow, to było super! (Tara uśmiecha się do Willow.) WILLOW: To nic wielkiego. Trzeba tylko pamiętać o zachowaniu pomiędzy elementami, bo gdy naruszy się jeden, można spowodować... (Nagle nad plażą zbierają się czarne chmury, słychać uderzenia pioruna, z nieba zaczyna padać jak z cebra. Wszyscy zrywają się z piasku i z przerażeniem zbierają swoje rzeczy.) WILLOW: To nie bylam ja! To nie ja! (Cięcie. Ujęcie zamku wieczorem, deszcz nadal pada. Pod zamek podjeżdża ciężarówka. Dwóch gości podchodzi do tyłu samochodu, zaczynają ściągać z ciężarówki wielką skrzynię.) MĘŻCZYZNA1: No, rusz się, już cały przemokłem. MĘŻCZYZNA2: Staram się. Rany, jakie to ciężkie (Nagle skrzynia wysuwa się im z rąk i spada na ziemię, połowa skrzyni jest jeszcze na ciężarówce, jeden z rogów otworzył się, wysypało się z niego trochę ziemi.) MĘŻCZYZNA1: (zdenerwowany) No ładnie, pięknię. MĘŻCZYZNA2: (schyla się i spogląda na roztrzaskany róg) Popatrz na to. On przewozi ziemię. MĘŻCZYZNA1: Zostaw to. Odwócimy ją, na drugą stronę. (Usiłują postawić skrzynię.) MĘŻCZYZNA2: Ziemię. Człowieku, ci bogacze są (Nagle ze środka skrzyni wysuwa się ręka i podcina mu gardło, mężczyzna krzyczy i robi kilka kroków w tył. Drugi spogląda na to z przerażeniem, ze skrzyni wyskakuje jakiś człowiek.) (Cięcie. Ujęcie budynku w którym mieszka Giles) (Cięcie. Wnętrze mieszkania Gilesa. Willow pisze coś na komputerze, Giles przygląda się temu.) WILLOW: No i już. Wszystko gotowe. GILES: Dziękuję, Willow. Te uparte maszyny nie chcą przy mnie w ogóle działać. (odchodzi) WILLOW: Po prostu mów na mnie zaklinacz komputerów. (wstaje i wkłada coś do skanera) No to zaczynamy skanowanie, ciekawe ile to potrwa. (Giles kładzie na jej wyciągniętych rękach stertę starych książek.) GILES: Zacznij od tych. WILLOW: (krzywi się) Zacznij? A kiedy skończę? GILES: Willow, to ważne, żeby biblioteka została zarchiwizowana. Większość z tych tekstów nie ma kopii WILLOW: Ale...teraz? Czy zima nie jest sezonem archiwizacji? GILES: (wygląda na zaskoczonego) Cóż, nie musisz tego robić, Willow, to znaczy, możesz to zostawić, jeśli to, uh... WILLOW: Nie. W porządku. (siada na krześle) Tylko przez całe lato się tym zajmowałeś, wiesz? Najpierw katalogowałeś amulety, później swoje dzienniki. (Giles uśmiecha się lekko) Nie powinieneś zacząć korzystać z życia? (otwiera skaner i wyjmuje to co skanował) GILES: (odchrząkuje) To właśnie staram się zrobić, korzystać z życia. (siada) WILLOW: (nie patrzy na niego, więc na zauważa tego, jak spoważniał) Może by ci to lepiej szło, gdybyś od czasu do czasu wyszedł z domu. GILES: Willow, um... nie chciałbym, żebyś powiedziała komuś o tym co zaraz usłyszysz, a zwłaszcza Buffy. (Willow wygląda na zaniepokojoną) WILLOW: Uh-oh. GILES: Obiecujesz? WILLOW: O, boże. No, tak. To będzie coś o czym się dowiem, ale nie mogę o tym mówić, bo nikt nie może się dowiedzieć, że ja wiem, ale wiem, tak? GILES: Czy to oznaczało tak? WILLOW: Tak. GILES: Robimy to, bo, bo musicie mieć usystematyzowane wszystkie dane potrzebne do waki. Bo widzisz, ja ja wracam do Anglii. WILLOW: (zszokowana) Co? Nie możesz! Przecież ...przecież jesteś obserwatorem Buffy! (Giles wzdycha) WILLOW: To znaczy, zwolnili cię, ale mimo to... GILES: Jest oczywiste, że Buffy już mnie nie potrzebuje, i wcale się nad sobą nie rozczulam, ja...jestem z niej dumny. (uśmiecha się lekko) WILLOW: Ale co z nami? My nadal cię potrzebujemy! Osobiście, nie wyobrażam sobie przeżycia dnia bez twoich porad. GILES: (śmieje się) Doceniam komplement, ale zobaczysz, wszystko będzie dobrze. (wstaje) No i, i będziemy cały czas w kontakcie. Zawsze będziecie mogli do mnie zadzwonić. WILLOW: Kiedy zamierzasz o tym powiedzieć Buffy? GILES: Niedługo. To niebędzie łatwe, ale wiem, że ona to zrozumie. (Cięcie. Widzimy Buffy jedzącą razem z Joyce kolację.) BUFFY: Dziekuję, mamo. Było pyszne. (odkłada serwetkę na stół) JOYCE: Hey, masz ochotę na deser? Może byśmy gdzieś pojechały, uh, kupiły lody. BUFFY: (wstaje) Bardzo bym chciał, ale muszę iść na patrol. (zaczyna zbierać naczynia ze stołu) JOYCE: Już? Jest dopiero 20:30. BUFFY: Cóż, wapmirom jest obojętane która jest godzina. Robią się głodne ja tylko się ściemni. (wynosi naczynia do kuchni, Joyce nadal siedzi przy stole) JOYCE: Tak, racja. (spogląda na pusty stół) Muszę się znowu przyzwyczaić do tej pustki. Bez ciebie jest tu tak cicho. (Buffy wraca z kuchni) BUFFY: Może ustalimy jakąś datę kolacji, jak zacznie się szkoła. JOYCE: (przytakuje) Mm. BUFFY: Przepraszam. (całuje Joyce w policzek) Obowiązki wzywają. (wychodzi) (Cięcie. Widzimy Buffy bijącą się z wampirem na cmentarzu, wygląda na to, że świetnie się przy tym bawi. Wymierza przeciwnikowi kilka ciosów, łapie go za ramię i rzuca na ziemię, gdy wampir się podnosi, Buffy wskakuje mu na placy.) (Cięcie. Widzimy smugę dymu lub mgły, z której zaczyna wyłaniać się obraz twarzy, widzimy parę oczu przyglądających się Buffy.) (Cięcie. Wracamy do Buffy, która nadla jest na plecach wampira, któremu w końcu udaje się ją zrzucić. Buffy wstaje i znow atakuje wampira blokując skutecznie jego ciosy, potem wymierza mu porządne kopnięcie, gdy usiłuje wymierzyć