~ Obietnica ~

Fanfic by Ana_Johns




                   „Obietnica”

 

( UWAGA! Poniższy tekst zawiera treści m/m slash, czyli zbliżenia płciowe między dwojgiem mężczyzn, jeśli nie jesteś wystarczająco dorosły, by to czytać, proszę – opuść tę stronę. Dziękuję. )

 

 

W celu wyjaśnienia : jest to opowiadanie o Spike’u i Angelu RAZEM, wiec jeśli ktoś jest homofobem albo po prostu nie interesuje go poniższa tematyka – niech NIE czyta dalej.

Ja należę do osób, których kręci myśl o tych dwóch wampirkach together i ogólnie popieram miłość gejowską i lesbijską ( tu ukłon w stronę Willow i Tary). Z góry proszę o darowanie sobie textów w stylu „ wal się na ryj z tym shitem”. Dziękuję J

 

P.S. Pierwsza część textu jest autorstwa Rune, dostałam pozwolenie, aby przetłumaczyć początek jednego z jej fanficków ( w tym wypadku „Faith”) 

 

Mimo, iż odcinek „Fool For Love” był genialny, nie podoba mi się to, że ukazane było jakoby to Drusilla stworzyła Spike’a. Bardziej odpowiada mi myśl, że to Angel go stworzył i na potwierdzenie mojej tezy odsyłam do odcinka „School Hard”.

 

Legenda:

**/** - zawierają myśli

*/* - podkreślają istotę słowa

::/:: - zawierają wypowiedzi

~~ / ~~ - text piosenki Roberta Gawlińskiego  „Wszystko, co mam”

# / # - słowa z utworu Silverchair  „Miss you love”

 

ANGLIA, XIX wiek

 

Pewnej nocy wiele lat temu ... wiele żyć temu ... dwóch kochanków złożyło obietnicę.

 

Była to Wigilia, a oni leżeli bezpieczni w swym łożu, tuląc się do siebie bardziej z pożądania, niż z potrzeby ciepła. Większy mężczyzna  kołysał swego brązowowłosego kochanka, głaszcząc jego włosy.

 

:: To było tak wspaniałe, jak zawsze Williamie. Co Ty masz w sobie, że wznosisz mnie na takie wyżyny ... ? Czy rzuciłeś  na mnie jakiś czar ? ::

 

Kołysany mężczyzna podniósł się przełykając ślinę i spojrzał swemu ukochanemu głęboko w oczy.

 

:: Żaden czar, Angelusie. To moja namiętność. Nie jestem w stanie się Tobą nasycić; jesteś jak narkotyk. Egzotyczny, cudowny i niebezpieczny narkotyk, który wciąż muszę zażywać! ::

 

Postawniejszy mężczyzna zaśmiał się lekko. :: Zawsze poetą, Will. Ty i Twoje słodkie słowa. Czy pragniesz mnie na wieki, ukochany? Czy takie jest Twe pragnienie ? ::

 

Oczy Williama zalśniły a usta zadrżały prawie niezauważalnie.

 

:: Więc czy już nadszedł czas, Angelusie ? Czy to TA noc ? ::

 

Angelus uśmiechnął się prawie smutno. :: Tak, chłopcze. Jeśli dalej tego chcesz. ::

Zanim zaczął kontynuować, studiował przez moment wyraz twarzy Williama.

 

:: Wiesz, że nie wezmę Ciebie wbrew Twojej woli, tak jak wziąłem innych. Chcę, by był to Twój wybór. Chcę, byś był ze mną na wieki, Will. Ale tylko, jeśli i Ty tego chcesz. ::

 

William zamyślił się na moment, jego brwi ułożyły się w specyficzny sposób, kiedy człowiekowi przychodzi podejmować trudne decyzje. Potem swoim wzrokiem napotkał wzrok Angelusa i powiedział :: Ja tego nie chcę, Angelusie.::

 

Ledwie można było usłyszeć przerywany oddech większego mężczyzny, nim William zaczął kontynuować :: Ja tego * potrzebuję * ! Tego jestem złakniony od naszej pierwszej wspólnej nocy. ::

 

Młodszy z mężczyzn usiadł na łóżku, uśmiechając się.