kolejne wampir łapie ją i podnosi do góry, po czym rzuca nią o ziemię. Buffy szybko wtaje i oplata jego szyję nogami, oboje upadają, Buffy robi przewrót i skołkowuje wampira. Pogromczyni wstaje, wygląda na wyjątkowo zadowoloną, zaczyna iść, przechodząc pomiędzy kolejnymi nagrobkami, nagle zatrzymuje się i odwraca.) MĘŻCZYZNA: Imponujące polowanie. (Widzimy wyłaniającego się z cienia mężczyznę. Jest szczupły i wyjątkowo blady, ma ciemne włosy sięgające ramion, mówi z dziwnym akcentem.) MĘŻCZYZNA: I tak ogromna siła. BUFFY: To nie było polowanie. To był tylko kolejny dzień pracy. (Dostrzegamy teraz dziwne ubranie mężczyzny, który ma na sobie długą czarną pelerynę, mężczyzna zaczyna iść w stronę Buffy.) BUFFY: Jak chcesz mogę wziąć dla ciebie nadgodziny. MĘŻCZYZNA: Nie będziemy walczyć. BUFFY: Czy ty w ogóle wiesz kim jest pogromczyni? MĘŻCZYZNA: A ty? (z wyzywającym uśmiechem) (Buffy wygląda na zaintrygowaną.) BUFFY: Kim jesteś? MĘŻCZYZNA: Proszę o wybaczenie. Założyłem, że wiesz. Jestem Dracula. (Oczy Buffy otwierają się szerzej.) BUFFY: Chyba żartujesz! (Cięcie. Zbliżenie na Willow i Xandera idących przez cmentarz, w dłoniach trzymają kubki z mrożoną kawą.) WILLOW: Xand ...załóżmy, że ktoś miałby tajemnicę, ale przyżekł by komuś, że nikomu nie wyjawi tej tajemnicy... XANDER: (przytakując) Zaktualizuj dane, Will. Wszyscy już wiedzą. WILLOW: Nie, to-to nie chodzi o mnie i Tarę. XANDER: Oh. No cóż, chętnie wysłuchałbym gdyby to było coś o was, nawet jesli byłoby bardzo, bardzo osobiste. WILLOW: (uśmiecha się pobłażliwie) Wybacz, ale to raczej nie o to chodzi. A poza tym i tak nie mogę ci tego powiedzieć. XANDER: Okay. Zobaczymy czy Buffy gdzie się tu przypadkiem nie kręci? WILLOW: Dobra. Więc, jeśli miałabym zamiar ci to powiedzieć, ale nie mam... (Cięcie. Wracamy do Buffy, która nadal wygląda na zaskoczoną.) BUFFY: Dobra, więc ty jesteś ... (naśladując akcent Draculi) "Dracula"? DRACULA: Tak. (Teraz dostrzegamy jego kły) BUFFY: I jesteś pewien, że sobie tego nie ubzdurałeś? Bo walczyłam już z paroma beznadziejnymi wampirami z nadwagą, które twierdziły, że nazywają się Lestat. DRACULA: (wygląda na odrobinę zirytowanego) Wiesz kim jestem, tak jak ja wiem, że to ty jesteś Buffy Summers. (podchodzi do niej) BUFFY: Słyszałeś o mnie? DRACULA: Naturalnie. Jesteś znan na całym świecie. BUFFY: (uśmiecha się dumnie) Nie. Serio? DRACULA: Po co bym tu przyjeżdżał? Dla słońca? Przyjechałem, żeby spotkać najsłynniejszą zabójczynię. BUFFY: Wiesz, wolę określenie pogromczyni. Zabójca brzmi tak... DRACULA: Szczerze? BUFFY: Nie, poza tym to ja jestem tą dobrą. DRACULA: Możliwe, ale twoja moc jest darem ciemności. Czujesz to. (Buffy zamiera na chwilę.) BUFFY: Nie. Wiesz co teraz czuję? Znudzenie. (Buffy zmierza się na niego kołkiem, jednak Drac zmienia się w mgłę, Buffy jest zdezorietnowana, a Drac materializuje się tuż za nią. Buffy odwraca się i po raz kolejny usiłuje go skołkować, wampir znowu zmienia się w mgłę. Buffy rozgląda się na boki.) BUFFY: Dobra, to się nazywa oszukiwanie! (Podchodzą do niej Willow i Xadner.) XANDER: Cześć Buff, co jest? WILLOW: Wyglądasz jakbyś właśnie zobaczyła BUFFY: Wynoście się stąd, już. XANDER: Dobra, miałem zamiar dać ci spróbować mojej podwójnej miętowej mocci, ale... (Widzimy Draculę, który materializuje się za nimi) BUFFY: Za wami. (Willow i Xander odwracają się I widzą Draculę.) WILLOW: Cześć. XANDER: Świetnie. Ktoś tu ma kompleks na punkcie stylu Księcia Ciemności. (Stojąca za nimi Buffy trzyma w ręku kołek, wygląda na zaniepokojoną.) DRACULA: Nie jesteście mi potrzebni. Odejdźcie. XANDER: Nie, nigdzie (parodiując akcent Daraculi) nie pójdziemy. Skąd wytrzasnąłęś ten akcent, z Ulicy Sezamkowej? (teraz parodiuje naukę liczenia z Ulicy Sezamkowej) Jedna, dwie, trzy...trzy ofiary.. Mwa ha ha! (Dracula wygląda na zdenerwowanego.) BUFFY: (szeptem) Xander, jestem prawie pewna, że to jest prawdziwy Dracula. XANDER: Wow, serio? (Szybko staje za Buffy, a raczej chowa się za nią) Hey, wybacz, ja tylko...żartowałem. DRACULA: Jeszcze nie nadszedł czas. (Spogląda w oczy Buffy) W krótce się zobaczymy. (Rozpościera pelerynę i zmienia się w nietoperza, przelatuje tuż nad ich głowami, wszycy kulą się i zaczynają krzyczeć. Nietoperz piszczy i odlatuje. Scooby Gang wyprostowuje się i rozgląda, nagle nietoperz wraca i przelatuje tuż nad głową Buffy, która usiłuje zasłonić się rękami.) BUFFY: Nietoperz! Ooh, nietoperz! (Nietoperz odlatuje, tym razem na dobre.) (Cięcie. Ujęcie na budynek budynek którym mieszka Giles.) XANDER VO: A Buffy wtedy krzyknęła "Uważajcie"! (Przenosimy się do wnętrza mieszkania.) XANDER: A wtedy okazało się, że Dracula stał tuż za nami. (siada na sofie na której siedzą Anya i Willow. Widzimy niedaleko od nich staojących Buffy i Rileya.) WILLOW: A potem rzucił się w naszym kierunku, o taaak! (Willow pokazuje jak zmieniony w nietoperza Dracula rzucił się na nich) XANDER: W rzeczywistości wydaje się niższy. BUFFY: Mówiłam wam, że o mnie słyszał, tak? To znaczy, możecie w to uwierzyć? (widzimy Gilesa cierpliwie przytakującego jej) On o mnie słyszał. RILEY: Na początku nie mogłem w to uwierzyć, ale po tym jak opowiedziałaś nam to dwadzieścia razy, chyba zaczynam to rozumieć. BUFFY: Przepraszam. Ale to było...totalne zaskoczenie. RILEY: Buffy, to w cale nie jest takie zaskakujące, przecież jesteś pogromcą. BUFFY: No tak. Tylko, że sposób w jak to powiedział, to zabrzmiało tak... WILLOW: Sexy? Założę się, że to brzmiało sexy. (Willow uśmiecha się, widzimy Tarę, która podchodzi do niej.) BUFFY: Trochę. To przez te jego przeszywające spojrzenie i ten akcent. (siada) XANDER VO: Ciekawe czy zna Frankensteina. TARA: (siada na poręczy kanapy I podaje Willow szklankę z napojem) Uważasz, że Dracula jest sexy? WILLOW: Oh! Nie.On był ...paskudny. ANYA: Oczywiście, poza tym był tylko wysoki, mroczny i przystojny, tak...paskudztwo. XANDER: A ty skąd wiesz? ANYA: Umówilismy się kilka razy. (Xander wygląda na zazdrosnego) jak jeszcze byłam demonem, może ze dwa razy. Jest całkiem fajny. (wzdycha, jednak już po chwili przywraca się do porządku) Ale tylko z demoniej perspektywy. XANDER: (naśmiewając się) O, proszę cię. To nie był nikt nadzwyczajny. WILLOW: Nie był nadzwyczajny?? A co z tym jak zmienił sie w nietoperza? To było niesamowite! GILES: Tak, to musiało być ciekawe. (wszyscy spoglądają na niego) Muszę przyznać, żałuję, że mnie to ominęło. WILLOW: (nagle jakby przypominając sobie o czymś) Ja też! Przez cały czas myślałam " Szkoda, że Gilesa nie ma z nami, on wiedziałby co zrobić!" (Giles uśmiecha się lekko, domyśla się do czego dąży Willow.) WILLOW: (do innych) A wam się tak nie wydawało? BUFFY: W sumie to myślałam tylko o tym, że to latające paskudztwo (rękami wykonuje gesty jakby odganiała nietoperza z nad głowy) XANDER: (do Gilesa) Ja to było w ogóle możliwe? GILES: Nie-nie mam pojęcie. Jest wiele mitów o Draculi. Sądze, że aby go pokonać trzeba będzie oddzielić mity od faktów. WILLOW: Świetna uwaga! Tylko Giles mógł wymyślić coś takiego, co nie? My my byśmy nigdy (traci wątek) BUFFY: Czyli musimy mieć trochę czasu, żeby to rozgryźć. Dracula powiedział, że spotkamy się ponownie, ale wolałabym tego uniknąć zanim nie zdobędziemy paru informacji. RILEY: No, nie wiem. Dobra, może I ma w zanadrzu kilka sztuczek, ale przecież to tylko wampir. Może zwyczajnie weźmiemy broń i na niego zapolujemy. XANDER: Jestem za. ANYA: Nie, Buffy's ma rację. Dracula jest zbyt sprytny, żeby dać się podejść. BUFFY: Więc się wstrzymamy, dopóki nie będziemy wiedzieć z czym mamy doczynienia. RILEY: Mówisz tak przez te jego przenikliwe spojrzenie, prawda? BUFFY: Niieee, jego spojrzeie było (wstaje I podchodzi do Rileya) wcale nie było takie przenikliwe. (zawstydzona) nie przeniknęło mojego serca. GILES: W porządkju. Willow, ty i Tara postaracie się znaleźć wszelkie informacje o legendzie Vlada w Internecie, (Willow i Tara potwierdzają skinieniem głowy) a, uh, ja sprawdzę w bibliotece (wszyscy zaczynają się zbierać do domu) RILEY: Gdyby nadal działała Inicjatywa zebralibyśmy wszystkie informacje w kilka godzin. BUFFY: Może nie jesteśmy tacy szybcy, ale go znajdziemy. (do wszystkich) Spotkamy się tu rano, dobra? (Wszyscy potwierdzają zgodnym "uh-huh" I wychodzą. Riley odciąga Buffy na bok.) RILEY: Jaki masz plan? BUFFY: Zamierzam się wyspać. RILEY: (przytakuje) Ja też jestem zmęczony. Może powinienem ci pozwolić odpocząć. BUFFY: Jesteś pewnien? Bo, może gdybyś się tylko koło mnie położył... (spogląda na Rileya w wymowny sposób) RILEY: (uśmiechając się) Nic co miałaś na mysli nie wiązało się z odpoczywaniem, prawda? BUFFY: Chyba masz rację. Zobaczymy się rano? RILEY: Mm-hmm. Będą pączki. BUFFY: Mm. Wspaniale. (przytula się do niego) Widzisz? Wystarczy trochę słodyczy i już jestem twoja. Dracula schmacula. (Cięcie. Widzimy Anyę i Xadnera spacerujących po ulicy.) ANYA: Wątpię, żeby mnie pamiętał. Byłam tylko młodym, głupim demonem, miałam jakieś siedemset lat. Ale powiedział, że gość na którego rzuciłam urok będzie przeklęty na wieki, co było wyjątkowo miłe, nie sądzisz? XANDER: Urocze. ANYA: To było genialne zaklęcie. Spowodowałam, że ten facet stał się niesamowicie gruby, wyglądał jak miniwav, tylko w skórze. (Kamera wędruje w górę pokazując neonowy napis "Espresso Pump", na dachu budynku dostrzegamy wilka, który obserwuje przechadzającą się parę.) ANYA VO: Mogłbyś o mnie wspomnieć, jak go spotkasz drugi raz. XANDER: A może po prostu pójdziesz na cmentarz, usiądziesz na nagrobku i będziesz czekać aż Dracula się zjawi? Wtedy będziesz mogła sobie z nim porozmawiać. ANYA: Oh, no nie mów mi, że jesteś zazdrosny. XANDER: Oh, nie, przecież ty się tylko nim zachwycasz. (zatrzymuje się) ANYA: Nie bądź śmieszny, wcale się nim nie zachwycam. Do zobaczenia jutro. (całuje go) XANDER: Nie chcesz iść do mnie? ANYA: Dzisiaj masz u siebie białe pranie? Wiesz, że zapach wybielacza przyprawia mnie o mdłości. (odchodzi) XANDER: Świetnie. Przypuszcza, że Dracula nie używa wybielacza, huh? Przecież nosi tylko czerń. (Także znika z pola widzenia kamery. Wilk nadal obserwuje go.) (Cięcie. Widzimy Xandera wychodzącego zza rogu ciemnej uliczki, odskakuje w tył, gdy tuż przed sobą dostrzega postać Draculi.) XANDER: (wzdycha) Świetnie. Po prostu wspaniale. (nagle zdaje