 

:: Kocham Cię, Angelusie. Przysięgam w istocie, że kocham Cię bardziej niż samo życie, bardziej niż mą śmiertelną duszę i będę kochał Cię na wieki. Jeśli nie mogę być z Tobą, to znaczy, że nigdy nie poznam Nieba! ::

 

:: William, mój słodki chłopcze ... A więc na wieki ? Na to przysięgam, że będzie to tak długo, jak będę Cię kochał. ::

 

:: Jestem gotowy, Angelusie. I pragnę ... jeśli zechcesz mnie ze sobą ? ::

 

:: Czy Cię zechcę ?! Najdroższy chłopcze, od tej nocy będziesz ze mną na wieczny czas. ::

 

Angelus powstał i klęknął na łóżku przed swym kochankiem, swe brązowe oczy zatopił w głębiach spojrzenia Williama. Potem uśmiechnął się i położył dłoń na jego ramieniu, odwracając go tyłem. Młody mężczyzna zatrzymał go delikatnie.

 

:: Jeżeli nie masz nic przeciwko, Angelus ... Tej jednej nocy, spośród tych wszystkich nocy, pozwól mi ujrzeć Twoją twarz. Twoją prawdziwą twarz; chciałbym wiedzieć czym się stanę, świadom tego, iż już nigdy nie ujrzę swojego wizerunku. ::

 

:: Czy jesteś pewien, Will ? ::

 

Potwierdzające skinięcie głowy, delikatny uśmiech Williama, całe jego ciało teraz drżało. Jego oczy rozszerzyły się, gdy twarz  jego kochanka zmieniła się, w miejsce kształtnych brwi wystąpiły zgrubienia skóry a oczy zmieniły swój kolor na zwierzęcą żółć. Ale to kły ostre sprawiły, iż William wstrzymał oddech. Oto instrumenty śmierci, które za chwilę naruszą jego ciało, zabierając mu duszę i życie.

 

:: Will ? ::

 

Jeden długi, głęboki oddech, który wydawał się trwać i trwać bez końca, tak jakby jego płuca chciały zapisać, jak to było wprowadzać do nich powietrze. Potem już William nie będzie musiał oddychać i pomyślał, że miło będzie zapamiętać przyjemny chłód wprowadzany do swego ciepłego ciała, dawanie mu tej niezbędnej do życia rzeczy. Kiedy demon przejmie władzę, ciało będzie potrzebowało jedynie krwi, bo dla wampirów krew jest wszystkim. Krew jest namiętnością. Krew jest Drogą, Prawdą i Życiem.

:: Jestem gotowy. Weź mnie, kochany. Uczyń mnie swym. ::

 

Angelus chwycił człowieka w ramiona i pocałował go czule.

 

:: Nie bój się, Will. Będę tu czekał na Ciebie, gdy się obudzisz. Będziesz w moich ramionach aż do samego końca i czekając na nowy początek. ::

 

Angelus pochwycił twarz swego kochanka i znowu go pocałował.

 

:: Wypowiedź moje imię, William. Moje prawdziwe imię, którego nikt inny nie ma prawa przypominać. Ten ostatni raz. ::

 

Młodszy mężczyzna skinął i uśmiechnął się, w oczach jego błyszczała adoracja.

 

:: Kocham Cię, Liam. ::

 

:: A ja Ciebie, William ::

 

Twarz Angelusa zmieniła się i William poczuł zimne usta na swoim gardle i pierwsze ukłucie kłów przebijających ciało. Śnieg padał za oknem, a ból wzrastał z ukłucia w agonię, bicie jego serca powoli ustawało.

 

William czuł jak gorące łzy spływają z jego oczu wzdłuż policzków i łaskoczą go, kiedy kochanek położył go delikatnie na łożu unosząc mu nogi i obwiązując nimi swoją talię.

Następnie, nagłe pchnięcie i zimny, twardy członek wsunął się w Williama wywołując u niego płaczliwy krzyk, ból i przyjemność splotły się jako kochankowie, a Angelus dostawał się w niego rozrywając Williama od środka. O dziwo, ból był do zniesienia a nawet zmieszał się z pożądaniem. Członek Williama pulsował z przyjemności, jakiej dostarczał mu wampir, kiedy wsuwał i wysuwał swój penis, powodując, że William jęczał, błagał o więcej i wbijał swe paznokcie w plecy Angelusa, tworząc krwawe rany.