sobie sprawę, że wcale nie jest przerażony) Wiesz co? Wcale nie jesteś taki wielki. (mierzy Draculę wzrokiem) Po jednej rundzie starego, dobrego boksu, rozłożyłbym cię za łopatki. (Wyraz twarzy Draculi nie wróży nic dobrego.) XANDER: (podwija rękawy) No, do dzieła. I bez żadnego znikania. No dalej, ty nadęty bufonie. I nakopie ci w ten blady DRACULA: Cisza. XANDER: Tak, panie. (potrząsa głową) nie, to nie to co DRACULA: (podnosi dłoń) Będziesz moim posłańcem, moimi oczami i uszami w świetle dziennym. XANDER: Twoim posłańcem? DRACULA: Służ mi dobrze, a zostaniesz nagrodzony. Uczynię cię nieśmiertelnym, zostaniesz dzieckiem ciemności, żywiącym się krwią innych. XANDER: (z akcentem Draculi) "Krwią"? (zaczyna mówić bardzo szybko) Tak! Tak! Będę ci służył, o przestraszny panie! (Dracula spogląda na Xandera ze zniecierpliwieniem.) XANDER: (nadal mówi bardzo szybko) Albo panie, będę się z panem trzymał. DRACULA: Jesteś dziwny i denerwujący. Idź już. (Xander przytakuje, odwraca się, by odejść, ale po chwili odwraca się z powrotem.) XANDER: Ale panie, jak cię znajdę (Dracula w międzyczasie zniknął) Genialne. Co za styl! On jest genialny! (chichocze w dziwny sposób i odchodzi) (Cięcię. Widzimy Riley otwierającego drzwi od krypty i wchodzącego do niej. W środku ustawione są świece. Riley rozgląda się dookoła.) SPIKE: No, no, kogo my tu mamy. (Spike wyłanie się z cienia, trzyma w ręku kuszę.) Można wyrwać kogoś z Inicjatywy, ale nie wyrwie się inicjatywy z niego. RILEY: Na twoim miejscu odłożyłbym to, chyba, że chcesz przyprawić się o paskudny ból głowy. (Spike waha się przez chwilę, po czym odkłada kuszę.) SPIKE: Musze być ostrożny. Ostatnimi czasy kilka demonów chciało się mnie pozbyć. RILEY: Potrzebuję informacji, zapłacę ci za nie. SPIKE: (wzrusza ramionami) Dobra. (podchodzi do fotela) RILEY: Co wiesz o Draculi? SPIKE: Draculi? (z ironią) Wisi mi jedenaście funtów za pewną robotę. (wkłada do ust papaierosa) RILEY: Znasz go? SPIKE: Czy go znam? Byliśmy rywalami. (zapala papierosa) Ale potem on stał się sławny, zapomniał o swoich dawnych kolegach. (wskazuje na Rileya) Powiem ci coś, ten gość wyrządził nam więcej krzywd niż jakikolwiek pogromca. Po tym jak ogłosił swoją historię już wszyscy wiedzą jak nas zabić. (siada na fotelu) No i wydał się cała historia z lustrami. RILEY: Ale nie jest zwyczajnym wampirem, to znaczy, ma jakieś niezwykłe zdolności, tak? SPIKE: Nic specjalnego, zwykłe sztuczki. A tak w ogóle, po co ci to? RILEY: Jest w mieście i wcale się z tym nie ukrywa. SPIKE: (uśmiecha się) Drac jest w Sunnydale? (kładzie nogi na podnóżku) Nasz staruszek skusił się na rozrywkę. RILEY: Przyjechał tu z powodu Buffy. Ale mam zamiar znaleźć go, zanim od znajdzie ją. (siada) SPIKE: Ciężka sprawa, cowboyu. Nie znajdziesz go siedzącego w krypcie, co to, to nie. On musi mieć wygody, swoich pomagierów i takie tam. RILEY: Chcesz powiedzieć, że muszę sprawdzić wszystkie posiadłości, tak? SPIKE: Nie. (wstaje) Chcę powiedzieć, że powinieneś iść do domu do swojej super-dziewczyny. A tę sprawę sobie odpuść, ona cię przerasta. (odwraca się plecami do Rileya) RILEY: Pomogłeś kiedyś Buffy, teraz ona ma problem z zabiciem ciebie, jako, że jesteś bezbronny. (Spike nie odwraca się) Ja nie mam. (Spike odwraca się w stronę Rileya i podchodzi do niego.) SPIKE: Chciałbym to zobaczyć. (Riley wstaje, i zbliża się do Spike'a.) RILEY: Chciałbyś? (Stoją przez chwilę twarzą w twarz, prowadzą swoistą wojnę nerwów. W końcu Spike spogląda w bok.) SPIKE: Pfft. (Riley podchodzi do drzwi.) SPIKE: (krzyczy do Rileya, który właśnie dochodzi do drzwi) Nigdy go nie znajdziesz. (Riley wychodzi.) SPIKE: (do siebie) Nie przed tym, jak on znajdzie ją. (Cięcie. Ujęcie domu Buffy w nocy.) (Cięcie. Widzimy śpiącą Buffy. Przez okno do pokoju wlewa" się mgła i pełznie po podłodze w stronę łóżka. Przez pokój przechodzi fala zimna, Buffy budzi się i podnosi. Tuż przed jej łóżkiem soti Dracula.) DRACULA: Jesteś wspaniała. BUFFY: Pewnie mówisz to każdej dziewczynie zanim ją ugryziesz. DRACULA: Nie, ty jesteś inna. Jesteś podobna do mnie. BUFFY: Do ciebie? Jakoś nie DRACULA: Odsuń włosy z szyi. (Buffy wygląda na zaskoczoną, ale odsuwa włosy. Widzimy Draculę podziwiającego ten widok.) BUFFY VO: Właśnie tak ...zazwyczaj walczę. (Buffy wygląda na nieświadomą swoich czynów, spogląda na okno.) BUFFY: Sądzisz, że możesz tak bezkarnie tu wchodzić, z tym zimnym podmuchem i hipnotyzującym spojrzeniem... (przerywa) DRACULA: Zjeździłem cały świat, żeby odnaleźć ciebie. Tęskiłem. (Siada na łóżku tuz obok niej.) Szukałem osoby, której ciemność konkurowałaby nawet z moją. (Dracula kładzie rękę na policzku Buffy i przechyla jej głowę na bok, na szyi zauważa ślad po ugryzieniu Angela i dotyka go opuszkami palców.) DRACULA: Zostałaś spróbowana (uśmiecha się lekko) BUFFY: On był... DRACULA: Nie wart ciebie (Buffy z przerażeniem patrzy na Draculę) Pozwlił ci odejść. (spogląda jej w oczy) Ale jego uścisk jego ugryzenie...pamiętasz je. BUFFY: (niepewnie) Nie. (Dracula przesuwa palcami po jej twarzy.) DRACULA: Nie walcz z tym. (kładzie rękę na tyle jej głowy) Czuję twój głód. (Dracula nachyla się i wgryza w jej szyję. Buffy ledwo łapie oddech, ale nie odpycha Draculi.) (Cięcie. Ujecie domu Buffy, rano.) (Cięcie. Widzimy śpiącą Buffy, która po chwili budzi się, wygląda na zagubioną.) (Cięcie. Widzimy już ubraną Buffy przeglądającą się w lustrze. Gdy poprawia włosy zauważa coś, odsywa włosy, a jej oczom ukazują się dwie rany po ugryzieniu. Buffy przygląda się im przez chwilę, potem łapie za chustkę i obwiązuje nią szyję.) (Cięcie. Riley pochyla się nad Buffy z pączkiem w ręku.) RILEY: Ten jest z mamoladą, chcesz? (Zbliżenie na Riley trzymającego pączka. Potem ujęcie Buffy siedzącej na kanapie Gilesa) BUFFY: Nie. XANDER: Jest mój! Mój!. (Uwaga: Podczas tej sceny Xadner mówi bardzo szybko i sporo chodzi.) (Xander z wyrwanym Rileyowi pączkiem idzie do kuchni. Widzimy, że w kuchni jest Giles. Xander chodzi w kółko, gryząc raz po raz pączka. Riley sięga do pudełka. W tle widzimy Willow siedzącą na krześle.) WILLOW: Sądzę, że mamy sporo informacji o Draculi. XANDER: (siedzi na krześle i zajada pączkaa) Ale to i tak nie wystarczy żeby pokonać Księcie Ciemności. (wszyscy spoglądają na niego ze zdziwieniem) ...to była ironia. WILLOW: Większośc z tego już wiemy. (Riley siada na krześle na przeciwko kanapy) Nie lubi: kołków, ognia, krzyży, i czosku. Lubi: wygody, ładne dziewczyny, sługów i długie uryzienia, potrafi zabijać przez kilka dni... RILEY: Tak, ja też przeprowadziłem małe dochodzenie. (Widzimy Buffy całkowicie niezainteresowaną tematem) Dracula ma swój styl. Możemy odpuścić sobie przeszukiwanie krypt i ścieków. XANDER: Ah! Ale jest tak sprytny, że pewnie wie, że my o tym wiemy. Sądzę, że zakopał si gdzieś głęboko. (Liże pączka! Giles wychodzi z kuchni.) WILLOW: W sumie to muszę zgodzić się z Rileyem. Drac nie jest typowym wampirem. GILES: (podaje Rileyowi szklankę mleka) Więc musimy, uh, przeszukać porządne miejsca. Nie sądzisz, Buffy? (Buffy nie słyszy słów Gilesa. Widzimy Xadnera, który porusz się nerwowo i bębni palcami w stół.) GILES: Buffy? (Buffy mruga oczami, zaczyna dochodzić do siebie.) BUFFY: Tak. Sprawdzimy najpierw wszystkie porządne miejsca w których mógł się zatrzymać. Czego się jeszcze dowiedzieliście? GILES: Cóż, Willow chyba wie najwięcej. WILLOW: (prostuje się w fotelu) Tylko dlatego, że dałeś mi tyle wskazówek! Bez tego nigdy bym... GILES: (podnosi rękę, aby zatrzymać jej potok słów) Po prostu to powiedz, Willow. WILLOW: OK. Dracula działa inaczej niż większość wampirów. Zabija żeby przeżyć, ale najpierw lubi nawiązać z ofiarą bliższy kontakt. I ma zdolności parapsychiczne. (Buffy wygląda na zamyśloną.) WILLOW: Mo-może czytać i kontrolować myśli pojawiać się w snach... BUFFY: (rozproszona) Uh huh. WILLOW: Teraz to rozumiem. To jego spojrzenie jakby ...patrzył przez mnie. Czułaś to, Buffy? (Riley spogląda na Buffy.) BUFFY: (chwilę milczy) Nie. (wstaje) Nie, nie czułam. XANDER: Widzicie! Buffy tego nie czuła. Sądzę, że wysuwacie pochopne wnioski co to Pana Ciemności.(wszyscy spogląda na niego z dziwnymi minami) ..ironia. GILES: Jednak całe top nawiązywanie kontaktu i uwodzenie ma zawsze ten sam rezultat. Dracula zmienia ofiarę w wampira. (Buffy wygląda jakby poruszyły ją te słowa.) XANDER: To się nazywa mieć gest. Dracula ofiaruje im swoją krew. A krew (zauważa spacerującego po biurku pajączka, upewnia się, że nikt oprócz niego nie zauwałyż stworzonka.) Krew to kwitnesenscja życia. (Wszyscy wyglądają na zakłopotanych tym stwierdzeniem.) XANDER: Oni tak mówią. (rozgniata dłonią pajączka) GILES: Um ... Musimy zdać sobie sprawę z tego, że będzie próbował zbudować związek ze swoją ofiarą. (Kiedy nikt nie patrzy, Xander podnosi pajączka I zjada go ) Nie wystarcza mu samo zabijanie, ale ofiara musi chcieć zostać ugryzioną. (po Buffy widać, że jest zdenerwowana, bawi się swoją apaszką) BUFFY: To ... interesujące.Spróbuje go znaleźć. (Buffy chce wyjść, inni zaczynają wstawać.) RILEY: Nie powinnaś iść sama, Buffy. Sądzę, że Dracula jest wyjątkowo niebezpieczny. BUFFY: Nie ma sprawy, poradzę sobie. (otwiera drzwi i wychodzi.) (Cięcie. Widzimy Buffy przechodzącą przez dziedziniec przed budynkiem Gilesa. Riley podąża za nią.) RILEY: Hey. (łapie ją za ramię i zatrzymuje) Ściągnij tą apaszkę. BUFFY: Co? Nie. (przykłada rękę do apaszki) RILEY: (wygląda jakby chciał powiedzieć "a nie mówiłem") Jesteś pod wpływem tego Księcia Ciemności! BUFFY: (z ironią) Nie jestem pod wpływem żadnego Księcia Ciemności. RILEY: Więc ściągnij apaszkę. BUFFY: Oh, puść mnie! To śmiesze. (Buffy usiuje wyrwać się z uchwytu Rileya, ten jednak nie chce jej puścić. W końcu udaje mu się zerwać apaszkę z szyi Buffy, w momencie, gdy inni wychodzą na dziedziniec. Wszyscy patrzą na szyję Buffy na której widnieją ślady po ugryzieniu, ta załamana siada na krawędzi kamiennej fontanny.) GILES: Dlaczego nic nam nie powiedziałaś? XANDER: Bo niechciałaś nas niepokoić, prawda Buffster? To nic, tylko małe zadrapanie. WILLOW: Dwa małe, głębokie zadrapania? (Buffy spogląga przepraszająco na Rileya.) BUFFY: Nie wiem dlaczego chciałam to ukryć. Uh, to było jakby jakis głos kazał mi to ukryć. RILEY: A nie mówiłem? (do innych) To jest uległość. XANDER: Czyli