 

Leżał dysząc i słysząc echo swego kochanka w uszach. Usta Angelusa dalej przyssane były do gardła Williama, a odrętwienie wydawało się dusić jego ciało. Teraz jedyne co czuł to żądło w gardle i gasnące bicie serca. Przez cały czas wpatrywał się w śnieg spadający za oknem, do czasu kiedy jego obraz zaczął się zamazywać i szarzeć, a świat wydawał się poza zasięgiem. Zaraz po tym opadł ciężko w ramiona wampira, ledwie żywy, lecz wciąż zdolny do powolnego łykania krwi, która kapała mu na usta i kusiła, by wyssać ją z najcudowniejszej rzeczy na świecie – z zimnego ciała Angelusa. Krew wśliznęła się do przełyku Williama, wypalając i torując ścieżkę śmierci i pożądaniu oraz obietnicy powrotu, zmiany.

 

Napił się z wampira i powoli odpłynął.

 

A potem ... ciało zaprzestało walki, poddało się i stał się już Angelusa na wieki.

 

 

 

 

USA, 23 grudnia 2002

 

Los Angeles. City of Angles. City of ANGEL.

 

:: Znów tu jestem :: powiedział Spike w powietrze i przyspieszył kroku. Angel się go nie spodziewał, nie widział go od dwóch lat, od momentu, gdy ... ** O Boże, Angel ... wybacz mi to, co wtedy zrobiłem ! ** ... gdy Spike torturował swego Stwórcę.

 

Blondwłosy wampir skupił się na dotarciu do hotelu, gdzie teraz mieściło się biuro Angela. Nie rozglądał się na boki, wzrok wbił w ziemię, którą szedł. Czuł coś dziwnego, coś mówiło mu, że nie zniesie ludzkiego spojrzenia.

Stanął w drzwiach budynku, wziął niepotrzebny oddech i ... stał dalej. ** Zaproszenie ** , pomyślał z lekką rezygnacją.

 

Ta noc była dziwnie spokojna, żadnego zlecenia, żadnego konkretnego zajęcia. Angel odłożył książkę, którą czytał, wstał z fotela i mimo później pory nie kładł się do łóżka. Czuł, że nie zaśnie, nie mógłby.

 

Wyszedł na schody chcąc zejść do recepcji. Przez cały czas nie był w stanie wyzbyć się wrażenia, że jego dziecko potrzebuje go. Ale nie chodziło o Connora, nie ... Chodziło o jego Pierwsze Dziecko, to szczególne, bo pierworodne, takie samo, jak on ... :: Spike :: powiedział delikatnie Angel i stanął twarzą w twarz ze swym kochankiem.

 

:: Witaj Angel :: Lodowoniebieski wzrok Spike’a skrzyżował się z ciepłym brązem wzroku Anioła. Młodszy wampir nie wytrzymał tego i spuścił głowę.

 

Angel stał jak wryty, gdyby jego serce mogło bić, pewnie rozsadziłoby mu klatkę.

 

Ojca i jego Dziecię dzieliły drzwi i cała przepaść niedomówień, niewyjaśnionych sytuacji i ... uczuć.

 

:: Czy mogę ... ? :: spytał przybyły wampir. :: Oczywiście, wybacz. Wejdź ::  Angel odpowiedział natychmiast.

 

Spike wszedł do środka, zszedł po schodach i stanął tyłem do swego kochanka sprzed dziesięcioleci. :: Jak to się stało ? :: spytał Angel, przełykając ślinę. :: Zrobiłem to dla Niej :: odpowiedział Spike łamiącym się głosem :: Aż tak to widać ?:: dodał pytająco.

 

Między nimi zapadła cisza. Anioł zbliżył się do Spike’a  i położył mu dłoń na ramieniu. Jasnowłosy odwrócił się przodem do starszego wampira. :: Porozmawiajmy. Napijesz się czegoś ? :: spytał Angel :: Burbon ? Whiskey ? ... Krew ? :: dodał z lekkim uśmiechem.

:: Krew ... chętnie :: Spike odpowiedział i sięgnął ręką po kubek zawierający czerwoną substancję organiczną.

 

Znowu cisza. Atmosfera pomiędzy nimi była niemożliwa do zdefiniowania, co w istocie było dziwne, gdyż te dwa wampiry albo się kochały albo nienawidziły. W końcu Angel po chwili wahania zaproponował :: Wejdźmy na górę, do mojego pokoju. Czeka nas długa rozmowa i nie chcę, aby ktoś nam przeszkodził ::

 

:: To znaczy, że nie mieszkasz tu sam ... Czy to ... czy to ktoś dla Ciebie ważny ? ::

 

Na twarzy Spike’a rysowało się zdziwienie i ... ból, który skrzętnie próbował ukryć.