Dracula kontroluje jej umysł? Chyba naoglądałeś się zbyt wielu filmów o potworach. BUFFY: Ale nie wydaje mi się, żeby żeby miał nade mną kontrolę spora część mnie się temu przeciwstawiała. (Podczas całej rozmowy zauważamy jak Xander bacznie obserwuje muchę, gdy ta siada na liściu, Xanderowi udaje się ją złapać i zjeść.) RILEY: Nie, w porządku. Nie powinienem tego brać do siebie. Przecież ta cała sprawa z Angelem, to...to zrozumiałe, że to się mogło powtórzyć. W końcu obaj są nieśmiertelni. (Buffy wygląda na zaniepokojoną, wstaje i podchodzi do Rileya.) BUFFY: (stanowczo) To się wcale nie powtórzyło. (ciszej) Jestem twoją dziewczyną, I tak już zostanie. RILEY: Okay. Ale nie pozwolę ci sie do niego więcej zbliżyć. GILES: Uh, Riley ma rację, po-powinnaś odpuścić sobie poszukiwania, my się tym zajmiemy. BUFFY: Nie mogę pójść do domu. On mógł tam wejść. XANDER: Możesz pujść do mnie. Zaopiekuję się tobą. GILES: Dobrze. Um, Riley i ja, uh, udamy się na poszukiwania Draculi. Willow, ty i Tara, uh, udacie się do domu Buffy i rzucicie zaklęcie ochronne, żeby Dracula nie mógł znowu tam wejść. WILLOW: (przytakuje) Dobra. Ale jak on w ogóle mógł wejść? (Cięcie. Widzimy Joyce przechodzącą przez korytarz w domu.) JOYCE: Wydwał się całkiem miły i normalny, tylko trochę blady. (Widzimy Willow i Tarę przy drzwich frontowych odprawiające rytuał.) WILLOW: Podstawowa zasada w Sunnydale brzmi: za wszelką cenę unikaj bladych mężczyzn w pelerynach. JOYCE: Ja wcale nie nie zapraszam obcych mężczyzn do domu na kawę, tylko...Oh, kiedy będziecie starsze, zrozumiecie to. (siada na schodkach) Ciężko jest poznać kogoś. Czasami wolałabym całkowiecie zrezygnować z mężczyzn. (Willow i Tara wymieniają się wymownymi spojrzeniami.) (Cięcie. Widzimy zachodzące słońce.) (Cięcie. Giles i Riley przechodzą pomiędzy dwoma posiadłościami. Riley ma w ręku notatnik, Giles niesie torbę.) RILEY: Znowu nic. (skreśla coś w notesie) GILES: Zaczyna się ściemniać. Powinniśmy chyba obrać inną taktykę. Musi być jakiś łatwiejszy sposób na znalezienie go. RILEY: Już za późno, żeby się o to martwić. Jeśli się pospieszymy, zdążymy jeszcze sprawdzić to miejsce. (Opuszczają teren osiedla.) (Cięcie. Piwnica Xandera.) ANYA: Dlaczego muszę siedzieć i pilnować pogromczyni, podczas gdy inni szukają Draculi? (Widzimy Anyę i Buffy siedzące na kanapie. Xander przechadza się po pokoju.) ANYA: Tylko dlatego, że jestem XANDER: Która godzina? ANYA: (spogląda na zegarek) Uh, dochodzi szósta. (wstaje z kanapy, teraz znajduje się pomiędzy Xanderem a otwartą szafą) Posłuchaj, jestem jedyną osobą, która go znała, tylko ja miałam okazję się mu dokładnie przyjrzeć, i, i sądzę, że... (Xander popycha Anję, która ląduje w szafie.) ANYA: Hey! Co jest? (Xander podpiera klamkę krzesłem, tak, żeby Anya nie mogła się wydostać. Słyszymy Anję uderzającą w drzwi i krzyczącą. Buffy siedzi nadal na kanapie, nie zwracając uwagi na całe zamieszanie. Xander odwraca się w stronę Buffy.) XANDER: (nadal mówi bardzo szybko) Teraz powinienem zaprowadzić cię do mojego pana. (Buffy spogląda na Xandera.) XANDER: Dzięki temu mam zostać nieśmiertelnym. Co ty na to? BUFFY: Zabierz mnie do niego. (Buffy wstaje, nadal słychać krzyczącą Anyę.) (Cięcie, noc. Widzimy spory zamek. Xander i Buffy zmierzają w stronę zamku, wchodzą do góry po schodach.) (Cięcie. Wnętrze zamku, pełno jest w nim świec. Xander wprowadza Buffy do jednej z sal.) XANDER: Panie? Oto pogromczyni. Ta której tak pożądasz. (Buffy wyłania się zza Xandera, wygląda jakby była w jakimś narkotycznym amoku. Xander wykonuje niezrozumiały gest rekami.) Wybacz, panie. (Kamera przejeżdża nad długim stołem, ukazując stojącego za nim Draculę. Ma na sobie czerwoną koszulę i czarną kamizelkę, powoli odwraca się w stronę Buffy.) XANDER: I teraz stanę się nieśmietrelny, tak? i... DRACULA: Zostaw nas samych. Niech nikt nam nie przeszkadza. XANDER: Dobrze, panie. (wychodzi) (Buffy i Dracula wpatrują się w siebie) DRACULA: Wiedziałem, że przyjdziesz. BUFFY: Dlaczego? Bo jestem pod twoją władzą? (wyciąga kołek z jej twarzy znika dziwny wyraz) Przykro mi, ale się myliłeś. DRACULA: Odłóż kołek. BUFFY: Dobra. (Odkłada kołek, potem zszokowana spogląda na swoją rękę) O, to nie...to nie byłeś ty... (mało przekonywującym tonem) To ja tak chciałam, zrobiłam to, bo...tak właśnie chciałam. (Dracula przygląda się jej.) BUFFY: Może powinna zweryfikowac mój pogląda na tę sprawę. (rozgląda się dookoła) (Cięcie. Ujęcie zamku z zewnątrz, w pobliżu przechodzą Riley i Giles.) RILEY: Mieszkam w Sunnydale już od kilku lat, a wiesz czego nigdy nie zauważyłem? GILES: Uh, zamku? RILEY: Wielkiego, rzucającego sie w oczy zamku. (Zaczynają iść w jego kierunku.) (Cięcie. Riley i Giles otwierają drzwi prowadzące do zamku, wchodzą i rozglądają się dookoła. Riley wskazuje koniec korytarza, Giles przytakuje głowa i udaje się w tamtym kierunku. Riley udaje się w przeciwną stronę.) (Widzimy kobietę o żółtych oczach i wampirzych zębach, wychylającą się zza rogu, na jej twarzy gości zadowolony uśmiech.) (Cięcie. Wracamy do Buffy i Draculi.) BUFFY: Trzymaj się ode mnie z daleka. DRACULA: Boisz się, że znowu cię ugryzę? (powoli zaczyna iść w jej kierunku) Pogromco, to własnie po to tu przyszłaś. BUFFY: Nie. To co się stało wczoraj ... to się więcej nie powtórzy. DRACULA: (nadal zbliża się do niej) Powstrzymaj mnie, zabij. BUFFY: (cofa się) Ja... (spogląda na kołek leżący na stole) Za chwilę. DRACULA: Wiesz dlaczego nie możesz się mi oprzeć? BUFFY: Bo jesteś sławny? DRACULA: Bo tego wcale nie chcesz. BUFFY: (newowo potrząsa głową) Moi przyjaciele... DRACULA: Są tutaj. (Buffy wpatruje się w Draca) Ale nas nie znajdą, jesteśmy sami. (na twarzy Buffy maluje się przerażenie.) Zawsze sami. (obchodzi Buffy dookoła) Jest tak wiele rzeczy, których chciałbym cię nauczyć. O twojej historii, twojej mocy...o tym do czego jest zdolne twoje ciało... BUFFY: (potrząsa przecząco głową) Nie muszę tego wiedzieć. DRACULA: Ale chcesz. Będziesz miała całą wieczność na odkrywanie siebie. (staje z nią twarzą w twarz) Ale najpierw...poczętunek. BUFFY: Nie pozwolę ci. DRACULA: To nie będzie dla mnie. (Buffy wygląda na zaciętą.) (Cięcie. Riley podąża ciemnym korytarzem, usiłuje otworzyć jedne z drzwi, są one jednka zamknięte. Riley odwraca się, ale nagle drzwi się otwierają i ukazuje się w nich Xadner.) XANDER: Nikt nie skrzywdzi mojego pana. RILEY: Twojego pana? XANDER: Chesz go dostać? Najpierw musisz pokonać mnie. (Riley uderza Xandera w twarz, ten upada na podłogę.) RILEY: Okey-dokey. (Przechodzi nad nieprzytomnym Xanderem.) (Cięcie. Giles znajduje się w innej części zamku, otwiera jedne z drzwi, wchodzi do całkiem ciemnego pomieszczenia i spada jakieś dwa metry w dół.) GILES: Oh, świetnie, Giles. Uhh... przynajmniej tym razem nikt cię nie znokautował. (z trudem udaje mu się odwrócić na plecy) Oh ... oh, co wy. (nad nim pojwiają się trzy wampirzyce) Jesteście pewnie...siostrami, tak? (wampirzyce zaczynają go całować) Ooo, świetnie. Uh, podobno jesteście mi...najwyraźniej się myliłem. (jedna z nich rozpina jego koszulę) Aah! Ooh, to, uh, to, uh... (chichocze) łaskocze! Ooh, uh... oh, mój boże. (Cięcie. Wracamy do Draculi, który podwija lewy rękaw swojej koszuli.) BUFFY: Co che DRACULA: Przez tyle lat z nami walczysz, twoja siła jest tak bliska naszej... (przecina skórę paznokciem, z rany zaczyna sączyć się krew) ...i nigdy nie chciałaś się przekonać jak to naprawdę jest? (wysuwa ręke w stronę Buffy) Nigdy nie chciałaś spróbować? BUFFY: (zmieszana) Jeśli to wypiję... DRACULA: Nie wypiłem z ciebie wystarczająco dużo, żeby zostać wampirem musiałabyś być bliska śmierci i tylko, jeśli sama byś tego pragnęła. BUFFY: (wpatrując się w jego nadgarstek) Nie chce mi się pić. DRACULA: Nie. Twoje pragnienie jest znacznie głębsze. (Buffy nadal niezdecydowana przypatruje się Draculi.) DRACULA: (szeptem) Myślisz, że wiesz... co nadchodzi.... kim jesteś. Nawet jeszcze nie zaczęłaś. (Buffy spogląda na jego twarz, potem na nadgarstek, w końcu bierzę rękę Draculi i przysuwa usta do krwawiącego nadgarstka.) DRACULA: Odkryj w sobie ciemność. Odkryj swoją prawdziwą naturę. (Oczy Buffy otwierają się szeroko. Następuje szybka seria ujęć, większość z nich to ujęcia walczącej Buffy, kilka z nich ukazuje Pierwszą Pogromczynie, którą widzieliśmy w Restless", wszystko połączone jest mikroskopowym ujęciem płynącej w żyłach krwi. Buffy podnosi głowę.) BUFFY: (cicho) Wow. (Nagle energicznie odpycha Draculę, który ląduje plecami na stole.) BUFFY: (normalnym głosem) To było coś. (podchodzi do Draculi, który własnie stanął z powrotem za ziemi.) DRACULA: Opierasz mi się. BUFFY: Tak jakby. DRACULA: Chodź tu, chodź do mnie. (wyciąga do niej rękę) BUFFY: Wiesz, sądzę, że magia uleciała z naszego związku. Ale chciałabym ci podziękować za otworzenie mi oczu na pewne sprawy. DRACULA: Co to ma znaczyć? BUFFY: To moja prawdziwa natura. Chcesz ją poznać? (Dracula warczy i rzuca się na nią. Buffy przeskakuje nad nim i wymierza mu serię uderzeń, kopnięcie z półobrotu, dwa uderzenia w twarz, zakańcza to kopnięciem po którym Drac uderza plecami w ścianę. Dracula odwraca się, łapie jej rękę i rzuca Buffy na drugi koniec pokoju. Buffy ląduje na plecach na stole.) (Cięcie. Riley podchodzi do otwartych drzwi.) RILEY: Buffy? Jesteś (zatrzymuje się tuż nad krawędzią) Giles! Giles! (Riley wyciąga krzyż i wyciąga w stronę wampirzyc, które z sykiem uciekają, po czym rzuca krzyż Gilesowi.) RILEY: Szybko, złap mnie za rękę. GILES: Dzieku bogu, że się zjawiłeś. RILEY: Szybciej! GILES: Nie-nie mogłem uciec. (Nadal spoglądając za siebie, Giles chwyta rękę Riley'a, który wciąga go do góry. Giles zauważa, że nie ma jednego buta.) GILES: Oh, mój but. (wskazując wnętrze pokoju) Jaki ja nieostrożny, tylko wró... RILEY: O, nie, nie! (odciąga go)Wystarczy już tego dobrego, idziemy. (Wstają i idą wzdłuż korytarza.) (Cięcie. Widzimy Buffy biegnącą przez pokój, razem z Draculą lądują na podłodze, zaczynają się turlać, Dracula ląduje na Buffy, uderza ją w twarz, ona mu oddaje, po czym łapie go za koszulę i przewracają się, teraz ona jest górą. Uderza go kilka razy, w końcu udje mu się złapać jej rękę i zrzucić pogromczynię z siebie. Oboje wstają, jednak po chwili znowu lądują na ziemi, Buffy jest na Draculi, który skutecznie