 

:: To Cordelia :: na tym Angel zakończył wyjaśnienia, nie miał na nie teraz najmniejszej ochoty.  Uśmiechnął się i wskazał Spike’owi drogę na górę.

 

Angel otworzył drzwi i wprowadził Spike’a do środka. :: Szkoda, że nie przeniosłeś mnie przez próg :: powiedział Spike z lekką ironią w głosie, ale jego ton nie był złośliwy. Angel zaśmiał się, nigdy tak do końca nie wiedział, jak reagować na docinki młodszego wampira.

** Stary, dobry Spike ** pomyślał. Tylko, że to wcale nie był „stary” Spike. Dusza, którą od nie dawna posiadał już odcisnęła na nim swe piętno. Zmieniła wyraz oczu jego dawnego kochanka, złagodziła rysy twarzy. A to i tak nie wszystko, co dokona się w Spike’u, Anioł wiedział o tym najlepiej.

 

** Wyglądasz jak w noc, gdy ostatni raz biło Twoje serce ** wspomniał Angel. Przyglądał się chwilę blondwłosemu wampirowi, gdy ten rozglądał się po jego pokoju.

 

:: Ładne lampki. Nadają świątecznego nastroju. Twoja inwencja ?:: spytał gość. Anioł pokręcił przecząco głową i lekko się uśmiechnął :: To Cordy:: Spike skinął :: No tak, kobiece pierdołki::. 

W pewnej chwili Spike spostrzegł zdjęcie Buffy. Stało na stoliku nocnym otoczone czerwonymi świecami. Podszedł i wziął je do ręki. Pogładził delikatnie palcami szkiełko ramki i westchnął. :: Dla Niej ... :: Usiadł na łóżku Angela, zdjęcie położył obok siebie, a twarz ukrył w dłoniach.

 

:: Nie chciałem jej tego powiedzieć, nie chciałem, żeby wiedziała. A teraz ... nie mogę znieść sposobu, w jaki mnie traktuje. Nie jak wampira i nie jak człowieka. :: w głosie Spike’a czuć było zbliżające się do oczu łzy. :: Powinieneś był mnie ostrzec, Angel. Przed Nią, przed zatraceniem się w Niej ... ::

 

Anioł powoli zbliżył się do młodszego wampira i usiadł obok niego. Zdjęcie Buffy wziął w ręce. Nie wiedział, co powiedzieć, więc postanowił nie mówić nic. Po prostu słuchać, po prostu być.

 

:: Przy Buffy wszystko wydaje się trudniejsze, a jednocześnie nie mogę przestać myśleć o Niej. :: krople spadały z oczu Spike’a  na ziemię, a jego głos nabierał gniewu. :: Śniłem, że Ją zabijam. Wiele razy. Czułem z tego przeogromną przyjemność ... potrafisz mi wytłumaczyć dlaczego ? :: Spike spojrzał bokiem na Anioła.

 

Ciemnowłosy wampir, wziął kilka głębokich oddechów, oparł czoło na dłoni. :: Kiedy śnimy, dusza nie ma nad nami kontroli. Podczas snu uwalniają się nasze zwierzęce instynkty, pierwotne potrzeby domagają się spełnienia. Śniłeś o zabiciu Buffy nie dlatego, że Ją kochasz, ale dlatego, że jesteś wampirem a Ona Pogromcą. ::

 

:: Ah, więc to mnie usprawiedliwia ? :: ton Spike’a wzbierał zniecierpliwieniem :: Wcale nie czuję się przez to lepiej :: dodał już nieco spokojniej.

 

:: Spike, jak mogę Ci pomóc ?::

 

:: Obawiam się, że nie możesz ... ::

 

Spike podniósł się z łóżka, stanął naprzeciw Angela i obdarzył go chłodnym spojrzeniem.

:: Sam nie wiem, po co właściwie do Ciebie przyjechałem. Pójdę już ::

 

Tleniony – blond – wampir zaczął kierować się w stronę drzwi, ale Angel wstał i chwycił jego rękę. Wstając, Anioł upuścił ramkę ze zdjęciem Buffy, która spadła na podłogę i zbiła się. Spike zatrzymał się i odwrócił głowę w stronę starszego wampira.