blokuje jej uderzenia i w rezultacie Buffy ląduje na ścianie. Szybko podnosi się i łapie wampira, ten jednak odrzuca ją po raz drugi, tym razem Buffy ląduje na drugiej stronie stołu, Dracula wskakuje na stół. Buffy uderza go krzesłem, po czym podcina go. Potem sięga po pochodnię i zamachuje się na niego, Dracula stacza się ze stołu i unika ciosu. Teraz stoją po dwóch stronach stołu i patrza na siebie.) BUFFY: Powinieneś poważnie pomyśleć o dociągnięciu tu linii energetycznej. (Dracula warczy i zmienia się w dym. Buffy rozgląda się i zauważa zbierającą się mgłę ma półpiętrze, odrzuca pochodnię, łapie kołek i skacze ze stołu na górę kamiennych schodów. Gdy Dracla materializuje się Buffy przebija go kołkiem, Dracula spogląda na nią zszokowany.) BUFFY: I ja ci się podoba moja ciemna strona? (Dracula warczy, ztacza się z schodów i rozsypuje w pył. Buffy powoli schodzi ze schodów. Do pomieszczenia wpadają Riley i Giles.) RILEY: Buffy! Wszystko w porządku? BUFFY: Tak. I znowu mam wolną wolę. GILES: A Dracula? BUFFY: Został sproszkowany. (Do pokoju wpada Xander trzymający pochodnię.) XANDER: (znowu mówi normalnie) Gdzie on jest?? Gdzie jest ten parszywiec, który zmienił mnie w jedzącego robactwo sługę? BUFFY: Zabiłam go. XANDER: A niech to! Wiecie co? mam tego dosyć. Mam dosyć bycia kozłem ofiarnym, który je robactwo i dostaje syfilisa. Od tej pory koniec z tym. Nie będę wiecej niczyim popychadłem! (Giles, Riley, i Buffy przytakują, usiłując zachować powagę.) BUFFY: No, nigdy więcej. RILEY: Mogło być gorzej. Przynajmniej nie zabawiałeś się z wampirzycami, tak ja Giles. GILES: Wcale się nie zabawiałem! J-ja tylko, uh, właśnie miałem zamiar je zabić, gdy, hu, zjawił się Riley i mi przeszkodził. (owija się resztkami podartej koszuli) RILEY: (z uśmiechem) Chciałeś je zaprzytulać na śmierć? (Buffy i Riley uśmiechają się i wychodzą.) GILES: Oczywiście, że nie! Miałem pełną... (wszyscy już wyszli) kontrolę. (Giles także wychodzi. Widzimy palące się świece. Schody. Nagle u ich podstawy zaczna zbierać się mgła. Gdy tylko Dracula znowu się zmaterializował, kołek zostaje wbity w jego serce.) BUFFY: Sądzisz, że nie oglądałam filmów o tobie? (wywracając oczami) Ty zawsze wracasz. (Dracula poraz drugi zaminia się w pył. Buffy czeka z założonymi rękami, mgła znowu zaczyna się znierać.) BUFFY VO: Nadal tu jestem! (Mgła rozprasza się.) (Cięcie. Ujęcie budynku w którym mieszka Giles.) BUFFY VO: Chciałeś się ze mną zobaczyć? (Cięcie. Wnętrze mieszkania. Giles wstaje z kanapy, gdy wchodz Buffy.) GILES: Tak. Dziękuję, że przyszłaś. Zrobić ci może herbaty? BUFFY: Oh ... nie, dziękuję. (zauważa tależ na stoliku przy kanapie) Ooh, ciasteczka. Zwykle nie dostaje ciasteczek. GILES: Muszę ci coś powiedzieć. (odstawia filiżaknę z herbatą, siadają na kanapie) BUFFY: Wiesz, ja też chciałabym ci coś powiedzieć. GILES: Oh, cóż, mów pierwsza. BUFFY: Nie, ty zacznij. GILES: Nie, nalegam. (nalewa sobie herbaty) BUFFY: (po chwili) Przez pewien czas nie byłeś moim Obserwatorem (Giles przestaje nalewać) I nie trenowała...i nie potrzebowałam twojej pomocy. GILES: (smutnie) Tak. BUFFY: (wykonuje dziwne gesty, w końcu wstaje) Ale po tej całej sprawie z Draculą ...zdałam sobie sprawę z kilku rzeczy. (Giles wygląda na zaniepokojonego) Od kiedy rzuciliśmy zaklęcie dzięki któremu zjawiła się Pierwsza Pogromczyni...co noc wychodziłam. (na twarzy Gilesa pojawia się wyraz zaskoczenia) GILES: Na patrole? BUFFY: Na polowanie. Tak-tak nazwał to Dracula. (robi pauzę) I miał rację, rozumiał moje moce lepiej niż ja. I widział ich ciemną stronę. (siada z powrotem) Muszę się dowiedzieć więcej, o tym skąd pochodzę, o innych pogromczyniach. Mo-może nauczyłabym się nad tym panować, stałabym się silniejsza, lepsza. A-ale boję się. Wiem, że to nie będzie łatwe i że nie poradzę sobie...bez ciebie. Potrzebuję twojej pomocy. (znowu robi małą przerwę) Chcę żebyś znowu był moim Obserwatorem. (Giles marszczy brwi, Buffy wzdycha, po czym smieje się nerwowo) O rany, cały czas mówię. Przepraszam, ch-chciałeś mi coś powiedzieć? GILES: (uśmiecha się) Nie...to nic ważnego. (Giles podnosi filiżankę, Buffy ma zadowoloną minę, wygląda na to, że kamień spadł jej z serca.) (Cięcie. Dom Buffy. Buffy przechodzi korytarzem i zerka do sypialni Joyce.) BUFFY: Wychodzę. (widzimy Joyce sypialni, Buffy znika z pola widzenia) Idę z Rileyem do kina. JOYCE: Baw się dobrze. (Buffy wchodzi do swojego pokoju, w którym tyłem do wejścia stoi dziewczyna w długich ciemnych włosach.) BUFFY VO: Co ty tutaj robisz? (Dziewczyna odwraca się, wygląda na zdziwioną, potem obrzuca Buffy nieciekawym spojrzeniem. Buffy także nie wygląda na zadowoloną.) (Cięcie. Widzimy Joyce poprawiającą się przed lustrem) JOYCE: Buffy? Może zabrałabys ze sobą swoją siostrę? (Cięcie. Pokój Buffy. Obie dziewczyny odwracają się, wyglądają na wyjątkowo niezadowolone.) BUFFY i DAWN (razem): Mamo! Autor tłumaczenia: Technopagan "Buffy The Vampire Slayer" TM and © (or copyright) Fox and its related entities. All rights reserved. This web site, its operators and any content on this site relating to "Buffy The Vampire Slayer" are not authorized by Fox. |