 

:: Naprawdę ? ::

 

:: Naprawdę co ? ::

 

:: Naprawdę nie wiesz, po co tu przyjechałeś ? ::

 

Spike mrugnął oczami. Anioł go wyczuł. 120 –sto letni wampir doskonale wiedział, co było jego celem. Wcale nie szukał ukojenia ani odpowiedzi. Pogromczyni też nie stanowiła kwestii.

 

Angel. Zawsze chodziło tylko o Niego, od samego początku. Angel był jego Ojcem, Kochankiem, Domem.

 

Spike nie odpowiedział. Chwycił jedynie twarz Angela w swoje dłonie ... :: Rozchyl wargi, kochany. Tracę cierpliwość. Nie będzie bolało, zobaczysz ... Już za chwilę zacierpisz ze mną. We dwoje raźniej :: ... i swoimi ustami odnalazł jego usta.

 

Pocałunek był długi i leniwy, wytęskniony. Z każdą chwilą pogłębiał się; język Anioła staczał jakby przelotny pojedynek z językiem Spike’a.

Nagle ukłucie, jednostajny ból, krew ...

** „ ... z ust Twych zlizać krew, która pieści Ci wargi ... „ ** Angel kochał poezję Spike’a, znał na pamięć każdy wers.

 

Szept :: Kocham Cię, William. Nigdy nie przestałem ::

 

                           ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

                                     Nie pytaj czy na zawsze i na wieczność

Pocałunek.                       Bo nie wiem sam, jak będę żył

                                    Lecz wszystko, co mam ...

                                        Podzielę się z Tobą tym

                          ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

Szept :: Przepraszam, że Cię zostawiłem. Że odszedłem od Ciebie. Nigdy nie powinienem był tego robić::

 

                         ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

                                   Dopóki będą iskrzyć w nas marzenia

Kolejny.                         Nim starość zetrze je na pył

                                  Wszystko, co mam ...

                                      Podzielę się z Tobą tym

                         ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

Szept :: Żałuję tych dni bez Ciebie ::

                          ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

                                    Niech wieje wiatr naszych dni

                                   Niech wszystko ma smak słonej krwi

                         ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

Spike spojrzał Angelowi prosto w te cholernie piękne oczy :: Zawsze byłeś ze mną . W moich wizjach : wyuzdany, perwersyjny, MÓJ. Prawie czułem Twoje usta na mojej szyi. A teraz kocham Twoją postać wyraźną. Twoją postać, Liam ::

 

** Liam ** Angel drgnął. Jakże dawno nikt tak do niego nie mówił :: Teraz już tylko My, Will ::

 

Świat przestawał istnieć.

 

Nagle Spike opamiętał się :: A klątwa ? ::

 

:: Będę nad sobą panował. No ... przynajmniej postaram się ... ::

 

Obaj uśmiechnęli się promiennie.

 

:: Angel ... Esencjo Istnienia Mojego ... Zanurz się we mnie, a potem zaśnijmy razem na Łożu Gwoździ ::

 

Noc była długa ... 

 

 

# ... Make room for the prey

      ‘Cause I’m coming in

       With what I wanna say

       But it’s gonna hurt

       And I LOVE THE PAIN

       A breeding ground for hate ... #

 

 

Zegar wybił dwunastą .

 

:: Wszystkiego najlepszego w Dniu Odrodzin, William ::

 

Spike i Angel leżeli w łóżku, wtuleni w siebie. Znowu tylko Oni i przyjemny chłód prześcieradeł.

 

:: Nigdy nie jest za późno. Na Miłość. Na Nienawiść. Na Cokolwiek. Zostaniesz ze mną ? ::

 

:: Zostanę :: Spike ponowił obietnicę złożoną przed laty :: Inaczej zniknę z tęsknoty. Do Ciebie mojego na zawsze ::

 

Zapadła przyjemna cisza .

 

:: No, to jak ? Jeszcze raz ? :: uśmiechnął się Angel

 

 

 

                                                       THE END

 

 



Autor: Ana_Johns


~Ender's SMG~*~BuffyPedia~

"Buffy The Vampire Slayer" TM and © (or copyright) Fox and its related entities. All rights reserved. This web site, its operators and any content on this site relating to "Buffy The Vampire Slayer" are not authorized by Fox.